Hej! Przepraszam, że post pod postem, ale już jest...odcinek! Tak jak obiecałam, a inaczej by się nieuaktywnił. No to do dzieła!
Część 3
Randki, miłość, radość. Znów powróciły tamte czasy, tamte lata. Dla Cameron, jak i dla Mary to najbardziej szczęśliwy oraz ważny okres w życiu. Wreszcie odnalazły się w dawniej niechcianym środowisku.
Nastąpiły wiosenne, ciepłe dni. Zapach wonnych kwiatów, drzew. Właśnie któregoś niedzielnego dnia cała czwórka wybrała się na wspaniałą wycieczkę. Wspólny obiad w restauracji oraz mnóstwo atrakcyjnych rozrywek. W oczach ludzi byli wspaniała rodziną.

Początek tygodnia. Mary budząc się usłyszała dziwny dźwięk. Po chwili zorientowała się, że to tylko budzik. Niewiele myśląc poszła wziąć prysznic, ubrać się a następnie na śniadanie.
-Dzień dobry mamo.-zaczęła dziewczyna
-Dzień dobry, jak się czujesz? Widać jesteś zamyślona.-odpowiedziała Cameron
-Nie.. poprostu jestem szczęśliwa.
-To wspaniale. O której przyjedziesz ze szkoły?
-O piętnastej. Mam jeszcze zajęcia dodatkowe. A ty o której wrócisz z pracy?
-Już wczoraj o tym rozmawiałyśmy. Zapomniałaś? Mam wolne.
-Aha. Nie, nie zapomniałam. Tylko tak jakoś...
-O, autobus przyjechał. Tu masz drugie śniadanie.
-Ok, dzięki, pa.
-Pa córciu.
Zapowiadał się piękny dzień. Każdy chciał go jak najlepiej wykorzystać. Toteż zaraz po szkole Mary i Charles postanowili się gdzieś wybrać. Miejscem postoju był las. Piękny o tej porze roku przyciągał wiele ludzi. Znajdował się on na końcu miasta, lecz to nikomu nie przeszkadzało. Charles wybrał tam ulubione miejsce z dzieciństwa, kiedy przychodził z rodzicami, z matką. Była to urocza polana w głębi lasu, na którą padały przyjemne i ciepłe promienie słoneczne. Obok piękne jeziorko. Rozłożyli koc i położyli się w cieniu drzewa. Przez dłuższy czas trwała cisza, ale nagle Charles się odezwał:

-I jak?- szepnął do ucha Mary.
-Wspaniale. Zapach drzew, śpiew kwiatów, jestem tu z tobą. Czego można chcieć więcej?-odezwała się po chwili dziewczyna
- Ale? Widzę, że coś cię trapi.
- Nie wiem, możesz się śmiać, ale mam dziwne przeczucia. Czuję, że coś się stanie...
- Mary. Jesteś przewrażliwiona. Nie masz się czym martwić. Choć zjemy coś.
Tak im mijał czas. Godzina po godzinie, minuta po minucie. Zbliża się wieczór.
-Wracajmy, robi się późno.
-Tak, chodźmy. Hej, idziesz?
- Co?... A tak, idę.
-Co się stało?
- Nie nic. Coś mi się zdawało.

Charles sięgając po plecak, zobaczył w oddali dziwną "rzecz". Kiedy odwrócił się poraz kolejny, zniknęło.
To był wyjątkowo ciepły wieczór. Na niebie świeciły gwiazdy, w krzewach grały świerszcze. Lecz Charles w swoim pokoju myślał tylko o tym, co zobaczył. Co to mogło być?