Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 08.03.2009, 13:52   #171
ptasie mleczko
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Concern

Alanek zmartwychwstał, witamy ponownie wśród żywych <cieszy się i ściska Alanka>, kto by pomyślał, że tak mi go będzie brakować . Biedny Maksio -> co on ma z tymi babami. Tekst o kochankach i bulwers z powodu -> kanapy!!! mnie rozwalił, Maksio jest niezastąpiony. Johnuś jak zwykle musiał wyjść na ciamajdę, no jaka Ty jesteś zuaaa dla niego, mógł chociaż uratować Juliette, przed zuuym Antkiem i tym samym się zrehabilitować. Henryś jest z odcinka na odcinek piękniejszy i mądrzejszy zgadzam się z niepokorną -> za śliczny i za mądry na geja, tak nie może być <bulwers> Antoś wreszcie pokazał swoje prawdziwe oblicze, będzie go można teraz przesłuchać ahhh bardzo jestem ciekawa rozwiązania zagadki z tymi całymi miksturami i Benitezem i znów mam to uczucie: dopiero przeczytałam odcinek i już nie mogę się doczekać następnego <biedna>
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 13.03.2009, 16:33   #172
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Concern

Mały, niecodzienny bonus ze zwyczajowej już serii „W oczekiwaniu na wenę” ze specjalną dedykacją dla panny niepokornej



Mało kto wie, kim naprawdę jest Max. Na pierwszy rzut oka wygląda jak, owszem, oszałamiająco przystojny, męski, wspaniale zbudowany, ale jednak zwykły człowiek. Jeden aspekt jego niezwykłości został już opisany, chociaż może nie na tyle dogłębnie, jakby on sam tego chciał. Dziś przyszła pora na drugi. Co to takiego? Otóż, moi drodzy, pan Max Berry posiadający szkockie korzenie kryje w sobie jedną, wielką tajemnicę. Dotyczy ona, jak łatwo w przypadku tego pana się domyśleć, kobiet. Czyżby był jednym z tych zuych perwersyjnych zboczeńców, przed którymi matki tak namiętnie ostrzegają swoje dorastające córki?
Tak!
Dziś przedstawię państwu wycinek, powiedzieć trzeba, dość softcorowy. Poniższa opowieść przedstawiać będzie jeden ze spektaklów, jakie pan Max bardzo lubi oglądać i czynnie w nich uczestniczyć. Przypomnę, iż jest to jedyna wersja, która nadaje się do publikacji (łagodne zachowanie pana Maxa płynie zapewne z jakiejś choroby lub innego stanu dysfunkcji fizycznej). Oto przed państwem premierowe przedstawienie arkanów najgłębszych zakątków umysłu pana Berry’ego (który, zasugerować wypada, nie jest chyba zbyt różnorodny).


Zmęczony Max wróciwszy z pracy rzucił się na jedną ze swoich ulubionych kanap. Przymknął powieki szykując się do drzemki. Nie chciał, aby ktokolwiek mu przeszkadzał, w końcu drzemanie było samo w sobie dość męczące, a jeśli ktoś miałby mu przeszkodzić, wtedy nie ręczył za siebie. Wreszcie oddalił się w krainę błogiego snu. Nie dane było mu jednak odpocząć. W jego podświadomości zaczęły tworzyć się obrazy-wspomnienia z jednego z licznych, dłuuuugiiich wieczorów jego życia. Tak uwielbiał te przebieranki, że nawiedzały go nawet w snach. Czasem nawet on jednak chciałby odpocząć…
Błysk księżyca odbijającego się na tafli lateksowych majtek…
Hoże smagnięcie biczem…
Cienka szpilka boleśnie wbijająca mu się w pachwinę…
Na samo wspomnienie o tamtych wydarzeniach spadł z jednej z ulubionych kanap na podłogę, co poskutkowało obudzeniem się. Otarłszy pot z czoła spojrzał w górę i zamarł.


