Temat: 00Sev
View Single Post
stare 19.02.2009, 17:49   #38
Pani_Snejp
 
Avatar Pani_Snejp
 
Zarejestrowany: 08.03.2008
Skąd: lochy
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 746
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: 00Sev

Stuku-puku. Stuku-puku. Tuk-tuk.
- Może byś z łaski swojej cofnął zaklęcie, Sev, i przestał się bawić moimi piersiami? Ja tutaj
pracuję.

[img]http://i41.************/2im9iz5.jpg[/img]

Snape westchnął, wziął do ręki lagę prastarej Callineck i wymamrotał pod nosem:
- Mniej, mniej silikonejszyn!
W ułamku sekundy, piersi Veripmy wróciły do normalnego rozmiaru. W tym samym momencie rozległ się także dziecięcy płacz. Verri posłała mu wymowne spojrzenie.
- I nawet nie waż się ruszać Walentyny z TYM. A Bronka TYM BARDZIEJ – rzuciła, zanim zniknął w drzwiach, dzierżąc w dłoni lagę.
Po chwili usłyszała wrzaski do złudzenia przypominające ‘HEADSHOT!’.
Veri zerknęła na kartkę przed sobą.

Drogie Luthiee i Kocurku!
Ja, oraz niepuś mamy przyjemność przekazać Wam, że bierzemy ślub z Sevim! Płakać z żalu możecie po przeczytaniu listu. I nie, nie zmieniany religii. Wystarczy siła perswazji.


Veripma przerwała i z czułością pogładziła piłę łańcuchową.

Wesele już bardzo niedługo, czujcie się zaproszone, skarbeńki. Przyjdzie, albowiem nie macie innej opcji.
Wasza
Veripma


[img]http://i44.************/dlhj5s.jpg[/img]

W tym samym momencie, gdy złożyła swój podpis, zadzwonił dzwonek do drzwi. Podeszła do nich i otworzyła je na oścież. W progu sterczał Ronald Weasley.
- Eee… - zaczął bardzo inteligentnie, gdy tylko zobaczył Veripmę, a szczęka mu opadła – Ty to ta, co tańczyła na rurze?
- Nie.
- Ta, co się oddała kloszardowi pod TESCO za knuta?
- Nie.
- Ta, co…
- Ku***, przejdź do rzeczy – Veri zaczynała się irytować.
- A… Ja do profesora. Harry ma syndrom ziemniaka i skumplował się z Draco. Nie mogę już znieść tego ‘Bulwa, ziemniak!’… Mogę?
- Wchodź, ale ani słowa o kobietach lekkich obyczajów – mruknęła, a w jej głowie tworzyły się obrazy tego, co może wymyślić na tę noc. W końcu, po coś kupiła to trzyosobowe łóżko…
Wpuściła Weasley`a do domu i zaprowadziła do pokoju dziecięcego. Zanim zaczęli rozmawiać, zabrała stamtąd dzieci (wystarczył im paraliż i wstrząs mózgu do końca życia, po zobaczeniu Severus, jak go Pan Bóg stworzył).
Kilka sekund później okazało się, że to był dobry ruch. Tak jak podejrzewała, rozległ się rumor, huk, a pęd powietrza pochodzący z pomieszczenia aż przygniótł dziewczynę do podłogi. Gdy zajrzała do środka ujrzała dziurę w ścianie, a z niej dochodziło słabe:
- Abflgh… Kartofel…

[img]http://i40.************/9zvp86.jpg[/img]

- I tak oto Hogwart zamienia się w szpital psychiatryczny! – podsumowała niepokorna, gdy zerknęła do pokoju.
- O! Jak dobrze, że jesteś! Sev, posprzątaj!
Veri pociągnęła kobiecinę w golfie do salonu.
- Wybrałaś już sukienkę? – zapytała na wstępie.
- Uhum… - niepokorna odwróciła się i wyciągnęła z torby króciutką suknię ślubną firmy ‘LP’ (gwoli nieścisłości – Latarenka Płonie!).
- Ja mówiłam o sukience dla Seva… - mruknęła Veri, podziwiając metkę – Róż byłby idealny!
- Z tego, co mi wiadomo – zaczęła niepokorna – To mężczyźni ubierają się na ślub w garni…
Nie dokończyła, gdyż Veripma z szatańskim błyskiem w oku pokazała jej piłę łańcuchową. Niepokorna udała, że zemdlała.

*

[img]http://i39.************/2z9im47.jpg[/img]

- Luthiee! Luthiee! Miau! Verruś i niepuś się żenią! – Kocur wparowała do ogrodu, ściskając w ręce list.
- Że co? Zmieniły orientację? – Lut wytrzeszczyła oczy, odkładając kanapkę z Berliso na talerzyk.
- Znaczy… wychodzą za mąż! – poprawiła się szybko Kocurzasta, próbując złapać dech w piersi.
- Za kogo!?
- Za Seva!
- Ale która?
- Obydwie!
- Kyrie eleison… - zakończyła Luthiee, opadając bezwiednie na krzesło, a jej ukochany wałek potoczył się po kamieniach.

