Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 17.05.2011, 11:57   #731
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Cytat:
Napisał Extranjera Zobacz post
Jak nie ciąża, to albo zerwą (mam nadzieje że nie!), albo zamieszkają razem, przez tą wredną wiedźmę matkę Li i Ali, ale w tym wypadku się ucieszę
aaaleeee.... oni przecież nie są razem, więc zerwać nie mogą
poza tym nie powiem, bo potem nie będzie zaskoczenia

ok ok, już wrzucam


ROZDZIAŁ ÓSMY
Część druga: Za(d)ufanie.


- Ale dokąd? I po co? Może mi ktoś wytłumaczy o co chodzi?
- A może tak jakieś „hej, miło mi was widzieć?” - wtrąciła się Alia.
- Jasne... A ty się przywitałaś może, co? - warknął Takeda.
- Ej, ej! Co to za kłótnie?! - krzyknął Colin – Mała, przecież ustaliliśmy jeszcze w aucie, że nie będziesz się czepiać...
- Jak mam się powstrzymać...? Siedzi sobie u boku tej... I kompletnie zapomniał o znajomych!
- No proszę! A twoja siostra to święta i ona może sobie zapominać o mnie kiedy chce!
- Spokój, do jasnej cholery! Jedno i drugie. To nie jarmark, gdzie ludzie się przekrzykują... Nie kłóćcie się, bo do niczego nie dojdziemy w ten sposób – powiedział Jensen.
- Ok, już się zamykam... - blondynka wyciągnęła rękę do Marco.
- Spoko – uścisnął jej dłoń na przeprosiny – A teraz chciałbym wiedzieć o co chodzi.
- Stary, nie mam czasu stać tutaj i wszystkiego ci tłumaczyć. Musimy zdążyć jeszcze przed jutrzejszą rozprawą.
- Chodzi o Dantego? I gdzie zdążyć?
- Do Bruegel... I chodzi nie tylko o Lamberta. A teraz wsiadaj do samochodu.
- O czym ty mówisz? Mam tak po prostu pojechać z wami do Bruegel, nie wiedząc co jest grane i czy w ogóle warte jest to mojej uwagi? Nigdzie się nie ruszę, póki nie dowiem się co się tu dzieje... – Marco warknął ze złością w głosie.
- Tłumaczę ci, że tracę zbędny czas na stanie tutaj... Wsiadaj do auta, opowiem ci po drodze – odrzekł Colin.
- Ale dlaczego teraz nie możesz mi powiedzieć?!
W momencie, kiedy Takeda ponownie wybuchnął złością...
- Czy mogę wiedzieć, co to za krzyki? - ...pojawiła się Emmanuele.
- Następna co nie umie się przywitać – wycedziła przez zęby Alia. Colin słysząc to, szturchnął ją w ramię.
- Nie dzieje się nic, co mogłoby cię zaciekawić skarbie – odpowiedział jej Marco.
- O matko... - nastolatce, aż zrobiło się niedobrze, kiedy usłyszała te czułości.
- Skoro krzyczycie tak głośno, że słychać was, aż do mojego pokoju, to musicie mieć jakiś konkretny powód.
- Chcemy, żeby twój uparty men pojechał z nami. A on, drze się, bo nie chce tego zrobić – wtrąciła się blondynka.
Czarnowłosa słysząc głos dziewczyny, spojrzała na nią z lekkim niedowierzaniem.
- Alia?
- Tak, to ja. No chyba nie królowa angielska – odburknęła.
- Jak ty wyrosłaś. Ostatni raz, kiedy cię widziałam, chodziłaś do podstawówki.
- Oj, to musiało być dawno – odpowiedziała z sarkazmem blondynka, po czym wyszczerzyła zęby, klejąc się do swojego towarzysza.



