Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 29.08.2009, 17:34   #11
Gio
 
Avatar Gio
 
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
Wink Odp: Niepokorne

No i nareszcie jest kolejny odcinek ^^ Przydługawy trochę, ale tak jakoś wyszło I mniej dialogów xD Zapraszam do czytania i komentowania, bo poprzednim razem szału z komentami nie było



Część XI

„Fatum sprawiedliwości”


Judyta Linde obrała plan specjalny, który jej zdaniem był naprawdę genialny i niezawodny. Realizując jego część spotkała się z pewnym człowiekiem w pewnym lokalu na przedmieściach, godziną wieczorową jeszcze tego samego dnia.
Kobieta uznała, że najlepszym sposobem na wroga, jest zrobienie nieprzewidzianego posunięcia, tak, by go zdezorientować, a dopiero później przystąpić do samego ataku. Dlatego też rudowłosa postanowiła pomóc Brandy Murphy, tak, aby zrobić z niej potulną owieczkę, którą później można rzucić na pożarcie wilkom…

- Dzień dobry- Judyta zasiadła za stołem, po którego drugiej stronie siedział umówiony z nią mężczyzna.
- Spóźniła się pani- zimny głos, bez śladu jakiegokolwiek akcentu przeszył kobietę, jednak to wcale jej nie zniechęciło do dalszych działań.
- Ale zapewniam pana, że warto było czekać- pani Linde wyciągnęła z torebki białą kopertę, w której naprzeciw pozorom, nie była łapówka, ale było znacznie coś cenniejszego.
- Co to jest?
- Zdjęcia, które mogą się panu przydać do sprawy, którą właśnie pan prowadzi.

[IMG]http://i29.************/90bujp.jpg[/IMG]

- Czyżby?- adwokat Brandy Murphy, który za wszelką cenę chciał poprowadzić sprawę sądową tak, aby wynikła ona na korzyść jego klientki, otworzył kopertę, przejrzał zdjęcia, które natychmiast po obejrzeniu wylądowały w jego torbie i zwrócił się do kobiety siedzącej naprzeciw niego:
- Ile pani chce za te zdjęcia?
- Pieniądze nie mają dla mniej znaczenia, ale miło mi będzie, jeżeli pan publicznie powie przed sądem kto dostarczył panu te zdjęcia- kokieteryjny uśmieszek zagościł na jej twarzy.
- A jak się pani nazywa?
- Jestem Hania Linde.
Po tym się rozstali. I nie ma nic lepszego niż pomóc wrogowi, który wkrótce ma być unicestwiony. Ale to chyba jedyna droga, do odzyskania pieniędzy. Po za tym załatwić dwie sprawy na raz, za jednym kłamstwem! Główka pracuje…

***

KILKA DNI PÓŹNIEJ

Budynek sądu był gigantyczny, łatwo było się w nim zgubić, pomylić korytarze, albo co gorsza, w ogóle nie trafić do celu. Dotarcie do wyznaczonej sali sprawiło nawet problemy Robertowi Kowalski, który zdążył w ostatniej chwili na rozprawę swojej własnej żony. Ochrona właśnie zamykała drzwi, on jednak z całej siły popchnął je i wdarł się do środka.
- Ja jestem rodziną- Robert uczuł, że musi się wytłumaczyć, a zmusił go do tego zdziwiony wzrok faceta z ochrony, który to nie schodził z mężczyzny przez kilkadziesiąt następnych minut.
Robert usiadł w drugim rzędzie ławek, zaraz za swoją żoną. Osób nie było dużo, rozpoznał tylko kilka twarzy: wiekowi rodzice Zofii, parę jej koleżanek w tym Hania Linde, starsza pani Malinowska zza płotu, sprzedawczyni z osiedlowego sklepu i paru innych ciekawskich, których znał tylko z widzenia. Jednak swoją uwagę skupił teraz na swojej żonie- cała drżała- może nie było tego widać gołym okiem, ale on to po prostu czuł. Koło niej siedział jej obrońca, który co jakiś czas szeptał jej coś do ucha, ona tylko potakiwała głową. Wyglądała jakby za chwilę miała się rozpłakać, rzucić się na kolana i zacząć błagać Boga o wybaczenie. W jej wnętrzu działo się coś podobnego. Miała żal do siebie, że tutaj się znalazła, wiedziała jednak, że czasu nie zdoła cofnąć i to, co zrobiła już się nie odstanie.
Robert przeniósł swój wzrok dalej- po drugiej stronie sali siedziała Brandy Murphy i jej obrońca. Za nią siedziało parę osób zupełnie mu nieznanych.
- Proszę wstać, sąd idzie- dodarł do niego głos, który popłynął z niewiadomo której strony.

