Odc. 3 "Współlokatorka"
-Hej! Wstawaj, chodź do jadalni! - Johny usłyszał jakiś głos. Nasz bohater siedział na kanpie, oglądając program dokumntalny "Nie bierz cukierka od Witolda!".

Zobaczył przed sobą czarnoskórą "lasencję".
-Dobra, laska! A tak przy okazji: Jestem Johny. Johny B. - rzekł wykorzystując motyw z filmu "Jam Es Bond 070".
-Eeee...odpuść sobie, koleś! - powiedziała oburzona.

-Niee. Ja jestem Romeo twych snów. - zaczął popisywać się swoimi trickami.
-Uważaj, bo cie przetrące! - w jej głosie słychać było oburzenie.
-No co ty, wiem jaka jesteś!
-Odczep się ty palancie - obróciła się na pięcie i zniknęła Johny'emu z oczu.
-Miau...ostra babka.
Johny udał się do jadalnio-stołówki. Usiadł przy stole. Jego oczom ukazał się piękny widok : mnóstwo przedstawicielek płci pięknej! On był tu jedenym facetem z pensjonariuszy. Po piętnastu minutach przyszła jakaś nieznana mu dziewczyna.

-Hej! - krzyknęła wesoło dziewczyna.
-No cześć, Kasia! - powitały ją inne "laski".
-Co dzisiaj zjecie? - spytała pełna energi, nie zauważając nawet Johny'ego.
-Obojętnie. - mruknęła Paloma, jedna z hawajskich lasek. Kasia, piękna brunetka, idealna "różowa dziewczynka" dla pustego tępaka poszła do kuchni.
Gdy wyjęła tacę z sokami "Pij, Żyj, Udław się", zaczęła podawać puszki wszystkim pacjentom ośrodka.
-A może tak małe bara-bara? Och tak, wiem że chcesz! - powiedział romantycznem tonem blondyn.
-Eee...prędzej małpy będą latać - powiedziała drwiąco, odłożyła tacę i skierowała sie w stronę wyjścia.

-Nie!!!! Proszę cię, nie idź! - dramatycznie zawył nasz bohater.
-Odczep się pan! - krzyknęła, próbując odepchać Johny'ego. Niestety nadaremno.

-No co ty, kotku, oprzesz się mi? - spytał, już uspokojony.
-Ja wolę już orzenić się z orangutanem, niż z tobą! - tu zaśmiała się drwiąco - nie licz, że będę z facetem, któremu mamusia zawiesza na szyi kartkę z adresem!
-Eee...Jam jest Johny! Nie morzesz mi się oprzeć! - krzyczał pełen rozpaczy.
-Uspokój się!- krzyknęła i położyła mu ręke na ramieniu.
-Niee!! Ja nie chce umierać!!!!!!!!!!! - krzyknął nagle, kiedy Kasia położyła mu ręke na muskularnym ramieniu.
-Eeee... koleś, ja ide! - powiedziała i wyszła.
Johny zastanawiał się, co tu zrobić. Wreszcie postanowił pójść poleżeć w ogrodzie. Wyciągnął mapę, którą dostał od mamy (ona sama mu ją zrobiła) i poszedł cały czas patrząc w nią. Wreszcie powoli, ale szczęścliwie doszedł do leżaka.

Usiadł. Nagle zobaczył reke machającą mu przed oczami.
-Bravo! Do doktora, ale już! - kobieta z "recepcji" krzyczała na niego.
-Już nie krzycz... - Johny był bardzo smutny, niczym małe dziecko dlatego, że nakrzyczeli na niego.
Powlókł się do psychoterapeuty.

-No więc, Johny, jak tam?
-Źle. Ja chce do mamy! - Mięśniak wybuchł głośnym płaczem.
-Johny, idź odpocząć, jutro przyjdziesz od mnie. - powiedział i wyprosił go uprzejmie z gabinetu. Z za drzwi usłyszał głos Mrożka
"Och kochanie, dziś, tak dziś".
-Dziwne. - pomyślał i poszedł do swojego pokoju. Położył się.

-Cześć zykfryt, jestem zykfryd, a ty?
-Ja jestem zykfryt, miło mi, zykfryd - Bohater fotostory wymknął się z pod mojej kontroli : bawił się rękoma.
No więc wracając do fotostory...Johny leżał na łóżku. Nagle zobaczył, że tajemnicza czarna babka wchodzi to jego pokoju.
-puka się, nie?! - Ona jednak na jego oburzenie nie zareagowała.
-co tu robisz?! - Johny był niecierpliwy.

Podeszła do jego łóżka i powiedziała:
-Jestem twoją nową współlokatorką.
Johny wstał. Był szczęśliwy. Zaczął wykonywać taniec brzucha (zrobiłabym fote, ale to jest nie do zrobienia!),po czym znowu wyjął mapkę, aby zobaczyć, jak dojść do łóżka, na co jego lokatorka zaprała dech.

Wiedziała, że mieszkać z Johny'm Bravo w jednym pokoju to dla dziewczyny istny horror...
_______
Sorry, że przynudnawy, ale nie miałam czasu!
_______
Jak poradzi sobie Johny?
Odc 4 !

_______