- Nie chce wam przerywać dziewczyny, ale ucieka nam czas – odezwał się Colin – To jak Marco? Jedziesz z nami czy nie?
- Jeśli powiesz mi o co chodzi... To się zastanowię.
- Nie poznaję cię stary... Dawniej byś się nie zastanawiał, tylko wsiadł w auto i pojechał.
- Ale dawniej się skończyło, przyjacielu! - krzyknął Takeda, akcentując słowo „dawniej” - A teraz mów co jest grane.
Jensen spojrzał na swojego kumpla. Wydał mu się teraz taki inny. Nigdy się nie spodziewał, że doczeka dnia, kiedy to Marco, zmieni się w jakimkolwiek, choćby nawet najmniejszym stopniu. Oczywiście na gorsze. Zaskoczyła go postawa człowieka, który przez tyle lat służył mu dobrą radą... Który go przygarnął, gdy potrzebował pomocy.
- Colin, żyjesz? - usłyszał głos Alii.
Spojrzał na nią, jakby wybił się z transu.
- Coś się stało? - zapytała.
- Nie... Zupełnie nic – odpowiedział, po czym złapał swojego byłego szefa za ramię i odciągnął go na bok.
- Dobra, powiem ci o co chodzi – westchnął – Ale przygotuj się na zaskoczenie.



- Słucham więc.
- Dzisiaj, koło szesnastej, do młodej zadzwoniła siostra...
- Mei? - spytał zdziwiony brunet.
- Dokładnie... Chciała ze mną rozmawiać, a że byłem z Alią, więc ona od razu przekazała mi telefon. Li miała cholernie nerwowy głos... Powiedziała, że ktoś jej groził.
- To znaczy???
- Ona jutro ma zeznawać w sprawie Dantego. Chce również pokazać, wszystkie kopie dokumentów z sejfu Lamberta.
- Te które jej dałem?
- Tak, dokładnie te. Boi się jednak, że groźby jakie dostaje przez telefon, mogą się spełnić. Ktoś grozi jej, że jeśli będzie zeznawać przeciwko Dantemu, to ty zginiesz.
- Co takiego?! Co to za bzdury?!
- Wiedziałem... wiedziałem, że jeśli ci teraz powiem, to nie będziesz chciał ze mną jechać... - westchnął Colin.
- Co ty mówisz? Przecież nic takiego nie powiedziałem...
- Eh... No krzyknąłeś przecież, że to bzdury.
- Bzdurą jest dla mnie to, że ktoś miałby mnie zabić... Poza tym mam wrażenie, że moja droga Mei chce się tylko wywinąć obronną ręką, z tego, że kopnęła mnie w dupę – Marco odparł lekko poddenerwowany – Kiedy chciałem z nią być, to mnie zwiodła. Teraz pewnie jest jej głupio, więc wymyśliła to wszystko na swoje usprawiedliwienie.
Jensen rozszerzył oczy ze zdziwienia. Czegoś takiego to już kompletnie się nie spodziewał.
-Avez-vous l'entendre? Qu'est-ce que tu racontes?! (Słyszałeś się? Co ty mówisz?!) – wykrzyknął po argońsku.
- Clair! Je ne crois pas l'excuser. (jasne!nie wierzę w jej wymówki.)- odpowiedział mu przyjaciel.
- Tu l'aimes? (kochasz ją?)
- Oui! Continue et ininterrompue... (tak! nadal i nieprzerwanie...)
- Donc, à moins que vous êtes fou. (więc chyba jesteś szalony) – Colin westchnął z rezygnacją - Comment pouvez-vous pas de l'amour et la confiance? (jak można kochać i nie ufać?)
- J'ai juste assez de ses traductions. (mam po prostu dosyć jej tłumaczeń) – odpowiedział Takeda.
- Et vous clairement? (a możesz jaśniej?)
- Qu'ils cessent de faire oublier quelques explications pour les malades! (niech przestanie się zasłaniać jakimiś chorym wytłumaczeniem)



- Elle ne cache rien. Vous aime toujours. (Ona się niczym nie zasłania. Nadal cię kocha.)
- En effet, si ce n'est ... Puis laissez-le faire ses preuves. (Jeśli faktycznie tak jest... To niech sama to udowodni.) – mówiąc to, Marco zaczął oddalać się w kierunku Emmanueli.
- Pourquoi n'avez-vous pas confiance en moi? (czemu już mi nie ufasz?) – Jensen spytał zrezygnowanym głosem.
- Je vous fais confiance. Mais il n'est pas. (Tobie ufam. Ale jej już nie.)

