Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 05.09.2015, 18:32   #1
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,864
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Miasteczko

Seweryn... Zawiodłam się na nim. Sam miał siostrę, zajmował się siostrzeńcem a olał własne dziecko... Biedna Elinora. Szkoda, że straciła dziecko. W sumie Ola w pewnym sensie je zastąpiła...
Franek to mnie wkurzył. Tu niby chciał wrócić do Dosi, niby taki załamany po jej śmierci a córkę podrzucił siostrze, bo mu w amorach przeszkadzała. A żeby go tak...
I jak mogłaś uśmiercić Dosię?!
Lena i Szczepan tworzyli fajną parę Czemu go uśmierciłaś? Co Ty masz ostatnio z tym uśmiercaniem simów? Opanuj się! Ciekawa jestem, czy Lena jeszcze się do kogoś przekona i wyjdzie za mąż. No i interesuje mnie wybranka Filipa. Oby dobrze trafił
__________________
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 16.10.2015, 21:17   #2
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,673
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Spoiler: pokaż
Cytat:
Napisał tut
I jeszcze ten tekst, że odda małą do domu dziecka. Serio?
Szantaż ;]
Cytat:
Czemu Ola odwiedza swojego ojca.
Bo zależy im na tym, żeby utrzymać kontakt...?

Cytat:
Napisał Shiver
Tak betewu, to nawet nie wiesz jak bardzo chciałbym mieć niektóre Twoje simy w mojej grze, zresztą podejrzewam, że nie jestem jedyny
Niestety większość z nich ma "trudną" genetykę lub/i ja jestem do nich zbyt przywiązana, żeby się nimi dzielić :P
Cytat:
Ooo, nowa ślubna sceneria! Ciekawa odmiana od Twojej zwyczajowej kapliczki
Pierwszy ślub w historii Nieznanowa odbył się w takiej "trawiastej" scenerii. Tylko że wtedy nawet w tle nie było drzew, nie mówiąc już o ogórdku xD
Cytat:
Ale ogólnie zrobił się bardzo "dziadziowaty"
Seweryn nie zamierza się odmładzać na siłę ;]
Cytat:
I nawet mu dobrze w długich włosach!
Niewiarygodne! :O
Cytat:
(tak, tak, to nie jest tego powodem, ale mimo wszystko)
Nie masz racji. W normalnej rodzinie to ojciec zająłby się córką po śmierci jej matki, czego Franek nie zrobił. GDYBY w porę się ogarnął, zapewne Ola nie czułaby się porzucona i niekochana. No i miałaby dom jak się patrzy.

Szkoda, że to tylko dwa komentarze więcej :( Niemniej jednak dziękuję Wam :) No i zapraszam na coś nowego.


...

Jagódkowie
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż
...

Wydawało się, że w życiu najstarszego syna Kiry nareszcie się poukładało.



Jego żona urodziła córeczkę - Erykę.



Młody Jagódek świetnie się spisywał w roli ojca.







Odwiedziny Kiry. Najwyższy czas, żeby poznała wnuczkę!





Nietrudno się domyślić, że pokochała Maleńką od pierwszego wejrzenia, ale nie tylko to było powodem złożenia małżonkom propozycji, żeby wprowadzili się do niej. Kris obiecał, że przedyskutuje to z żoną.

Eryka rosła jak na drożdżach i ani się wszyscy obejrzeli, zrobiła się ruchliwa i wygadana.



Wtedy też państwo Jagódek postanowili, że gdy tylko wygaśnie im umowa wynajmu, wrócą do Nigdzie.

Koryna i Dexter :)





Te zwierzaki dostają do picia jakiś eliksir młodości, serio.

Zdradzę Wam coś. W Korynie ktoś się zakochał!







Ten młodzieniec to nikt inny jak syn Iwana Ewerkina i młodszy brat niedoszłej żony Krisa, Iny. Na imię mu Iwo.
Gdy doszło to do uszu jego ojca, ten bardzo się ucieszył - w końcu on i jego przyjaciel, Kastor, już dawno temu postanowili, że obie rodziny połączą siły poprzez nierozerwalne więzy małżeńskie, które miały zostać zawarte między ich wówczas najmłodszymi pociechami.
Sam przyszły pan młody również był zachwycony tą perspektywą. Przynajmniej nie będzie musiał latać za dziewczyną jak inni jego koledzy. No i nawet nie przeszło mu przez myśl, że jego ukochana może wcale nie chcieć odwzajemnić jego uczuć - nie był ani brzydki, ani głupi, ani biedny - jak takiego nie chcieć?

Niestety, to nie było takie proste.



Iwowi bardzo się to nie spodobało.



- Co ty sobie wyobrażasz, głupia krowo? - grzmiał. - Po c*** się stawiasz, skoro i tak wiesz, że BĘDZIESZ moja?!
- Twoja?! - prychnęła Koryna. - Niby kto tak powiedział?
- Nie udawaj, że nie wiesz! Nasi ojcowie już dawno postanowili, że będziemy razem. Już zapomniałaś?
- Co za bzdury opowiadasz?! Nie zostanę twoją żoną, choćbym nie wiem, co mieli mi zrobić!
- Jak to?!
- Wiem, kim jest twój ojciec i wiem, że ty też będziesz taki jak on. Poza tym nie podobasz mi się ani trochę, jesteś arogancki, głupi i zbyt pewny siebie. Nie chcę mieć z tobą NIC wspólnego, Ewerkin, rozumiesz?



- A ty się uważasz za nie wiadomo kogo i myślisz, że wszystko będzie tak, jak ty sobie tego zażyczysz! Pie****** księżniczka!
Odruchowo zacisnął pięści. Nie umknęło to uwadze dziewczyny.
- Tylko spróbuj mnie uderzyć! - powiedziała wyzywająco.
Ten się jednak w porę opanował.
- Pogadam z twoim ojcem - on na pewno będzie wiedział, jak cię utemperować. Może jak ci spuści porządne lanie, to zmądrzejesz.
Po tych słowach odwróciła się i bez słowa postawiła kilka kroków.



- Co z tobą jest nie tak, babo? - zastanawiał się Iwo na głos, odprowadzając ją wzrokiem.

Kilka dni później Kastor wprosił się wpadł na obiad.



Chcąc nie chcąc Koryna musiała stawić ojcu czoła.





- Pyszna zupa - pochwalił. - A właściwie przyszedłem tu w pewnej konkretnej sprawie - jego wzrok zatrzymał się na córce.



- Koryna, możesz mi wyjaśnić, co miały znaczyć te odzywki do młodego Ewerkina?
Dziewczyna spojrzała na niego ze strachem. Teraz się zacznie... Cholerny Ewerkin!



Ostatecznie nie odpowiedziała, ale jej ojciec nie zamierzał odpuścić.
- Uważam, że Iwo Ewerkin, syn mojego przyjaciela, to najlepsza możliwa partia dla ciebie, dziecko. Nie bez powodu ja i jego ojciec postanowiliśmy, że się pobierzecie.



- Pobierzemy...? Ale jak to? Dlaczego KTOŚ podjął tę decyzję za mnie?
- Kochanie, możesz zostawić nas na chwilę samych? - zwrócił się do żony tonem nieuznającym sprzeciwu.
Po chwili zostali sami.
- Koryna, wstań - rozkazał dziewczynie.



- Posłuchaj - zwrócił się do niej stanowczo. - NIE OBCHODZI MNIE co TY myślisz na ten temat. Skoro Młody wyraził chęć ożenienia się z tobą nawet mimo naszego planu, to masz cholerne szczęście, smarkulo. I tak właśnie będzie - zostaniesz jego żoną i urodzisz mu dzieci, czy ci się to podoba, czy nie.



