View Single Post
stare 28.09.2006, 18:52   #19
Mirpul
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Kolejny odcinek! Zapraszam!


Taak, to już lekcja. Mister Ignacy kazał im czytać strony od 10 do 23, tylko bez rozmów proszę. Ale jak tylko profesorek wyszedł „za potrzebą” wszyscy zaczęli gadać. Jedni o tym, że profesorek jest na coś chory, inni o tym, dlaczego nie ma Anny, wolno czytający pytali się tych którzy czytali szybko co tam było, oni im odpowiadali, część osób mówiła, jaka świnia z Amber. A w jej ławce, ona i Nanny rozmawiały. Brunetka robiła przyjaciółce wyrzuty:
- Jak już powiedziałaś wszystkim, to mnie też mogłaś powiedzieć!
- Powiem Ci to po raz setny. To. Nie. Ja. Nie ja! Not me! Nie ja! Rozumiesz? – odpowiedziała, mocno już podenerwowana Amber.
- Więc kto?
Nanny nie uzyskała odpowiedzi, bo właśnie wszedł Mister Ignacy i trzeba było zacząć przerabiać lekcję.

Po lekcjach Amber poszła odwiedzić Annę i powiedzieć jej, że to, na litość boską, naprawdę nie była ona!
Mając duszę na ramieniu, i nadzieję, że blondynka niczego nie powiedziała matce, ruda zapukała do drzwi. Pukała i pukała, ale nikt nie otwierał. Wreszcie odwróciła się, i już chciała odejść, kiedy usłyszała za sobą głos:
- Czego chcesz?
- Aniu…- zaczęła Amber
- Nie nazywaj mnie tak!
- Anno, to nie ja powiedziałam o tym wczorajszym. Naprawdę.
- Taak? A niby kto? Byliśmy tam tylko Ty, ja i Jack!
- Zaraz, zaraz! Jack!
- Chyba nie myślisz, że on…
- Oczywiście, że myślę! Ja to wiem! Ty tego na pewno nie powiedziałaś, ja też nie…
- Jasne!
- Więc to musiał być on!
- A jeśli to byłaś ty?
- To nie mogłam być ja.
- Dowód?
- I to ile! Po pierwsze, całe przedpołudnie gadałam na chacie. Możesz w archiwum sprawdzić, że nikomu o tym nie powiedziałam
- A później? Przed południem? I popołudniu?
- Przed południem jadłam obiad z mamą. W drodze do domu też nikogo nie spotkałam, bo wszyscy maja jakieś dodatkowe zajęcia.
- No taak…
- O 18:30 przyszła do mnie Nanny, jak zawsze spóźniona 15 minut! Ona dowiedziała się o tym też dopiero rano.
- A dowód, że nie powiedziałaś nikomu rano?
- Tutaj możesz mieć tylko moje słowo i Nanny. Poza tym my przyszłyśmy tylko chwilę przed tobą. Poza tym nikt Ci nie powie, że to ja mu powiedziałam, chyba, że skłamie. Ok., teraz ty pomyśl, czy mi uwierzysz, a ja już lecę. Mam do kogoś sprawę…
- Offy! Offy! Amber! Hej! Poczekaj!
Ale Amber już się nie zatrzymała. Poleciała do…


Taak, nasza droga Amber poszła do Jack`a. I powiedziała mu wprost:
- Ty podła świnio! Szumowino! Idioto! Don Juanie!
- Hej, Offy, spokojnie maleńka! – odpowiedziała podła świnia
- Nie mów tak do mnie! Ty… ty… Homo nie-sapiens! Pospolity okazie głupka, osła i idioty w jednym! Po prostu idioto totalny!
- Ej!
- Masz racje. Nie mogę tak cię nazywać. To obraza dla idiotów!
- Offy, spokojnie, o co Ci chodzi?
- O co MI chodzi? O co MI chodzi? A jak myślisz? A niby kto powiedział wszystkim, że dałeś Annie kosza?
- Myślałem, że ty.
- COOOO???
- No, ja myślałem, że…
- To nie byłam ja. Przedstawiłam Annie już całą listę dowodów. A skoro to nie ja, i raczej nie Anna, a nikogo innego nie było, to…
- Daj spokój Offy. Ja też mam całą listę dowodów. Cały dzień, jak tylko wróciłem z zajęć siedziałem przy kompie, na chacie! Możesz…
- … sprawdzić w archiwum. Ja tez cały dzień na chacie spędziłam. No, oprócz wieczoru, była u mnie Nanny…
- No tak, faktycznie Whitlonka wyglądała, jakby nic nie wiedziała, a przecież jej powiedziałabyś pierwszej.
- Serio? Więc, kto jeszcze mógł być?
- No, kiedy Aniuleńka…
- Aniuleńka?
- No, każdy chłopak w szkole ją tak nazywa. Kiedy ona, a ty za nią wybiegłyście, ja usłyszałem jakiś szelest i skrawek różowych spodni znikający za drzwiami.
- Hm, ja tez coś usłyszałam. Ale jakbyśmy mieli nawrzeszczeć na każdą dziewczynę z różowymi spodniami w naszej szkole, zupełnie stracilibyśmy głosy!
- Hmm… Chyba masz rację. A ty mniemasz różowych spodni, bo może to były twoje. Nie, nie mam. Nanny też nie. Masz numer na komórę do Anny?
- Chyba nie, ale mogę sprawdzić… Boże, to wariatka! Wpisała mi swój numer!
- Ok., teraz to nieważne, muszę zadzwonić. Podaj ten numer.
- Halo? – Anna odebrała
- 18:00, kawiarenka „New Age” – odpowiedziała Amber i rozłączyła się. – A ty, Don Juanie, możesz przyjść, albo nie, jak wolisz! Acha, i naprawdę zrób cos z włosami, jak już Annie powiedziałeś, że idziesz do fryzjera!

- Mamo! Pamiętasz jak Ci mówiłam o tej wspaniałej sukience… - Zaczęła Amber
- Taak, chciałaś żebym pożyczyła Ci pare groszy… Ile konkretnie?
- Noo… - Tu Amber podała cenę
- Co? Kochanie nie mogę! Nawet nie mam tyle na koncie!
- Ale… Jak to?
- Teraz niemogę Ci tego powiedzieć... Może kiedy indziej...

Amber do późna w nocy myslała o całej sprawie z Anną, o Jacku, o sukience, o jutrzejszym spotkaniu... Aż zasnęła, jednak nie spała zbyt dobrze... O 3 nad ranem obudziła się i krzyknęła:
- TATA!

_.~*~._.~*~._.~*~._.~*~._

A teraz niespodzianka:
Czy poznajecie tą osobę?

Taak...
  Odpowiedź z Cytatem