Glina! – pomyślał – Co ja znów takiego zrobiłem, że nachodzą mnie w moim własnym domu?! Zwisające u pasa policjantki kajdanki prezentowały się naprawdę groźnie… Max nie zdążył nawet zadziwić się jej niecodziennemu strojowi. Zbyt zajęty był obserwacją tego, co odkrywał. I wyobrażaniu sobie tego, co zakrywał.
Wreszcie rozpoznał w policjantce, albo jak powinien rzecz, fałszywej policjantce, Aidę. Jego dziewczyna jednak pamiętała! W każdy nieparzysty dzień miesiąca plus weekendy i święta bawili się w „fiku-miku jestem w nowym kostiumiku”. Gra polegała na tym, że ona się przebierała, według zasady do trzech razy sztuka, a Max patrzył i nie tylko.
Usiadł na swojej jednej z ulubionych kanap i cieszył się widokiem radującym jego oczy i takie tam inne.





<zdjęcia dopuszczone przez cenzora®>

Był to strój numer jeden. Przyszła kolej na drugi, niestety już przedostatni. Pozbawiony odzieży Max wskoczył w swoje ulubione bokserki w kościotrupy i czekał na nowy kostium Aidy. Po chwili kobieta powróciła.


Max nie umiał określić, za co się przebrała, jednak musiał przyznać, że zdecydowanie mu się podobała. Nacieszywszy się chwilę tym przebraniem, stwierdził, że widzi w nim jeden mały mankament.
Postanowił to zmienić.


Zerwał z kobiety przedziwną pseudospódnicę.
O tak, tak było o wiele lepiej.


Gdy się nieco zagalopował, kobieta ostudziła jego działania. No tak, jak mógłby zapomnieć, w końcu do trzech razy sztuka, pozostał jeszcze jeden strój. Aida wyrwała się z jego uścisku i umieściwszy stary kostium na swoim miejscu, potruchtała do sąsiedniego pokoju, zostawiając zasmuconego jej zniknięciem Maxa.


Tym razem nie było jej nieco dłużej. Max zaczynał już się niecierpliwić. Bawił się od niechcenia końcówkami swoich włosów, nitkami wystającymi z zakończeń bokserek w kościotrupy oraz wspominał stare dzieje. Wreszcie Aida powróciła.


Ten strój podobał mu się najbardziej. Miał słabość do koloru czerwonego. Cechowała go również niezdrowa fascynacja włosami związanymi w koński ogon.
Aida podeszła do jednej z ulubionych kanap Maxa i położyła się, zajmując ją całą.


Gdy wykonała nieznaczny gest zachęcający Maxa, aby przyłączył się do niej Max wprost oszalał ze szczęścia.







Wreszcie nadeszła pora, aby wyzwolić kobietę z tego ciasnego gorsetu. Max wiele słyszał, jak one są niewygodne i ile wypadków spowodowały w przeszłości.


Niestety, nie było tak łatwo.


-Co jest do cholery!? – krzyknął na gorset, po kolejnej próbie zdjęcia go z kobiety – Złaź ty ^$!&%$!*&! @&%^@!$!@& bo ci @%!^@&(@#$! !
Nie pomagało. Jeszcze nigdy nie przeżył takiej stresującej sytuacji.
-No już! – zawył błagalnie – Bo mi się odechce!

Zdesperowany mężczyzna podejmował kolejne próby.


Po kolejnej próbie, która była tak daleka od pierwszej, że już dawno skończył liczyć, poddał się. Poniósł pierwszą porażkę w życiu jako mężczyzna!



Obraził się na cały świat niczym rozpieszczona panna z dobrego domu. Zgasił światło rozbijając lampę i jak na grzecznego chłopca przystało, położył się spać.


Oby nie śniły mu się koszmary związane z tym niepowodzeniem.