- Ale tato - przerwała mu ona. - Skoro on mi się nie podoba i wiem, że nigdy go nie pokocham, to po co mamy się męczyć w takim związku? NAPRAWDĘ chcecie mieć nieszczęśliwe wnuki i żeby on miał kochankę? O to wam chodzi?
- Nie wiem, jak miałabyś go NIE pokochać - to naprawdę porządny chłopak, który nie zrobi ci krzywdy.
- Ja tego tak nie widzę...
- To lepiej zacznij. MY zdania NIE zmienimy. Masz kilka lat na to, żeby się w nim zakochać. I dobrze ci radzę - wykorzystaj ten czas. Tymczasem jednak masz być dla niego miła i czuła.
- Nie, nie mogę...



- Młody miał rację mówiąc, że powinienem był cię tłuc za małego! - wściekł się Kastor. - Co to w ogóle za dyskusja?! Jesteś MOJĄ córką i masz robić to, co JA ci każę! Jeszcze będziesz mi dziękować, że nie oddałem cię jakiemuś s**********, który tylko by cię tłukł, zdradzał i robił dzieci!

Po tej rozmowie dziewczyna snuła się po domu przygnębiona i bez życia. Czuła się tak, jakby ktoś zamknął ją w klatce i jeszcze kazał jej za to dziękować.
Kirze też było ciężko - przypomniało jej się jej własne zamążpójście. Doskonale wiedziała, że z Kastorem i Ewerkinami nie ma żartów.
Musiała szczerze porozmawiać z córką.




- Nie wyjdę za niego i kropka! Prędzej się zabiję, niż powiem mu "tak" pod łukiem!
- Z czasem zmienisz zdanie, przyzwyczaisz się do niego.
- I będę tkwiła w nieszczęśliwym związku do końca swoich dni? Żeby tylko to było takie proste!



- Masz rację, kochanie - małżeństwo to nie taka prosta sprawa. Ale to nie jest tak, że przez cały czas jesteś nieszczęśliwa, nawet jeśli nie kochasz swojego męża. Po prostu staraj się o nim za dużo nie myśleć.



- Tylko, że jak sobie pomyślę, że będę musiała udawać, że go kocham, to rzygać mi się chce.
- Z czasem się przyzwyczaisz. Poza tym on zapewne znajdzie sobie kochankę, więc okazywanie czułości będziesz mieć z głowy.
- Ale dzieci to ja będę musiała urodzić...



- A one będą rosły i nie będziesz miała czasu rozpamiętywać tego, jak w ogóle zostały powołane na świat. Poza tym wydaje mi się, że jeden wnuk w zupełności zadowoli przyszłych dziadków. Iwo widząc twoją niechęć raczej nie będzie nalegał na więcej, bo i dla niego stanie się to męczące.
- Nie wiem, mamo... Przecież mogę się zakochać w jakimś innym chłopaku i w ogóle...



- Cokolwiek złego by się nie działo wiem, że wybrniesz z tego. Jesteś dzielną dziewczyną, kochanie. Znajdziesz szczęście na swój własny sposób.




Dziewczyna lubiła od czasu do czasu odwiedzać pobliski plac zabaw. Dobrze było się od czasu do czasu znów poczuć dzieckiem.



Ktoś postanowił dotrzymać jej towarzystwa.





Koryna zeskoczyła z huśtawki jak poparzona.



- ZNOWU ty?! - wściekła się. - Śledzisz mnie, czy co?!



- Wyluzuj, dziewczyno - odparł, nieco spokojniej, Iwo. - Przecież nie zrobiłem ci nic złego! Nawet nie miałem zamiaru!
Ona, zirytowana do reszty, poszła w stronę chodnika.
- Koryna! - zawołał za nią. - Przepraszam.
Chyba podziałało, bo zatrzymała się i odwróciła w jego stronę.
Po znowu był przy niej.



- Słuchaj... Ta dziecinada nie ułatwia nikomu sprawy. Skoro i tak wiesz, że nie uciekniesz przed przeznaczeniem, to dlaczego nie pogadasz ze mną normalnie? Czemu nie dasz mi szansy?
- O czym mam z tobą niby gadać?
- O tym samym, o czym gadasz z twoimi kolegami zapewne - odparł, poirytowany.
- Z przyjaciółmi gadam o książkach i ciuchach. Wątpię, żebyś miał coś na ich temat do powiedzenia.
- Ech, dziewczyno...
- Widzisz, Iwo? To NIE ma sensu. Mamy być razem, ale nie mamy ze sobą NIC wspólnego.
- A z twoim nastawieniem z pewnością niczego nie znajdziemy. Ale wiedz, że JA nie odpuszczę.
- Co ci zależy? Przecież sam powiedziałeś, że jestem głupia, rozkapryszona i tak dalej!
- Ale wierzę, że w gruncie rzeczy jesteś fajną i dobrą dziewczyną. Poza tym cholernie mi się podobasz - wyznał, po czym ni stąd ni zowąd przybliżył się do niej, próbując objąć ja w talii.



To wyrwało ją z zamyślenia.



- Ej, ej, gdzie z tymi łapami? - zapytała, przestraszona.
- Myślałem...



- Źle myślałeś. To, że ci się podobam, nie znaczy, że już jestem twoja.
- No dobra, wybacz. Nie mogłem się powstrzymać. Po prostu zapominam, że ty jeszcze nie czujesz do mnie tego, co ja do ciebie. Chciałbym, żeby było inaczej.
- Hm, no to próbuj coś z tym zrobić.
- Tak sobie myślałem - może poszlibyśmy gdzieś razem? Na plażę albo na ciasto? Byłaś już w "Pod Miśkiem"? Mają tam dobre jedzenie.
- Nie, nie byłam. Mam się czuć zaproszona?
- Ano. Masz czas w ten piątek wieczorem?
- Jeszcze nie wiem, ale dam ci znać, czy mogę iść.
- OK. Już nie mogę się doczekać! Widzisz? Jak chcesz, to potrafisz być fajna.
- Będę już szła. Późno się zrobiło.
- Odprowadzę cię.
- Nie trzeba, ale dzięki za troskę
- Dla ciebie wszystko, ślicznotko.

To powiedziawszy ponownie przysunął się bliżej niej.



Chyba chciał ją tym zaskoczyć tak, żeby nie zdążyła uciec, ale nie nie udało mu się.



- Lepiej już pójdę - skwitowała tę niezręczną scenę i szybko się oddaliła.
Przeczuwała kłopoty.

Ojciec nie kazał długo na siebie czekać. W porwaniu do pierwszego ich spotkania, tym razem już na początku kipiał z wściekłości.



- TY MAŁA PASKUDO! - grzmiał. - Co ci strzeliło do tego durnego łba, żeby nie dać się nawet pocałować?!
- Nie czuję się jeszcze na to gotowa.
- A kogo to obchodzi, że TY się nie czujesz?! Skoro on chce, to tobie NIC do tego! Poza tym co ja ci mówiłem?! Głupia dziewucha!
Popchnął ją. Zabolało.
- Tato, proszę...
- Pójdziesz do niego i naprawisz to, co zepsułaś.
- Nie! Nie zrobię tego! Nie zrobiłam niczego złego!



Dostała w policzek.
- Co tu się dzieje, do cholery?! - usłyszała. - Ty bydlaku, jakim prawem podnosisz rękę na moją siostrę?!



Dziewczyna zamknęła oczy - nie chciała widzieć, jak jej brat rozprawia się z ojcem.
- A teraz wynoś się z mojego domu - rozkazał Kris. - Bo nie ręczę za siebie.
Tyle wystarczyło, żeby Kastor posłusznie wyszedł.

