Harry Potter i Źródło Życia.
odc.3

Ranek powitała piękna pogoda. Gorące słońce świeciło na błękitnym niebie rozświetlając cały zamek i błonia.
W środku było już słychać rozmowy uczniów, szykujących się na zajęcia, zaraz po śniadaniu w Wielkiej sali.

Jednak nie wszyscy już wstali. W męskim dormitorium, na podłodze spał David. Po tak ciężkiej, pełnej wrażeń i przede wszystkim długiej nocy nie mógł się obudzić.
Było już południe, kiedy z salonu dochodziły coraz to głośniejsze rozmowy, które zbudziły leżącego młodzieńca. David podniósł się z ledwością i rozejrzał wokoło.
- Jednak to nie był sen. To się stało na prawdę....- pomyślał sobie.
Usłyszał gwar dochodzący z drugiego pomieszczenia. Podszedł do wyjścia, żeby zobaczyć co to za hałasy.
David wyszedł z dormitorium na balkon z widokiem na pokój wspólny, który był pełen ludzi w czarnych szatach Gryffindoru głośno dyskutujący o różnych sprawach. Przy kominku stała Lavender Brown., która z wielkim zachwytem rozmawiała z Parvati Patil o ostatniej lekcji wróżbiarstwa. Przy wejściu do salonu Seamus gwałtownymi ruchami ręki próbował cos pokazać Nevillowi. niedaleko stała Ginny szepcząca coś do ucha Deanowi Seamusowi. Tuż obok nich stali Freg i George, którzy razem z Angeliną Johnson układali nowy plan treningu w Quiditcha. Byli też Harry, Ron i Hermiona. Stali tuż za kanapą. Byli na tyle blisko że David widział ich bardzo dokładnie.
- CZEŚĆ WAM!!! – krzyknął w stronę stojącej na dole trójce.
- O! Wstałeś już! – odpowiedziała pierwsza Hermiona.
- Dzień dobry David – powiedział Ron.
- Mam nadzieję, że się wyspałeś.
- Oj tak. Mam nadzieję że nie przespałem śniadania.
- Śniadanie już było. Chcieliśmy cię obudzić, ale McGonagal powiedziała że musisz wypocząć. Jak jesteś głodny to możesz zejść do Wielkiej sali, tam na pewno coś dostaniesz. - odpowiedziała.
- No dalej David, złaź tu do nas. Chyba nie będziemy rozmawiali na odległość
Dawid zszedł krętymi schodami na dół. Po chwili był już w salonie Gryffonów.
- Tak w ogóle to dlaczego akurat jestem w tym domu? Przecież chyba powinna o tym zdecydować magiczna tiara.
- Tak naprawdę to my sami wiemy tyle co ty. – odpowiedział Harry. – powinieneś pogadać z McGonagall. Ona pewnie wie wszystko.
- Ale może zrobisz to później. Teraz musisz cos zjeść i wyszykować się na zajęcia.
- Hermiona, gdzie ty masz oczy??? Przecież on jest w piżamie. –rzekł Ron.
- Masz czarną szatę David? – zapytał Harry.
- Nie mam. Niby skąd miałem ją mieć.......a tak wogóle to co robią tutaj Fred i George, przecież oni uciekli...
- Wrócili na początku roku. Nikt nie wie dlaczego.- odpowiedział Ron.
W pokoju zrobiło się pusto. Wszyscy wyszli poza naszą czwórką. Chwile później do salonu weszła prof. McGonagal.
- A co wy tu jeszcze robicie? Za chwilę zaczną się zajęcia. Powinniście już być w klasach...
- A...ale my... – zaczął Ron
- Bez dyskusji panie Weasley. Proszę iść o klasy. – przerwała pani profesor. – a ty David pójdziesz ze mną. Tylko się ubierz. W pokoju na twoim łóżku leży twoja szata Gryffindoru.
- Tak, już idę.
- To do zobaczenia – powiedzieli chórem Ron, Hermiona i Harry.
- Na razie....
David odwrócił się i wszedł z powrotem po schodach do dormitorium.
Na jego łóżku leżało ładnie złożone w kostkę ubranie. Rozłożył je, by się im bliżej przyjrzeć.
- To po prosty niemożliwe. Jak ja mam w to wszystko uwierzyć....?
Zdjął piżamę i natychmiast założył czarną szatę. W kilka minut był już gotowy by pójść za prof. McGonagal. Wrócił do pokoju wspólnego, gdzie profesor wciąż na niego czekała.
- Chodźmy już – powiedziała jak zwykle chłodnym głosem.