Śpij dobrze, Maksiu…


Ostatnio edytowane przez scarlett : 13.03.2009 - 17:54
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 13.03.2009, 16:39   #173
Pani_Snejp
 
Avatar Pani_Snejp
 
Zarejestrowany: 08.03.2008
Skąd: lochy
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 746
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Concern

Właściwie, to przyznam szczerze i bez bicia, że jeszcze nie przeczytałam Twojej twórczości, ale od niepokornej słyszałam duuuużo o Maxie xD
Szczerze? Bonus mnie rozwalił xD Ach, te wstrętne, niedobre, fuj ble okropne gorsety!
Cytat:
Złaź ty ^$!&%$!*&! @&%^@!$!@& bo ci @%!^@&(@#$! !
A nie lepiej 'Niszcz się, ku***!'? ;p
__________________
Już niedługo... szykujcie się na coś zupełnie nowego...
Pani_Snejp jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 13.03.2009, 16:42   #174
chupa_chups
 
Zarejestrowany: 27.01.2009
Skąd: B-stok
Płeć: Kobieta
Postów: 329
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Concern

Fajne, bardzo fajne :]
__________________
w końcu wracam tu, przepełniona dawnymi wspomnieniami!
chupa_chups jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 13.03.2009, 16:56   #175
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Concern

O rany, pierwsza łóżkowa porażka Maksia! I ty myślisz, że nie będzie miał po tym koszmarów? Biedaczek... Pokonany przez podły gorset!
Cytat:
„fiku-miku jestem w nowym kostiumiku”
-No już! – zawył błagalnie – Bo mi się odechce!
Zgasił światło rozbijając lampę i jak na grzecznego chłopca przystało położył się spać.
Mistrzostwo, tych cytatów nie można określic inaczej!

I błędy:
Cytat:
Napisał scarlett Zobacz post
Na pierwszy rzut oka wygląda jak, owszem,
czynne w nich uczestniczyć.
(który, zasugerować wypada, nie jest chyba zbyt różnorodnyy).
Nie dane było m jednak odpocząć.
Na same wspomnienie o tamtych wydarzeniach
jednak musiał przyznać, że zdecydowanie mu się podobał.
umieściwszy stary stój na swoim miejscu,
Po próbie, która była tak daleka od pierwszej,
- bez "jak"
- czynnie
- yy?
- mu
- samo
- że kostium zdecydowanie...
- strój
- po kolejnej próbie

Ostatnio edytowane przez Callineck : 13.03.2009 - 17:50
  Odpowiedź z Cytatem
stare 13.03.2009, 17:46   #176
Ellie
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Concern

oh, to jest boskie XD
szczególnie spodobał mi się fragment o bokserkach w kościotrupy ^^

poza tym cała zabawa "fiku-miku jestem w nowym kostiumiku” jest świetna XD
genialne .
  Odpowiedź z Cytatem
stare 13.03.2009, 22:18   #177
niepokorna
 
Avatar niepokorna
 
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Concern

dobra, przeczytałam dopiero dzisiaj, jak już się wyspałam po raz pierwszy od paru tygodni ^^

po pierwsze - miało być bez perwersji! już ja się na Tobie zemszczę!
po drugie - "fiku miku jestem w nowym kostiumiku" -> to mnie wgniotło w podłogę ^^ śmieję się z tego aż do teraz ;D
zue gorsety!zue zue zue zue! Maxio (nareszcie MÓJ, co widać po treści zawartej w bonusie ;]) odniósł pierwszą porażkę łóżkową mam nadzieję, że następne spotkania będą już bez tego czegoś, co ściska niemiłosiernie ^^

ogółem rzecz biorąc - poprawiasz mi humor naprawdę!

a Ty, Veripma - cicho! ja Ci nic o Maxie nie mówiłam! xD
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna.
niepa edit : straszne.
mod edit: dla kogo =)
niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!!
mod edit: ok, już nie będę ;]


Ostatnio edytowane przez niepokorna : 14.03.2009 - 10:31
niepokorna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 13.03.2009, 22:19   #178
ptasie mleczko
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Concern

Dajesz bonus i ja nawet o tym nie wiem <foch>
A teraz do rzeczy: już przy pierwszym akapicie umarłam ze śmiechu <leży i się nie rusza>. W ogóle to brak mi słów, zatkało mnie. Ryczałam tu przy kompie ze śmiechu, a przy tekście "fiku-miku jestem w nowym kostiumiku” się zakrztusiłam, poplułam i udławiłam. Aszz ten Maksio perwer jeden jest, ale żeby gorsetu nie rozpiąć bida
" no już " "bo mi się odechce" muahahaha faceci