Ale to nie był koniec.



- Przepraszam, Kora - powiedział. - Za późno przyszedłem... Boli?
- Trochę - wyłkała. - Kris... Dziękuję, że mnie przed nim obroniłeś.



- Po to tu jestem, moja malutka siostrzyczko. Nie dam ci zrobić krzywdy.


Okazało się, że starszy brat przywiózł ze sobą także żonę, córeczkę i dużo pudeł z rzeczami. Wprowadzali się!



- Ercia, jak ty wyrosłaś! Niedługo będziesz większa od cioci! - zachwycała się Koryna.

Kilka następnych dni przepełnionych było radością i rodzinną atmosferą.
Do czasu...

Po powrocie z praktyki dziewczynę przestraszyły krzyki dochodzące z sypialni mamy. Krisa ani Olimpii nie było w domu.
Po wejściu do środka zastała dokładnie to, czego najbardziej się obawiała.



- Kastor, to nie moja wina!
- To ty wychowałaś te bachory! To ty niie nauczyłaś ich szacunku do ojca!
- A może po prostu ich ojciec nie zasłużył na szacunek?
- Jak śmiesz, d*****?!
Zanim podniósł na nią rękę, rozpłakała się.



To podziałało na dziewczynę jak kubeł zimnej wody. Mama nie zrobiła niczego złego, a to ona miała zostać ukarana za to, co było sprawką jej córki.
Wszystko, tylko nie to.
- NIE! Błagam, nie bij jej! - krzyknęła płaczliwie, gdy ojciec się zamachnął.


Ciąg dalszy nastąpił.


Nikonieccy i Koralikowie
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż
...

U Nikonieckich kwitło życie rodzinne.

Poznajcie Stasia :>





























Jego starsze rodzeństwo jednak nie pozostawało w tyle ;]

















Staś ich pilnuje :D



Pod czujnym okiem taty młodzi rozwijali swoje talenty.



Ania była rozśpiewanym dziewczątkiem.



Sławek był z niej bardzo dumny.



Dla Stasia była naprawdę cudowną starszą siostrą <3









Chociaż nieraz miała dość małego braciszka, to i tak bardzo go kochała.



Nauka w technikum i praktyki nie pozostawiały Wojtkowi wielkiego pola do popisu, ale robił co mógł, by być obecnym w życiu tego Najmniejszego.





Kuzyna i jego rodzinę często odwiedzała Klementynka, o której więcej opowiem Wam innym razem ;)





Wśród natłoku obowiązków i trosk państwo Nikonieccy nie mieli zbyt wiele czasu dla siebie, gdy więc natrafiała się okazja, żeby pobyć sam na sam... Szaleli ;)



Rodzinne szczęście zostało zachwiane przez pewne smutne wydarzenie. Jesika postanowiła dołączyć do swojego męża :(



Epitafium

Pustka po niej była nie do wypełnienia, co nie znaczy, że w ich gronie rodzinnym nie było miejsca dla nikogo nowego.

...





Marcelina sama doskonale wiedziała, co znaczy śmierć bliskiej osoby.



Ale jej ból był bez porównania z tym, co czuła nagle owdowiała Mina.





Mimo ogromnej tęsknoty za mężem bardzo chciała żyć dalej - pracować, pisać kolejne książki, cieszyć się szczęściem najbliższych jej osób, a szczególnie jedynej wnuczki, która właśnie wkraczała w dorosłość - i to nie sama!



Przyjaźń Marceliny i Wojtka miała się bardzo dobrze, ale oboje zastanawiali się, co by było, gdyby tak pójść o krok dalej.
Chłopak postanowił wypowiedzieć swoje myśli na głos.



- Widzisz, Marcelina... Przyjaźnimy się od tylu lat, ale od jakiegoś czasu mam dziwne wrażenie, że to... za mało - wyznał. - I tak sobie pomyślałem, że...
Dokończeniem jego myśli było wyciągnięcie rąk w jej stronę.





- Wojtek... Co ty wyprawiasz? - zapytała, zaskoczona. Nie było to jednak niemiłe zaskoczenie, wręcz przeciwnie.
- Zakochuję się w tobie - powiedział.



- Ej, to łaskocze! - zaśmiała się ona.



- No i co ty na to? - zapytał ją gdy już wypuścili się z uścisku. - Możemy...?



- Jestem na tak - odparła. - Trzy razy "tak" dla Wojtka Nikonieckiego, który właśnie próbuje zdobyć moje serce!
- Achhhh - westchnął on z zadowoleniem.





- Czy mogę... Cię pocałować?
- Teraz?
- No... Teraz.
- Skoro tak bardzo chcesz...
- No ej!
- (chichot)



- Słodki jesteś.
- A propos słodyczy... Karolina upiekła dzisiaj ciasto - może zejdziemy na dół?
- Przy okazji przekażemy twojemu tacie i Karolinie dobre wieści.
- Myślę, że nie będą zaskoczeni.
- Czemu?
- Wydaje mi się, że tak miało być i wszyscy o tym wiedzą.
- Nawet jeśli, to nie zaszkodzi im powiedzieć, że się doczekali.
Trzymając się za ręce zeszli na dół. Rzeczywiście - nikt nie był zaskoczony tym widokiem.

Ciąg dalszy wszystkich trzech części nastąpił.


Ciąg dalszy nastąpił.

Ostatnio edytowane przez Liv : 05.09.2016 - 13:37
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.10.2015, 04:54   #3
tut
 
Avatar tut
 
Zarejestrowany: 14.04.2015
Skąd: Włocławek
Płeć: Kobieta
Postów: 158
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Miasteczko

A właśnie dzisiaj myślałam kiedy będzie następna część miasteczka I proszę, niespodzianka.

Jak czytałam o Korynie to mi się nóż w kieszeni otwierał (nie to, żebym go na codzień nosiła.) Co za okropny typ, aż nie mam słów. Nie podoba mi się co poradziła jej mama, ale mając w pamięci co sama przeszła przez tego dziada, to nie ma się co dziwić, że sama nie wiedziała co poradzić córce.
Dexter taki fajny, kurcze mi się nigdy nie chce dbać o te zwierzaki... I jeszcze kąpać w wannie te psy. Za leniwa jestem xD
A i Kris jaki przystojniak. I ta fryzura. (Ma ładniejsze włosy ode mnie.)

Staś jest taki fajny. Cudo!
W ogóle fajną masz tą rodzinkę. Czy Jesika i Miron, znaczy się czy Miron budował dla niej dom? Była jakaś taka historia, ale nie jestem pewna czy chodziło o Jesikę? W każdym razie strasznie mi się podobał ten wątek. A tak nawiasem mówiąc zapamiętujesz te wszystkie historie? Jak robisz na forum kontynuację, to pamiętasz o co chodziło w poprzedniej części? Bo ja nieraz jak dodaję u siebie nową część, to zerkam do poprzedniej części. Słabą mam pamięć czy jak?
Jak mam być szczera, to Marceliny nie pamiętam... jednak dużo masz tych rodzin. Ale i tak wszystkie uwielbiam
No ale dosyć już tych pochwał. (To drzewo na tapecie też mi się podoba xD).

Jak zawsze - wyczekuję już następnej części. Pozdrowienia.
__________________
Jagodowo
Jagodowo na blogspot
tut jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 30.12.2015, 16:27   #4
Shiver
 
Avatar Shiver
 
Zarejestrowany: 17.04.2009
Skąd: z Księżyca
Wiek: 27
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,223
Reputacja: 21
Domyślnie Odp: Miasteczko

Nadrabiam!