*******************
- Cholerny, zadufany w sobie egoista! - krzyknął Colin, waląc rękami o kierownicę.
- Uspokój się – prosiła go Alia – To ci w niczym nie pomoże.
- Jak mam się uspokoić?! - warknął do niej – Byłem kretynem, że pchnąłem go w ramiona tej wrednej baby! - dodał, po czym przekręcił kluczyk w stacyjce – Czułem... No czułem ku*wa, że nie zechce mnie słuchać! Kiedy silnik odpalił, chłopak nacisnął na pedał gazu i ruszył z piskiem opon, zostawiając ślady gumy na asfalcie, tuż koło rezydencji.

Kiedy wyjechali na drogę prowadzącą w kierunku autostrady, chłopak poczuł, że chyba lekko przesadził, wyładowując swoje nerwy na blondynce. Westchnął karcąc się w myślach i spojrzał na nią kątem oka. Wpatrywała się za okno, choć było grubo po dwudziestej trzeciej, a na dworze panowała przenikliwa ciemność. Od kiedy wyjechali nie odezwała się do niego ani słowem.
- Przepraszam Alia – powiedział nagle, przerywając ciszę – Nie powinienem był tak wrzeszczeć. Mimo tego, że Marco mnie zdenerwował, to nie mam zamiaru w jakikolwiek sposób się usprawiedliwiać. Powinienem był cię posłuchać, ale... eh... za dużo emocji jak na jeden raz. Naprawdę nie chciałem.
Spojrzała na niego. Wyglądał wręcz uroczo z tą zakłopotaną miną.
- Ok, nic się nie stało. Doskonale cię rozumiem Colin. Mnie Marco też zdenerwował. Na początku nie wiedziałam o co chodzi, bo rozmawialiście po argońsku, ale kiedy powtórzyłeś mi, że nie ufa już mojej siostrze to podniosło mi się ciśnienie. Po co miałaby kłamać? Też jestem na nią trochę zła, że nie przyznała mi się wcześniej, no ale widocznie się bała.



- Też tak myślę. Mei na pewno sobie tego nie wymyśliła. Dobrze, że ten cholerny zadufaniec, zgodził się chociaż, przyjechać jutro na rozprawę. Ale odnoszę wrażenie, że robi to tylko dlatego, bo Emanuela jedzie zeznawać.
- Mimo wszystko, mam nadzieję, że włos mu z głowy nie spadnie. Dobrze, że zadzwoniłeś do chłopaków z dawnej paczki, przyda się dodatkowa pomoc, gdyby faktycznie coś miało się stać. I szczerze mówiąc zaczynam się martwić również o ciebie – powiedziała spoglądając na Colina.
- Nie musisz mała, nic mi nie będzie – odrzekł po dłuższej chwili. Powiedział to tak spokojnym tonem, że nastolatka uwierzyła, iż naprawdę nic mu nie grozi.
Wpatrywała się w skupionego na drodze chłopaka, marząc o tym by znów znaleźć się w jego bezpiecznych ramionach. Uwielbiała wszystko co się z nim wiązało. Sposób w jaki ją przytulał, dotykał i pieścił... Robił to z takim uczuciem, że nie dziwiło ją, iż jej koleżanki za nim szalały. Dużo o nim opowiadała, a one słuchały zaciekawione i z zazdrością patrzyły jak nieraz odbierał ją ze szkoły.
- Alia... - odezwał się nagle, odrywając wzrok od drogi.
- Tak...? - spytała cichym, lekko zachrypniętym głosem.
- Ja muszę... muszę ci powiedzieć coś ważnego.
- Uważaj! - nagle spośród drzew wyskoczyła sarna, pędząc wprost pod koła ich samochodu.
Colin odbił gwałtownie w lewo i depnął ostro na hamulec. W ostatniej chwili zwierzę wskoczyło między krzaki, a auto zaliczyło obrót wokół własnej osi i stanęło w poprzek drogi.