Edit: poprosiłabym taki bonus z Anais i Albercikiem (jakby Ci się tam nudziło albo coś <szczerzy się>)
Edit2: a zdjęcia to po prostu ... powalają

Ostatnio edytowane przez ptasie mleczko : 13.03.2009 - 22:22
  Odpowiedź z Cytatem
stare 15.03.2009, 00:34   #179
scarlett
 
Avatar scarlett
 
Zarejestrowany: 05.02.2008
Płeć: Kobieta
Postów: 286
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Concern

Tak, wiem, nie umiem pisać :<

XIII


John oparł się ciężko o szafkę, zaciskając zęby. Tyle krwi. Dużo krwi. Za dużo krwi. Jeszcze chwila i nie będzie mógł nad sobą zapanować. Jak to było możliwe, żeby taka drobna kobieta miała jej aż tyle? Próbując się uspokoić wziął głęboki wdech. To tylko pogorszyło sprawę, powietrze było wprost przesiąknięte zapachem krwi. Wzdrygnął się z obrzydzenia do samego siebie. Cholera, czemu nie mógł być zwykłym człowiekiem i jej pomóc, zamiast trząść dupą, że jeszcze dodatkowo zaszkodzi?
Spojrzał na nią, praktycznie nie wierząc własnym oczom. Zwykle wygadana, bezczelna i na swój sposób urocza w tej chwili w niczym nie przypominała Juliette, którą znał. Z półprzymkniętymi powiekami opierała się o blondyna, ciężko oddychając. Co gorsza krwi było coraz więcej. Jeśli nie otrzyma pomocy, pożyje najwyżej godzinę…

Blada jak ściana kobieta spojrzała prosto w oczy Johna. W jej spojrzeniu było coś, co sprawiło, że John poczuł niesamowity chłód. Mimo wszystko próbował utrzymać kontakt wzrokowy.
-Przepraszam – szepnęła niespodziewanie – Ja…
Niebieskie oczy zaszkliły się, a po policzku czerwonowłosej spłynęła samotna łza
John przez chwilę nie wiedział, co powiedzieć. Gdzie się podziewał ten cholerny Henry? Zostawało coraz mniej czasu…
-Nie masz za co – rzekł w końcu, udając, że wcale nie widzi tej całej krwi – Co ty w ogóle gadasz? Nie… W sumie lepiej nic nie mów.
Był beznadziejny, nie umiał nawet zając się własną dziewczyną.


-John?
-Co?
Krwi było coraz więcej, a John miał wrażenie, że zaraz oszaleje.
Nie myśl teraz o tym, idioto.
Juliette oparła głowę o ramię Johna. Wypowiedziała kilka słów, ale nawet sama ich nie usłyszała. Łzy całkowicie wyschły, nie czuła już nawet bólu, niczego.
John spojrzał na nią na nowo zaniepokojony. Czemu nie odpowiadała?
-Hej, słyszysz mnie?
Odgarnął czerwone włosy kobiety, zakrywające jej twarz. Zamglonymi oczami wpatrywała się w jakiś nieistniejący punkt, zaciskając palce na białej koszulce Johna.
-Jestem do niczego… - westchnęła cicho.
-Co ty gadasz? Nie jesteś do niczego!
-Spójrz na mnie…
-Widzę. I cieszę się, że przywaliłaś temu… temu… s****ielowi i nic ci nie jest. To znaczy, nic ci nie będzie, pojedziemy do szpitala no i…
-Za późno, to bez sensu… Bez sensu… – przerwała – Naiwny jak zawsze…
John zacisnął zęby ze złości. Co innego miał powiedzieć? Co z tego, że miała rację? Nie chciał w to wierzyć, tak po prostu nie mogło się stać. Nie mogła umrzeć. W tej samej chwili przyszedł mu do głowy pewien pomysł. Przecież mógł temu zaradzić! Może w końcu przyda mu się to, że jest tym pieprzonym wampirem. Kobieta jakby przejrzała jego myśli.
-Zapomnij! – krzyknęła tak głośno, że John przywalił głową w szafkę – Zabiję cię, jeśli to zrobisz.
-Zrozum! – zaprotestował – Nie obchodzi mnie to, rób co chcesz. Ale nie pozwolę ci umrzeć!
Oczekując na ciętą ripostę, otarł dłoń z krwi dziewczyny. Nie miał pojęcia, czy ma to jakiekolwiek znaczenie, ale z pewnością nie zaszkodzi. Żyła na nadgarstku wydawała się być wystarczająca. Przybliżył rękę do ust i wahając się tylko przez sekundę wbił ostre zęby we własne ciało. O swoje życie będzie martwił się później i to poważnie… Teraz musiał tylko zmusić Juliette, żeby wypiła jego krew.
Spojrzał najpierw na swoją rękę, potem na zasłoniętą włosami twarz kobiety.
-Nie wygłupiaj się, wypij to…
Odpowiedziała mu cisza. Czyli tak. Uśmiechnął się lekko, próbując dodać sobie odwagi. Nie spodziewał się, że pójdzie tak łatwo. Zwrócił jej twarz w swoją stronę i zamarł, widząc jej zamknięte powieki. Drżącą ręką dotknął jej bladego policzka, pozostawiając na nim krwawe smugi.
-Hej, słyszysz mnie? To nie jest śmieszne, powiedz coś…
Potrząsnął nią lekko, jakby chcąc powrotem wrzucić w nią życie.
-Juliette?!


