|
![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
hmmm dzisiaj dopiero przebrnęłam przez to fs z przykrością muszę to stwierdzić, że niestety ale musiałam się przez nie przedzierać. nie jest ono rewelacją. same dialogi, szara codzienność trochę mało interesujące. nawet ten motyw z łóżkiem, który wszyscy tutaj tak potępili i rzucali gromy można było wykorzystać i lepiej opisać, że np. Cameron? (nie jestem pewna imienia) była tak osamotniona, potrzeba jej było bliskości, czułości, towarzystwa drugiej osoby, że zapomniała o tym co wypada a co nie i dała się ponieść emocjom. na koniec pojawiło się coś niezwykłego, no zobaczymy co to będzie takiego. powiem Ci, że skoro już zaczęłam czytać to tu wrócę, ale nie zawiedź mnie
![]() ![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Dzięki wszystkim za komnetarze, jak i te negatywne (choć chyba wszystkie takie są), ale coż. Co do tych zdjęć, to nie wiem, w ogóle na to nie zwróciłam uwagi, jakbym normalnie oślepła, dopiero po przeczytaniu jednego z kom. uświadomiłam sobie, że są kratki. W tym odc. ich nie ma, zapewniam. Co do tych ubrań, w tym odc. jeszcze będą te same, ale w nast. juz nie. W ogóle nie wiem, to co, codziennie inne ubranie? Nie wiem jak jest u Was, ale... ok. daję już odc.
Część 4 Minęło parę miesięcy. Jerry z Cameron byli w sobie tak zakochani, że chcieli zrobić zwariowane rzeczy. Między Mary, a Charlesem także się polepszyło. Ich rodzice o tym nie wiedzieli, ale dawali znaki miłości do siebie. Pewnego, ciepłego dnia mężczyzna wyznał kobiecie miłość i się oświadczył. ![]() Cameron przyjęła je z wielką radością, aczkolwiek miała pewne wątpliwości, czy nie są za wcześnie. Pomimo tego chcieli oboje natychmiast powiadomić swoje dzieci. -Mary, Charlie! Chodźcie na chwilę.- zawołała Cameron -Tak? O co chodzi?- zapytała Mary -Kochane dzieci-zaczął Jerry- wiecie, że ja i Twoja mama Mary bardzo się kochamy i... -...i postanowiliśmy wziąć ślub.-dokończyła kobieta.- I co, cieszycie się? Widzimy, że bardzo się lubicie, więc zostaniecie rodzeństwem. Tym bardziej powinniście się cieszyć. Oczy Mary napłynęły łzami, natomiast Charles "palił się" ze złości. - A z czego mamy się cieszyć?- zaczął chłopak- Nie zgadzamy się, rozumiecie? A co ze mną i z Mary? Lubimy się? My się kochamy! Jeszcze bardziej niż wy! ![]() -Synu, po pierwsze nie podnoś na nas głosu. Po drugie, to nie zależy od ciebie, czy się ożenimy, czy nie. A po trzecie, skąd mieliśmy wiedzieć, że..., że się kochacie? -Jak to skąd? Przecież obejmowaliśmy się i całowaliśmy i to przy was! Nie widzieliście tego?. Co wy myślicie, że to tylko takie przyjacielsksie gesty? Nie! I nie zgadzam się na ten cholerny ślub! W tym momencie Charles wybiegł z domu, głośno trzaskając przy tym drzwiami. Mary spojrzała na matkę i również wyszła. Następnego ranka Cameron zatrzymała Mary przed wyjściem. -Kochanie, musimy spokojnie porozmawiać. -Co tu jest do rozmawiania? Sprawa jest jasna. Żenicie się, a mnie złamałaś serce. -Mary, to ja już nie mam prawa do szczęścia? To moja wina, że ojciec zginął? Zrozum to w końcu. -To ty zrozum mamo, miałaś swoją szansę, ja nie. Dlaczego akurat zakochałaś się w Jerrym? Z resztą sama mnie namawiałaś na przyjaźń z Charlesem. I zrobiłam to. Odnalazłam miłość swego życia, a ty chcesz mnie tego pozbawić. - Przykro mi, ale chcesz czy nie wezmę ten ślub i ty na nim będziesz. -Chyba śnisz. Mnie tu już w takim razie nie będzie.- odrzekła dziewczyna, po czym wybiegła z domu. -Mary, wracaj! ![]() W autobusie Jane i Charles na nią czekali. -I co rozmawiałyście?- zapytał chłopak -Tylko przez chwilę. Nagle z troskliwej mamusi wyłoniła się się głupia jędza. Mam tego dosyć!-zawołała rozpaczliwym głosem -Tak bardzo Wam współczuję. A nie myśleliście o ucieczce albo coś takiego? -A wiesz, o tym myślałem i chyba mam plan... Tymaczasem w domu Jerrego. -Oh Jerry. Nie wiem co robić. Bardzo przejmuję się jej słowami, jeśli naprawdę ucieknie? -Nie przesadzaj, nie zabieraj sobie tak tego do serca. Wiesz jakie są nastolatki. Jednego dnia robią "tak", następnego inaczej. -No tak, ale mam dziwne przeczucia. Nie chcę, żeby była do końca życia moim wrogiem. -Spokojnie damy sobie radę. Niestety, w nocy, kiedy matka zasnęła, Mary wymknęła się z domu. Wzięła ze sobą kilka kanapek i komórkę. Charles czekał na nią przed domem. -Wreszcie jesteś. Chodźmy.-zaczął -Czekaj. Nie wiem, czy to dobry pomysł. Wątpię, żeby ucieczka dała im do zrozumienia nasz sprzeciw. To bez sensu.-odpowiedziała Mary -Daj spokój. Na pewno się złamią. Przeczekamy kilka dni i wrócimy. Zaufaj mi. -Ok. Ufam ci. ![]() Oboje szli przez miasto, aż na sam jego koniec. Czekał ich teraz tylko las. -Zwariowałeś prawda? Nigdzie się tam nie wybieram. Dzięki bardzo. Wypisuję się z tego. -zmartwiła się Mary. -Spokojnie, znam ten las jak własną kieszeń. Z resztą już tu byliśmy. Nie bój się, daj mi rękę.-odrzekł Charles ___________________________ I? Wybaczcie za te krótkie odcinki, a zwłaszcza za to tempo szybkie, ale jak już przejdę do głównej akcji to wszystko się ustabilizuje. Czekam na kom. i pozdrawiam. Ostatnio edytowane przez Milou : 10.10.2008 - 12:26 |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|