[IMG]http://i31.************/29zfbl.jpg[/IMG]

Pani sędzina- Helen Holly McCaus zasiadła na swoim wygodnym fotelu, trochę się powierciła, aby zająć wygodną pozycję, otwarła akta, które śledziła wzrokiem przez 5 minut (śledziła, a nie czytała, bowiem myślami była już w łóżku z panem McCaus), podniosła głowę, rozejrzała się po zgromadzonych i rozpoczęła całą uroczystą ceremonię rozprawy sądowej.
Pierwsze minuty były bardzo spokojne. Przesłuchania, wypowiedzi, fakty i kłamstwa- wszystko, co było jedynie postumentem tego, co dopiero ma nadejść. Jednak mężczyzna siedzący w drugim rzędzie ławek przysłuchiwał się temu wszystkiemu z uwagą, jakby to od niego zależało jaki ma wydać wyrok. Słuchał i płakał, słysząc słowa żony…
- Nie zrobiłam tego- odpowiedziała Zofia, która w ten sposób zapierała się już po raz dziesiąty.

[IMG]http://i26.************/25rphf8.jpg[/IMG]

- Wszystkie dowody wskazują, że to pani jest sprawczynią pożaru- obrońca Brandy Murphy wychylił się zza klientki, aby móc lepiej ujrzeć zakłopotaną twarz Zofii.
- Przypominam, że jeżeli sama pani się przyzna zastosujemy okoliczności łagodzące. Jeżeli będzie odwrotnie nie pomoże nawet pani fakt, że jest pani w ciąży- pani sędzina wymierzyła wzrok w zlęknioną Zofię.
- To nie ja- ta jednak nie miała zamiaru się przyznać. Robert w tej chwili zakrył twarz dłońmi. Nie mógł na to patrzeć ani tego słuchać.
- To jak pani wyjaśni nagranie z kamery, odciski palców na zestawie ogrodowym, który się nie spalił?- wynajęty przez Brandy Murphy człowiek był niezawodny, tym bardziej, że miał jeszcze asa w rękawie…

***

Przerwa przyszła w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Nieliczni jednak mieli zamiar opuścić salę, nie chcąc, by ktoś zajął im miejsce, skąd mieli dobry widok na to, co dzieje się w pomieszczeniu. Tylko ci, co byli w centrum uwagi pozwolili sobie opuścić ją na chwilę, by zaczerpnąć świeżego, nieklimatyzowanego powietrza- bowiem nikt nawet nie chciał zająć ich miejsc.
Pani Kowalska usiadła na ławce pod ścianą, spuściła głowę by mimo otaczającego ją tłumu pobyć trochę w samotności i zaczęła intensywnie myśleć nad swoim postępowaniem. Wiedziała dobrze, że teraz jest już za późno na refleksje, a spędzone dwa tygodnie w areszcie mogła poświęcić na coś bardziej twórczego, aniżeli użalanie się nad sobą i swoim trudnym losem. Wiedziała też jednak, że nawet niewiadomo jakby chciała, czasu nie cofnie i że musi stawić czoło temu, co zrobiła. Od razu przechodząc do konkretów uniosła głowę, odgarnęła opadające na czoło kosmyki siwiejących już włosów (dawno nie była u fryzjera i farba zaczęła już schodzić).
Po chwili Robert usiadł obok niej, w znacznej jednak odległości.

[IMG]http://i29.************/izt0d0.jpg[/IMG]

- Co ty robisz?- spytał się cichym głosem, tak, żeby nikt nie słyszał- Nie tak się umawialiśmy.
- Ja nie mogę- nie mieli kontaktu wzrokowego, ale i tak nie potrafiłaby spojrzeć mu w oczy- Nie mogę tego zrobić. Nie mogę skazać siebie na cierpienie. Nie rozumiesz?
- Postawiłem warunek, a ty go nie spełniłaś. Wiesz co teraz zrobię?
Zofia doskonale wiedziała, nie mogła nic zrobić, albo… nie chciała nic zrobić.

Po kilku minutach strażnicy kazali wszystkim z powrotem wracać na salę. Zofia w asyście jednego z nich przeszła duże drzwi. Potem już mogła iść sama. Po drodze jednak do swojego siedziska została zaczepiona przez obrońcę jej rywalki, przeciwniczki, nieprzyjaciółki…
- Powiedzmy sobie szczerze- mężczyzna przeszył ją wzrokiem- Nie masz nic na swoją obronę.
Ona nie odpowiadała nic, bo co niby miała powiedzieć. Że i tak jest już z góry przegrana? Miała przyznać się „prywatnie” do błędu? Nie, wolała nic nie mówić.
- A widzi pani, ja mam co do powiedzenia. No i mam jeszcze asa w rękawie- uśmiechnął się ironicznie i udał się na swoje miejsce. Zofia stała jeszcze chwile w miejscu, całkowicie zaskoczona i zdumiona. W końcu i ona jednak wróciła do rzeczywistości, po upomnieniu sędziny i otrzymaniu od niej kary porządkowej w wysokości 500 złotych.
Potem wystarczyło tylko kilka chwil, aby as, o którym wspominał mężczyzna, wyszedł z rękawa. Najpierw był omówiony przez jego samego, potem trafił do rąk sędziny, która oglądała go parę minut, potem przez rzutnik wyświetlił się na białym płótnie zawieszonym w rogu sali. Dopiero kiedy Zosia go ujrzała, zrozumiała jak bardzo nokautujący był ów as.

