karpix- porównanie komentarzy z "AND" i "AND 2" napisałam po to, by zobrazować Wam, jak bardzo autorom FS zależy na komentarzach.
Ale w Twoim poście i krótkim przemyśleniu doszłam do pewnego wniosku.
"AND" został wstawiony na początku lutego, a zakończony pod koniec maja- był wtedy rok szkolny. Komentarzy- tyle, co kot napłakał.
"AND 2"- opublikowany na początku lipca- wakacje. Komentarzy- niewiele więcej.
Więc nie sądzę, żeby akurat na to wakacje miały większy wpływ. Można powiedzieć, że nawet jest na odwrót- nie wszyscy wyjeżdżają, a na forum jest dużo nowych ludzi, a ci "starzy" przez to, że mają w wakacje więcej czasu, często tu zaglądają (ja jestem tego świetnym przykładem).
Rozwalił mnie ten Twój tekst o samochodzie. Sama na to nie zwróciłam uwagi, ale po przeczytaniu tego, śmiałam się jak głupia XD.
Lira- kropki najczęściej brakuje w dialogach. Ja po prostu nie jestem nauczona, by w czasie dialogu stawiać kropkę. Zawsze (czyli od około dwóch lat) tak piszę. Ale jeśli Was tak to irytuje, napiszcie. Ja już się zajmę resztą

.
Nicole- jeśli chodzi o opisy, staram się jak mogę. Poza tym, pisząc teksty, skupiam się głównie na odczuciach bohaterki i staram się je opisać najlepiej, jak się tylko da (o czym przekonacie się w następnym odcinku- już napisany, brakuje mi jeszcze tylko zdjęć i weny

)
I co dziwnego z tym koncertem? Taka jej praca, kiedyś trzeba zacząć. Nie poradzi na to, że trafiła akurat w dzień koncertu.
Mam nadzieję, że nie rozczarujecie się następnym odcinkiem. Zdradzę tylko, że będą opisane zaledwie 2 niezbyt długie sytuacje. Ale w tej drugiej jest cały nasyp przemyśleń i uczuć, co nie znaczy, że będzie nudno.
Odcinek 5

Gdy wróciłam do domu, byłam naprawdę zdziwiona. A co mnie tak dziwiło? To te zapachy dochodzące z kuchni.
Weszłam, i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Otóż mój kuzyn stał przy piecu, i... gotował obiad.
- O, Lily, fajnie, że już przyszłaś- zwrócił się do mnie
Milczałam. On szybko zmienił temat:
- Mam nadzieję, że lubisz chili con carne...
Co za pytanie!- pomyślałam.
- Tak, oczywiście, ale...
- Co ale?
- To raczej ja powinnam wam robić jedzenie...
- Niekoniecznie. Wystarczy, że nam dasz pieniądze na zakupy. A właśnie... Znalazłaś pracę?
- Tak- lekko się uśmiechnęłam- W nocnym klubie, ale dobrze płacą.
- Cieszę się- powiedział z zadowoleniem
Jeszcze chwilę rozmawialiśmy. Przekazał mi również, że dzwonili ciocia i wuj, oraz, że jutro tu będą.

Po obiedzie musiałam zbierać się do pracy.
Jeszcze wczoraj dostałam strój na występy. Miałam sprawdzić, czy pasuje.
W komplecie była czarna mini i czerwony topik. Przymierzyłam...
Boże, jak ja wyglądam!- pomyślałam z niechęcią spoglądając chwilę potem w lustro
Kurczę, ci to mieli te stroje w dyskotece. I chyba tak samo będzie z makijażem... Zamiast tego mojego, będę musiała sobie zrobić typowo ciemny (jeszcze NIGDY się tak nie malowałam).
Ta spódniczka... Obcisła. Tak samo z bluzką. W sumie dziwne... jestem dość szczupła. A może to ma tak specjalnie być?
Ja nie wiem, jak dziewczyny mogą takie coś nosić...
Tylko szkoda, że jednak nie pozwolili mi występować w zwykłych ciuchach. Byłoby to na pewno o niebo lepsze, niż ten dziwaczny strój.

Gdy byłam już gotowa, zawiadomiłam tylko Josha i poleciałam na autobus.
20 minut później byłam już przy wejściu na zaplecze. Nagle, mój telefon zaczął wydawać dźwięki. Dostałam SMS-a.
"Hej,
sory, ale się spóźnię. Przekaż to Dustinowi.
Alan"
Co się stało? I co to za jeden, ten cały Dustin? A może chodziło mu o pana McKenzy`iego? Czyżby nazywał się Dustin?
Zaraz potem znalazłam się przy drzwiach zaplecza. Usłyszałam jakieś dźwięki... Chyba nie jestem tu sama...