*

Niepokorna była bardzo zestresowana. Dokładnie za pół godziny miał się odbyć podwójny ślub, a ona była zupełnie w proszku. Chodziła w tą i z powrotem, gdy dostrzegła stół z prezentami. Czym prędzej złapała za różdżkę i wykręciła numer do Luthiee. Po chwili odebrała Kocurzyca. Jej głos zdecydowanie przekraczał granicę decybeli.

[img]http://i41.************/o0b0oz.jpg[/img]

- Aktualnie Lut jest trochę zajęta! Że tak powiem grzecznie, spier*****!
- To ja – powiedziała niepokorna, odsuwając ucho od różdżki – Na pewno wiesz, jak to się obsługuje?...
- Ojć. Niepuś… Tak, wiem, ale ten wrzask to wszelki wypadek, jakby się jakiś oszołom trafił, albo pedobear. Dzisiaj już trzech wydzwaniało – jeden Bulwa, drugi Kartofel, a ostatni Ziemniak…
- A… - niepokorną z deka zatkało – Słuchaj, wiesz może co jest w prezentach? Jest tam jakiś zestaw do makijażu albo cuś?
- No chyba jest… Taaak, Bjork dała, specjalna limitowana edycja z odchodów ropuchy…
- Bjork mówisz?... – niepokorna zaczęła niebezpiecznie zbliżać się do stołu z prezentami.
- Niepuś… Niczego nie ruszaj… - wyrwał ją z marzeń bycia piękną surowy głos Kocurzycy.
- Ależ oczywiście, że niczego nie będę ruszać! – skłamała bez zmrużenia oka niepokorna, rozpakowując jednocześnie ze ślicznie zapakowanego prezentu zestaw do makijażu – Różowy, czy czerwony… - mruczała pod nosem.
- Co? – Kocur była wyraźnie zaniepokojona – Co?!
- Kopytko.
Rozłączyła się po czym podeszła do lustra z szatańskim błyskiem w oku i strzeliła sobie nieziemski makijaż.

*

- Profesorze! Nie może pan! To niezgodne z prawem mieć DWIE ŻONY! Nie można!
Hermiona stanęła im na drodze do kościoła, jawnie manifestując. Severus pogładził swój czarny garnitur (na różową sukienkę, ani nawet marynarkę się nie zgodził!) i już chciał coś powiedzieć, gdy nagle głos zabrała Veripma.
- Czy mogę to załatwić HUMANITARNIE?
Wskazywała na Hermię. Niepokorna uniosła brwi.
- Eee? – Severus zawiesił się, najwyraźniej nie rozumiejąc o co chodzi, za to niepuś powoli dochodziła do rozwiązania.
- Wiedziałam, że się zgodzisz, złotko!
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, Veripma złapała za lagę prastarej Callineck, wycelowała nią w Hermionę i wrzasnęła:
- Dupę truje, nic nie kapuje, czas ją udupić, aby się upić!
Po chwili z lagi wystrzelił zielony promień trafiając prosto w pierś Granger. Ta zesztywniała i padła na deski martwa. Veri chuchnęła na lagę, a niepokorna otworzyła szeroko usta.

[img]http://i43.************/14ild79.jpg[/img]

Za to Severus objął Veri ramieniem, pocałował w policzek i powiedział:
- Moja krew.
*

- Ugh… Gdzie ja… Jestem?... – Severus otworzył oczy – Co… Dlaczego siedzę w samolocie?...
- Uwaliłeś się wczoraj jak zwierze i wciąż marudziłeś na temat tego, że jest tyle zegzzi lasek dookoła. Więc zaproponowałam, żebyśmy polecieli do Afryki.
Sev zauważył, że obok niego siedzi kobieta o trzech bliznach na prawym policzku, popijając spokojnie herbatkę ziołową.
- zelkam… - warknął, próbując wstać.

[img]http://i43.************/10idjz9.jpg[/img]

- Rzygnąłeś, przyjęłam to jako ‘tak’ – powiedziała jakby nigdy nic kobieta nazwana zelkam.

*

- Proszę pana, duszenie współpasażera kablem telefonicznym stoi w sprzeczności z przepisami naszych linii lotniczych…
- Dajcie mi tylko pięć minut…
__________________
Już niedługo... szykujcie się na coś zupełnie nowego...

Ostatnio edytowane przez Pani_Snejp : 19.02.2009 - 18:14
Pani_Snejp jest offline   Odpowiedź z Cytatem