|
![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Księga 1 Woda Rozdział 3 Południowa świątynia powietrza
[img]http://i40.************/n69qhs.jpg[/img] Aang toczy poważną bitwę z Księciem Zuko. Próbował użyć magii powietrza i udało mu się. Zuko poleciał w ścianę, później w drzwi, które się otworzył i Avatar szybko uciekł. Musiał pokonać wielu wojowników na statku. Ale nie dał rady był bardzo zmęczony, a wiec szybko użył nomadztwa powietrza i biegł po suficie, aż do wyjścia. Ujrzał w nim Katarę i Sokkiego. -Appa!Hop Hop!- krzyknął chłopiec po czym nadleciał bizon. -Uciekać! -wrzeszczeli wszyscy wojownicy ognia. Katara i Aang zmienili nieco wygląd,ponieważ chłopcu nie podobała się łysina i użył mocy na odrost włosów,a dziewczynka zmyłą farbę i wróciłą do dawnej fryzury.Aang wraz z przyjaciółmi, szybowali po niebie, od dwóch dni w celu znalezienia Świątyni Powietrza. -Cicho brzuch, zaraz coś znajdę do jedzenia-powiedział Sokka, po czym wyciągnął worek z jedzeniem -Co to? Gdzie jest jedzenie? -zapytał zdenerwowany. -To było jedzenie? Wczoraj podpaliłem tym ognisko, dlatego dym tak ładnie pachniał-odpowiedział z uśmiechem chłopiec. W końcu dolecieli na miejsce. Aang był bardzo ucieszony i cały czas wymawiał słowa ,,Jesteśmy w domu". Katara była bardzo podekscytowana krajobrazem, zamurowało ją, a Sokka jak zwykle myślał o jedzeniu. Gdy wylądowali chłopiec szybko pokazał im boisko do piłki powietrznej i zagrody dla bizonów. -To miejsce było pełne nomadów ,coś jest nie tak. -Aang, a ta piłka powietrzna, jak w nią się gra? -zapytał szybko Sokka. -Choć pokaże ci-odpowiedział, po czym udali się na boisko. Stali na drewnianych belkach. Aang przejął piłkę podrzucił do góry i z całych sił kopnął w Sokkiego, który wleciał do bramki. -Haha … 7:0 dla mnie .-powiedział szczęśliwy chłopiec. [img]http://i44.************/9ieo7q.jpg[/img] Sokka poleciał bardzo daleko, nagle ujrzał hełm wojowników ognia. Zawołał szybko Katarę, która bardzo się zdziwiła. -Aang musisz coś zobaczyć. Po czym zawołała chłopca -Dobra, już idę- odpowiedział. Katarze zrobiło się smutno ponieważ wiedziała, że naród ognia powybijał wszystkich nomadów. Aang był już blisko lecz ona użyła magii wody i zasypała lawiną z śniegu hełm. Oczywiście Sokka też dostał od nieudolnej uczennicy. -A co? Przybiegł chłopiec i zapytał. -Zobacz jak umiem panować nad śniegiem-powiedziała szybko bez namysłu dziewczynka. -No ładnie, dość zabawy musicie zwiedzić świątynie-odpowiedział po czym zaprowadził ich przed samą budowlę. Stał przed nią posąg mnicha. -Kto to?- zapytał Sokka. -To jest wielki Giatso, największy nomad powietrza-odrzekł Aang. -Tęsknisz za nim? -wtrąciła się Katara. -Tak i to bardzo…- powiedział, po czym udał się w głąb świątyni. -Dokąd idziesz?- zapytali równocześnie. -Do sanktuarium świątyni, mam tam kogoś spotkać- odpowiedział smutno po czym ruszył. -Idziemy z tobą… - powiedział Sokka. [img]http://i42.************/11ifiir.jpg[/img] Stały przed nimi wielkie drzwi z rurami. Mógł je tylko Nomad Powietrza otworzyć ,a więc Aang swoją mocą wpuścił powietrze do rur. Drzwi się otworzyły po czym weszli . Stały tam w wielkim kręgu posagi. Po długiej chwili zauważyli, że to dawne wcielenia Aanga\Avatara. Nagle coś wyszło zza drzwi. Schowali się za jednym z posągów. Sokka wyciągnął sztylet po czym gotowy był uderzyć. Aang nie mógł się powstrzymać i wyjrzał. Ujrzał małego lemuro-kota. -Lemur!- krzyknął Aang -Kolacja!- również krzyknął Sokka. -Nie słuchaj go- powiedział miłym głosem Avatar. Ale na nic, lemur szybko uciekł, lecz Sokka szybko pobiegł za nim. Aang oczywiście nie odpuścił i również pobiegł. Rozpoczęła się gonitwa, Sokka się przewrócił lecz Aang biegł dalej, w końcu wbiegł do namiotu po czym ujrzał kościotrupa z amuletem takim jak miał Giatso. Chłopiec rozpłakał się gdy zauważył wiele hełmów wojowników ognia. Strzałki zaczęły mu świecić, stracił humor. Rozpętała się wichura. Wokół chłopca robiła się wielka kula z powietrza która, co parę sekund się powiększała. Katara wzięła Sokkiego który był sparaliżowany tym widokiem. Dziewczynka zaczęła uspokajać Aanga, w końcu się jej udało. -Przepraszam was- powiedział. -Spokojnie, wiemy co czujesz, my straciliśmy matkę- zwierzyła się Katara. [img]http://i42.************/rcrm9v.jpg[/img] Pół godziny później Aang wrócił z lemurem na rękach. -Powitajcie nowego członka-powiedział dumny chłopiec. -A jak go nazwiesz?- zapytała Katara -MoMo.- odpowiedział Aang, po czym lemur zabrał Sokkiemu jedzenie. Wszyscy się z tego śmiali oprócz Sokkiego. Wsiedli na Appe po czym wyruszyli w dalszą podróż… |
![]() |
|
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|