mam wrazenie, ze w ogole b.ciezko jest prowadzic restauracje.
Niestety przezylem frustracje.
Trzech braci (wszyscy po studiach) z kapitałem 60 tysiecy probowalo rozkrecic ten biznes i skonczylo sie wielkim bankructwem

Stracili wszytkie pieniadze, restauracja nie przynosila dochodow, choc niby klienci przychodzili, jedli, nie skarzyli sie na nic.
Bracia pracowali ciezko, wszystko robili sami, nie zatrudniali zadnych pracownikow (zeby zmniejszyc koszty utrzymania lokalu). Niestety daremnie. Pelne bankructwo.
I tak sobie mysle...czy jest sens grania na parceli publicznej? Simy pracujac tam byly zaraz czerwone i szybko spadala im energia, ktorej nie dalo sie zregenerowac w zaden sposob, poza zamknieciem lokalu i powrotem do domu. Ale powiem szczerze ze granie przez 5 minut i wczytywanie na nowo parceli mieszkalnej, ktore trwa (przynajmniej u mnie) dosc dlugo, jest denerwujace.
Chyba, ze znacie jakies sposoby na odnawianie energii, o ktorych nie wiem? Kawa jest malo skuteczna