View Single Post
stare 31.07.2008, 13:40   #30
Master of Disaster
 
Avatar Master of Disaster
 
Zarejestrowany: 08.01.2006
Skąd: Dziwnowo
Wiek: 19
Płeć: Kobieta
Postów: 1,322
Reputacja: 26
Domyślnie Odcinki: czwarty i piąty

Ten odcinek bardzo krótki, ale za jakieś… góra dwie godziny dam kolejny. Po prostu zaszły pewne zmiany w planie, wicie rozumicie…


Odcinek 4
Uczucie Roberta do Kasi zaczęło przypominać obsesję. Obserwował dom jej dziadka, dzwonił, chodził po ulicach miasteczka w nadziei, że ją spotka… Kiedy w końcu pan Grabik, zirytowany ciągłymi telefonami i pytaniami o dziewczynę, zagroził mu policją, stracił nadzieję. Ogarnęło go dziwne otępienie, z którego czasem budził się, rozważając za i przeciw, niekiedy myśląc, że wcale mu już na niej nie zależy. Zastanawiał się wtedy, czemu on tak za nią lata, skoro widzieli się tylko kilka razy, a rozmawiali normalnie – raz. Ale to było oszukiwanie samego siebie, cały czas okropnie za nią tęsknił. Zaniedbał się, zarósł, schudł… Zapewne wpadłby w depresję, gdyby pewnego dnia, w połowie sierpnia, około trzeciej nad ranem, kiedy wszyscy normalni ludzie śpią twardo, nie obudził go telefon.
- Cześć, Robert! – kobiecy głos w słuchawce był dziarski i świadczył o tym, że telefonująca nie odczuwa najmniejszej senności. Robert ziewnął potężnie.

- Goooośka? – spytał sennie, głos był mu bowiem dobrze znany; dzwoniła jego kuzynka Małgosia, młodsza od niego o rok, ambitna dziennikarka z poczytnej gazety. Zawsze miała zwyczaj dzwonić o najdziwniejszych porach, niekiedy tylko po to, żeby spytać o jakiś drobiazg. – Czeemu mnieee… uuaa… budzisz?
- Mam pomysł na świetny artykuł, tylko… pracujesz jeszcze dla tego starego aktora?
- Admusa? Nieee... Rzuciłem. A bo co?
- Rzuciłeś? Świetnie! – głos Małgosi był radosny. – Będziesz miał wolne wieczory…
- A co, szykujesz coś? – Robert lekko się ożywił, choć nie do końca wiedział, dlaczego. – Jeśli chcesz napisać jakiś zjadliwy artykuł, służę pomocą… Tylko nie o tej porze.
- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć. Słuchaj, może spotkamy się jutro o ósmej rano przed knajpą „Esther”? Znaczy się, dzisiaj, bo już po północy…
- O ósmej? Tak wcześnie? – Robert miał jutro wolne i chciał pospać co najmniej do dziesiątej.
- A o której byś chciał? Robert, później to ja będę odsypiała dzisiejszą nieprzespaną noc. Nie, musimy się spotkać rano, kiedy będę miała jeszcze w miarę jasny umysł.
- Mmmno dobra, niech będzie o ósmej.
- OK, no to widzimy się rano. Do zobaczenia.
- Takkh… Uuuaaa… Dooobranoc… - Robert ziewnął jeszcze raz, odłożył słuchawkę i, dowlókłszy się do łóżka, zasnął znów snem sprawiedliwego.

O mało się nie spóźnił na spotkanie z kuzynką, bo zaspał. Obudził się dopiero za dwadzieścia ósma. Pospiesznie narzucił na siebie byle jaką koszulę i dżinsy, po czym wsiadł do swego wysłużonego, ale niezawodnego żółtego garbusa marki Volkswagen.
Jakimś cudem dojechał na czas. Małgosia już czekała.
- Matko kochana! – zawołała na jego widok. – Robert, jak ty wyglądasz!?
- Jak? – chciał wiedzieć Robert.
- Kompletnie się zaniedbałeś! Kiedy widzieliśmy się ostatnio, byłeś elegancko ubranym, szykownym facetem, a teraz…

Cóż, miała rację jego droga kuzynka… Jak już było napisane wyżej, od jakiegoś czasu nie zwracał uwagi na to, jak wygląda i w co się ubiera, a nie golił się już chyba od tygodnia. Nie miał jednak ochoty o tym dyskutować.
- Spieszyłem się – mruknął. – Może wejdźmy i wrzućmy coś na ruszt, co? Nie jadłem śniadania.
- Dobra, ja stawiam.
Weszli do knajpy i usiedli przy barze.