Alan Thomas promiennie się uśmiechnął. Zapomniał nawet na chwilę o koszmarze, który przeżył, o tym, co spotkało jego żonę. Widok własnego, zagraconego gabinetu był niczym balsam na zranione serce. Mimo, iż bez swoich okularów nie widział zbyt dobrze, napawał się tym widokiem prawie tak bardzo, jak swym najlepszym dziełem. Z radością małego chłopca, który dostał kolejkę pod choinkę zasiadł na swoim przywódczym fotelu.


Pociągając łyk zimnej butelkowanej wody pochodzącej z najlepszego górskiego ujęcia w okolicy, rozkoszował się otoczeniem. Wszędzie dobrze, ale na starych śmieciach najlepiej. Thomas rzucił pustą butelkę w róg pokoju, gdzie zawsze stał kosz na śmieci. Dziś jednak go tam nie było, albo po prostu przestał być widoczny przez okrążającą go stertę papierów i tym podobnych szpargałów.

Mimo, że na dworze wciąż blady świt, w Firmie zaczęło się zagęszczać. Alan Thomas już nie mógł się doczekać gorącego powitania i powrotu do pracy. Musiał odnaleźć żonę!


Anais stanęła przed starymi drewnianymi drzwiami, przyglądając im się krytycznym wzrokiem. Towarzyszące jej Aida i Eva podzielały jej umiarkowany entuzjazm.
-Mogło być gorzej – westchnęła szatynka, donośnie pukając – Na przykład może jej tu nie być.
-Nie kracz – wzdrygnęła się młodsza kobieta – Jestem przemarznięta i zaraz umrę z głodu.
-Mogłybyście tak nie marudzić, to ja jestem na straconej pozycji – wtrąciła Brown – Wy i te wasze mikstury… Powinni spalić was na stosie.
-Pomyśleć, że nawet my nie pamiętamy tych czasów – Anais zaśmiała się szyderczo.
Wreszcie dało się słyszeć szczęk jakiegoś prymitywnego zamka i drzwi prowadzące do wnętrza starej drewnianej chałupy otworzyły się. W progu stała młoda zielonooka blondynka.


