odc. 18
Wzięłam zbrukany krwią nóż i wepchnęłam go do futerału, kiedy rozległ się dzwonek telefonu. Wrzuciłam niedbale pudełko pod wszystkie bzdury kiedy coś rzuciło mi się w oczy. Tam leżał...pamiętnik. "poczytam wieczorem" - pomyślałam i pobiegłam na dół.
- HALO? - krzyknęłam swoim tradycyjnym głosem.
- Tu Gaba, kup sobie teraz Twój Styl...
- Gaba...sorry ale mam cię dość. Muszę iść malować. Pa. - zdenerwowałam się i pociągnęłam mocno za wtyczkę od telefonu. Po chwili kiedy ledwie przysiadłam się do "perspektywy" rozdzowniły się Czarne Oczy obwieszczając telefon "Co za *** dzwoni o takiej porze?" - zdziwiłam się szczezre w duchu i spojrzałam na wyświetlacz. "Mat" - brzmiały literki na nim a ja szybko wcisnęłam zieloną słuchawkę.
- HAlo? - zapytałam nieco mniej energicznie rzucając ołówek w kąt pokoju.
- To ja. To przyjedziesz do mnie?
- Pod warunkiem, że Perpetua się wyprowadzi. - odparłam i zaczęłam obgryzać kartkę papieru.
- Ona i tak mieszka w Wawie. Tylko tutaj przyjechała na weekend. Właśnie odjechała na swoim harley'u. - nie zdziwiło mnie to. Mało, że tatuuje sobie intymne części ciała to jeszcze jeździ na harley'u! No ja chyba zwariuję! - pomyślałam szybko i wyplułam w dal na ścianę kawałek kartki.
- To dobrze, a odwiedza was regularnie? - zapytałam z premedytacją
- Ostatnio była tu trzy lata temu - powiedział Mateusz skromnie a ja pozbierałam wyplute szcząteczki kartek ze ściany i wepchnęłam je za biurko.
- Ok...to pa, muszę zrobic pespektywę paaa- pożegnałam się pospiesznie i wyrzuciłam telefon wysoko w górę, po czym wyłączyłam go i pomęczyłam się chwilę nad perspektywą. Potem przebrałam się w piżamę, kiedy uświadomiłam sobie, że mogą dzwonić ze szpitala i szybko zbiegłam na dół po czym wetknęłam wtyczkę na swoje miejsce.
- Extra...- szepnęłam do siebie widząc zapełnioną sekretarkę.
- Tu Gaba
- Tu Gaba
- Tu Gaba..
- Tu Gaba...
- Tu Gaba...
- Tu Gaba...
- Tu Gaba....
- Szpital Green Stone. - ta wiadomość mnie zainteresowała. Wykręciłam znajomy mi już na pamięć układ siedmiu cyfr i przytknęłam słuchawkę do ucha.
- Halo? - zapytała mnie zaspana pielęgniarka.
- Tu córka pani..
- Ach wiem Sarah...tak no więc...
- Moja matka nie żyje? - zapytałam
- Nie, skąd. Ona po prostu oprzytomniała i dzisiaj po raz pierwszy wstała z łóżka.
- I po to była ta wiadomość? - zapytałam nieco zła
- Tak. - usłyszałam przewracanie kartek./
- To Dobranoc. - odparłam nieco zła i cisnęłam słuchawką na widełki. No cóż...po prostu każde osiągnięcie mojej m,atki było jak mój pierwszy krok albo pierwsze słowo. Spakowałam szybko czarną torbę z wyszytym napisem "Metallica" na przedzie a z logo rodziny adamsow na drugiej stronie i popchnęłam ją po parkiecie na drugi koniec pokoju.
NAZAJUTRZ
Ok. Zebrałam się i wstałam, po czym spojrzałam na zegarek. Małe zerknięcie.
- CHOLERA! - krzyknęłam na cały dom i wciągnęłam niezdarnie na nogi ciemne bojówki z wielkimi kieszeniami. Potem dorzuciłam do tego podkoszulek z napisem "Hate school" a na to szary sweter. Większośc bluzek ozdabiałam sama, więc prędko wyrwałam głowę Tizziano Ferro z plakatu i przyczepiłam ją agrafką na dole swetra. Potem w pośpiechu przełknęłam dwa sandwiche i wrzuciłam do torby słoiczek dżemu. Nie dla mnie rzecz jasna....
- Cześć. - usłyszałam słaby głos za mną.
- O hay Lana. - powiedziałam i obróciłam się do mojej przyjaciółki.
- Widziałaś Stacey? - zapytała mnie Lana i pokazała ręką na dwie nierozłączne przyjaciółki Stacey Lohan. wszystkie mkiały identyczne bluzy ze swoimi imionami i nazwiskami i napisami "Bad Girl" naszytymi na samym środku dupy.
- Spojrz...- zachichotałam. z plecaka Stacey wyskoczyła nagle podpaska. Wszyscy wybuchnęli śmiechcem, a Stacey schowała szybko pakiecik do plecaka.
- Nieźle się laska urządziła. - zachichotała mi ciepło do ucha Lana.
- Super a nie nieźle!@ - odparłam i niechcący rozerwałam Tizziano głowę.
- Fajny sweter, gdzie kupiłaś?
- W szmateksie. - odparłam i wyrwałam wraz z agrafką kilka włokien ze swetra i wrzuciłam je do kosza razem z głową Tizziano.
- A wygląda bardfzo ładnie.
- Piorę go w Perwolu Balsam Magic - pochwaliłam się szybko i wybuchnęłam śmiechem/'
- Super! - odparła mi Lana, a ja narzuciłam szelkę od torby na ramię. Podeszłam do szafki, kiedy wyleciała z niej karteczka. Co to może być...- pomyślałam i rozwinęłam ją gdy.....
CO LUB KTO WYSKOCZY Z SZAFKI SARY>?
PRZECZYTAJ KOLEJNY ODCINEK!!
|