Wyszli z salonu kierując się w coraz to głębsze i dłuższe korytarz
Przez chwilę panowała cisza, którą przebijał jedynie stukot obcasów McGonagall. Ale David nie mógł już znieść tej całej niepewności i tajemniczości. Chciał się odezwać ale lęk wstrzymywał go od zabrania głosu. Po wielkim wysiłku z jego ust wydobył się zaledwie cichy pisk. Profesor zrozumiała że David chce coś powiedzieć.
-...Słucham? – zapytała.
-...ja.. ja...gdzie my idziemy?
- Zostałeś wezwany do gabinetu dyrektora Dumbledora.
- A.. ale jak to? Przecież ja nic nie zrobiłem....
- Nie o to chodzi. Dumbledore chce z tobą porozmawiać David.
- Czy wyjaśni mi w końcu dlaczego tu jestem i po co? Z tego co pamiętam to był jakiś powód, w końcu po przez książki chcieliście mnie przygotować. Tylko do czego?
- Nie wiem co profesor zechce ci powiedzieć. O niczym mnie nie informował. A z resztą wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.
Szli tak przez kilka minut. Korytarze wydawały się tak długie jakby nie miały końca. Po dłuższej chwili milczenia McGonagal zapytała:
- Zjadłeś już śniadanie?
- Nie.....
- Więc po rozmowie z dyrektorem pójdziesz do Wielkiej Sali. Ta dostaniesz coś do zjedzenia. Potem wróć do pokoju wspólnego i poczekaj tam na Pottera, Weasleya i Granger. Pójdziecie razem na zajęcia.
- Dobrze....
W końcu doszli do dziwnego miejsca.
Było to jakby końcem korytarza, gdzie znajdowała się mała wnęka po której środku stał posąg anioła.
- Jesteśmy na miejscu. – oznajmiła McGonagall, po czym wypowiedziała słowo, które David skojarzył jako hasło otwierające jakieś przejście. – „Elurien”
Nagle pomnik anioła zaczął się obracać a z góry wysuwały się szerokie, złociste schody.
- Możesz wejść – rzekła pani Prof. – dyrektor czeka na ciebie.
David z niepewnością zrobił krok stawiając nogę na pierwszym stopniu. Szedł bardzo powoli i uważnie. Gdy dotarł na samą górę ujrzał duże, również złote drzwi. Z początku nie wiedział czy zapukać, czy od razu wejść. Problem się rozwiązał, gdyż drzwi otworzyły się same. David wszedł pół krokiem do środka
Sam nie mógł uwierzyć w to co zobaczył. Całe pomieszczenie było przepełnione magicznymi przedmiotami nie podobnymi do żadnych innych rzeczy. Ściany były pokryte półkami wypełnionymi przeróżnymi księgami. W samym środku stało półokrągłe biurko. Wokół niego rozchodziły się schody prowadzące na wyższe piętro. Tam było jeszcze dziwniej. Tuż przy olbrzymim i jedynym oknie stał wielki teleskop. Przy jednej ukośnej ścianie znajdowało się dziwne urządzenie, natomiast po stronie przeciwnej były stoliki pokryte wszelkimi magicznymi smakołykami, a przez barierkę wychylała się paszcza dziwnej rośliny z koloru przypominającą krowę. Na szczycie schodów ujrzał postać z bardzo długimi siwymi włosami i równie długą i siwą brodą, ubraną w długą zieloną szatę bardzo ładnie zdobioną złotem.
- Witam cię David.
- Yyyy...dzień....dzień dobry – odpowiedział z ledwością.
- Nie bój się. Przecież już mnie znasz. Wiesz o mnie dużo więcej niż ja o tobie.
Dumbledore zszedł powoli schodami.
Znalazł się przed przerażonym Davidem.
- Nigdy nie sądziłem, że będę miał zaszczyt ciebie zobaczyć David. Przy tobie czuję że moja moc jest niczym. W końcu ty przewyższasz ją milionkrotnie.
- Profesorze,... yyy...zobaczy się dyrektorze. Czy ja dowiem się w końcu kim tak naprawdę jestem, po co się tu zjawiłem i dlaczego jestem aż tak ważny? – Zapytał się już odważniejszym tonem. – A tak w ogóle to dlaczego ja przybyłem tu mając dopiero 16 lat a nie 11 ?
- Tak David. Właśnie dziś dowiesz się wszystkiego.
Więc to jest wasz tak oczekiwany trzeci odcinek. Niestety musicie mi wybaczyć brak akcjii, bo nie zdążyłem jeszcze tego rozkręcić. Ale w następnym odc. na 100% będzie się już coś działo. Mam tez nadzieję że kolejny przyjdzie szybciej niż obecny.
Tak więc czekam na wasze opinie.