Weszłam. Od razu moją uwagę zwrócił żłopiący Fantę gostek.
Nie widziałam za dobrze jego twarzy, gdyż miał okulary. Kto to widział, żeby w ciemnym pomieszczeniu siedzieć w okularach? To chyba jakiś wariat.

- Ej, a ty tu, k****, czego?- "wariat" zaraz na mnie naskoczył.
Nie dość, że wygląda jak "typ spod ciemnej gwiazdy", to jeszcze się tak zachowuje. Dureń...
- To ja powinnam zadać to pytanie- odparłam- Nie wiem jak ty, ale ja tu pracuję.
Zaśmiał się ironicznie. Ten gostek z minut na minutę coraz bardziej mnie wnerwiał...
- Śmieszna jesteś, wiesz- powiedział z kpiną- Te, blondi, idź lepiej pobuszuj po sklepie, albo poderwij kogoś.
To już naprawdę szczyt. Nazwał mnie "blondi", a utożsamił z "głupią blondynką". Nie wytrzymałam...
- A ty lepiej idź obrabuj jakiś bank, ale się upij! Bo chyba tylko to ci najlepiej wychodzi.
Ta złość w jego oczach... Niezapomniany widok.
Ale nagle jego pięści się zacisnęły. Przecież on mnie tu zaraz stłucze!
Zaczęłam się oddalać do tyłu, ale on przejrzał moje plany. Po prostu wziął klucz i zamknął drzwi...
Nie było już dla mnie ratunku. Zaczęłam się go naprawdę bać. Jeśli on naprawdę jest jakimś psychopatą, to może mnie nawet zabić!
Sama nie wiem kiedy, ale w moich oczach stanęły łzy.
Spojrzałam na niego. Nie miał już zaciśniętych pięści...
- Nie no, blondi, nie mazgaj mi się tu!- powiedział- Takiego miękkiego ciacha jak ty nawet nie opłaca się lać.
- Wypuścisz mnie?- zapytałam, a właściwie to poprosiłam
- Przecież tu pracujesz!- odparł
- Tak, ale...
- Boisz się mnie?- jakby odgadł, co miałam na myśli
- Tak...
Złagodniał. Tak to jest, gdy się ma przed sobą taką sierotę jak ja.
- Wiesz, w sumie to ci się nie dziwię- powiedział- Tylko to tak nie za bardzo bać się kolegi z pracy..
- To ty tu pracujesz?
- Jestem gitarzystą.
- A ja wokalistką...
Chyba mi nie uwierzył.
- Blondi, nie zaczynaj znowu. Przecież pan McKenzie nie zatrudniłyby takiego cieniarza jak ty, w dodatku z blond włosami i niebieskimi oczami.
Kiedy to się skończy? Ten gość mnie tu zamęczy!
- I tu się mylisz. Jak nie wierzysz, to się go spytaj.
- A myślisz, że mi się chce?- odparł

Ktoś walnął w drzwi. "Męczyciel" je otworzył. Do środka wszedł Alan. Boże, co za ulga.
- Alan, gdzieś ty się, do ch****, podziewał?- spytał go ten drugi
- Nieważne, potem ci powiem.
- Cześć Alan!- zwróciłam jego uwagę na mnie.
- O, hej- odpowiedział- Nawet cię nie zauważyłem...
Od razu spostrzegłam, że coś z nim jest nie tak. Był taki smutny... Nie chciał jednak, żebyśmy to zobaczyli.
- To wy się już znacie, tak?- zwrócił się do nas
- Powiedzmy...- odparł czarnowłosy- Tylko... Ona serio z nami pracuje?
- Tak- odpowiedział trochę zdziwiony Alan- Widzę, że chyba jeszcze nie poznaliście się za dobrze...
Zaraz kontynuował.
- A więc- zwrócił się do drugiego- Dustin, to jest Lily...
Teraz do mnie:
- Lily, to jest Dustin.
Ha! Więc to był ten cały Dustin! A ja myślałam, że to będzie jakiś równie fajny chłopak, jak Alan. Niestety się pomyliłam...
************************************************** ************
Czy Lily poradzi sobie z załatwieniem spraw związanych z pogrzebem?
Czy ona i Dustin kiedykolwiek się polubią?
Odpowiedzi wkrótce.
Mam już prawie gotowy 6 odcinek, ale niestety nie wiem za bardzo, co będzie w 8 odcinku. Miejmy nadzieję, że szybko coś wymyślę, a potem dobrze napiszę.
Mam dla Was propozycję: a może Wy spróbujecie odpowiedzieć na te końcowe pytania? Przynajmniej będę wiedzieć, czy fabuła jest przewidywalna

.
Ale to jest tylko propozycja: jak się nie przyjmie, to trudno.