|
|
Zobacz wyniki ankiety: Jak oceniasz moje fotostory? | |||
5 gwiazdek - Odlotowe |
![]() ![]() ![]() ![]() |
14 | 43.75% |
4 gwiazdki - Całkiem niezłe |
![]() ![]() ![]() ![]() |
14 | 43.75% |
3 gwiazdki - Przeciętne |
![]() ![]() ![]() ![]() |
3 | 9.38% |
2 gwiazdki - Zgroza |
![]() ![]() ![]() ![]() |
1 | 3.13% |
1 gwiazdka - Strach się bać |
![]() ![]() ![]() ![]() |
0 | 0% |
Głosujących: 32. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]() Witam, od kilku tygodniu przygotowywałam się do wystawienia jakiegoś mojego FS, ale nic mi nie wychodziło. Tyle teraz tych dobrych robót, że to mnie aż zniechęcało. No, ale jakoś skrobnełam w wolnym czasie 1 odcinek, ustaliłam fabułę itede noi masz. Mam skromną nadzieje, że komuś się to spodoba. Jak nie, to zaprzestane pisać, ot co. Pozdrawiam. Lilly of the Valley Odc. 1 Odc. 2 ![]() - Mogę teraz coś powiedzieć? - Nie. - Dlaczego, tylko wytłumacz mi, czemu jesteś taka oziębła? - zapytał zrozpaczony mężczyzna. - Zamilcz już. I przy okazji, wynoś się. - Misiu, proszę, ostatnia szansa... - Nie ma już misiu, nie ma i ostatniej szansy, która powtarzała się wielokrtonie. - Ależ kociaczku... - Dosyć! Czy ty tego nie rozumiesz?! Nie widzisz?! Niszczysz mnie od środka swoim zdradzieckim jadem. Burzysz wszystko, co razem zbudowaliśmy. - Ja myślałem nad tym wszystkim. - powiedział stanowczo. - Ja też myślałam i co? Myślałam, myślałam, myślałam, aż w końcu się domyśliłam, że nie jesteś tym, którego szukałam. - Amando! Przestań wygadywać takie rzeczy. Przecież te różne kręcenia ze sprzątaczkami to tylko mały żarcik, tak na orzeźwienie atmosfery. Chyba mnie rozumiesz. - Żart?! Toż to skandal, a nie żart. Twoja krucjata już nadchodzi. Ja to czuję i wiem, że nie będzie bez bolesna. Pożałujesz swoich wszystkich sakramenckich czynów, które zdołałeś wyrządzić nie tylko mnie, ale i inny bezbronnym stworzeniom. Przez te wszystkie lata dużo się narobiłeś. - odpowiedziała. - Nie rób z siebie pośmieliska Amanda, wybacz mi i po wszystkim, to przecież nie boli. - Zaczynam kipieć, Ty nędzna gnido! Parszywy zdrajco! Znikaj, ale to juuuuż! - wrzasneła. Ile razy mam powtarzać to samo? To koniec nad końcami. - A mogę o coś zapytać? Tylko tak ot. - szepnął jej do ucha. - Najłaskawszy Panie, ocal mnie przed tym robactwem. Jak śmiesz jeszcze stać przedemną. Wynoś się! Znikaj! - odpowiedziała zbulwersowana Amanda. - Dobra, mam już dość tych poematów. - powiedział. Kobieta mu przerwała. - Jakich poematów? Za dużo sobie pozwalasz? - Nie ważne! Ale albo się uspokoisz, albo sam Cię uspokoję, kumasz? Amanda właśnie miała coś krzyknąć, znowu go zbluzgać i oczernić po raz kolejny, ale ręka Leonarda siłą poskromiła jej gniew. - Teraz ja mam coś do powiedzienia, a ty się zamknij! Idiotko! Słuchaj, myślisz, że swoim jak ty to mówisz "naturalnym pięknem" osiągniesz wszystko? Jesteś bezczelną małolatą, rozpieszczoną księżniczką i wszystko co najgorsze! I ty sobie myślisz, że wszyscy będą żucali Ci się do stóp?! O nie koteczku, coś Ci się w główce po przewracało! Zasługujesz na porządne lanie! Leonardo miał jeszcze kilka rzeczy do powiedzenia, ale nie dokończył. Zapłkana i czerwona jak burak kobieta wyrwała się w końcu ze szponów złoczyńcy. Wzdychając, wybiegła z pomieszczenia. ![]() i tym samym. Ja też mam honor, też mam kolce! - krzykneła i upadła na ziemię. Tym czasem. Zdesperowany Leonardo, szedł rozwścieczony ulicą, wołąjąć bezradnie - Amanda! Amanda! Pokaż się, gdzie jesteś! Amanda! - Leo! - zawołał jakiś znajomy. ![]() - Ahh, Edzio. - odpowiedział