Po Zmroku...

UWAGA!
No więc; to jest moja pierwsza FS, ale chce, żebyście potraktowali ją normalnie, krytykowali i słusznie oceniali. To będzie dosłownie króciutki prolog, ale jeżeli wam się spodoba, napiszę dalsze części.
Ok, zaczynamy...



PROLOG
Piękna, szesnastoletnia dziewczyna stanęła w cieniu drzewa. Słońce chowało się za morzem, ubarwiając je na złoty, mieniący się kolor. Przyglądając się temu widokowi dziewczyna próbowała nie zwracać uwagi na ludzi składających parawany i koce. Gdyby chciała, mogłaby stać się niewidzialna dla nich, schować się w mroku lub po prostu odejść. Ale nie chciała.
Zachodzące słońce idealnie podkreślało jej groźne rysy twarzy, a plażowicze, którzy dotychczas nie wrócili do domu ze zdumieniem jej się przyglądali. Dziewczyna wyraźnie była inna. Wszyscy to dostrzegali, choć niektórzy nawet nie byli tego świadomi. Odcinała się od innych jak kropla atramentu na tle śniegu. Wiatr rozwiewał jej kruczoczarne włosy, a krwistoczerwone oczy tajemniczo połyskiwały.



Jeszcze raz spojrzała na mieniącą się taflę wody i powoli oddaliła się, chowając w mroku...