![]() |
#232 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Małe niedopatrzenie... Nie zauważyłam, że jest odcinek... :/
Bardzo mi się podobał. Wciągał. Demon- kolejne oblicze Sirotha ![]() ![]() ![]() Ciekawa jestem, co wymyśliłaś i kto się skrada do Lerii ![]() Nie doczekam się kolejnego odcinka.
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#233 | ||||||||
Guest
Postów: n/a
|
![]()
I ja pozwolę sobie na komentarz.
Uwaga formalna: interpunkcja w Twoim tekście chwilami mocno kuleje. Na przykład: Cytat:
Cytat:
b) "...raz; następnie..."; c) "...raz. Następnie..."; d) "...raz, po czym". Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
A więc jednak to nie było tylko czcze ludzkie gadanie - Siroth jest demonem. Zachowuje się trochę jak Son Goku z "Dragon Balla" po pełni księżyca (jako ta małpa) - cechuje go nadludzka siła fizyczna i nieludzki brak opanowania. Dobrze, że chociaż po powrocie do "normalności" pamięta, co się z nim działo. Zresztą inaczej to on by nie dostał zadania, żeby chronić Lerię. :-P Scena spotkania głównej bohaterki z Sirothem-demonem ma w sobie coś naprawdę mrocznego. Nie chcę pisać, że trącącego horrorem, bo to może byłaby przesada, ale na pewno trochę mi się udzielił ten nastrój. Najpierw tylko obserwacja "zwierzęcego" mordu, a potem kontakt twarzą w twarz ze śmiercią. I znowu ten ogień! Naprawdę zaczynam Ci wierzyć, że to nie Leria rzuca zaklęcia, tylko ktoś albo coś ją chroni. Ale ciągle jestem przekonany, że to ma związek z pokonanym niegdyś Krajem Ognia. Czy są jakieś pytania i wątpliwośći? Oczywiście, że tak. Po pierwsze, kim mógł być ten typ zagryziony przez Sirotha-demona? Czyżby Kraj Mroku wysłał kogoś do zabicia Lerii? Po drugie, co może oznaczać ta aura, a zwłaszcza jej kolor? Czy nie ma ona czasem czegoś wspólnego z kręgami magii albo żywiołami? A może to swoiste odbicie skali chaosu i praworządności (ponoć dość częstej w klimatach fantasy)? Po trzecie, tak sztampowo - kim może być ten ktoś, który przyszedł na końcu po Lerię? Siroth na pewno by się lepiej skradał, a poza tym raczej użyłby magii, a nie wyciągał sztylet. Zresztą ta wersja jest już niejako wykluczona w tekście. Chociaż... Mam chwilami wrażenie, jakoby w którymś momencie mag miał się stać na tyle niebezpieczny, że główna bohaterka będzie musiała go "fizycznie usunąć z życia" (takie ładne określenie ze stalinowskiego ZSRR). Ciekawe, czy coś takiego może kiedyś nastąpić, a jeśli tak, to czy teraz nie mamy do czynienia z czymś w rodzaju przepowiedni, złego omenu. Cytat:
Oczywiście jak zwykle gorąco zachęcam do dalszego pisania. To, że łajam Cię za interpunkcję, wcale nie znaczy, że w ogóle źle piszesz. Po prostu jak coś mi się nie podoba, to wolę to otwarcie wytknąć, niż bawić się w obłudnego wazeliniarza. Bo jeśli chodzi o tekst jako taki, to podobają mi się staranne opisy (który to już raz o tym wspominam?), no i fabuła, która jest na tyle ciekawa, że w pewien sposób niweluje tę nie najlepszą interpunkcję. Postaraj się jednak popracować nad tą ostatnią, to wypadkowa będzie zdecydowanie bardziej na plus. Pozdrawiam. P.S. Leria z otwartymi ustami wyszła nieco gapowato, ale zdjęcia Sirotha otoczonego kolorową aurą to jak dla mnie majstersztyk. Ostatnio edytowane przez Hnat : 17.10.2009 - 00:24 |
||||||||
![]() |
![]() |
#234 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Hnat, no cóż... znowu czytałam nieuważnie cały tekst, postaram się poprawić wszystkie błędy w kolejnym odcinku. Oczywiście dziękuję za wyczerpujący komentarz
![]()
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#235 |
Zarejestrowany: 17.07.2008
Skąd: Łodź
Płeć: Kobieta
Postów: 1,408
Reputacja: 10
|
![]()
Cofnęła się o kilka kroków wyciągając srebrny, długi sztylet z buta. Ściskając mocno jego rzeźbioną rękojeść, patrzyła na wyłaniającego się z pomiędzy drzew wroga. Obserwując uważnie połyskującą katanę przywieszoną u jego pasa, prosiła w myślach o przybycie Siroth’a. Wiedziała, że w walce z nim nie ma najmniejszych szans, może jedynie opóźnić egzekucję. Przełknęła głośno ślinę, odrzucając długie włosy z ramion.
