Następny odcinek.

Odcinek V Reakcja Zwrotna
23 kwiecień. 11.00 rano.
Jenny is me,
Oh can’t you see,
Can’t you see,
Jenny is me!

-Tak! Yeah! – Jennifer tańczyła energicznie przy głośnej muzyce. Do pokoju weszła Edna. Była spięta i smutna. Cały czas odtwarzała w myślach pocałunek z Marc’iem. Miała w głowie mętlik. Skrzywdziła Jennifer. Ona kiedyś się o tym dowie.
Nie umiem ukrywać prawdy, oszukiwać. Jak mogłam być aż tak głupia? – pomyślała.
Srebrna łza spłynęła jej po policzku, jednak natychmiast ją starła. Usiadła na kanapie wpatrując się w Jennifer.
-Tańcz ze mną! – Jennifer zaciągnęła dziewczynę na środek pokoju. Edna uśmiechnęła się ironicznie.
-Ja nie umiem tańczyć waszych... utworów. –powiedziała. Jenny zaczęła się śmiać.
-To nic trudnego! – powiedziała, Edna poddała się rytmowi muzyki, zapominając na chwilę o własnych problemach.
My heart is broken
And i feel my life,
Give it to me baby
I’m your angel!

Tymczasem Wiktoria, Marc i Marpha jedli śniadanie w sąsiednim pokoju. Marpha opowiadała o misjach, o podrózach w czasie, obserwowaniu jabłka spadającego na głowę Isaaca Newtona. Wiktoria miała dużo pytań. Ciekawiły ją opowieści Marphy.
-A czy my pojedziemy z wami? – zapytała z ciekawością.
-Tak, raczej tak. Nie będziecie się jednak zbytnio angażować. Nie możemy was zostawić samych w XXI wieku. – Marpha wywróciła oczami. – Nie rozmawiajmy o misji. Wszystko jak zwykle będzie dobrze. Nie ma się czym przejmować. – Wiktoria uśmiechnęła się.
Oby było tak jak mówi. – pomyślała. Spojrzała na Marca, który ponuro wcinał swoje płatki.
-Co się stało? – Wiktoria zapytała odgarniając z oczu złośliwe kosmyki włosów. Marc spojrzał na nie spode łba. Było widać, że coś go gnębi. Jednak nie chciał, by jego „wpadka” się wydała.
-Nie, nic. Ja po prostu... – Myślał chwilę nad odpowiedzią- ...nie wyspałem się. Tak! Nie wyspałem. Nie zwracajcie na mnie uwagi.

Wiktoria i Marpha spojrzały po sobie z uśmiechem. Do końca śniadania nic już do siebie nie mówili. Marpha wraz z Wiktorią umyły naczynia, zaś Marc wyszedł zasłaniając się ważnym spotkaniem w pracy.
`````````````````````````````````````````````````` ````````````

Około południa doszli do nich Michael i Sebastian. Ten drugi nic nawet nie powiedział, tylko usiadł i zza czarnych okularów obserwował zgromadzonych. Wiktoria była trochę zdziwiona, gdy Sebastian nie zdjął w domu kapelusza i okularów. Choć na dworze było ciepło, miał na sobie garnitur. Ciekawiła ją jego postać. Prawie w ogóle się nie odzywał. Taki tajemniczy, zamknięty.
Zgromadzeni długo rozmawiali, śmiali się. Jednak dało się czuć nerwową atmosferę, panującą z powodu zbliżającej się misji.
24 kwiecień. 6.00 rano

Edna już nie spała.
-Jennifer! – rzuciła smętnie. Po chwili ciszy wznowiła zawołanie, lecz trochę głośniej.
-Jennifer!
Jenny zerwała się patrząc nieprzytomnie na swoje ręce. –Co? Jak? Gdzie? – Opadła z powrotem na poduszkę z cichym westchnieniem. Edna rozglądnęła się po pokoju. Było to przestronne pomieszczenie z trzema łóżkami. W domu zostały tylko one. Michael, Sebastian i Marpha pojechali do swoich domów, zaś Marca wywiało z niewiadomych powodów. Edna nie chciała wiedzieć dlaczego. Chciałaby być w domu i żeby nic się nie wydarzyło. To ma być tylko sen![/I] Nie zdążyła jednak skończyć toku myślowego, gdyż usłyszała wołanie Wiktorii. Wołała kogoś w dziwnym, nieznanym Ednie języku. Pot spływał obficie Wiktorii z czoła. Zaczęła kaszleć tak gwałtownie, że Jennifer znowu wykonała swoje „przedstawienie”, po czym zapadła znowu w sen. Edna wstała energicznie i podbiegła do siostry. Przestraszyła się. Wiktoria nigdy tak się nie zachowywała. Wiktoria nagle otworzyła oczy i jak zahipnotyzowana wypowiedziała słowca chrypliwym głosem:
- Utta... raae... wsopiuer... – Następnie jej oczy się zamgliły i opadła na poduszkę. Edna starała się zrobić cośi, cokolwiek. Jednak po chwili intensywnego myślenia stwierdziła, że nic ciekawego nie przyszło jej do głowy. Edna położyła się wygodnie i z szeroko otwartymi oczami patrzyła na swoją siostrę.
Wiktoria rozmawiała z Raunt’lak we śnie. Opowiadała o Was’sdrah, była taka przekonywująca. Wiktoria wierzyła w każde jej słowo. Czuła w sobie wewnętrzną siłę.
Raunt’lak patrzyła na nią swymi czerwonymi oczami. Rozmawiały długo siedząc między drzewami. Nasza główna bohaterka wiedziała, że jej ciało śpi w domu Jennifer, lecz jej dusza była na Was’sdrah. Wiktorię tylko irytowało ciągłe spojrzenie kobiety. Jak gdyby przeglądała jej wszystkie myśli, obawy, pragnienia.

Raunt’lak nagle wstała i z przerażeniem w oczach rozglądnęła się wokoło.
-Co się stało? – zapytała Wiktoria ze zdziwieniem.
-Je’ak! Znowu nas zaatakowali! Tracimy kontrolę nad planetą! Wybacz mi królowo Sameo, ale muszę cię tam zabrać. Nie mamy dość energii, aby wysłać twoją duszę na Tau’ri.
-A moje ciało?
-Zostanie zdematerializowane. Utworzymy ci jego idealną kopię.
-Dobrze Searp’el.

Jennifer siedziała wraz z Edną nad Wiktorią, którą trawiła gorączka. Zastanawiały się, dlaczego nie mogą jej dobudzić, gdy nagle ciało Wiktorii zaczęło się rozpływać. Edna wrzasnęła. Gdzieś ze środka głowy dobiegł do dziewczyn głos Wiktorii.
Nic mi nie jest. Wrócę za tydzień. To długa historia. Nie mogę dłużej rozmawiać. Nie martwcie się, jestem cała.
• Czy Wiktoria wróci na Ziemię?
• Co się stanie na misji?
• Gdzie podziewa się Erynia?
Tego dowiecie się w szóstym odcinku pt. „Strata Przyjaciela”