Odcinek 7

Po skończonych lekcjach, wychodziłam ze szkoły razem z Olą zobaczyłam Karola, który stał i najwidoczniej na kogoś czekał.
- Idziesz - spytała
- Poczekaj...
Zobaczyłam, że Karol idzie w moją stronę.
- Hej... Porywam cię na dwie godziny, co ty na to? - spytał z uśmiechem.
- No nie wiem... - uśmiechnęłam się - w sumie to mam czas...
- Dobra, to ja wam nie przeszkadzam, idę. Pa Karola, do zobaczenia jutro! - powiedziała.
- No, narazie!
Zostałam z nim sam na sam.
- To co, idziemy? - spytał.
- Jasne...
Poszliśmy w stronę parku, złapał mnie za ręke. Nie obchodził mnie fakt, że patrzy się na mnie pół szkoły. Najważniejsze było co ja myślę i czuję. Gdy doszliśmy do parku, usiadł na ławce, a ja na jego kolanach. Przytulił mnie do siebie. Czułam się świetnie. Chciałam zatrzymać tą chwile na jak najdłużej. Rozmawialiśmy o nas, o tym co jest, co będzie. Pocałował mnie kilka razy. Poszliśmy się przejść. Szliśmy sobie piaskową dróżką. Stanęliśmy na środku i znowu mnie pocałował.
- Karola, kocham cię jak nikogo innego na świecie - wyszeptał po czym mnie pocałował. W tej samej chwili zaczął padać deszcz.

Przytulił mnie.
- Ha, i co teraz?
- Nie wiem... Ja mogę tu stać i moknąć, byle z tobą... - odparłam.
Objął mnie ramieniem.
- Możemy przyjść do mnie - uśmiechnęłam się.
- Ooo... Z chęcią!
Poszliśmy na przystanek, chwilę później przyjechał autobus. Pomyślałam, że pogadamy sobie trochę, a póżniej on pójdzie. Może pozna moją mamę, bo na tate nie ma co liczyć. Po 20 minutach byliśmy u mnie w domu.
- Uf, ale zmokłam
- A co ja mam powiedzieć, cały czas cię osłaniałem od deszczu - odparł śmiejąc się.
Poszliśmy do mojego pokoju. Usiedliśmy sobie na kanapie. I standardowo - przytulanie, całowanie, itp. Po godzinie ktoś wszedł do domu.
- Karola! Jestem już! - krzyknęła.
- To super, chodź do góry, to kogoś poznasz!
Weszła do góry.
- Mamo, to Karol. Karol - moja mama - uśmiechnęłam się.
Podali sobie ręce, a ona poszła na dół. Domyślałam się jaki ma triumfalny uśmieszek na twarzy.

Po godzinie Karol oznajmił:
- Dobra Karola, ja już muszę spadać, jutro ja ci coś pokażę, ok?
- Okey...
Odprowadziłam go do wyjścia. Pocałował mnie w policzek i poszedł.
- Chodzisz z nim? - usłyszałam głos mamy.
- Nieoficjalnie... - uśmiechnęłam się.
- Ładny jest...
Dodałam go dzisiaj, bo nie miałam co robić ;] Kolejny na pewno za dwa tygodnie