16.10

Ale z Jagódków urocza rodzinka! I wydaje mi się, że Kira chciałaby jakiejś ochrony przed Kastorem i dlatego poprosiła syna, żeby się do niej wprowadził. Zresztą w sumie się jej nie dziwię...
Jaki z Iwa debil, ja nie mogę A z tatusiów dwaj następni! Pewnie już kiedyś o tym wspominałem, ale wyjątkowo często masz u siebie motyw apodyktycznego ojca W każdym razie nie rozumiem dlaczego Kira w ogóle pozwala na takie rzeczy w swoim domu, z tego co wywnioskowałem to nie widuje Kostka, więc dlaczego pozwala na wizyty Kastora. I jeszcze nawet nie próbuje pomóc córce! Ja rozumiem, boi się, ale dla mnie to wszystko jest chore...
Całe szczęście, że przynajmniej Kris jest w tej rodzinie normalny...
Niech ten Kastor dostanie zawału czy coś, bo ciśnienie mi skacze jak go widzę

Staś!
W ogóle piękna z nich rodzina, fajnie że chociaż im się układa
Szkoda Jesiki Była taką dobrą duszą domu, przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Ale teraz jest przynajmniej razem z mężem.

Wojtek i Marcelina pięknie razem wyglądają


10.11

Naprawdę podziwiam Korynę za to co zrobiła... Ale też współczuję jej konsekwencji. Całe życie z Iwem? Matko, aż mnie jakoś ta scena obrony Kiry wzruszyła, naprawdę.
W sumie to całkiem ładna parka z Iwa i Koryny wyrosła, tylko czy naprawdę szczęśliwa?
Oświadczyny
Nawet ślub mi się średnio podoba, co u Ciebie jest ewenementem (chociaż to może przez tę kapliczkę, ta "biała" podoba mi się o wiele bardziej od tej )
W ogóle Iwo jest dla mnie taki niejednoznaczny. Czasami ma takie momenty, że widać w nim jakąś czułość czy coś, ale zaraz potem jakby się tego wstydził i jest jak klon swojego ojca/teścia. Niech że on się ogarnie, całe życie będzie robił tak jak inni mu zaśpiewają? Po tej scenie w sypialni widać, że chyba naprawdę mu na Korynie szczerze zależy...
No w końcu Iwo wziął sprawy w swoje ręce! Może coś z tego będzie, tym bardziej że Koryna w końcu mu zaufała

Jaki z Denisa podrywacz - wyrywacz
Tylko szkoda, że lubi zajęte... A Marcelina to kolejna simka u Ciebie, która sama nie wie czego chce. Szkoda Wojtka, fajny z niego chłopak a spotykają go takie "przyjemności".
No ale młodość rządzi się swoimi prawami, może Marcelinie i Denisowi naprawdę będzie razem dobrze.
Widzę znajomą scenerię
W parku? Seriously?
Wiedziałem, że będzie z tego dziecko (i że tatuś nie będzie zachwycony też...). Przynajmniej Marcelina może liczyć na wsparcie swojej rodziny. No i coś czuję, że Wojtek chyba na nowo się pojawi w jej życiu...


14.11

Biedny Kostek Ale całe szczęście, że ojciec nie potrafił na niego wpłynąć, jak dobrze pójdzie to nikt nie przedłuży "rodzinnej tradycji"
Jaki wysyp dzieciaków!
Dexter jest cudowny!
A Krisa chyba trochę poniosło... Ale zastanawia mnie rola Kostka, czyżby dokończył "dzieła"? Szkoda tylko, że Kris poszedł za to siedzieć. Kolejna rozbita rodzina...
Mam nadzieję, że Olimpia się w końcu opamięta...
Koryna, Iwo i Aki wyglądają na szczęśliwą rodzinkę, mam nadzieję że tak jest naprawdę
JAKI Z EWERKINA IDIOTA, JA NIE MOGĘ Całe szczęście, że Iwo potrafi próbuje się opanować. Ciekawe tylko jak długo wytrzyma...

Okej, przyznam, może czasami taki stanowczy ojciec się sprawdza, w każdym razie na Denisa taki zimny prysznic może zadziała. Ale ten ślub mnie nie przekonuje, nie żyjemy w średniowieczu, to że ma się dziecko nie znaczy, że trzeba się od razu pobierać
Rany, Wojtkowi naprawdę zależy Chociaż to przepraszanie za nic właściwie to mógłby sobie podarować, zaraz wyjdzie na to, że to wszystko jego wina
No kurczę, Marcelina ogarnij się, masz być z Wojtkiem a nie z Denisem No ale życzę im jak najlepiej. Tylko Wojtka znowu szkoda...
Teo
Denis wciąga powietrze z pustej butelki?
Przecież jak się zatrudni opiekunkę to jest dokładnie tak samo!
No ale Marcelina mogła się tego spodziewać od samego początku...
__________________
Shiver jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.10.2015, 11:13   #5
Irbis
 
Avatar Irbis
 
Zarejestrowany: 09.08.2007
Płeć: Kobieta
Postów: 859
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Miasteczko

Dawno nic tu nie komentowałam i wydawać by się mogło, że przestały interesować mnie losy mieszkańców Miasteczka, więc spieszę poinformować, że to nie prawda
Po prostu ostatnio mój internet działał tak opornie, że nie dawał rady wczytywać zdjęć z Twoich dłuuugich odcinków i ogólnie, z tego samego względu, moja aktywność na forum chwilowo osłabła
Na razie czytam ostatni odcinek, a wolnych chwilach nadrobię zaległości.
Ale do rzeczy ...

Tatuś i mamusia tacy ładni, a mała Eryka ma jakąś taką dziwną urodę, no przynajmniej dla mnie. Jednak dziecko to dziecko i zawsze dla rodziny jest najpiękniejsze. Nic więc dziwnego, że babcia chce mieć wnuczkę przy sobie. Dziadkowie są bardzo pomocni w opiece nad dziećmi, o czym moi simowie przekonywali się wielokrotnie
Zdjęcie psa z wywieszonym językiem urocze. Uwielbiam zwierzaki w TS2
Cytat:
nierozerwalne więzy małżeńskie
Nierozerwalne?
Sądząc po wyglądzie Iwa, nie spodziewałam się, że taki z niego brutal i cham.
Rozmowa ojca z córką oburzająca.
Mina Koryny na słowa matki o małżeństwie - jakbym spojrzała w lustro
Czyżby Iwo zrozumiał, że więcej można osiągnąć prośbą niż groźbą. Rozumu mu jednak od poprzedniego spotkania nie przybyło, bo nachalny pozostał nadal.
Bardzo mi się podoba zdjęcie z serduszkami, to drugie. Tak wiele uczuć na nim.
Ojciec znowu w swoim żywiole, dobrze że pojawił się Kris.
Stary łysol ewidentnie ma jakieś problemy emocjonalne
Przerywać w takim momencie

Urocze rodzeństwo. Staś jaki słodziutki. Tak mi brakuje małych dzieci w TS4
Jesika odeszła. To tylko simy, ale mi też zawsze smutno w takich sytuacjach, nawet gdy odchodzą przeżywszy wszystkie możliwe dni
Jaka śliczna ta Marcelina.
Cytat:
- Wojtek... Co ty wyprawiasz?
- Zakochuję się w tobie - powiedział.
Jak pięknie powiedziane, jakie to romantyczne

Pozdrawiam
__________________
OJSG: Życie simów według Irbis *** Trzeci dom Patrycji i Antoniego. *** Życie rodziny Wichura: Część 22
Irbis jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 11.11.2015, 21:01   #6
Kowai-Neko
 
