![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
To fotostory będzie raczej krótkie i jak widać nawiązuje do pierwszej części gry the sims, czyli tak zwany powrót do źródeł
![]() Epizod 1 - No pięknie... cały Eustachy. Drzwi otwarte na oścież, w mieszkaniu śmierdzi jak w oborze... mam już dość takiego życia.- jasnowłosa mulatka zrobiła skwaszoną minę wchodząc do domu. ![]() - EUSTACHY!!!- krzyknęła i zrobiła minę na wzór wrednej nauczyielki.- Nie no ten chłopak doprowadza mnie do frustracji i... i... i bulwersacji. ![]() Jedne z dwóch drzwi otworzyły się z hukiem i pojawiła się w nich niezgrabna, długa sylwetka niezbyt przystojnego okularnika- kujona. -Idę już, idę. Coś się pali Viki?- powiedział z nutką tumiwisizmu.- przerywasz mi właśnie moje badania nad reakcją plomby na zęby nosorożca... bla bla bla (biadoli) ![]() - Ty mnie rozbrajasz! Ja tu wracam z pracy, zapieprzałam 8 godzin na taśmie w fabryce, a co zastaje w domu? Hę? - Hm... zakładam, że było to pytanie retoryczne, ale odpowiem na nie. Otóż gówno. Nie chciało mi się sprzątać, ale w lodówce zostawiłem resztki obiadu. Mam na myśli trochę schabowego i bulwów. ![]() - Nie no teraz to już przegiąłeś, muszę cię znów nauczyć kto tu jest szefem.- powiedziała Viki podwijając rękawy do małej bójki. Szarpanina trwała krótko i jak zwykle Viki jako "dominujący osbnik stada" wyszła z niej zwycięsko. - Tylko nie rycz i posprzątaj tu. Jako bezrobotny nie masz wiele do gadania, a i tak mi za czynsz jeszcze wisisz, także zabieraj się do roboty. - powiedziała czując się bardzo pewnie.- I skończ z tym biadoleniem.- dodała. - Najlepiej wyżywać się na mądrzejszych.- wyszeptał sfochowany kujon i udał się w stronę sypialni. ![]() "Nie ma po co zadawać się z motłochem" pomyślała Viki. Jej charakter można było określić na co najmniej szarmancki i pewny siebie. Natomiast Eustachy był typowym dziwakiem, który był uległy i naiwny. Noi miał dwie lewe ręce dlatego nie mógł znaleść pracy. "Musze zadzwonić do Jin Hu Lee, dawno się nie widziałyśmy." pomyślała i podeszła do telefonu. Wystukała na poblakłych klawiszach numer. - Cześć! Tu Jin Hu Lee nie ma mnie aktualnie na chacie. Bibka u Tanya'i. Zostaw wiadomość po sygnale. Beeeep- odezwał się głos z japońskim akcentem. ![]() - Imprezka u Tanya'i??!! Już ja jej pokażę!!! C>D>N |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Szczerze?
Bardzo komiksowe, aż za bardzo. Oprócz tego błędny logiczne, literówki. I sama treść - Viki nie jest szarmancka, ona jest delikatnie mówiąc chamska i despotyczna :} no ale każdy uczy się na błędach. |
![]() |
![]() |
#3 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Bardzo fajne, ale uzywaj slow zrozumialych i ze zrozumieniem ich.
Pozatym bardzo chetnie obejrzenastepne odcinki, bo jeszcze nie widzialem tu fotostory z simsow 1. |
![]() |
![]() |
#4 |
Zarejestrowany: 15.07.2007
Skąd: Zabrze
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,069
Reputacja: 10
|
![]()
Narazie nie mogę dokładnie powiedzieć czy fajne czy nie bo to 1 odcinek. Ale nawet fajnie się zapowiada.