-No, no... czyżby księżniczka zgubiła swojego rycerza?- zadrwił mężczyzna, wykrzywiając usta w sadystycznym uśmiechu. -Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?- zapytała zaciskając mocniej dłoń na rękojeści. -Jestem wysłannikiem z Królestwa Mroku i przybyłem zabrać cię do domu. -Co ty chrzanisz? Nigdzie z tobą nie pójdę!- krzyknęła dziewczyna, stając w pozycji obronnej. -Chcesz się pobawić?- zapytał robiąc kilka kroków jej stronę.- lubię odważne, szkoda tylko, że na nic ci się zda ta odwaga. Nagle zrobił szybki unik i w mgnieniu oka zjawił się obok czarnowłosej. Zmusił ją do oparcia się o jedno ze starych dębów i kładąc na nim ręce, spojrzał jej w oczy. Widziała jego lśniące, czarne włosy opadające na ramiona. Idealne rysy twarzy i skórę gładką niczym jedwab. Długie rzęsy które osłaniały czerwone, niczym rozległe morze krwi, kocie oczy. Leria próbowała ruszyć ręką, jednak jej ciało było sparaliżowane, jakby setki niewidzialnych rąk trzymało ja przykutą do drzewa, nie zezwalając na żaden, nawet najmniejszy ruch. Była beznadzieja... nie umiała nawet go drasnąć! Siroth, pomocy...pomyślała odwracając wzrok. -Co jest... nie masz ochoty się zabawić? Coś szybko się poddajesz.- powiedział, odgarniając jej gęste włosy za ucho. -Może ze mną się pobawisz? ![]() Demon odwrócił się powoli wbijając wzrok w przybysza. Zmrużył oczy wydając z siebie ostrzegawcze syknięcie, na co serce Lerii zaczęło szybciej bić. Przekrzywiła minimalnie głowę i spojrzała nad ramieniem napastnika w stronę swojego wybawiciela. Poczuła ogromną ulgę widząc Siroth’a wpatrującego się z wściekłością na demona. -Zabieraj łapy!- warknął marszcząc gniewnie brwi. W tym samym czasie demon oderwał się od drzewa i wyciągając katanę, znalazł się obok maga. Zamachnął się, jednak Siroth zdążył zrobić unik. Pochylając się, zebrał moc i w całości wypuścił ją na ciemnowłosego, który próbował schować się za dużą sosną. Struga czerwonego światła uderzyła w drzewo, przetwarzając je na kupkę wykałaczek, które siła podmuchu rozrzuciła po okolicy. Przeklinając cicho, mag odskoczył w stronę Lerii, aby ją uwolnić. -Rozproszenie!- mruknął przykładając dłoń do czoła dziewczyny.- uciekaj! -Nie zostawię cię... -Uciekaj do cholery! JUŻ!- krzyknął odwracając się w stronę przeciwnika.- znajdę cię! Niechętnie, ale posłuchała polecenia maga i rzuciła się biegiem w głąb lasu. ... Widząc demona zabierającego się za pościg, wypuścił kolejną falę czerwonego światła, która tym razem drasnęła mu ramię. Czarnowłosy zawył z bólu i kładąc rękę na ranie odwrócił się, obrzucając Siroth’a spojrzeniem pełnym nienawiści i żądzy mordu. -Idiota!- warknął demon robiąc krok do przodu.- widzę, że Thot nic dla ciebie nie znaczy... -To moja prywatna sprawa i nie będę o niej dyskutował z kimś takim jak ty.- odpowiedział obojętnie mag.- Zaczynasz mi działać na nerwy. -Pieprzony zdrajca!- krzyknął czarnowłosy, kładąc rękę na rękojeści miecza.-przez nią straciłeś rodzinę, dom... wszystko! I jeszcze jej bronisz?! Siroth, czy ty nic nie pamiętasz?! ![]() -Zamilcz Dante! Jedyna osoba, która odpowiedzialna jest za to wszystko, to Dark i dobrze o tym wiesz!- krzyknął Siroth marszcząc brwi. Odgarnął z czoła niesforne kosmyki i podszedł bliżej demona.- Nie zmuszaj mnie, abym zapomniał kim jesteś. -Ja już dawno zapomniałem.- powiedział Dante, obnażając długie kły.