Avatar Kowai-Neko
 
Zarejestrowany: 22.11.2014
Płeć: Kobieta
Postów: 12
Reputacja: 11
Domyślnie Odp: Miasteczko

Koryna jest piękna Kastor ogarnij się Kora Uff dobrze, że Iwo zrozumiał. Iwan co ty sobie myślisz Czy Kora kiedyś pokocha Iwa? Denis nie taki przystojny. Poszedł w ojca mam nadzieje, że Wiola jest inna. Marcelina jak mogłaś Dobrze ci tak, Wojtek zasługuje na kogoś lepszego
Kowai-Neko jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 11.11.2015, 21:14   #7
LepkiePaluszki23
 
Zarejestrowany: 08.02.2014
Płeć: Mężczyzna
Postów: 609
Reputacja: 41
Domyślnie Odp: Miasteczko

Jak ja tu dawno nic nie napisałem
Wyjaśnij mi dlaczego nikt Kastora nie zgłosił na policję jako osobę niebezpieczną? Młody Iwo, to jak widać piękny Iwo Zastanawia mnie jak twoi simowie biorą ślub w Kapliczce w Nigdzie. Łuku nie ma, a ślub jest. Jak widać zmądrzał chłopak, kiedy dorósł i dobrze Niech broni Kory i da jej czas Już mi się charakter Denisa nie podoba... Marcelina to niech się w głowę puknie, bo Wojtka jeszcze straci przez te amory z Denisem! Tak mi żal Wojtka Oby Marcelinę dosięgła kara za to! O jak widać kara została wymierzona. I bardzo dobrze, że jest w ciąży i Denis jej nie pomoże. Najpierw się myśli, a potem robi

I oto masz piąty komentarz
Pozdrawiam
LepkiePaluszki23 jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 13.11.2015, 01:27   #8
Master of Disaster
 
Avatar Master of Disaster
 
Zarejestrowany: 08.01.2006
Skąd: Dziwnowo
Wiek: 19
Płeć: Kobieta
Postów: 1,322
Reputacja: 26
Domyślnie Odp: Miasteczko

Znów mam zaległości... Cóż, wzięłam się za Starówkę, do tego praca, w międzyczasie problemy z komputerem... Bywa.
30 sierpnia 2015
No i znowu ładnie się Seweryn zachował. Znowu ma ode mnie kopa w zad! Biedna Elinora. Jeszcze to poronienie.
Matko, wszystko się sypie. Franek jest... kurczę, zachowuje się podobnie do mojego Blaine'a! Który pewnie już nie wróci ;( A miałam takie fajne plany, chlip. A babcia Oli też się nie popisała. Biedna mała, wszyscy ją sobie podrzucają nawzajem jak kukułcze jajo. Jedna Elinora okazała się porządna.
Biedna Lena... W sumie to z dialogu wynika, że jej się wydaje, że matka chce ją jakoś... odciągnąć od męża? Jakby tak dała dokończyć, to może rodzice by ich wsparli finansowo, Szczepan nie musiałby harować jak dziki wół, nie zachorowałby i nie umarł. Ale to tylko takie moje gdybanie. Filip wyrósł na sympatycznego chłopaka.
Zdjęcie -

9 września 2015
Jak na bestseller to mało Elinorze zapłacili. Skąpe dusigrosze, powinna zmienić wydawcę! Jak dla mnie to Ola zawsze była ładna.
No proszę, autorefleksja u Seweryna, znowu.
If I could turn back time - tak mi się skojarzyło.
No i szykuje się spotkanie po latach. To ja już chyba wiem co zaraz będzie. Mniej więcej.
No proszę, czyli tym razem moje przypuszczenia spełniły się tylko połowicznie. I już ślub, no nieźle. W sumie to fajnie, że jednak ta historia miłosna skończyła się dobrze.
Niemniej szkoda mi Oli. Co ta dziewczyna ma z rodzicami, ech. Dobrze, że w końcu znalazła dom, mam nadzieję, że z tym już nie będzie miała problemów.

16 października 2015
No dobra, w sumie to przede wszystkim musiałam sobie przypomnieć co jak i dlaczego. Ehem... Mocne.
W słowniku ludzi kulturalnych nie istnieją słowa dostatecznie obelżywe, by określić Kastora Jagódka. Acz tu mnie naszła refleksja - ojciec Kiry też się popisał, wiedział, kim jest Jagódek, a mimo to nakłaniał córkę do ślubu z nim? O co chodzi, czy ten bandzior miał na niego jakiegoś haka?
Cytat:
Skoro on chce, to tobie NIC do tego!
Co to za jakieś zwyczaje radykalnych islamistów? Może by tak wrzucić go do Guantanamo
Niech ktoś go chociaż zleje krzesłem, proszę!
Cytat:
Napisał Irbis
Cytat:
nierozerwalne więzy małżeńskie
Nierozerwalne?
Przede wszystkim wymuszone małżeństwo jest nieważne, także tego.
A i właśnie, co z Konstantym?
Jeju, przynajmniej w drugiej części weselej, mimo śmierci starszych Simów. Staś jest uroczy. Ale słodko się zakończyło z Wojtkiem i Marceliną, aż trochę za słodko jak dla mnie Tak czy inaczej fajnie, że im się dobrze wiedzie.

I wreszcie 10 listopada 2015
Na początek mistrzyni painta:

A poza tym:
Cytat:
- Ale ty poświęciłaś zbyt wiele, a przecież wiesz, że nie możesz się wycofać.
Powtarzam, że małżeństwo będzie wymuszone, a więc nieważne. Czy zostanie skonsumowane, czy nie. Więc jest jeszcze nadzieja...
Cytat:
- Inne laski biłyby się o to, żeby spędzić jedną noc ze mną!
Aż chce się wstawić cytat z filmu Ajlawju, ale wolę nie zadzierać w moderacją
No dobra, jednak Iwo okazał się być w porządku, ale jego tatuś to kolejne bydlę do odstrzału. Niech ginie, on i jego kumpel Kastor.
Cytat:
Napisał LepkiePaluszki23 Zobacz post
Wyjaśnij mi dlaczego nikt Kastora nie zgłosił na policję jako osobę niebezpieczną?
To pytanie wydaje się być zasadne, i w ogóle można by zapytać, gdzie jest policja w tym wszystkim? Niestety tylko pozornie - bo to jest mafia. Więc gdyby np. Kira zgłosiła sprawę na policję, to może i by się tego bydlaka pozbyła, ale zostaliby jeszcze jego wspólnicy, którzy zapewne chcieliby się zemścić, bo jak to, co to za żona członka mafii, która donosi na własnego męża (co z tego, że w sprawach osobistych)? Tak ja przypuszczam, niech Liv mnie poprawi jeśli się mylę.

No nie, co to za cham włazi między Marcelinę a Wojtka? Co to ma być? A ona jeszcze mu się daje, no nie, Marcelina - podpadasz mi.
... No i mi podpadłaś
Cytat:
- Będziesz tego żałować, Marcelina!
Ja też coś czuję, że to się źle skończy. Chociaż to powyżej trochę brzmi jak groźba.
NO I MÓWIŁAM! Brawo
Nie przeliczyłam się także w tym, że ten cham Denis będzie się migał. Następny w kolejce do stłuczenia krzesłem (bo Marcela już w sumie została ukarana, w pewien sposób).
Ufff, wreszcie jestem na bieżąco. WRESZCIE. Idę spać.
Master of Disaster jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 10.01.2016, 23:42   #9
Liv
Moderatorka Emerytka
 
Avatar Liv
 
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,673
Reputacja: 53
Domyślnie Odp: Miasteczko

Odpowiedzi na komentarze pojawią się do 24 godzin.
Tej niedzieli jedziemy dalej z burmistrzami i Jagódkami.