Pozdrawiam ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#5 |
Zarejestrowany: 21.03.2007
Skąd: Macondo
Wiek: 33
Płeć: Kobieta
Postów: 3,128
Reputacja: 11
|
![]()
na razie trudno mi cokolwiek powiedzieć bo to pierwszy odcinek bla bla bla.
zapowiada się ciekawie i niektóre fragmenty mnie rozśmieszyły- śmieszne fs są dużo lepsze od takich pisanych na poważnie :smirk: popracuj nad jakością zdjęć, lepiej będą wyglądały jeśli będą w jednym rozmiarze zrobiłeś kilka błędów merytorycznych- ale są raczej drobne btw: co to jest "tumiwisizm"?
__________________
Obrazek został usunięty, ponieważ przekraczał dozwolony rozmiar. bezwzględnie.
|
![]() |
![]() |
![]() |
#6 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
No ja nie moge wy nie wiecie co to jest tumiwisizm??
![]() ![]() ![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#7 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
albo w stosunku do znieczulicy - postawa społeczna.
tyle że w odniesieniu do intonacji słownej 'z nutką tumiwisizmu' jest błędem :] |
![]() |
![]() |
#8 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Fajnie, ale mogles uzyc slow frywolny i beztroski zamiast tuwisizm. To by znacznie lepiej brzmialo
![]() |
![]() |
![]() |
#9 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Epizod 2
W tym samym czasie w sąsiednim mieszkaniu... Siedzący na staromodnym, skórzanym krześle jadalnym mężczyzna wyglądał na zagranicznego lalusia. Włosy na żel, broda dokładnie zgolona i przeprasowana hawajska koszula wyglądały razem dość dziwacznie, a ciemna, opalona skóra dopełniała obraz typowego metroseksualisty- mężczyznę dbającego o swój wygląd zewnętrny. Koieta, która robiła w tym czasie obiad również wyglądała na zadbaną: króciutka sukienka, włosy idealnie uczesane i twarz pod toną pudru i różnego makijażu. - Mam nadzieję, że tym razem nie zrujnujesz mojego humoru tym obiadem. Ostatnim razem przedawkowałaś z solą i niemalże posłałaś nas na tamten świat.- powiedział mężczyzna uwydatniając swój zagraniczny akcent, francuski akcent. ![]() - A skąd ja mogłam wiedzieć, że sól to jest aż taka trucizna jak wsypiesz jej o szklankę za dużo. Jestem nadziana, a nie mądra. Nie po to dziedziczyłam spadek po moim ojcu, by teraz robić zasrane obiadki dla zmanierowanego Francuza.- powiedziała barbie roszpurka z miną urażoną i pełną jadu dla siedzącego mężczyzny. - Ekhem... chyba troszkę przesadziłaś. Ostatnim razem jak cokolwiek robiłaś w tym domu to było jeszcze za czasów jak twój ojciec żył i ograniczało się to do włączania i wyłączania telewizora. Zachowaj swoje pretensje dla kogoś innego. ![]() Dziewczyna ze złości walnęła garnkiem o kuchenkę elektryczną, co nie wiadomo z jakich przyczyn zakończyło się wybuchem iskier. Iskry, które rozprysły się po kuchni utworzyły pożar. - Aaaaah. Patrz co ja przez ciebie zrobiłam!!! Ty głupku, imbecylu... zrób coś.- zaczęła panikować dziewczyna wymachując rękami i zupełnie tracąc resztki zimnej krwi. Jak zwykle zrzuciła wszystko na Pier'a a sama stała z założonymi rękami i czekała na pomoc. ![]() Pier zauważył, że nie ma co liczyć na stukniętą dziewczynę i podbiegł do telefonu zadzwonić po straż pożarną. ![]() Ogień się rozprzestrzeniał , dziewczyna w dalszym ciągu panikowała, a straż pożarna się nie pojawiała. Pier postanowił wziąść srawy w swoje ręce. Zabrał gaśnicę i uruchomił ją, gasząc ogień, lecz z małym skutkiem. ![]() Niestety ogień rozprzestrzenił się na tyle szybko, że podpalił Piera, który próbował go ugasić w bolesnym pojedynku. - Tanya!! Pomóż!!