zsapany. - Kurde bańka! Co się stało? - zapytał z zaciekawieniem. - Szkoda słów na to wszystko. - powoli robiły mu się szklane oczy. - Czyżby Amanda, Twoja piękność dnia znowu coś przeskrobała? Od kiedy jesteście razem zawsze się na nią tak skarżyłeś. Dobrze, że to już koniec. Stary, czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawe ile ładnych laleczek pląta się w okół Ciebie? - Edek, ale Ty nie rozumiesz. To nie jest pierwsza lepsza. To jest... - ...jak gumka w sklepie na wsi, co? - powiedział ironicznie Edmund. - Edzio, trochę więcej uczuć! - Ja pierdziele, Ty to już jak ta Twoja Amanda się robisz. Człowieku, to choroba! - zaśmiał się Edzio. - Kurde, masz rację! Po co ja się w ogóle z nią zadawałem... Ale serce miękknie, nawet takiemu twardzielowi jak ja, gdy patrzysz na to fascynujące i prawdziwe piękno. - Nie no, ładna to ona jest. Zgrabna i w ogóle, ale charakterek to ma ciut dziwaczny. - To za mało powiedzane, choć musimy się jakoś rozerwać. W końcu to chyba już koniec. - Chwila, chwila. - powiedział Edek. - Co? - zapytał Leo. - To jest Colin, mój kumpel z pracy, ma coś do Ciebie. - Czego? - zapytał Leo. - Ta Amanda...o której tak mówiłeś, to Amanda Rennet? - zapytał Colin. - Taaa, a na co Ci to wiedzieć? - odpowiedział Leo. - Chcę się z nią zobaczyć. Proszę, mam coś ważnego. - Nigdy w życiu, to przecież moja la... -...mówiłeś, że to koniec, więc to chyba dla Ciebie teraz nie ma znaczenia. Proszę. - nalegał. - Dooobra, wisi mi to. Chodź z nami. Leonardo, wraz z Edmundem i Colinem udali się w stronę domu Amandy. Na miejscu gdzie Amanda zemdlała. ![]() - Amando! - zawołały koleżanki: Lisa, Mia i Kathie. - Kwiatuszku, co się stało? - zapytała Mia. - Ten teges, ona chyba nie reaguje. - powiedziała z nie pokojem w głosie Lisa. - Wody, wody! Dajcie wody! - zawołała Mia. - Dom jest zamknięty! - powiedziała Kathie. - Do jasnej anielki, co my teraz zrobimy? Zadzwoń po karetkę. Szybko! Nagle pojawiła się ,,banda chłopaków''. - Nigdzie nie będzie dzwonić, zostaw ją. - powiedział Leonardo. - Co Ci do tego? Zjeżdżaj stąd palancie, wody! - Mia nie przejmując się zbytnio ex Amandy, dalej kontynuowała akcję ratunkową. - To jest Amanda? - zapytał cicho Colin. - Tak, ale nie widzisz, że teraz trupa udaje? Spadaj stąd! - powiedział Leonardo. - To najpiekniejsza kobieta świata, jakie ma oczy, a te usta jak płatki róży... Colin nie dokończył. W tym samym czasie Amanda się ockneła. - Am! Co się stało? - zapytały chórem kobiety. - Nic, nic. Żyję. Dzięki bogu, jeszcze żyję. - powiedziała spokojnie - ale zaraz nie będę! Weźcie mi ta gnidę sprzed oczy. Fajfus od siedmiu boleści! Kobieta zaczeła rzucać się po Leonardzie. ![]() - A tej co? - zapytała Kathie. - Uspokój się idiotko! Już Ci kompletnie wali, masz gośca, nie widzisz? - powiedział zdenerwowany Leonardo. - Kim jesteś? - Colin Frandeuva. - powiedział zalotnie mężczyzna. - Colin... - uśmiechneła się Amanda. Mężczyzna pocałował lekko w dłóń Amande, chwilę patrzyli na siebie, ale ich miłosny spokój przerwał Leonardo. - Więc tak to sobie wymyśliłeś?! - krzyknał zbulwersowany. Leonardo podbiegł do Colina. ![]() O co chodziło Colinowi? Co zrobi Leonardo? Jak zareaguje Amanda? cdn. No to koniec 1 odcinka. Trochę krótkie i nagmatwane. Ale to dopiero początek, jeszcze się zdąże rozkręcić. NOI PRZEPRASZAM NA BŁĘDY, ale word padł :> Ostatnio edytowane przez sasha fierce : 05.05.2006 - 18:42 |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
Narzędzia wątku | |
Wygląd | |
|
|