Burmistrzowie
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż
...



- Mój syn ma piętnaście godzin nieusprawiedliwionych? Przecież to niemożliwe! Uciekł dzisiaj z matematyki?! ... Dziękuję pani bardzo za telefon. Do widzenia.
Ten dzieciak mnie w końcu wpędzi do grobu, wściekał się burmistrz. Gniew jego wzrastał wprost proporcjonalnie do głośności muzyki gdy zbliżał się do pokoju syna.

- CEZARY!!!



- A zapukać nie łaska?
- Dzwoniła pani Roklin.
- Znowu ona... - mruknął pod nosem chłopak.
- Co ma znaczyć te piętnaście godzin nieusprawiedliwionych?!
- Oj tam, nie chodziłeś nigdy na wagary?
- Nie.
- Żałuj.
- I co zamierzasz z tym zrobić?
- No... nic?
- Skończysz z nagannym!
- Bywa.
- Jesteś synem burmistrza, do cholery!



- Weź już skończ z tym burmistrzowaniem! Gdyby to ode mnie zależało, to nie byłbym nim!



- JAK MOŻESZ być tak głupi i nieodpowiedzialny?!
- Wolę teraz poszaleć, bo potem nie będzie na to czasu.



- Mam DOŚĆ twoich szaleństw, rozumiesz? Nudzi mnie prawienie ci kazań...
- To ich nie praw, proste.
- ZAMKNIJ SIĘ! - wybuchnął burmistrz. - Niewdzięczny bachorze! Tylu twoich rówieśników marzy o tym, żeby być na twoim miejscu...
- Mogę się zamienić, ale nie wiem, czy ktokolwiek by wytrzymał z takim ojcem, jak ty.
- Nieraz tak bardzo żałuję, że mam takiego syna...
- Przykro mi. Jeszcze trochę, tatuś. Wyprowadzę się z domu, wyjadę daleko i już NIGDY mnie nie zobaczysz. Mogę ci to obiecać. A burmistrzem może zostać Leszek - też jest z Domańskich....

Piętro niżej Marlena przysłuchiwała się krzykom dochodzącym z pokoju syna.



Dlaczego Czarek był taki? Gdzie popełnili błąd? Fakt, Błażej dużo od niego wymagał, ale przecież zwykłe chodzenie do szkoły było dla tego wyrostka nie lada wyzwaniem! Ludzie patrzyli na zachowanie młodego Domańskiego i dziwili się, jak taki nicpoń ma być w przyszłości najważniejszą osobą w miasteczku...
Bała się. Bała się, że jej mąż w końcu naprawdę wybuchnie i pozbędzie się tego chłopaka. Bała się o Czarka - jego buntownicza natura i chodzenie własnymi ścieżkami może w końcu doprowadzić do jakiegoś nieszczęścia. Najgorsze było zaś to, że ona sama - żona i matka - czuła się bezradna. Skoro Błażej nie potrafi wymusić na ich synu posłuszeństwa, to co dopiero ona? Zawsze starała się łagodzić spory pomiędzy dwojgiem ukochanych mężczyzn - teraz nie miała na to siły, no i zgadzała się z mężem. A przecież to zawsze do niej Czarek biegł się wyżali, wypłakać, czy chociażby przytulić. Tak dawno tego nie robił...

- Błażej, ja tak dłużej nie mogę - płakała.



- Nie możemy dać mu się złamać - odparł jej mąż. - Znajdziemy na niego sposób.
- Boje się, że to pęknie szybciej, niż myślę...
- A może właśnie tego nam trzeba?
- Nie, mój drogi - za dużo złego już się stało w naszej rodzinie. A teraz nasz syn...



Odpłacę mu za każą twoją łzę wylaną z jego powodu, przyrzekam...

Piątkowe wieczory "Ósemce" były całe dla "Ich trzech i jego jednego"



Hiacynta przychodziła kibicować kuzynowi :>





- Nikola! Nareszcie jesteś!



- Hej!
- Hej...

Tu macie ich w pełnym składzie:



Rozmiar prawie oryginalny.





To Martynka Czajkowska, siostra znanej Wam już z wcześniejszych części Sabiny, żony Wojtka Nikonieckiego





Nowa koleżanka wpadła Czarkowi w oko.





- Może wpadłabyś kiedyś do mnie któregoś przedpołudnia?
- Jasne, nie ma problemu. Daj znać, kiedy będziesz mieć wolną chatę.

Jeszcze kilka słów o Nikoli samej w sobie.



Jej rodzice to Wiktoria (z domu Mórek, o której wspominałam tutaj) i Klemens Himler - tak, jest to młodsza, przyrodnia siostra Liliany Ma jeszcze przyrodniego starszego brata (syna Wiktorii), ale rodzice całe życie utrzymywali ją w przekonaniu, że jest jedynaczką.
Panna Himler to nie tylko utalentowana wokalistka, ale - przede wszystkim - wzięta skrzypaczka. Lubi też bawić się modą i spotykać z przyjaciółmi. Pod względem charakteru jest tak samo walnięta jak Czarek, a nawet trochę bardziej, o czym przekonamy się (tak, ja też!)... ja na dniach zapewne, Wy - może w przeciągu kilku tygodni/miesięcy - zdjęcia z dzisiejszego odcinka mają góra miesiąc.
W każdym razie niech nie zdziwi Was to, co zaraz zobaczycie ;]

Ale! Wracamy do młodego gniewnego, a raczej to młody gniewny wraca po udanym koncercie do domu.



Miał nadzieję, że światło w korytarzu pali się tylko dlatego, że ktoś zapomniał go zgasić.
Niestety...



- Tata...?





- Co ja ci mówiłem? Wiesz, która jest godzina?!
- Jest sobota, trzecia w nocy. To wcale nie jest późno!



- Dopóki mieszkasz pod moim dachem, to JA decyduję, czy to późno, czy nie. Miałeś być w domu najpóźniej o północy!
- Jak jakiś Kopciuszek, kurde....
- Nie podoba ci się? W takim razie za tydzień stawisz się tu o dziesiątej.
- Dziesiąta?! Wtedy dopiero rozkręca się impreza!
- Nie będę z tobą dyskutował. Dwudziesta druga zero zero i ani minuty później. A teraz spać.



- A idź, tato!



- No k*****, z*********! - zaklął pod nosem chłopak, zamykając z hukiem drzwi.
Był pewien, że zaraz ojciec wparuje, wydrze się na niego i sobie pójdzie, ale zamiast tego usłyszał delikatne pukanie.

- Synku, wszystko w porządku?
Na widok mamy - zmęczonej, w niedbale narzuconym szlafroku i patrzącej zamglonym wzrokiem - zrobiło mu się naprawdę przykro i wstyd za siebie.



- Przepraszam, mamo. Nie powinienem trzaskać drzwiami. Nie chciałem cię obudzić.



- Nic się nie stało. I tak nie mogłam zasnąć.
Pewnie czekała na mnie, a przecież miała dzisiaj ciężki dzień...



- Wkurzyłem się, bo tata... On mnie nie rozumie. Teraz muszę wracać o dziesiątej, a to jest tak wcześnie...
- Wiem, że to tak nie wygląda, ale tata nie robi tego ze złości. Próbuje cię tylko nauczyć czegoś. Jestem pewna, że jak kilka razy wrócisz o tej dziesiątej, to zespół nie ucierpi, a ty odzyskasz zaufanie taty i pozwoli ci znowu wracać później.
- Bardzo się o mnie martwiłaś, gdy nie wróciłem na czas? - zmienił temat.
- Zawsze się o ciebie martwię.
- Miałem być lepszym dzieckiem...
- Czaruś...



