![]() |
#181 |
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
|
![]()
Hm. Dziękuję dziewczyny za komentarze
![]() ![]()
__________________
Well well well...
|
![]() |
![]() |
|
![]() |
#182 |
Zarejestrowany: 27.06.2008
Skąd: Gdynia
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,012
Reputacja: 10
|
![]()
Volt, czekamy D:
__________________
mod edit: nieregulaminowa sygna. niepa edit : straszne. mod edit: dla kogo =) niep edit : przestać mi grzebać w sygnie!! mod edit: ok, już nie będę ;] |
![]() |
![]() |
![]() |
#183 |
Zarejestrowany: 30.08.2009
Skąd: r-sko
Płeć: Kobieta
Postów: 40
Reputacja: 10
|
![]()
następna czytelniczka.! ;D
świetnie xD trzymaj tak dalej xD |
![]() |
![]() |
![]() |
#184 |
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
|
![]()
Już niepuś już ;D ( eh,powiedzieć jej cokolwiek...)
Mam strasznie dobijające wrażenie, że ten odcinek został napisany przeze mnie wprost beznadziejnie, chociaż to może odczucie po części dziewiątej... Czy ja się wypalam? Wypalam przed rozpoczęciem prawdziwej akcji? W każdym razie, miało być mniej niż jest i jest... dużo ^^ Ale wydaje mi się, że nie dużo za dużo. Także... zapraszam na część 10 ![]() Odcinek dla Engang Tak tak, właśnie dla ciebie. ![]() -------- [IMG]http://i26.************/256egco.jpg[/IMG] Deszcz z minuty na minutę stawał się coraz bardziej natarczywy, stwarzał kolejne rozległe kałuże. Potoki leśne zwiększały swój nurt. Chmury były szare i nieprzyjazne. Czyżby nie było szans na uwolnienie słońca? Z tą myślą dziewczyny z zawodem wlepiały wzrok w niebo, jakby chciały wybłagać źródło energii o łaskę, jednak horyzont jeszcze bardziej poszarzał i zrobiło się niemalże ciemno. Z grobowymi minami zaczęły krzątać się po domu, układać ubrania w komodach, ścieląc łóżka i oczywiście biorąc orzeźwiający prysznic. W końcun pogodziwszy się ze złośliwą pogodą, zasiadły do śniadania. Po chwili z małej kuchni można było dosłyszeć wesołe rozmowy dziewcząt. - Raju, ile to ma kalorii... - zawyła rozpaczliwie Robin, kładąc słoik z kusząco porzeczkową konfiturą jak najdalej od siebie. Jej siostra wybuchnęła barwnym śmiechem i upiła łyk gorącej herbaty. Podczas gdy Cathy postawiła przed nią koszyk z pieczywem, pasztet oraz masło orzechowe ( również daleko od Robin ). Jak co dzień wyglądała niezmiernie pięknie i atrakcyjnie. Brunetka z pewnością zaczęłaby ponownie wyczytywać uparcie kalorie z każdego napotkanego słoiczka, jednak jej monolog przerwało pukanie do drzwi. Emma odetchnąwszy z ulgą, obdarzyła gościa miłym spojrzeniem. Ruda natomiast, uśmiechnęła się czarująco i gestem zaprosiła do środka. - Kawy? - spytała po chwili melodyjnym głosem, wyjmując filiżanki z szafek. Blake przytaknął i zasiadając na przeciw sióstr, zajął się uciszaniem 'kalorycznych opowieści' i rozmową z Robin. Emma z rozbawieniem przyglądała się całemu zabiegowi, pijąc herbatę i przyglądając się swojemu czarnemu wisiorkowi, którego nigdy nie zdejmowała. [IMG]http://i26.