- Dostałem rozkaz i wykonam go, nawet jeśli będę musiał cię zabić. -Świetnie. ... Leria biegła ile sił w nogach, zwinnie omijając zwalone konary drzew, połamane gałęzie i inne napotkane przeszkody. Co jakiś czas oglądała się za siebie, aby sprawdzić teren. Nie wiedziała jak długo już biegnie i jak daleko znajduje się Siroth. Przystanęła na moment, aby odetchnąć i nasłuchać czy nikt jej nie śledzi. Wszędzie panowała głucha cisza, jakby wszystkie zwierzęta leśne wyniosły się poza granice lasu. Czarnowłosa odetchnęła głośno ruszając przed siebie. Nagle zatrzymała się gwałtownie. Ciszę przerwał dźwięk łamanej gałęzi i szelest liści na pobliskim drzewie. Nie doszukując się przyczyny, rzuciła się biegiem na oświetloną promieniami słonecznymi, polanę. Kiedy przeskakiwała kawałek leżącego na trawie, spróchniałego drzewa, poczuła uścisk na kostce i z cichym jękiem upadła na kamienie. Podniosła się pośpiesznie na rękach i spojrzała na swoje stopy, jednak nie było na nich żadnego śladu. W momencie kiedy podniosła głowę, czarnowłosy demon z gracją wylądował na trawie obok niej. Chwycił ją za rękę i szarpnął, aby wstała, następnie posłał jej jeden ze swoich czarujących uśmiechów. -Mam cię, teraz grzecznie pójdziesz ze mną. -Siroth...- wyjąkała cicho, rozglądając się. -Nie martw się, nie będzie nam więcej przeszkadzać- powiedział rozbawiony, przyciągając dziewczynę do siebie. Czyżby Siroth... nie... nie możliwe... pomyślała wpatrując się z niedowierzaniem w napastnika. Odrzuciła od siebie wszystkie złe myśli i marszcząc brwi spojrzała w jego krwistoczerwone oczy. -Nie wierzę ci.- powiedziała. -Nie obchodzi mnie to.- powiedział obojętnie Dante, odgarniając włosy z czoła.- Idziemy. Leria przymknęła oczy, kumulując w sobie całą złość. Miała nadzieję, że spowoduje jakiś pożar, albo coś innego... cokolwiek, aby tylko wyrwać się z uścisku demona. Pomyślała o ciotce, która z nadzieją wyczekiwała jej powrotu, o Mai, o Siroth’cie... Poczuła jak ciepło rozlewa jej się po całym ciele, a wraz z biciem serca, przyśpiesza oddech. Otworzyła oczy i spojrzała na rękę Dante’go trzymaną na jej własnej. Widziała jak rozluźnia uścisk i co jakiś czas przemieszcza ją, chwytając w innym miejscu. Nagle zatrzymał się i spojrzał na nią, na co odpowiedziała mu uśmiechem. Czuła pieczenie pod jego dłonią i wiedziała, ze zaraz nie wytrzyma i puści. Po kilku sekundach ręka Lerii stanęła w ogniu, a Dante odskoczył poparzony, wpatrując się z wściekłością na swoją dłoń. ![]() Czarnowłosa skorzystała z okazji i zerwała się biegiem w przeciwnym kierunku. Widząc na swojej drodze wysoką skałę zatrzymała się i spojrzała za siebie. Dante był zaledwie kila metrów za nią, a ona nie miała już dokąd uciekać. Chwyciła się jednego z wystających w górze kamieni i podciągnęła z zamiarem wejścia na górę, jednak demon chwycił ją za nogę i próbował ściągnąć w dół. Blokując ręce w łokciach, kopnęła mężczyznę w głowę. Niestety nie zdążyła wejść na górę, zanim demon spróbuje znowu. Tym razem złapał za obie nogi i mocnym szarpnięciem zrzucił ze skały na trawę. Leria upadła z krzykiem na beton, uderzając się żebrami o kamienie. -Ty mała suko!- warknął Dante, masując sobie prawą skroń.- masz szczęście, że Dark chce cię żywą bo...- nie dokończył, gdyż z gałęzi pobliskiej wierzby zeskoczył na niego Siroth, zwalając go z nóg. Przez chwilę mocowali się w trawie, zadając sobie masę mocnych ciosów. Dante zrzucił z siebie maga i chwycił za katanę. -Myślałem, że nie żyjesz! -To nie myśl więcej, bo jak widać, źle ci to wychodzi.- warknął Siroth Demon zamachnął się na niego, ale mag zrobił unik. Wyciągnął z kieszeni pochowane shurikeny i rzucił nimi w Dante’go, który także uniknął ciosu. Uśmiechnął się sarkastycznie, co wyprowadziło Siroth’a z równowagi. Otarł spływającą z czoła krew i oddychając głęboko skupił energię w rękach, następnie przemieścił ją na dłonie, gdzie pojawiła się jasna mgiełka. Spojrzał na leżącą na betonie Lerię. Dziewczyna trzymała się za bok, a z pomiędzy palców wypływała jej strumieniami krew. Podniosła wzrok i spojrzała w jego pomarańczowe oczy z cieniem uśmiechu, na wykrzywionej bólem twarzy. Zawahał się, jednak po chwili wbił gniewny wzrok w przeciwnika, wypuszczając energię w ziemię. Leria patrzyła jak grunt pod stopami Dantego zaczyna się topić, a demon powoli zatapia się niczym w ruchomych piaskach. Kiedy próbował wyciągnąć jedną nogę, coś chwytało go za kostkę i wciągało z powrotem. Siroth tymczasem podszedł do rannej dziewczyny i ukląkł obok, odgarniając jej włosy z czoła. -Zabiorę cię do jaskini.- powiedział z troską, chwytając ją w pasie.- Zaciśnij rękę na ranie, żebyś za dużo krwi nie straciła. -Siroth, poczekaj- wymamrotała Leria, wpatrując się w coś za nim.- patrz! Mag odwrócił się powoli i wbił swoje zimne spojrzenie w demona, który próbował uwolnić się przy pomocy broni. Wyciągnął katanę i zamknął oczy, przejeżdżając dłonią po ostrzu, które następnie wbił w pochłaniającą go ziemię. Podłoże momentalnie stwardniało, a po kilku sekundach zaczęło pękać, a wtedy Dante uwolnił się. -Wygrałeś bitwę, ale to ja wygram wojnę!- syknął, a następnie odwrócił się na pięcie i zniknął w ciemnościach lasu. *** Obudziła się prawie nad ranem. Otworzyła powoli oczy i przetarła dłonią, mokre od potu czoło. Podniosła się ostrożnie na łokciach i spojrzała na swój, jeszcze niedawno krwawiący bok. Rana była starannie opatrzona, zawiązana bandażem i bolała dużo mniej. Uśmiechnęła się do siebie, podnosząc wzrok na śpiącego po drugiej stronie jaskini, maga. ![]() Wstała powoli z myślą umycia się w pobliskim strumieniu. Jej całe ciało kleiło się od potu i zaschniętej krwi, dlatego postanowiła się nieco odświeżyć przed kolejną lekcją. Przeszła cicho, aby nie obudzić Siroth’a, gdyż musiał być wycieńczony po walce z Dante. Spojrzała na niego ostatni raz przed wyjściem, jednak coś ją zaniepokoiło w jego wyglądzie. Podeszła bliżej i kucnęła, odgarniając mu czerwone kosmyki z czoła. Wyraz jego twarzy wyrażał zmęczenie i ból, pomieszane z niepokojem. Był blady jak ściana i mokry od potu, który spływał mu po szyi, pod koszulkę. Ponadto przez sen trzymał się ręką za brzuch, a jego brwi drgały niespokojnie. Zaniepokojona Leria sprawdziła mu dłonią temperaturę, a następnie podciągnęła do góry koszulkę i spojrzała w miejsce gdzie trzymał dłoń. Niedbale zrobiony opatrunek, już całkowicie zalany był ciemną krwią, więc zdjęła go delikatnie i odłożyła na bok, a następnie spojrzała na ranę. Skóra na wysokości pępka była nacięta, a dookoła wyszły cienkie, niebieskie kreseczki. Krew wyciekała na zewnątrz w małych ilościach, ale jednak... Gorączka, utrata przytomności, skurcze... trucizna! Pomyślała marszcząc brwi. Gdybym tylko umiała go uzdrowić magią... Wyciągnęła rękę do opartej o ścianę torby i przysunęła ją do siebie, sprawdzając jej zawartość. Wyrzuciła wszystko na ziemię i zaczęła gorączkowo przeszukiwać zioła, które zgromadził Siroth. Zaklęła pod nosem, odrzucając wszystko na bok. Żadna z rośli nie nadawała się do zrobienia odtrutki, a ona miała mało czasu, aby znaleźć w lesie odpowiednią... stanowczo zbyt mało czasu. Oceniając jego stan zdrowia stwierdziła, że została mu zaledwie godzina życia, jeśli wcześniej się nie wykrwawi. Leria poczuła, że serce zaczyna jej bić szybciej. Nie mogła pozwolić mu umrzeć, musiała coś wymyślić. ![]() -Myśl Leria, myśl!- pośpieszała się na głos, przechadzając się nerwowo po jaskini.- mogę przystopować krwawienie wywarem ziołowym... Kucnęła przy wyrzuconej na podłogę zawartości torby i wzięła trzy rodzaje ziół oraz jeden flakonik. Wrzuciła wszystko do małej miseczki i zabrała się do rozpalania ognia, pocierając kamienie. Po jakimś czasie zaczęła tracić nadzieję, że kiedykolwiek ujrzy ogień i uda jej się uratować maga. Czuła, ze powoli zaczyna panikować. Serce waliło jej jak szalone, a ręce trzęsły się z nerwów. Na myśl o tym, że może nie dać rady, łzy napływały jej do oczu. Nagle usłyszała cichy kaszel i szybko odwróciła się w stronę leżącego na kocu Siroth’a. Zamarła widząc, że mag kaszle krwią. W jednym momencie łzy wylały jej z oczu niczym dwa małe wodospady. ![]() Przykryła go szczelnie płaszczem i wróciła do wskrzeszania ognia. Po chwili puściły jej nerwy. -No już, zapalaj się do cholery!!!!- wrzasnęła odrzucając kamienie na ziemię. Nagle z jej rąk buchnęła fala gorąca, a ustawione kawałki drewna stanęły w płomieniach. Dziewczyna sięgnęła pośpiesznie po rozgniecione liście ziół i zalewając je eliksirem z flakonika, postawiła nad ogniskiem. ... Podeszła na klęczkach do umierającego demona, odsłoniła płaszcz, następnie odwróciła go na plecy i posmarowała ranę ciepłym płynem, a resztę wlała mu do ust. Kiedy po chwili krew zamieniła się w czerwonego strupa, otarła z czoła krople potu i rozluźniła spięte mięsnie. Skup się, pomyślała zamykając oczy musisz to zrobić, inaczej on umrze... Położyła mu jedną dłoń na ranie, drugą na głowie i wciągnęła głośno powietrze. Próbowała skumulować moc i przemieścić ją do rąk, jednak nie czuła żadnej reakcji. Mijała minuta za minutą... a z każdą jedną Siroth był bliżej śmierci...
__________________
|
![]() |
![]() |
![]() |
#236 | |
Zarejestrowany: 23.08.2007
Skąd: Spod oka mistrza i łuku amora
Płeć: Kobieta
Postów: 2,256
Reputacja: 10
|
![]()
Już drugi raz mam takie szczęście, że wchodząc na forum od razu trafiam na nowy odcinek;p
Cytat:
Poza tym odcinek zapiera dech w piersiach, tylko ten cały czarny mnie wkurza(ha, niespodzianka) Liczyłam na jakąś w miarę spokojną lekcję magii, ale ten odcinek i tak jest boski;p |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#238 | |
Zarejestrowany: 30.01.2007
Skąd: Βιέννη
Płeć: Kobieta
Postów: 576
Reputacja: 12
|
![]() Cytat:
Hm... brakuje kilku interpunkcji i dużych liter, ale poza tym odcinek jest cudowny! Tyle że jak zwykle przerwałaś w najbardziej zatrważającym momencie! Cóż, nie wiem kim jest Dante, ale podejrzewam, że krewnym Siroth'a (którego oczywiście nie uśmiercisz, bo jeśli to zrobisz to ja uśmiercę ciebie). No i widać, że Leria zaczyna coraz bardziej panować nad swoją mocą ![]() Sandra
__________________
Tragedy is when I cut my finger. Comedy is when you walk into an open sewer and die.
- Mel Brooks |
|
![]() |
![]() |
![]() |
#240 |
Zarejestrowany: 06.09.2009
Skąd: Tam gdzie jestem ja i moj komputer :)
Płeć: Kobieta
Postów: 16
Reputacja: 10
|
![]()
Nie no, to FS to powoli zamienia sie w horror sensacyjny.To ostatnie zdanie...eh,nie da się wyrazic słowami.
Ja oceniam treść a nie pisownie więc daje: 9/10 punkt odjęłam za to zdanie, które wymieniła Invidia Czekam na następny odcinek ![]() PS Zmienisz Lerii ubranie? To się juz mi znudziło ![]()
__________________
Życie jest PIĘKNE! oczywiscie na swój sposób... |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|