- krzyczał w agonii bólu. - A... al... ale jjak??!!- jąkała się w panice. - Mogę się poparzyć przez to!! Mówiłam, że dostaniesz za to, że mnie wkurzałeś!!! - Tak i przypłace to życiem. EKSTRAA!!- krzyczał i zwijał się z bólu. ![]() Naszczęście do akcji w końcu wkroczyła straż pożarna i zaczęła ratować Pier'a z opresji. Natomiast sfochowana gwiazda stała i otrzepywała się z popiołu. ![]() Cała akcja przebiegła sprawnie, a Pier oprócz kilku oparzeń ledwie widocznych na jego czarnej skrórze wyszedł bez szwanku. Spojrzał na dziewczynę z miną mroczniejszą niż najciemniejsza noc. Miał ochotę jej przyłożyć. Natomiast Tanya spojrzała na niego jakby była bohaterką dnia. - Widzisz współlokatorze? Gdyby nie ja spaliłbyś się żywcem. Powinieneś mi dziękować.- powiedziała z wywyższeniem barbie i miała zamiar przytulić się do mężczyzny. ![]() - Co to to nie!- krzyknął Pier.- Twoja lekkomyślność nie zna granic. Masz szczęście, że wyszedłem bez szwanku, bo jakbym zginął to z pewnością męczyłbym cię jako duch, aż do twojej zakichanej śmierci. Zostaw mnie w spokoju... Tanya poczuła się jak zwykle urażona. - Nie to nie... ja zajmę się imprezką, bo obiecałam sobie, że rozerwę się nieco dzisiaj i odpocznę od pracy. Pier otworzył usta z szoku, a oczy miał okrągłe jak pięciozłotówki. - Heh... ciekawe od jaiej pracy skoro ty jeszcze nigdy nie robiłaś nic pożytecznego... C>D>N |
![]() |
![]() |
#10 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Epizod 2 i pół
Tanya podeszła do telefonu, złapała za czarną, mosiężną słuchawkę i wykręciła numer do starej znajomej- japonki Jin Hu Lee. - No witaj, witaj kochanie! Słuchaj, imprezka się szykuje u mnie na chacie, zabierz swojego chłopaka, ale nie mów nic tej idiotce Viki. Jak ją widzę to mnie na rzyganie zbiera. ![]() - Eee... no dooobra, nie bardzo dzisiaj mogę, ale wpadnę. Viki to moja przyjaciółka, więc muszę... - Świetnie to wpadaj i nic nie przynoś, bo nie mam zamiaru znowu pić tego waszego szmelcu. Alkochol biednych jest nie do strawienia. No to paaaaaaa!!!- urwała Tanya i odłożyła pospiesznie słuchawkę. - No dobra trzeba zająć się organizacją balonów i parkietu do tańczenia. To powinno być proste.- powiedziała do siebie nadziana dziewczyna. Wyszła na dwór i zastała siedzącego na białej, kosztownej ławie Piera, który próbował się nieco zrelaksować. - No nie powiem, jesteś w gorącej wodzie kąpana... prawie doszło do tragedii, a ty już o imprezce myślisz. - Słuchaj... ja nie myślę tylko działam, a po drugie primo jakiej tragedii?? To, że jest z ciebie taka ciamajda, że nie potrafisz ugasić kilku iskier to nie moja wina. - Było nie było pogodę masz całkiem fajną.- zmienił temat mężczyzna, bo stwierdził, że nie ma co się męczyć. - Tak, mam. Jeśli będziesz dla mnie miły może i dla ciebie znajdzie się miejsce na prakiecie. Ok, ale najpierw muszę zająć się organizacją. ![]() Po kilkunastu minutach imprezownia była gotowa. Elektrycznie podświetlany parkiet, sprzęt, balony i wysokiej jakości wino były gotowe, a ludziska się zbierały. - Co tu dużo gadać Jin... imprezkę czas zacząć.- stwierdziła Tanya. ![]() Bum, bum łubudum. Muza gra tralalalala, imprezka się rozkręca. ![]() Po kikunastu minutach zabawy większośc z imprezowiczów uchlała się drogim winem firmy Anakonda, a najbardziej oczywiście Tanya. C>D>N |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|