************/i1efzl.jpg[/IMG] Znowu nawiedziła ją przeszłość a przed oczami stanęły najróżniejsze obrazy. Chwile gorsze i lepsze, chwile radosne i nieszczęśliwe, wiele momentów niebezpiecznych i sekund radości... Całe kilka lat... Z rozmyślań wyrwał ją ostry dźwięk, postanowiwszy go ignorować, zapatrzyła się nostalgicznie w okno, lecz za moment przyjaciółka zawołała ją do telefonu. Cathy zaczęła sprzątać powoli ze stołu, rozmawiając cały czas z gośćmi o zagranicznych herbatach i kawach. Blake wówczas nie omieszkał przypomnieć o swoich pasjonujących podróżach. Historie te były przytaczane już wielokrotnie, lecz dziewczyny słuchały go z uwagą, co sprawiało mu niezmierną przyjemność. - Faktycznie przydałoby się trochę mleka - mruknęła Robin, wracając do tematu kawy. - Ja dziękuję, piję jedynie małą, czarną oraz intensywną - odparł naśladując jakiegoś wysokiej rangi aktora z reklamy telewizyjnej. Cathy nalała ostrożnie śmietanki do filiżanki przyjaciółki i zaśmiała się uroczo. Beżowa tafla pachnącej kawy zadrżała, gdy Emma oparła się ciężko o stół. Jej ciemne oczy nie wróżyły niczego dobrego, a zaciśnięte usta, jedynie to potwierdzały. - Coś się stało? - spytała w końcu cicho siostra, odstawiając gorący napój. - Muszę wracać do Detroit - odparła rozedrganym głosem czarnowłosa - I to szybko... ◊ ◊ ◊ Kap, kap... Kolejny dzień z tak samo niefortunną pogodą - pomyślała kobieta i usiadłszy na kanapie, założyła cienkie rajstopy. Obok niej leżała czarna, najzwyklejsza suknia, czekając aż czarnowłosa w końcu z westchnieniem rozepnie jej zamek. A wszystko to wpasuje się idealnie w przygnębiający nastrój i szare powietrze. [IMG]http://i28.************/2iqbfdk.jpg[/IMG] Za parę minut trzeba będzie wyjść na zimne, świeże powietrze. Na deszcz. Brunetka wiedziała o tym doskonale i krzywiła się na samą tę myśl. Wszystko tylko nie to. Samochód czeka na zewnątrz, a przecież nigdzie mu się nie śpieszy, z rozleniwieniem uruchamia swój silnik. Właściwie można by już wyruszyć... Ale nie, jeszcze nie. Niech krople deszczu jeszcze przez chwilę po dudnią w w śliski, obmyty wodą dach. Już jechać...? Nie, nie... Zresztą... Emma prawie nigdy się nie spóźnia... (prawie) Zostawmy to filozofom. Kap, kap, kap... Gdy kobieta w końcu zaparkowała pod kaplicą, niebo jeszcze bardziej poszarzało a cały klimat stał się ogromnie przygnębiający (o ile było to jeszcze możliwe ). Idealny dzień na pogrzeb, naprawdę wprost idealny. Deszcz padał niemiłosiernie, a środek lata wydawał się być środkiem jesieni, a nawet jej końcem.. [IMG]http://i28.************/2cy36hd.jpg[/IMG] Do brunetki dotarło, iż jest już mocno spóźniona dopiero wówczas, kiedy przytknęła ucho do ciężkich, starych drzwi. Oto nadszedł czas na jej wielce modne, nieuniknione wejście. Wnętrze kościoła było ponure i ciemne, panowały w nim wręcz egipskie ciemności a światło dawały jedynie świece. Wszystko urządzone w naprawdę ładnym stylu, sama świątynia była stara i niezwykle piękna. Trumna z ciemnego drewna spoczywała na kamiennym podeście, wśród tlącego się światła i kwiatów. [IMG]http://i28.