Na zdjęciach, które teraz wszyscy ujrzeli, wyraźnie widać było jak ona, nikt inny tylko ona, dokonuje podpalenia. Wyglądało to jak zdjęcia zrobione telefonem komórkowym, nieco rozmazane, może przecież się jeszcze odwoływać, może to jest fotomontaż, ale dobrze wiedziała, że osoba, odwrócona tyłem na zdjęciu- to ona. Ubranie, włosy, profil twarzy na jednym ze zdjęć- wszystko wskazywało na to, że za chwilę zostanie zabrano przez tych osiłków i wrzucona do jakiejś ciemnej, ciasnej, zimnej celi. Teraz dotarły też do niej słowa sędziny:
- Jak widać na zdjęciach, podejrzana naprawdę dokonała tego podpalenia. Szczegółowe badania wykażą jeszcze, czy aby zdjęcia nie były w żaden sposób modyfikowane, sprawdzona zostanie również ich autentyczności, wstępna jednak weryfikacja wskazuje nam podpalacza- w tej chwili wzrok sędziny skierował się na Zofię, która chciałaby w tej chwili zapaść się pod ziemię. Sędzina jednak po sekundzie kontynuowała- zdjęcia dostarczyła pani Hania Linde, za co jej serdecznie dziękujemy.

[IMG]http://i32.************/15q53rs.jpg[/IMG]


Te słowa dotarły do uszu ciężarnej z opóźnieniem, powtarzane kilkakrotnie przez jakieś wewnętrzne echo. „Hania…. Hania Linde….? Przecież jak ona…. jak ona wiedziała…. Jak ona mogła mi to zrobić?!”- w myślach Zofii powstał całkowity chaos. Nie słyszała nawet kiedy sędzina kazała zabrać ją do aresztu, nie poczuła kiedy strażnicy pociągnęli ją za ramię, nie widziała zdezorientowanych oczu Hani i pełnych nienawiści oczu Brandy. Nic też nie czuła i nie znała też prawdy.

***

Brandy Murphy została jeszcze chwilę na sali i myślała nad tym co się stało. Zofia tak zażarcie broniła swojej racji, że kobieta myślała, że przegra tą sprawę i nigdy nie dostanie odszkodowania. Jednak Hania dostarczyła zdjęcia… Amerykanka chciała ją uściskać. Dała je pewnie obrońcy wtedy, gdy były prawdziwymi przyjaciółkami, a ona… a ona tak ją oszukała, ją i Judytę. Zaczęło dręczyć ją poczucie winy, oraz własna niewdzięczność.

***

Judyta Linde stała przed budynkiem sądu i cieszyła się z tego, co zrobiła. Jej genialny plan się powiódł. Dostarczyła zdjęcia, podając się za Hanię, wkrótce jednak powie tylko Brandy, że to tak naprawdę ona to zrobiła, że to ona zdobyła się na ten piękny gest. Wtedy Brandy powinna żałować, że ukradła jej pieniądze, które zaraz też jej zwróci. Zofia dostanie za swoje, a Hani nie zaszkodzi odrobina zdezorientowania. I sprawiedliwość zwycięży.

***

Hania Linde stała przed lustrem we własnej łazience. Nie rozumiała tego, co dookoła niej się działo. Wplątała się w coś, z czego nie potrafi teraz wyjść. Nie poradzi sobie. Na szczęście zostało jeszcze coś, co mogło ją uratować…. Sięgnęła do półki i wzięła flakonik z małymi tabletkami. Wyłożyła dwie na dłoń i zaraz połknęła. Bez tych małych pigułek by nie przetrwała. Zaraz poczuła jak po jej ciele rozchodzi się przyjemny spokój i odprężenie. Poczuła się senna…

***

Zofia Kowalska siedziała na więziennej ławce zwinięta w kłębek. Oczy miała zamknięte, ciężko oddychała, płakała. Dręczyło ją poczucie winy, ale także trudna do wyobrażenia złość i chęć zemsty- podobna do tej, jaka opętała ją, gdy okazał się, że jej mąż spał z jej najgorszym wrogiem. Zacisnęła pięści i postanowiła, że się nie podda i liczyła, że los ma też coś dobrego i dla niej. Jest przecież jeszcze dziecko…
__________________
Evil is a Point of View
Gio jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 
Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 00:44.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023