-Anais? – zdziwiła się – Co wy tu robicie?
-Może wejdziemy do środka? – zaproponowała Aida, już przeciskając się przez na wpół zatarasowaną framugę.
Eva po chwili nieśmiało podążyła za kobietami.
-Czujcie się jak u siebie w domu – rzekła blondynka, wykonując zamaszysty gest. Było to dość ironiczne, biorąc pod uwagę spartański wystrój wnętrz. Cały dom wyglądał jak z innej epoki.
Kobiety siadły niepewnie na trzeszczących krzesłach. Aida zastanawiała się, jak ta wypindrzona dziewczyna, która mogła mieć najwyżej dziewiętnaście-dwadzieścia lat, tu wytrzymuje.
-Czemu tu przyjechałyście? – spytała, popijając łyk jakiegoś napoju, nikomu innemu go nie proponując –Benitez mówił, że mogę się was spodziewać, jeśli coś pójdzie nie tak… Czyli po prostu spieprzyłyście sprawę?
-Jak jesteś taka mądra, to po kiego grzyba pytasz? – odparowała Anais – Może łaskawie powiesz, co mamy tu robić?
-Pomyślmy… Czekać?
-Że co? Nie po to chyba tu przyjechałyśmy, żeby siedzieć na dupach i nic nie robić.
-Wydaje mi się, że będziecie miały co do roboty – dziewczyna uśmiechnęła się, odstawiając kubek na stół – Długo bez tego nie pociągniecie, co?
Anais poklepała Evę Brown po plecach.
-Dopóki ta paniusia jest z nami, nie ma problemu.
-Nie do końca – Eva odezwała się po raz pierwszy odkąd tu przyszły – Jak to zwykł mawiać mój, niech spoczywa w spokoju, mąż, z gówna bata nie ukręcisz…


-Może być więc ciekawie – blondynka uśmiechnęła się, ukazując parę śnieżnobiałych zaostrzonych kłów – Zaczynałam się już nudzić na tym zadupiu.
-Kiedy Benitez tu wróci? – spytała Aida, ignorując przypływ wesołości blondynki.
-Bo ja wiem? Jak wróci, to wróci.
-Mogłabyś wreszcie skończyć rechotać jak stary koń? Odkąd tu przyjechałyśmy cały czas z czegoś rżysz…
-Jak ci się tu nie podoba, możesz wyjść. Ale bez swojej mikstury już chyba dłużej nie pożyjesz… Powiedz, ile tak właściwie masz lat?
-Co? Dwadzieścia trzy.
-Nie o to pytałam. Powiedziałam: właściwie.
-Nie twój zasrany interes – warknęła i gwałtownie wstała od stołu, zwalając krzesło na podłogę – Idę na spacer, możecie mnie nie szukać.
Wyszła, ostentacyjnie trzaskając drzwiami.
-A tej co? – zaśmiała się blondynka – Okres ma, czy co?
Anais spojrzała na nią z ukosa.
-Ja chyba też się przejdę, zgłodniałam, a tu raczej nic nie dostanę… Może w tym lesie rosną jakieś, eee, jagody.
-No to chyba zostałyśmy same – stwierdziła inteligentnie dziewczyna, gdy Anais również trzasnęła drzwiami.
Eva kiwnęła głową.
-Na to wygląda.