************/211wi95.jpg[/IMG] Piękne witraże w kolorach od jasnej zieleni do czerwieni i fioletu, nie rozjaśniały pomieszczenia. Zza małych szybek widniało jedynie szarawe niebo, przedzierające się przez czarne, deszczowe chmury. Nawet ludzie milczący, szepczący czy łkający cicho bardzo pasowali do całego klimatu ceremonii. Przy trumnie stała bardzo ładna kobieta o długich czarnych jak węgiel włosach, grająca jakiś utwór na skrzypcach. Zdaje się, iż była to 'Aria na strunie 'G' ' . Po chwili brunetka była tego pewna, nawet poznała tę kobietę. Rozglądała się z fascynacją i przygnębieniem po wnętrzu i tylko jeden punkt przykuł jej uwagę na dłużej a może i na cały ten czas... Osoba o jasnych włosach, która stała przy mównicy tuż za trumną. Nie mogła uwierzyć własnym oczom... Mężczyzna z pewnością mówił o Gregorym Winklerze. To między innymi tak zadziwiło Emmę. ' Co on tu robi?! I na cholerę, skąd znał ojca Troy`a? ' Wszystko przewracało się jej w głowie, wirowało... Jego jasna czupryna kontrastowała z prawdziwie czarnym garniturem i nieustająca ciemnością. Był to mimo wszystko niesamowity widok. [IMG]http://i28.************/15q2ngm.jpg[/IMG] Czarnowłosa nie wiedziała, dlaczego darzy tego człowieka tak ogromną niechęcią, mimo ostatniego całkiem miłego spotkania i tak bogatej, wspólnej, zniszczonej... przeszłości. Zszokowana bała się podejść bliżej, gdy to uczyniła, jednocześnie wyłoniła się z cienia i żółtawe światło świec oświetliło jej twarz. Jego nieskazitelna twarz, która zazwyczaj wyrażała wyższość i ironię, zwróciła sie ku niej i teraz malowały się na niej niepokój i strach, żeby nie powiedzieć - przerażenie. Białowłosy, bo tak można go było bez wahania nazwać, ciągnął dalej swoją mowę. Jego głos z miękkiego barytonu przeszedł o ton wyżej. Denerwował się i starał się ukrywszy to, szybko dotrzeć do końca. [IMG]http://i27.************/b8mzbq.jpg[/IMG] - ... Zasiał w nas ziarnko nadziejii, jednak to nie wystarczyło. Mimo to, dalej wierzył - przełknął ślinę, teraz patrząc prosto w jej oczy - A my wierzyliśmy razem z nim... Był to odpowiedzialny i wspaniały człowiek. To był koniec, a jego głos pozwolił echem rozniósł się po kościele, po czym zaległa wielce przejmująca cisza. Stukot jego eleganckiego obuwia, dudnił brunetce w głowie. Zacisnąwszy usta, rozejrzała się ponownie po kaplicy. Tym razem zauważyła więcej znajomych twarzy. Jedną z nich była kobieta w czarnej sukni, wchodząca na podest. Była to niewątpliwie żona zmarłego, matka Troy`a, jak i również... jej samej. Wtedy właśnie łzy napłynęły jej do oczu, gdy zobaczyła dawno niewidzianą kobietę, która pożegnawszy ostatnio wspaniałego, cnotliwego syna, teraz traci również ukochanego męża. Biedna kobieta. W tym właśnie momencie ona również ją ujrzała i spróbowała uśmiechnąć się do niej przez łzy, zanim zaczęła swoją mowę pożegnalną. Wcześniej bała się, iż synowa nie przyszła, że... nie dała rady. Wsłuchawszy się w jej słowa, Emma przypomniała sobie dokładnie pogrzeb jej ukochanego. Był to oczywiście straszny dzień, a ona była na środkach uspokajających. Wtedy również padał deszcz, ale był to deszczyk przyjemny, wiosenny. A gdy ciało Troy`a składano do grobu, zza chmur nieśmiało wyjrzało słońce. Robin trzymała ją wtedy kurczowo za rękę. Pamięta ten uścisk, za to resztę jak przez mgłę. Znowu te okrutne problemy z pamięcią... I kolejny rodzinny pogrzeb. [IMG]http://i27.