SOOORRRY za to, że nie było odcinka. Chciałam go dać wtedy gdy zapowiadałam, ale...nie mogłam się dostać na Forum! Potem wyjechałam i mogłam się dostać na Forum dopiero dziś. Więc daję szósty odcinek, zarazem przedostatni
Odc.6 (przedostatni)
Max wytrzeszczył oczy. Jego ojciec nigdy się nie uśmiechał. I....jak to? Mama? Przecież ona nie żyje!!!
-Zamierzam się ożenić po raz kolejny-ciągnął rozpromieniony Kosiarz-Znalazłem swoją drugą połówkę!

-Ale..kto to?-wydukał Max
-Poznasz ją jutro. Na pewno ci się spodoba. Jest niezwykła! Jest....-Śmierć rozpływał się w zachwytach.
Maxa zamurowało. Jeszcze nigdy nie widział ojca w takim stanie.
-Kim ona może być?-pomyślał.
Melania i Angie zeszły na śniadanie.
-Przygotuj się na najgorsze-szepnęła Angie do przyjaciółki-Wczoraj Nowellka o mało nie umarła ze złości, ponieważ ciebie nie było.
Melania spróbowała po kryjomu zająć swoje miejsce
-Melania!-usłyszała za sobą głos Mgr. Nowell
„Już po mnie” pomyślała
-Kochanie! Tak się cieszę, ze już jesteś!-Mgr. Nowell przytuliła Melanię

„Co jest u licha?” zdziwiła się dziewczyna
-To ja muszę lecieć. Jedzcie, dzieci. Pa pa!-i Mgr. Nowell wybiegła z sali
Angie i Melania popatrzyły na siebie zdziwione, a potem...wybuchły śmiechem. Zataczały się ze śmiechu i nie mogły przestać.
-Phi!-prychnęłą Kim-Głupie panny!
-Sama jesteś głupia!-odpowiedziała Angie nadal się śmiejąc

-A ty jesteś czarna!
-I co z tego?-odparła roześmiana Angie
Kim nadęła się i odeszła. Wtedy przyjaciółki zaczęły się śmiać jeszcze bardziej.
-Idę do toalety-powiedziała Angie wchodząc do wspólnej łazienki na korytarzu-Poczekaj na mnie w pokoju, Mel.
-Ok!
Max przechadzał się po korytarzu. Nagle pojawił się przed nim ojciec.
-Już czas.-zagrzmiał
-Czas? Na co?-spytał zaniepokojony chłopak
-Na rytuał. Przyprowadź dziewczynę.
Max przełknął ślinę. Rytuał......Nie! Angie jest inna! On...on ją kocha! „Nie chcę jej stracić”

-Nie!-sprzeciwił się ojcu pierwszy raz w życiu
-Co?!-zahuczał Śmierć
-Nie zrobię tego! Nie chcę! Nie zmusisz mnie! Mam dość! Nie przyprowadzę jej! Nie pozwolę na to! Nie! Nie! Nie!-krzyknął chłopak
-Tak?!-syknął Mroczny Kosiarz-Jak chcesz! Nie jesteś mi potrzebny, sam mogę to zrobić. Ale możesz tego żałować....
-Nie zrobisz tego! Nie pozwolę na to!
-Przykro mi, ale nie decydujesz o tym. A za sprzeciw grozi kara...
Max skamieniał ze strachu.
Angie przejrzała się w lustrze i poprawiła włosy.
„Ładna jestem” pomyślała
Nagle drzwi do łazienki otworzyły się.
-AAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!-wrzasnęła dziewczyna.
Jeszcze nigdy nie widziała czegoś tak okropnego, jak to co w nich stało. A stał w nich Mroczny Kosiarz.

-Ucisz się!-zagrzmiał-I chodź za mną po dobroci, bo.....
-Nigdy w życiu!-to wszystko co mogła wykrztusić z siebie sparaliżowana strachem Angie
-Cóż, jak chcesz!-Śmierć chwycił Angie i pociągnął ją za sobą.
-Puszczaj!-krzyknęła nastolatka-Ratu.....
W tym momencie Śmierć przyłożył jej rękę do ust. Dziewczyna zemdlała, jak każdy komu Kosiarz to zrobił.
Śmierć zabrał ze sobą nieprzytomną Angie....
Melania spojrzała na zegarek. „Co Angie tak długo może robić w tej toalecie? Czekam już na nią ponad godzinę!”
Nagle pojawiła się przed nią Laura.
-Angie jest w bardzo poważnym niebezpieczeństwie! Musisz ją ratować. Została jej jeszcze godzina!-wydyszała dziewczynka.

-Co?! To sprawka Maxa!?-bardziej stwierdziła niż zapytała Melania.
-Nie! Nie! To nie jest sprawka Maxa-nagle oczy Laury zaszkliły się łzami-On też jest w niebezpieczeństwie. Tylko ty możesz im pomóc! Chodź za mną!
Dziewczyna pobiegła za dzieckiem
Angie obudziła się. Otaczał ją mur i kraty. Była zamknięta jak w klatce. Naprzeciwko tak samo zamknięty był Max.
-To twoja wina!-oskarżyła go-Że też od razu się nie domyśliłam! Ty podły.....wykorzystywaczu! Nie chcę cię znać! Przez ciebie....przez ciebie...-to słowo nie chciało jej przejść przez gardło.
-Angie! Ja...nie chciałem!-Max był zrozpaczony-Ja za późno się sprzeciwiłem. Ja...ja cię kocham! Angie, tak mi przykro!
Angie nadal była na niego wściekła, ale teraz trochę zmiękła.
-Ale dlaczego tu jestem? O co chodzi?

-Widziałaś GO, prawda?
-Tak.
-To Śmierć. Prawdziwy Śmierć.
-Jak to?!-wydusiła Angie-Myślałam że to jakiś....przebieraniec!
-Ale to ON. Żeby mieć swą moc każdego roku potrzebuje dziewczyny, która nosi w sobie śmiertelne ziarno. Potrzebuje jej krwi.
-Co?-oczy Angie rozszerzyły się z przerażenia-Ale...dlaczego ja?! Zresztą ja nie mam żadnego „śmiertelnego ziarna”.
Max spuścił wzrok.
-Masz, i zaraz je poczujesz, masz, bo robiłaś to ze mną.
-Jak to? Co ty do tego masz?
Chłopak zawstydził się jeszcze bardziej.
-Jestem jego synem-szepnął.
koniec odcinka sżóstego
I jak? Mam nadzieję, że się podoba. Niestety znowu wyjeżdżam, więc kolejny odcinek będzie dopiero koło 17 sierpnia

. Mam już tekst. Spróbuję się pospieszyć, zrobić zdjęcia i dać go już dziś ale nic nie obiecuję