- Tyle czasu czekałam, żeby móc cię wziąć w ramiona. Byłam taka szczęśliwa, gdy okazało się, że nic złego ci nie grozi. Marzyłam o ślicznym, zdrowym czarnowłosym chłopcu, który jak dorośnie będzie wspaniałym burmistrzem, dobrym mężem i ojcem.
- I co dostałaś? Głupiego, krnąbrnego i zbuntowanego nastolatka, który wszystko i wszystkich ma gdzieś...
- Nie. Mój synek stoi tu przede mną. Nie rozumiem do końca jego buntu, czasami nawet trochę się go boję...
- Boisz się... mnie? - pisnął, a gardło mu się ścisnęło od płaczu.
- Ale z całego serca wierzę, że to nadal ten sam maluszek, którego tak pokochałam.
- Przepraszam, że jestem taki, jaki jestem. Że tak ciężko ci jest ze mną. Nie wiem, czy potrafię się zmienić...
- Wierzę w ciebie, kochanie.





- Dziękuję... Zmienię się, przyrzekam ci. Tylko daj mi czas. A nawet dużo czasu... Nie zawiodę cię, mamo. To wiem na pewno.


I tak pewnego dnia Nikola odwiedziła swojego kolegę.
Rozmowom nie było końca...





Mówił jej między innymi o swoich marzeniach.



- Rozumie się, że kiedyś zostanę tym burmistrzem, ale raczej nieprędko. Im później, tym lepiej.



- Ja jak byłam mała, to chciałam pracować w oceanarium. Cieszę się, że mi to przeszło - kariera zawodowej skrzypaczki wydaje się o wiele fajniejsza i ciekawsza. Zwiedzanie świata i takie tam...

Scena przy huśtawce musiała być!



- Jak nadal będziesz mnie tak mocno huśtał, to, daję słowo!, znajdę się w niebie jeszcze przed śmiercią.



Ale najważniejsze i najprzyjemniejsze było dopiero przed nimi.



Nie poprosił jej jednak o chodzenie.

Innego wieczoru znowuż to on się wymknął z domu i przyjechał do niej na Wyspę. Rodzicom powiedział, że idzie się uczyć do matury do Piotrka (Piotrek Marks to taki kujon xD) i zostaje u niego na noc.

- WOW.





- Wyglądasz z*********!
- Wiem!

Wylądowali w Ellivenie.





Wytańczyli się za wszystkie czasy
Alkohol trochę ułatwił niektóre sprawy...











... a tak naprawdę to skomplikował wszystko tak bardzo, że życie i śmierć stanęły naprzeciwko siebie, by podać sobie ręce.


Ciąg dalszy nastąpił.


Jagódkowie
poprzedni odcinek

Spoiler: pokaż

...



- Rozwód? - zdziwiła się. - Iwo, o czym ty mówisz?
- W zasadzie może być to nawet unieważnienie małżeństwa. Wiem, że zostałaś do niego zmuszona, chociaż starałem się nie dopuszczać do siebie tej myśli...
Twarz Koryny wykrzywiła się w grymasie.





- Tak, Iwo, zostałam do niego zmuszona. I tak, unieważnienie byłoby lepszą opcją, ale...
- Ale co? - posmutniał na twarzy jeszcze bardziej. Czyżby szykowała się, żeby zadać ostateczny cios w jego i tak złamane już serce?
- Nie będzie żadnego... unieważnienia. Ani... rozwodu.
Te słowa mogły zostać zinterpretowane na dwa sposoby. Iwo wybrał ten mniej oczywisty.
- Kora, nie ma na co czekać. Nie bądź dla mnie taka dobra. Prędzej czy później zapłacę te alimenty na Akiego.
- Bogowie, Iwo... - zmartwiła się ona.
- ...?
- Jak możesz stawiać się w tak beznadziejnej sytuacji? Jak możesz tak oskarżać się o to, co się stało?
- Przecież to wszystko to moja wina.
- Uratowałeś mi życie i godność, już zapomniałeś? Zabiłeś swojego ojca dla kobiety, którą kochałeś. Wcześniej byłeś świetnym ojcem i kochającym mężem.
- Kora, ty tak na serio...? Już nie pamiętasz, co o mnie mówiłaś?
- Pomyliłam się. Źle cię oceniłam. Przykro mi. Gdy zrozumiałam, kim tak naprawdę jest mój mąż, było już za późno. Ale przecież będziemy się widywać i będą przepustki...
- Nie, Kora, NIC nie będzie! - zaprzeczył załamanym, ale nadal mocnym głosem. - Wiesz, jak mnie bolą twoje słowa? Nie chcę mieć nadziei na lepsze jutro, rozumiesz? Idź już sobie...
- To też jest dla mnie trudne... - wyznała. - Iwo, czy ty mnie jeszcze kochasz?
- PRZESTAŃ, DO CHOLERY! - krzyknął z bólu. - Nawet jeśli, co to to, do kuźwy nędzy, zmienia?
Kobieta kuliła się ze strachu.
- Przepraszam - powiedział po chwili. - Powiesz mi wreszcie, o co ci chodzi?
Coś pchnęło ją prosto w jego ramiona.



Iwo odruchowo przycisnął ją mocniej do siebie. Poczuł, że cała się trzęsie i że serce bije jej niespokojnie.
Chciał wiedzieć, że dobrze zrozumiał mowę jej ciała.
- Kora, kochasz mnie, prawda? - zapytał przyciszonym głosem. - To mi chciałaś powiedzieć...?
- Tak, Iwo - wyszeptała.
- Nie wierzę ci. Nie chcę wierzyć...
- Pocałuj mnie.
- Kora, minęło tyle lat...
- Lepiej późno, niż wcale.



- Powiedz mi to jeszcze raz.
- Kocham cię - powiedziała, patrząc mu prosto w oczy.
Tak wiele pytań cisnęło mu się na usta, ale w tamtym momencie to serce wygrało z rozumiem i wiara z wątpliwościami.




...

Eryka...



... podobnie jak jej ciocia przeżywała swoje pierwsze miłosne uniesienia.
Ale nie od razu Abraś Starczyk skradł jej serce. Był to proces raczej stopniowy, a zaczął się od zwykłej sąsiedzkiej (zauważcie, że z okna jego pokoju widać dom Jagódków ;]) przyjaźni.





Kiedy dziewczyna zapominała o swojej rozbitej rodzinie, była zupełnie normalną, radosną i wygadaną młodą damą. Bywały jednak momenty, w których zupełnie niechcący wybiegała myślami chociażby do tego, co zostało z małżeństwa jej rodziców.





- E tam. Zobaczysz, wszystko się ułoży.



- Sama mówiłaś, że zanim twój tata trafił do więzienia, byli najlepszymi przyjaciółmi, szczęśliwym małżeństwem. Pogodzą się, jestem tego pewien!

Nie miał też problemów z rozweselaniem przyjaciółki.



Ale co najważniejsze, udało mu się przekonać ją, że choćby i cały świat się walił, on zawsze będzie przy niej...





... i że nigdy nie będzie przez niego płakała.








Koryna i Aki wprowadzili się do pań Jagódek.

Niby mały Ewerkin, ale patrzcie, jaki słodki!



Kuzynka a może jednak starsza siostra?



A w międzyczasie trwały przygotowania do czyjejś wielkiej tragedii...










- Olimpia...?



Po chwili zostały sam na sam.

- Ty podła zdziro! Jak mogłaś to zrobić...?!





- Mów za siebie! I o********* się od mojego życia, OK?