************/23lmoow.jpg[/IMG] Wtedy właśnie opadła z sił, opierając się o filar, a w jej oczach ponownie zaszkliły się łzy, wiadro łez. Nie miała siły słuchać przemówienia jej przyszywanej matki ani minuty dłużej. Nogi uginały się pod nią i miała wrażenie, że coraz niżej upada, osuwa się na posadzkę... Potrząsnęła w opamiętaniu głową i najciszej jak się dało, wybiegła z kaplicy. Nie dała rady dłużej. ◊ ◊ ◊ Uklękła na mokrą, miękką trawę i wzniosła oczy ku niebu, pełne złości, niezrozumienia i rozpaczy. Jakby chciała spytać 'Dlaczego ja? Dlaczego właśnie ja?' Zawsze była silna, była przecież w końcu agentką i jest nią nadal. Nienawidziła teraz siebie z całego serca. Deszcz mieszał się jej ze łzami i spływał po czole, szczupłym nosie, wargach, dekolcie i kosmykach włosów... Gdy nagle poczuła inny dotyk. Na przedramieniu, delikatny i przyjemnie ciepły. [IMG]http://i26.************/16h6rh5.jpg[/IMG] Zorientowała się dopiero po chwili, że ktoś chwyta ją za ramię. Mimowolnie i bezsilnie wtuliła się w czarny, schludny garnitur, chwyciwszy aksamitną dłoń, skrytą pod rękawem. Deszcz wzmógł się. Nie ruszyła się przez pewien czas, było jej naprawdę tak przyjemnie,że nic wokół jej nie interesowało... Ani nikt, nawet osoba stojąca tuż obok przy niej. W końcu gdy otworzyła zaciśnięte powieki, ujrzała przed sobą piękną twarz, z pozoru piękną oraz ogromnie delikatną, lecz w głębi serca czuła, że ta twarz jest na swój sposób zła. I nie patrząc w oczy Ian`owi odepchnęła go od siebie z całych sił. Mężczyznę to jednak nie zdziwiło, nawet się tego spodziewał. Nie odszedł, został, a w jego oczach mimo wszystko kryło się coś na kształt odrazy. Patrzył teraz na jej kruchą sylwetkę bez uczucia. Z jej ciemnych włosów sączyła się woda, niektóre z kropel wody zatrzymywały się na zagięciach materiału sukienki. Ceremonia dobiegała końca bez nich. Emma podniósłszy się w końcu z mokrej ziemi, chwyciła blondyna za rękę. - Co ty tu robisz?! - zachrypiała, gdy trochę się oddalili od murów kościoła. On natomiast milczał przez dłuższą chwilę z drwiną, a przynosiło mu to dziwnie przyjemną satysfakcję. Wreszcie świdrowany jej wzrokiem dał za wygraną i postanowił się odezwać. [IMG]http://i29.************/293yn2q.jpg[/IMG] - Czyż nie mogłem przyjść na pogrzeb ojca mojego pomocnika, dobrego kolegi z pracy? Bo kto wie... - zakpił i nachylił się ku niej niebezpiecznie - Może znałem tego człowieka lepiej niż ty i lepiej niż on sam. Odsunął się i zniknął za koroną liści. Kobieta już chciała go zatrzymać, już wyciągała dłoń... Gdy usłyszała za sobą znajomy, łamiący się głos. Była to jej ukochana 'matula'. Padły sobie w objęcia, próbując się śmiać przez przerywany płacz. Nie wiedziały już czy cieszą się z tego spotkania, czy tak naprawdę przygnębienie nad tą radością nie dominuje. Musiały przyznać, iż śmierć bliskich bardzo je do siebie zbliżyła. Stały mocno ściśnięte i mokre od strug deszczu, spadających z nieba. [IMG]http://i25.