Alan Thomas przeżywał drugą Hiroszimę (mimo, iż w pierwszej nie brał udziału). Istna Sodoma i Gomora! Brakowało słów, aby opisać to, co działo się na jego oczach. Zamiast radosnych okrzyków swoich podopiecznych, radujących się z powrotu ukochanego szefa słyszał kakofonię mieszających się ze sobą wrzasków, wołań i szeptów. Nie było tu nikogo, kto by nie mówił o tej wielkiej sensacji. O jego wyrodnym podwładnym, Antoniu! Tfu!
Przedzierając się przez tłumy, które wystąpiły ze swych stanowisk na ciasny korytarz, próbował nadążyć za Maxem, który zdawał się wynajdywać jakieś magiczne przejścia pomiędzy ludźmi. Gdy wreszcie dotarli do piwnic, Thomasa dopadła męcząca zadyszka.
-To tu – oznajmił Max, wskazując jedne z drzwi – Panie…, to znaczy, szefowie przodem.
Thomas, który wreszcie odzyskał oddech wszedł do środka. Mimo, iż na nosie miał już swoje okulary, niczego nie widział.
-Zaraz, zaraz, co to ma znaczyć? – oburzył się – Nie mów, że ty też…
-Idzie pan, czy nie?! – krzyk Maxa odbił się od pustych ścian pomieszczenia – Stoję tu jak cholerny kretyn i trzymam te drzwi, żeby nie zapomnieć, gdzie są a pan tam sterczy jak jakiś pieprzony kołek!
-Nie gorączkuj się tak, synu… - westchnął Thomas, człapiąc w stronę, w którą chyba powinien podążyć – Wszyscy jesteśmy zdenerwowani, to naturalne… W dodatku nie wiem, o co dokładnie chodzi, nic mi nie chciałeś powiedzieć!
-Bo nic więcej nie wiem. To tu, właź pan…
Thomas zignorował ten fakt niestosownego wyrażania się podwładnego i przestąpił próg kolejnych drzwi. Było tu o wiele jaśniej i w końcu coś widział. Pierwszym był Henry.
-Może ty mi wytłumaczysz, o co tu chodzi!
Henry odwrócił się gwałtownie. Już dawno nie słyszał tego głosu. Nie miał jednak czasu na dziwienie się i radowanie z powrotu szefa. Spróbował krótko, acz treściwie opowiedzieć, co się stało.
-Niemożliwe, niemożliwe… - Thomas powtarzał raz po raz pod nosem. Działo się coś, co nigdy nie powinno mieć miejsca…
-Żyje? – spytał Max, straciwszy całą swoją ochotę do drwin.
-John żyje…
-Co mnie obchodzi ten idiota, pytałem o Juliette.
Henry chwilę zastanawiał się, co powiedzieć.
-Nie wiem.
Max chwycił go za koszulę i przyszpilił do ściany


-Nie pieprz się ze mną, tylko wal prosto z mostu!
Henry’emu, mimo całej tej sytuacji, przeszło przez myśl, że z Maxem zrobiłby to bardzo chętnie… Zamiast tego powiedział tylko kilka słów.
-Powiedziałem, że nie wiem. Po co miałbym cię okłamywać?
Max puścił go i z rozdrażnieniem rozejrzał się wokół.
-Gdzie jest ten ********** ? Jak mu ********* to się ****** ***** nie pozbiera.
-Spokojnie, jeszcze nie teraz – Henry spróbował załagodzić swoisty entuzjazm kolegi – najpierw zadamy mu kilka pytań. Dużo pytań.
Max i Thomas podążyli za Henrym. Jak się okazało, nie trzeba było iść daleko. Czarna owca Firmy znajdowała się tuż za ścianą…


Ostatnio edytowane przez scarlett : 15.03.2009 - 11:46
scarlett jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.03.2009, 00:35   #180
Callineck
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Concern

Dalej się boję. Dlaczego do wyjaśnienia sprawy z Juliette każesz nam czeakć az do nastepnego tygodnia? Dlaczego? Przecież ja się za nic nie doczekam...

Biedny John, musiał przeżywać katusze. Ciekawe co takiego powiedziała mu Juliette a czego nie dosłyszał.

Alanek jak zwykle rządzi a szczególnie jego woda "z najlepszego górskiego ujęcia w okolicy". Nie takiego obrotu spraw się spodziewał po powrocie, nie takich niespodzianek. Tak zawieść jego zaufanie... Biędzie biedakowi żal Juliette, w końcu traktował ją prawie jak córkę
A tak w ogóle - mistrz powiedzonek

No, Maksio się wkurzył strasznie, nie chciałabym być teraz w skórze Antonia. Zresztą, zasłużył sobie drań.

Ciekawi mnie strasznie ta młoda blondynka. Kim jest to trochę się domyślam, ale interesuje mnie rola jaką odgrywa w tej sprawie.

Błędy:
Cytat:
Napisał scarlett Zobacz post
w tej chwili niczym nie przypominała Juliette, którą znał.
a po policzku czerwononosej spłynęła samotna łza
Alan Thomas promiennie się uśmiechnął. Zapomniała nawet na chwilę
-Wydaje mi się, że będziecie miały co robić
- w niczym
- czerwonowłosej (Rudolf )
- zapomniał
- ... co do roboty (za dużo powtórzeń)

Ostatnio edytowane przez Callineck : 15.03.2009 - 01:06
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 02:50.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023