- No więc, o co chodzi?
- O Kowalskiego, o Marka Kowalskiego. Mam ciekawe informacje na jego temat… No, właściwie to głównie poszlaki, ale byłby z tego niezły skandal, gdyby okazało się to prawdą…
Marek Kowalski (wszelka zbieżność imion i nazwisk z kimkolwiek całkowicie przypadkowa) był wpływowym politykiem centrowym*. Znany jako człowiek który, jak sam o sobie mówił, nie ma nic do ukrycia, nie pojawiał się na pierwszych stronach gazet, chyba że komentował kolejną aferę.
- I ja mam ci pomóc w zdemaskowaniu go? – Robert skrzywił się, nie miał bowiem ochoty babrać się w sprawie, która średnio go interesuje. – Wybacz, ale…
- A mówiłeś, że mi pomożesz…
- Nie, żebym nie dbał… Po prostu… - nagle przyszło mu coś do głowy. – A co byś powiedziała, gdybym miał coś… ciekawego o moim byłym szefie?

_________________

EDIT: Dodaję już piąty, w jednym poście, bo też jest bardzo krótki.


Odcinek 5
- Cos ciekawego, hm? A co takiego? – Gosia wyraźnie się zainteresowała.
- Cóż… - zaczął Robert, lecz urwał i rozejrzał się wokoło. – Wiesz co, może nie tutaj… Pójdźmy gdzieś, żeby nie mogli na podsłuchać.
Małgosia uniosła brwi, ale powiedziała tylko:
- No to na zewnątrz.
Wyjęła banknot dziesięciozłotowy i rzuciła go na ladę – zdążyli wypić tylko po szklance Coca Coli, więc rachunek nie był wygórowany. Wstała.
- No?

Kiedy znaleźli się na zewnątrz, Robert nachylił się i zaczął szeptać kuzynce do ucha. Z każdym słowem szerzej otwierała oczy.

- Chciał, żeby mu sprowadzać małolaty? – mruknęła z niedowierzaniem, kiedy skończył. – No, tego się po nim nie spodziewałam, chociaż… Ale że ty się tym zajmowałeś… - pokręciła głową.
- Mówiłem ci już, że bardzo tego żałuję. Najfajniejsza dziewczyna, jaką spotkałem, nie chce ze mną rozmawiać – zrobił żałosną minę.
Małgosia spojrzała na swego kuzyna, jakby coś rozważając.
- Cóż, sam jesteś sobie winien – stwierdziła w końcu. – Ale – dodała z naciskiem, bo chciał coś powiedzieć – rozumiem, że przejrzałeś na oczy… No dobrze, zrobię to. Byłby to zresztą chyba lepszy artykuł niż kolejna afera polityczna, tak… Masz mój adres email?
- Mam, chyba, że zmieniłaś…
- Nie, nie… Ale wiesz co – sięgnęła do kieszeni – dam ci moją wizytówkę, na wszelki wypadek – podała mu mały biały kartonik, trochę zmięty. – Teraz muszę lecieć. Skontaktuję się z tobą, jak znajdę coś… No wiesz.
- No to do zobaczenia.
Zaraz po przyjściu do domu Małgosia położyła się – miała trochę do odespania. A wieczorem siadła do komputera i zaczęła pisać początek artykułu. Tak, to będzie niezły skandal…

Nagle przerwała. Lepiej jednak nie rezygnować z tamtego, nie wiadomo, co się może zdarzyć.
„Poza tym – pomyślała, przypominając sobie żałosny wygląd Roberta – dobrze by było jeszcze spróbować jakoś ich pogodzić…”
A w tym ostatnim miała pewne doświadczenie.
Cóż. Sporo do zrobienia. Najlepiej zacząć od razu…


Właściwie powinnam dać odcinek 4 w dwóch częściach, ale tak jakoś wyszło... Mam nadzieję, że wybaczycie.

Ostatnio edytowane przez Master of Disaster : 31.07.2008 - 14:48
Master of Disaster jest offline   Odpowiedź z Cytatem