************/3166mwm.jpg[/IMG] Ian prychnąwszy, wyszedł z ukrycia i przyglądał się tej scenie z nieukrywanym politowaniem. Gdzieś wśród tłumu zauważył swoją matkę, która dzięki Bogu nie zauważyła Emmy, jeszcze nie... Została już tylko podróż na cmentarz oraz sam pochówek - pomyślał, próbując się tym pocieszyć. Odgarnął platynowe włosy z czoła i mruknął z drwiącym uśmieszkiem - 'No nareszcie'. ◊ ◊ ◊ Nie wiedziała jakim cudem udało jej się wsiąść do auta i trafić rozedrganą dłonią kluczykiem do stacyjki. Czuła się fatalnie i tak też wyglądała. Czy mogło być jeszcze gorzej? Ciemne puszyste włosy, zamieniły się w po wywijane we wszystkie strony stronki. Jej starannie wykończony makijaż spłynął razem ze słonymi łzami i deszczem. Twarz poszarzała, a sukienka była w opłakanym stanie, brudna na kolanach od mokrej ziemi. Zrobiło się parno, zdjęła więc czarne bolerko i rzuciła na tylne siedzenie. Samochód zostawiła na parkingu i ruszyła w stronę klubu 'Coquette' * Miała ochotę na jakikolwiek alkohol, ale nie na byle jaki. Emma wszedłszy do środka, dotarła wreszcie do oddalonego od głównego nurtu baru i rozejrzała się nieśmiało. Wewnątrz klubu dominowała czerń i czerwień, nadająca drapieżność otoczeniu. Pomijając dym papierosowy i krzątające się po niej dziw*i w skąpych fatałaszkach, była to całkiem miła speluna. Oczywiście nie zabrakło przystojnych mężczyzn, no i jak to w życiu bywa - tych mniej czarujących. [IMG]http://i25.************/2gxeoia.jpg[/IMG] Brunetka skupiła uwagę na barmanie, krzątającym się wśród alkoholi. Miał on kasztanowe włosy i hipnotyzujące, błękitne oczy. Uśmiechnął się do niej życzliwie. - Co będzie? - spytał szelmowsko. - Na początek poproszę Jin z lodem. - odparła patrząc w niego nieżywym wzrokiem i uśmiechając się blado. On kiwnął w zrozumieniu głową, mając wątpliwości czy dawać jej coś mocnego. W końcu nie mogąc się powstrzymać, zapytał zza lady: - Słuchaj, kto cię tak urządził? Wybacz za wścibstwo, ale ja tylko... - Nic nie szkodzi - odparła brunetka, przerywając mu. - byłam na pogrzebie, to wszystko. Mężczyzna znowu kiwnął głową z współczuciem wymalowanym na twarzy, podał jej ciężką szklankę i postanowił na razie o nic nie pytać. Kobieta przez chwilę piła w samotności, próbując ignorować natłok myśli i siedzącego obok, do tej pory niezainteresowanego, palanta. - Co tam kicia? Może pokręcimy się na parkiecie? DJ już wrócił - mruknął i przysunął się nieco do niej. [IMG]http://i31.************/33nxa88.jpg[/IMG] Barman zaśmiał się, stojąc przy jednej z półek. - Edd, daj spokój. Błagam cie, nie dzisiaj. - warknął z degustacją. - Dziewczyna potrzebuje towarzystwa czułego i w miarę... spokojnego mężczyzny. Ów mężczyzna zwany Edd`em i mający dość wielką posturę, zachował się zupełnie inaczej niż, jak myślała Emma. Zamiast użyć swoich mięśni, odparł łagodnie: - Wyluzuj Kevin, już mnie nie ma. Wyjdę się przewietrzyć, już tu wariuję. - i faktycznie, zsunął się ze stołka i odszedł. Kobieta natomiast zachichotała i upiła łyk alkoholu, barman jej zawtórował. -Nie złość się stary - krzyknął jeszcze za odchodzącym - Aktualnie, ta pani jest ze mną - dodając, mrugnął do rozbawionej brunetki, co wywołało u niej blady rumieniec. [IMG]http://i25.