odcinek 7
-Amanda to Twoja siostra?! Niemożliwe!- Ela była wyraźnie zdziwiona.
-Tak, ale nie mam czasu i ochoty ciągnąć dalej tego tematu- smutek Freda nieoczekiwanie przerodził się w złość.
-Ale...nie denerwuj się! Skoro jesteś...byłeś...jej bratem to jest coś, co powinieneś wiedzieć!- pociągnęła go za rękę kierując się w stronę lasu- Chodźmy do mojego domku, muszę ci coś pokazać!
-Przykro mi, jutro pogrzeb, mam mało czasu, zbyt późno mnie powiadomili...
-To bardzo ważne!!!- krzyknęła.
Ustąpił. Przeszli przez las i weszli do domku. Wskazała mu ręką kojec. Podszedł bliżej.
-Rany! To Aniela! Ty...ty...ty złodziejko! Ukradłaś mojej siostrze dziecko! Przyznaj się, że w morderstwie też maczałaś palce!
-Nie...to nie tak- oskarżenia Freda nieźle ją rozbawiły- usiądź proszę opowiem ci wszystko po kolei...nie zajmie to dużo czasu.
Mężczyzna usiadł na kanapie czekając na wyjaśnienia.
Zaczęła opowiadać od początku...odkąd Anielka znalazła się u jej rodziców, kończąc na wyjeździe do SimBeach. Postanowiła również powiedzieć mu o kradzieży drogocennej rzeźby z domy Amandy, lepiej od razu wszystko wyjaśnić. Ku jej zdziwieniu, Fred, zamiast unieść się gniewem, powiedział:
-Lepiej żebyś stąd nie wyjeżdżała, tu będziecie bezpieczne. Skoro ten twój były chłopak jest taki nieobliczalny...- te słowa ją uspokoiły...myślała, że po tym co mu powiedziała będzie chciał o niej zapomnieć...najwyraźniej był wdzięczny, że przyznała się do tego już na początku ich znajomości.
Pożegnała się z Fredem...
-Uważaj na siebie...jak wrócę...to...to będziemy razem, prawda?- szepnął jej do ucha.
-Prawda- odpowiedziała uśmiechając się.
Rano w Miłowie do drzwi zapukał Marek. Otworzył Julian.
-Cześć dziadziu! Zawołaj no tu Elkę.
-Jak ty się odnosisz smarkaczu?! Nie jestem twoim dziadziem!- Julian był czerwony ze złości na sam widok Marka.
-Dziadziu nie wykrzywiaj michy...wołasz no Elcie, czy sam mam po nią iść?
-Zrobisz choćby jeden krok w stronę domu, a sam na stałe wykrzywię ci michę!
-Startujesz dziadziu? Może solóweczka?- Marek zaczynał się wściekać.
-Jak najbardziej!- mimo swoich 65 lat, Julian miał nadal dużo siły. Wymierzył cios w twarz chłopaka.
-Uważaj sobie szczeniaku! w twoim wieku siedziałem w pace za pobicie ze skutkiem...ekhm...prawie śmiertelnym!- Julian był dumny jak paw widząc cieknącą krew na twarzy Marka.
-Staruchu! Złamałeś mi nos!
-Spieprzaj stąd, bo Ci jeszcze do tego oczy wydłubię i cię mamusia w domku nie pozna- uśmiechną się szyderczo starszy pan.
Marek uciekł nie mówiąc już nic, a Julian śmiał się z niego w niebogłosy.
-Buahahahahahaha....jaki tchórz!! Uwierzył w te bajeczkę o pierdlu!- był z siebie zadowolony jak nigdy...
Tymczasem w SimBeach Ela podziwiała swoją nową fryzurę.
-Mmm...tak lepiej. Wkurzał mnie już ten blondzik.- Przerwał jej dzwonek telefonu. Dzwoniła Weronika. Opowiedziała o przyjściu Marka.
-Co?? Tata go pobił?! – roześmiała się
-Nie mamo naprawdę nie wiem co mógł ode mnie chcieć- mówiła do słuchawki- Ale nie martw się zajmę się tym!- rozłączyła się mimo protestów matki.
-Znów się pajac miesza w moje życie! Teraz nachodzi rodziców...ciekawe co chce ode mnie? Ale nieeee....nie daruję mu tego...- pomyślała z satysfakcją.
W pewnej chwili na jej twarzy pojawił się usmiech.
Do głowy przyszedł jej pewien pomysł...
Komentować proszę! :mu: Bo jak nie to się poważnie zastanowię nad daniem kolejnego odcinka :mu: