![]() |
#241 | |||
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() ![]() Ja również, ponownie, pozdrawiam ![]()
__________________
Evil is a Point of View |
|||
![]() |
![]() |
|
![]() |
#242 | ||||||
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 39
Płeć: Kobieta
Postów: 4,172
Reputacja: 10
|
![]()
To jest po prostu niemożliwe, że jeszcze nie przeczytałam kolejnego odcinka
![]() ![]() Cieszę, się, że ocaliłeś praktykanta, ale oczywiście jego los nie jest taki oczywisty ![]() Nie spodobało mi się to, że Orson podstawił pod nogi rudej patyk - jakoś nie mogę tego sobie wyobrazić, bo niby był w uliczce (jakoś nie kumam). Lepiej by było, jakby rzucił w nią małym kamyczkiem. Odcinek taki przejściowy - podobał mi się scena kłótni rudej z Orsonem i interwencja policjanta. I znów te błędy: ![]() Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Ciesze, się, że teraz częstotliwość wstawiania odcinków się zwiększy <cwaniak> Czekam na kolejny ![]() Ostatnio edytowane przez Searle : 10.07.2010 - 10:18 |
||||||
![]() |
![]() |
![]() |
#243 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Ok, odcinek przeczytałem już dawno, ale jakoś nie napisałem komentarza
![]() Zacznę od tego, że mam ochotę cię udusić za te literówki ![]() ![]() ![]() Hm, nie wiem za bardzo, co jeszcze napisać. Fajnie by było, gdyby odcinek szybko się pojawił ![]() PS. Dzięki za koma w Fiolce =) |
![]() |
![]() |
#244 | |||||||
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() ![]() Cytat:
![]() Cytat:
Dziękuję za poprawienie literówek i błędów, a także za poświęcony temu opowiadaniu czas, i serdecznie pozdrawiam ![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() ![]() Cytat:
![]() Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam ![]()
__________________
Evil is a Point of View |
|||||||
![]() |
![]() |
![]() |
#245 |
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
![]()
Przepraszam, że post pod postem, ale przedstawiam Wam kolejny odcinek
![]() ![]() 11 Trudne wybory Tom Cooper, sporządzając rysopis człowieka, który wysadził w powietrze całe biuro detektywistyczne WILSON, zdawał sobie sprawę, że człowiek, którego ma w pamięci, jest jego kuzynem. Można sobie jedynie próbować wyobrazić, co blondyn czuł w tej chwili i jak mocno musiał być rozdarty na dwie połówki. Z jednej strony Georgia, chcąca dopaść sprawców, wśród których niewątpliwie znajdował się Orson, a także pomścić Roy’a, który zapadł w śpiączkę. Z drugiej jednak, świadomość, że ów niesforny brunet należał do jego rodziny i gdyby go wydał, wszyscy jego bliscy mogliby go znienawidzić. Tak więc praktykant dobierając odpowiednie części twarzy, postanowił nie stawać ni to po jednej, ni po drugiej stronie- czego skutkiem był portret człowieka, przypominającego co najwyżej wnuka Orsona, który odziedziczyłby takie cechy jak kolor włosów, nos i podbródek. - Jest pan pewien?- policjantka pokazała mężczyźnie gotowy portret. - Widziałem go tylko przez chwilę, mogę się mylić… - Dla twojego dobra lepiej, żebyś się nie mylił- Georgia poklepała go po ramieniu- Choć potwierdzam, że dobry wzrok to pojęcie względne. Każdy widzi inaczej, czyli każdy ma tak jakby swój własny świat, a ponadto oczy widzą to, co podsyła im mózg. Być może sporządziłeś rysopis tego faceta kierując się rozumem, który podsuwał ci niektóre charakterystyczne cechy złych bohaterów, wykreowanych przez telewizję, takich jak ciemne włosy, lekki zarost… -Wystarczy. Umundurowana kobieta włożyła kartkę do skanera i po chwili obraz pojawił się na pulpicie. Kilka stuknięć w klawiaturę i wiadomość była wysłana do wszystkich komisariatów w okręgu 50 kilometrów. - Załatwione, teraz pozostaje tylko czekać- podsumowała i dyskretnym ruchem wyprosiła parę z polowego komisariatu. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, znów uderzył ich ten sam widok. Mimo, że już tylko gdzieniegdzie w powietrze unosiła się delikatna kolumna dymu, to same ruiny, przesłonięte szarym pyłem, doskonale nadawałyby się jako scenografia do dobrego horroru. - Pani Roberts?- Tom postanowił przerwać wydłużającą się ciszę, gdyż wiedział, że może ona poprowadzić jedynie do kolejnych łez- Może powinniśmy odwiedzić w szpitalu Roy’a i Kate? To chyba nasz obowiązek. - Twój obowiązek. Ja nie mam z tymi ludźmi nic wspólnego prócz tego, że nie wiem po co, włóczą się za mną dzień w dzień. - Ale… - Czy ja powiedziałam, że nie pójdę? Pójdę- tutaj miała miejsce dłuższa pauza- Choć nie jest to moim obowiązkiem. O 19, przed szpitalem. Tymczasem idź się ogarnij, bo chyba nie daje ci nic do myślenia to, że trzymam się od ciebie jak najdalej. --- - Jack, naprawdę muszę jechać- Angie czule dotknęła twarzy swojego ukochanego- Wiesz, sprawy służbowe. - Szczerze mówiąc liczyłem na obiad, w restauracji, z Georgią. [IMG]http://i29.************/9lk5xg.jpg[/IMG] - Właśnie dlatego nie powinno mnie tam być. Z resztą, ona na pewno nie ma teraz ochoty na żadną włoską knajpę- czerwono-włosa uśmiechnęła się i pocałowała mężczyznę- Jest wstrząśnięta tym co się stało i potrzeba jej odrobina samotności. - Chyba masz rację. Dobra, idź już. „Sprawy służbowe” nie cierpią zwłoki. Angie Smith zamknąwszy za sobą drzwi mieszkania, znacznie przyspieszyła kroku. W pośpiechu wyjęła z kieszeni kluczyki do samochodu, torebkę niedbale rzuciła na tylnie siedzenie i odpaliła wóz, odjeżdżając z piskiem opon. [IMG]http://i31.************/291dvsk.jpg[/IMG] Nieporęcznie trzymając jedną ręką komórkę, a drugą kierownicę, wykręciła dobrze jej znany numer. Połączyła się. - Tato, masz chwilkę? Musimy pogadać. - Śmiało przyjeżdżaj córciu, następną mszę mam dopiero o 18. --- Kiedy Tom Cooper wracał do swojego domu, nie spodziewał się, co czeka go za drzwiami. Dopiero kiedy wyjął z tylnej kieszeni spodni pęk kluczy i przyłożył jeden z nich do zamka, w oszołomieniu odgadnął, że drzwi są już otwarte. Oczywiście, jako, że mężczyzna był wręcz niepoprawnym optymistą, pomyślał, iż to on rano po prostu zapomniał zamknąć drzwi na klucz. Jednak kiedy zauważył na drzwiach ślady włamania (bardzo przypominające te, jakie oglądał podczas studiów i o jakich wiele musiał się uczyć), wiedział, że ktoś (a dokładnie mężczyzna, wzrostu około 180), włamał się do jego lokum, używając metalowego narzędzia. W tej chwili uświadomił też sobie, że jego studia nie poszły na marne. - Kto tu do cholery jest?!- wrzasnął, znienacka wskakując do pokoju. Po omacku zapalił światło i postąpił krok do przodu. Rozglądał się, jednak nikogo nie widział. Do czasu. Poczuł, jak zimny metal dotyka jego potylicy. Potrząsnął się ze strachu, nie miał jednak odwagi wykonać żadnego ruchu. W jednej chwili zrobiło mu się gorąco, a z czoła zaczęły lecieć krople potu. [IMG]http://i30.************/2n1x5ol.jpg[/IMG] - Kogo my tu mamy?- Tom od razu poznał ten głos- Detektyw, a nie umie zachować najmniejszych środków ostrożności i potrafi wpaść w sidła zwykłemu, lokalnemu przestępcy. - Orson, schowaj ten pistolet. - Poproś. - Proszę. - W takim razie będę na tyle łaskawy, żeby to dla ciebie zrobić. Tom usłyszał, jak coś ciężkiego upada na podłogę. Mimo to, odwracał się powoli, gotowy w każdej chwili wyrwać niesfornemu kuzynowi drugi pistolet z ręki. Kiedy ich oczy się spotkały, temperatura sytuacji opadła. - Plastikowy pistolet- zaśmiał się Orson. - Co? Blondyn podążył wzrokiem za wskazującym palcem drugiego mężczyzny i natrafił na… rzeczywiście, plastikowy pistolet. Miał w tej chwili wielką chęć walnąć Orsonowi z całej siły w nos. - Ale nie bądź taki pewny siebie- brunet odchylił lekko koszulę- Oryginalny też mam, z tym, że on jest tylko do zabijania, a nie do straszenia. [IMG]http://i26.************/v8gcrc.jpg[/IMG] Minęła chwila ciszy. -Czego chcesz? Po co tutaj przyszedłeś? - Na pewno nie chcesz, żebym władował kilka kulek w twój zasrany tyłek. Dlatego musisz coś dla mnie zrobić. -Słucham. - Wybierasz się może dzisiaj do swojego kolegi, Roy’a? --- Angie Smith zaparkowała samochód i pewnym krokiem weszła do kościoła w Bartlett*. Zamknęła za sobą spore skrzydło bramy i rozejrzała się. W środku panował półmrok, a wpadające przez niewielkie okna smugi światła, stwarzały niepowtarzalny klimat. - Angie? Kobieta dopiero w tej chwili zauważyła siedzącą w ławce ciemną postać duchownego. Ruszyła w jego kierunku i po chwili siedziała już obok niego. - Ojcze. [IMG]http://i29.************/eb7a7p.jpg[/IMG] - Mówisz to do mnie jako do duchownego, czy rodzica?- pastor wyłonił swoją twarz z ciemności. - Jako do rodzica. Musimy porozmawiać. - Słucham- Harold Greenman oparł głowę na pięści. - Chodzi o to, że nie mam już siły dłużej tego ciągnąć. Rozumiem, że chcesz pomścić śmierć matki, ale takie coś nie zwróci jej życia. Czy nie posuwamy się za daleko, w tym co robimy? Trzy osoby, mordercy mojej mamusi, już nie żyją. A czy nie byłoby dla nich większą karą gnicie w więzieniu? - Bóg chce, żeby zginęli. Zmieniłem ci nazwisko, a sam wstąpiłem do kościoła, żeby odnaleźć dobrą drogę. I On powiedział mi we śnie, co robić. I w tej chwili spełniamy Jego wolę. - Ale… [IMG]http://i27.************/x6fpfl.jpg[/IMG] - Zostało jeszcze tylko dwóch. Zdjęcia wysłałem ci na e-maila. Jak ich złapiesz, przynieś ich żywych tutaj, do kościoła. Trzeba wpierw złożyć ofiarę. Czerwono-włosa bez pożegnania opuściła kościół, wsiadła do samochodu i zaczęła szlochać, wspominając swoją matkę i to, co dla niej robi. Zabija. „Mamo, wybacz mi, proszę”. --- Punktualnie o 19, dwoje ludzi, spotkało się przed olbrzymim szpitalem w Chicago. Mężczyzna, myślał o tym, co musi tutaj zrobić, aby uratować swoje życie. Zaś kobieta nie była jeszcze świadoma tego, jak los, ma zamiar wystawić ją na próbę. Po chwili znaleźli się już w recepcji, skąd pielęgniarka dyżurująca wskazała im pokoje, gdzie leżały bliskie im osoby. - Dobra, ty idziesz do Roy’a, ja do Kate- Georgia bez wahania przydzieliła zadania i każdy poszedł w swoją stronę. --- „Sala numer 12 71”- powtarzał w myślach Tom, wodząc wzrokiem po naklejkach na drzwiach. W miarę, jak numerki zbliżały się do tego właściwego, on czuł, jak ogarnia go coraz większy lęk. Nie wierzył, że będzie zdolny zrobić coś takiego, ale wiedział, że jest do tego zmuszony. Wybierając pomiędzy życiem swoim, a kolegi, oczywistym było, że wolał uratować swój własny tyłek, jako że nie miał zamiaru zostać męczennikiem. W końcu dotarł do wyznaczonego pokoju. Nim nacisnął klamkę, szybko pomodlił się w duchu, żeby Roy był nieprzytomny. Nie będzie potrafił wstrzyknąć mu niczego, jeśli będzie wiedział, że on to czuje. Jeszcze upewnił się, czy ma w kieszeni strzykawkę i mały flakonik. Tak, wszystko jest na miejscu. Wszedł do pokoju. Roy był nieprzytomny, więc od razu mógł przystąpić do swojego planu. - Wybacz mi, stary- jeszcze raz spojrzał na nieruchomego bruneta. [IMG]http://i25.************/2hgy8fc.jpg[/IMG] Napełnił strzykawkę i odrzucił pod szafkę flakonik. Zbliżył się do swojego kolegi, patrząc na niego przez chwilę. Zbliżył końcówkę igły do ręki, próbując znaleźć główną żyłę. Znalazł. Nim skóra została przebita, delikatnie się ugięła. W tej chwili igła się ześlizgnęła. Nie. To ręka się z pod niej uwolniła. Tom spojrzał na chłopaka. Nie otworzył jeszcze oczu, ale wyraźne było widać, że delikatnie się porusza, jakby w grymasie niezadowolenia, że już musi wstawać, po bardzo przyjemnej drzemce. Blondyn szybko opuścił pokój. --- Kiedy Georgia Roberta weszła do sali, nie spodziewała się, jakiego wyboru będzie musiała dokonać. Usiadła na niewygodnym krześle i chwyciła nieruchomą dłoń Kate. [IMG]http://i30.************/e704lv.jpg[/IMG] - No i po co się pchałaś do tej zasranej agencji?- powiedziała na głos, nie wiedząc, że tuż za nią stoi jeden z lekarzy. - Dobrze, że się pani nie obwinia- mężczyzna przysiadł na drugim krześle. - Dlaczego niby miałabym to robić? - Bo ona uważa, że to pani wina. - Ale… - Przebudziła się dzisiaj rano, na parę minut. Na szczęście była przy niej pielęgniarka. Pani Brown zapisała panią, jako osobę, opiekunkę. - Że co? - To znaczy, że będzie podejmowała pani decyzje w jej imieniu, póki nie wyzdrowieje. - Mogę się nie zgodzić? - Może pani zostawić tą piękną, młodą dziewczynę bez opieki? Georgia zastanowiła się. Wcale nie była z siebie dumna, że Kate wybrała ją na opiekunkę. Ale pamiętała również, jak odbyła z nią rozmowę, podczas której dowiedziała się, że jej rodzice dawno już nie żyją. Zrobiło jej się nagle żal. - Dobra, więc o co chodzi?- powiedziała znienacka. - Chodzi o to, że ktoś musiał wstrzyknąć jej pewien groźny środek. Normalnie by umarła, jednak dzięki naszej szybkiej interwencji, udało nam się ją uratować. To znaczy, prawie. Groźna substancja wybrała sobie nogę, za miejsce pasożytowania. Jeśli nie dokonamy amputacji, pacjentka umrze. [IMG]http://i28.************/33mpt1c.jpg[/IMG] To zabrzmiało jak wyrok. - I…? - Pani ma zdecydować, czy pozwoli jej pani umrzeć, czy zachowa jej życie, ale jako kaleki. Osobiście proponuję drugą opcję, istnieją przecież protezy… - Ona mi nie wybaczy ani jednego, ani drugiego. - Pani wybór. Ma pani czas do jutra rana. Potem to los zadecyduje. Kiedy lekarz wyszedł, Georgia została w salce sama ze swoim problem. Nie miała jednak zamiaru próżnować. Wyciągnęła komórkę i wybrała z kontaktów jedną pozycję: Gregory House *Pamiętacie jeszcze? To jest ten sam kościół z pierwszych odcinków serialu, gdzie Georgia wraz z praktykantami odkryła kolejne ciało.
__________________
Evil is a Point of View Ostatnio edytowane przez Gio : 10.07.2010 - 10:25 |
![]() |
![]() |
![]() |
#246 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]()
Nieźle to wykombinowałeś
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Pozdrawiam EDIT: No jak ja mogłam zapomnieć ![]() ![]() ![]() Ostatnio edytowane przez Charionette : 09.07.2010 - 21:55 |
![]() |
![]() |
![]() |
#247 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Fajny odcinek wiele się wyjaśniło.
Czekam na dalszą cześć. |
![]() |
![]() |
#248 | ||||||||
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 39
Płeć: Kobieta
Postów: 4,172
Reputacja: 10
|
![]()
Zaskoczyłeś mnie faktem, że ten ojczulek z pierwszych odcinków jest zamieszany w morderstwa i w dodatku sam je zleca swojej córce
![]() Współczuje Georgii z uwagi na fakt wyboru, jaki musi dokonać. Gregory House? Fajnie będzie ![]() Super odcinek, ale błędny nadal robisz: Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
![]() Zabrakło mi zdjęcia z pierwszej sceny, gdy Tom wraz z Georgią składał zeznania. Nie kłamałeś zapowiadając częstsze dodawanie odcinków. Tak trzymaj ![]() |
||||||||
![]() |
![]() |
![]() |
#249 | |||||||||
Zarejestrowany: 28.01.2008
Płeć: Mężczyzna
Postów: 3,273
Reputacja: 15
|
![]()
Charionette:
Cytat:
Cytat:
![]() ![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam ![]() _natalia_ Czyżbyś była moją nową stałą czytelniczką? Jest mi niezmiernie miło ![]() Cytat:
![]() Bardzo dziękuję za komentarz i pozdrawiam ![]() Searle Cytat:
![]() ![]() Cytat:
![]() ![]() ![]() Cytat:
![]() Cytat:
![]() Bardzo dziękuję za komentarz, poprawienie błędów (które już poprawiam w oryginale, co by się innym przyjemniej czytało! ![]() ![]()
__________________
Evil is a Point of View Ostatnio edytowane przez Gio : 10.07.2010 - 10:22 |
|||||||||
![]() |
![]() |
![]() |
#250 |
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
|
![]()
No dobra. To, że Tom jest kuzynem Orsona to wiedziałam od dawna
![]() Ale, że ta ruda (a raczej czerwonowłosa) Angie jest córką pastora to mnie totalnie zaskoczyło ![]() Ciekawi mnie co zrobi Tom, skoro Roy się obudził i musiał wyjść ![]() A ostatnia linijka mnie totalnie rozwaliła ![]() ![]()
__________________
Mój profil na WATTPAD
|
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|