************/jgk64i.jpg[/IMG] Śmiali się wspólnie jeszcze trochę, co sprawiało im niezwykłą przyjemność. Chłopak już chciał się przedstawić, wyglądał na młodszego ale nawet nią zainteresowanego... - Mylisz się - powiedział groźny i stanowczy głos zza pleców Emmy - Ona jest ze mną. Kobieta zastygła, nawet nie musiała się odwracać, powoli czuła jak ciśnienie jej podskakuje, jak kipi złością. Łobuzerski uśmiech Kevina nieco zbladł, nie ukrywał zażenowania. Z początku myślał, że to kolejny nieznajomy, szukający dobrej zabawy. Jednak zanim zareagował, zdążył się zorientować, iż jest inaczej. - Jak mnie tu znalazłeś i co do cholery tutaj robisz? - warknęła Emma, oczy miała już zmącone alkoholem. - Jak tu trafiłeś? Ian zmarszczył brwi, jak na swoją osobę również wyglądał nie najszczęśliwiej, miał lekko podkrążone oczy i mokre, przyklejone do policzków, oklapłe włosy. W jego oczach zawsze jakby coś się działo, toczyło się życie. Zawsze był pełen cynizmu oraz się wywyższał. Źle się czuł? Czy teraz... Czy teraz otwarcie się o nią martwił, że tutaj przyjechał? Zauważył, że pomimo jej stanu przygląda mu się nie tylko ze złością, ale również ciekawością. [IMG]http://i25.************/30c7ktf.jpg[/IMG] - Po całej ceremonii, zniknęłaś. Katherine powiedziała mi, że pojechałaś się napić... samej. Wiedziałem, iż nie wiele do szczęścia ci potrzeba - zakpił, przyglądając się teatralnie otoczeniu. - Gdy zobaczyłem samochód, nie miałem wątpliwości ani oporów... Emma patrząc na niego z pogardą i zdziwieniem, odwróciła się spowrotem w stronę szklanki i sięgnęła po drugą. -Zjeżdżaj - syknęła jedynie w odpowiedzi.- Białowłosy dureń - prychnęła potem z satysfakcją. Cała ona. Kevin wycierał nieopodal kufle, przysłuchując się z ciekawością rozmowie, która zwróciła uwagę już sporej grupki osób. - O nie, nie. - powiedział stanowczym tonem blondyn - Jestem tu po to, by zabrać cię do domu - i pociągnął ją za rękę. - Jesteś tu po to, by mnie wkurzyć. Poza tym, nie wiedziałam, że przeszliśmy już na 'Ty' - warknęła nieco ironicznie Emma, wyrywając nadgarstek z uścisku. - W tej chwili i owszem, i to ty zaczęłaś. - syknął, próbując być spokojnym. [IMG]http://i27.************/2rwxflu.jpg[/IMG] Ponownie chciał ją chwycić za dłoń, a Kobieta już chciała się odgryźć, jednak zaczęło jej się niezmiernie kręcić w głowie, zrobiło się jej nie dobrze. Cała sytuacja przewróciła się o 180 stopni. Nagle przestali być dla siebie chłodni i niemili. Mężczyzna nie wykorzystał chwili słabości. Pierwotnie w końcu planował jej pomóc... - Emmo - powiedział, najdelikatniej jak umiał - ty się trzęsiesz. Nic nie odpowiedziała, a jej wargi tylko drgnęły. Ręce oplotła wzdłuż ciała, do tego jeszcze to niebezpieczne... kołysanie... [IMG]http://i32.************/fohrgl.jpg[/IMG] Poczuła jeszcze tylko... jak ktoś unosi ją do góry, ciepły oddech na splecionych wzdłuż szyi dłoniach. Jak coś mokrego kapie jej na rozgrzane policzki i nos, jak ktoś dotyka wierzchem dłoni jej czoła. Potem już tylko warkot silnika, potrafiący wybudzić z najgłębszego snu i... nic więcej, koniec. [IMG]http://i32.************/wat3eq.jpg[/IMG] Coquette* - po francusku - kokietka ------ I niech ktoś mi tylko zarzuci, że mało -,- padam na twarz ^^ Mam nadzieję, iż jakoś mi wyszło. I jak zwykle bonus, a co, w końcu zdjęcia podobno robię dobre ;p [IMG]http://i26.************/a3gh74.jpg[/IMG] ![]() ![]() ![]()
__________________
Well well well...