- Jeszcze tego pożałujesz! Będziesz gorzko płakać, idiotko! Już mi jest ciebie żal.
- Lepiej zajmij się swoim kryminalistą, Kora! I weź s********.


- Jesteś pewna, że się przytulali?



- Mamo, widziałam wyraźnie. W sumie to ja tylko czekałam na to, aż ona zacznie zdradzać Krisa na naszych oczach.
- Porozmawiam z nią.
- Daj spokój. Ona nikogo nie posłucha.



- Zdrajczyni nie będzie mieszkać pod moim dachem. A, i ani słowa Krisowi ani Eryce.




- Olimpia, dziecko, coś ty najlepszego narobiła?
- O bogowie... - powiedziała kobieta, przewracając oczami ze zniecierpliwieniem. - Niech się mama trzyma od tego z daleka. Wiem, co robię.



- Zdradzasz swojego męża, mojego syna! Nie zostawię tak tego. Jeśli nadal chcesz mieszkać pod moim dachem, musisz to zakończyć i przeprosić Krisa.



- Za co do cholery mam go przepraszać?! No i pogięło cię? Wyrzucasz mnie z domu?!
- Nie zmienię zdania, moja droga. Albo Kris, albo pakuj się.
- Wiesz co? Miałam DAWNO to zrobić! Nie wiem, po co się tyle lat z wami użerałam! Ciągle tylko "pogódź się z Krisem, on cię kocha, blablabla". Mam was wszystkich dość, głupie baby!

Jak powiedziała, tak zrobiła - jeszcze tego samego wieczoru wprowadziła się do kochanka.





Bohdan Bandera był w podobnym wieku co ona. Był w Nigdzie nowy, ale szybko zyskał sobie sympatię mieszkańców jako właściciel garażowego pchlego targu i warsztatu samochodowego.
Sam był kawalerem. Nie miał pojęcia, że jego ukochana ma męża - nie nosiła obrączki i nigdy o nim nie wspominała...
Gdy ich romans wyszedł na jaw, Wyspiarze odczuli nagłą niechęć do przedsiębiorcy. Bohdan nie wiązał jednak zmniejszających się dochodów z obecnością Olimpii w jego życiu.





- Dzieci? Nie, ja nie chcę mieć dzieci. I proszę cię, nie nalegaj na to.

Nie uświadomiła go także, że ma córkę. O Eryce mówiła jak o swojej siostrzenicy - córce Kory...




- Odejdź, nie chcę z tobą rozmawiać.
- Nie wygłupiaj się, kochanie. Przyjechałam tu specjalnie do ciebie.



- Szkoda twojej drogi. Możesz wracać do swojego faceta - jemu bardziej się przydasz niż mnie.
- ERYKA!



- Jak ty się do mnie odzywasz? Jestem twoją matką, a nie jakąś koleżanką!



- Kpisz sobie ze mnie? Odeszłaś sobie bez słowa, zdradziłaś mojego ojca i jeszcze chcesz, żebym cię szanowała?! Jak dla mnie, to możesz w ogóle tu nie wracać! Nie potrzebuję takiej matki!



- Tylko SPRÓBUJ czegoś ode mnie chcieć, przebrzydła smarkulo! Nie chcesz matki? Załatwione, nie będziesz jej miała.

Kilka godzin później Eryka miała widzenie z tatą. Postanowiła, że będzie się dzielnie trzymać i nie piśnie słówka na temat mamy.

- Tata!



- Cześć, kwiatuszku! Stęskniłem się za tobą. No ale coś ty taka nie w sosie?



- Sprawy "sercowe" tak jakby.



- Powiedz temu twojemu Mojżeszowi...
- Abrahamowi...
- ... że jak następnym razem zepsuje humor mojej księżniczce, to będzie miał do czynienia ze mną! Możesz mu nawet zademonstrować, co z nim zrobię...



- TATO!
- Tak?
- To nie o Abrasia chodzi, ale nieważne - powiedziała po chwili, już uspokojona.
- Nieważne?! Ależ oczywiście, że ważne.
- Tato, nie każ mi o tym mówić.
- Przecież widzę, że się z tym męczysz. Powiedz mi o co chodzi - będzie ci na pewno lżej.
- Chodzi o mamę...



- Coś się stało? Rozchorowała się, coś z pracą?
- Ach, tato!



- Nic nie rozumiesz! - wychlipała. - Mama... Ona ma kogoś! Wprowadziła się do niego, a wcześniej...



- Mama... - Krisowi serce rozdzierało z bólu, gdy to wypowiadał. - Olimpia ma kochanka?
- Tak, tato...



Chciał krzyczeć najgłośniej, jak się dało. Rozniósłby całą salę w proch ze złości i bezradności.
Wszystko przepadło. Tak długo miał nadzieję, a ta w jednej chwili ulotniła się bezpowrotnie. W jej miejsce wkradła się złość, która wkrótce miała przerodzić się w... obojętność.

Eryka spojrzała na swojego tatę i przestraszyła się. Nagle postarzał się o dziesięć lat, a wyraz jego twarzy zmroził jej krew w żyłach. Dopiero wtedy przypomniała sobie prośby babci i cioci...
- Przepraszam, tato - powiedziała. - Nie chciałam cie zmartwić.
W odpowiedzi Kris ją przytulił.



- Damy sobie z tym radę, skarbie - powiedział pokrzepiająco. - O nic się nie martw.
- Tato, co z tym zrobisz?
- Nie wiem. Nie chcę o tym myśleć. A teraz idź już. Nie mogę dłużej rozmawiać.



- Trzymaj się, tato. Jestem z tobą.
- Wiem. Do widzenia, Eryka.

Długo płakał w samotności.



Stracił nie tylko żonę, ale i - co gorsza - wszystkie uczucia, sens życia.



Wiedział, że teraz już nic go nie złamie, ba - nawet nie wzruszy! Ale co to za życie, gdy jest ci wszystko jedno?


Ciąg dalszy nastąpił.


...

Na koniec zaś obiecane podsumowanie 15. rundy.
Czas trwania rundy: 29.09 - 31.12.2015. W tym czasie:
- urodziło się 16 simów,
- zmarło 33 simów,
- w związek małżeński wstąpiło 17 par,
- rozwiodły się 2 pary,
- wprowadziły się 3 nowe rodziny (nazwiska: Bandera, Grestkowski, Zorkowscy),
- studia wyższe ukończyło 12 simów.
Ostatni update Indeksu to właśnie końcówka 15. rundy I wydarzenia z kilku ostatnich postów też rozegrały się w tamtej rundzie.
Zdjęcie Nieznanowa (i Wyspy?) postaram się wrzucić jutro. A teraz dobranoc

Ostatnio edytowane przez Liv : 02.09.2016 - 11:02
Liv jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 11.01.2016, 18:47   #10
Cytryśnia
 
Avatar Cytryśnia
 
Zarejestrowany: 10.12.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 1,062
Reputacja: 12
Domyślnie Odp: Miasteczko

Tyle lat a oni wciąż mają te wielkie telefony.
Aż się wzruszyłam przy historii burmistrzów! Nie każ czekać znowu rok na kolejną część!
Cytat:
Rodzicom powiedział, że idzie się uczyć do matury do Piotrka (Piotrek Marks to taki kujon xD)
xD
Kochanek Olimpii na fryzurę tak trochę na czasie http://imgur.com/faDoper

Ile trwa jedna runda? To znaczy jaki to jest rozdział simowego życia? Ile dni? Nie wiem czy mnie zrozumiesz
#pierwszy komntarz nieważne :c
__________________
Majestatyczność
Cytryśnia jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 
Narzędzia wątku
Wygląd

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 20:35.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023