Ostatnio edytowane przez Volturia : 30.08.2009 - 22:38 |
![]() |
![]() |
![]() |
#185 | ||
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]()
Więc... No faktycznie odcinek długi. Ale za to bardzo fajny. Ahh... Ten Ian... Jaki milutki? Czyżby zmiana charakterku, czy raczej chwilowy objaw sympatii, który potem dobrze wykorzysta? Swoją drogą ten kelner jest bardzo sexi
![]() Cytat:
Cytat:
Kobieto i ty się niby wypalasz? Przecież ten odcinek jest boski. Ty się lepiej dobrze w główkę popukaj i zacznij dalej pisać ![]() 10/10 Pozdrawiam |
||
![]() |
![]() |
![]() |
#186 |
Zarejestrowany: 29.10.2008
Skąd: Trójmiasto
Płeć: Kobieta
Postów: 953
Reputacja: 10
|
![]()
Dzięki Nysiu
![]() @up; z tym nadziei to się zgodze < sprawdzanie błędów o północy xd > Kevin? Jego wątek również mam rozwijać? ![]() Pozdrawiam i czekam na wasze komentarze .
__________________
Well well well...
|
![]() |
![]() |
![]() |
#187 | |||||
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
aaa, kocham takie fragmenty ![]() Na zdjęciu pod tym cytatem Emma ma overlaya? (tzn. dokładnie chodzi mi tu oto że płacze i jednocześnie klęczy- dobrze rozpoznałam?) Cytat:
Nie, Czarnulko. Tobie się tylko wydaje, że schodzisz na psy. Odcinek jest naprawdę dobry i dopracowany, czego nie można było powiedzieć o tym ostatnim. Skoro sama jesteś z niego zadowolona, to nie ma powodów by inni również nie byli ;] Czyli teraz będzie ta prawdziwa akacja i porządna konfrontacja między Ianem i Emmą? ![]() ![]() 10/10 |
|||||
![]() |
![]() |
![]() |
#188 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Odcinek bajeczny ;D Świetnie piszesz Volturia.
![]() Nie mogę się doczekać kolejnego odcinka ;D |
![]() |
![]() |
#189 |
Zarejestrowany: 30.08.2009
Skąd: r-sko
Płeć: Kobieta
Postów: 40
Reputacja: 10
|
![]()
Kurde, no nie powiem, długi odcinek xD
ale to na korzyść ![]() najbardziej powaliło mnie to z oczami xD bajeranckie ;]]
__________________
-Czekam na noc. -Dlaczego? -Bo w snach on powraca. ;** |
![]() |
![]() |
![]() |
#190 |
Zarejestrowany: 23.08.2007
Skąd: Spod oka mistrza i łuku amora
Płeć: Kobieta
Postów: 2,256
Reputacja: 10
|
![]()
^^ Jestem Twoim natchnieniem, Twoją muzą w ciemnościach...xd
Przechodzę do rzeczy: odcinek o niebo lepszy od poprzedniego- mam tu na myśli styl pisania, elegancki i jednocześnie lekki- taki jaki u Ciebie lubię! Fabuła również niczego sobie, przede wszystkim jet 'białowłosy drań'(!), czyli jeden z głównych bohaterów, no i widzę, że chcąc nie chcąc dążymy do końca opowiadania, zapewniam Cię, że po dzisiejszym odcinku się jeszcze nie wypaliłaś, więc na kilka kolejnych jeszcze starczy sił ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 5 (0 użytkownik(ów) i 5 gości) | |
|
|