Dziewczyna zdjęła dłonie z twarzy. Przykryła sobie nimi oczy, gdy tylko zaczęli się kręcić. Serce waliło jej jak oszalałe, zresztą podobnie jak i jemu. Spojrzeli na siebie obydwoje z lekkim przerażeniem w oczach.
- Żyjemy...? - spytała cichym głosem.
- Hmm... Nie jestem pewny, ale zawsze można to sprawdzić – zażartował brunet.
- Niby jak?
Nagle Colin uszczypnął Alię w ramię i zaczął się śmiać.
- Ała! Kurde no, robisz sobie ze mnie jaja! – zirytowała się.
- Ja? Gdzież bym mógł? Przecież jestem dżentelmenem – odrzekł, po czym parsknął śmiechem jeszcze głośniej.
W tym momencie blondynka również zaczęła chichotać. Nawet nie wiedzieli kiedy, ich twarze znalazły się niebezpiecznie blisko siebie. Gdy ich oczy się spotkały, obydwoje zamilknęli. Chłopak oparł prawą rękę na fotelu nastolatki, lewa zaś, powędrowała na jej ramię.



Zbliżył swe usta do jej warg i zaczął ją namiętnie całować. Ich języki stykneły się i zaczęły dziko przeplatać. Alia mruknęła cicho, dając znak, że bardzo podoba jej się to, co się dzieje. Z każdą chwilą, ich pocałunki stawały się coraz dziksze. Jakby tego było mało, obydwoje mieli coraz większą ochotę na coś więcej... Nagle jednak, usłyszeli głośny klakson. Oderwali się od siebie jak poparzeni i spojrzeli w lewo. Na drodze zatrzymało się auto, które chciało przejechać dalej.
- Ku*wa – zaklął Colin, przypominając sobie, że ich samochód blokuje przejazd. Odpalił silnik i zjechał na pobocze, podśmiechując się pod nosem.
- Ha ha, no to teraz obydwoje się popisaliśmy – chichotała Alia.
- No, a to wszystko twoja wina – brunet wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Niby dlaczego? - spytała z naburmuszoną miną.
- Bo tak mnie zaczarowałaś swoją śliczną osóbką, że zapomniałem w jakim położeniu się znajdujemy.
- Dobra, dobra, nie bierz mnie pod włos – wystawiła mu język, po czym odchyliła rękaw i spojrzała na zegarek – O kurde, matka mnie poćwiartuje! Obiecałam jej, że wrócę do domu przed północą!
- Dobre posunięcie – zaśmiał się – Lepiej przygotuj się na ćwiartowanie, bo nie wrócimy wcześniej niż przed drugą.
- Może mi się upiecze – odrzekła drapiąc się po głowie – A właśnie, byłabym zapomniała... O czym chciałeś mi powiedzieć?
Chłopak spojrzał na blondynkę, patrzącą na niego z zaciekawieniem.
- W sumie... To może poczekać – nacisnął na pedał gazu, wjeżdżając z powrotem na jezdnię – A teraz jedźmy do domu. Im szybciej cię odwiozę, tym mniejszą burdę dostaniesz – uśmiechnął się do niej, po czym skierował wzrok na drogę, koncentrując się na jeździe.

****************
- Chodź moja droga – ojciec Mei, otworzył drzwi samochodu.
- Tato... Ja wciąż się boję... A jeśli ktoś się za to, na nim zemści...? - czarnowłosa nie ukrywała swoich obaw.



- Dziecko moje, teraz gdy Takeda wie, na pewno sobie poradzi. Uwierz w niego. I nie powinnaś się tak denerwować, wiesz przecież, że...
- Tato, proszę cię – przerwała mu – Nie zaczynaj znowu. Poza tym odnoszę wrażenie, że nawet jeśli były to tylko zwykłe groźby i Marco wyjdzie z tego bez szwanku, to i tak nie zechce mnie u swojego boku... Czuje, że on mnie skreślił.
- Nie zamartwiaj się na zapas – siwowłosy mężczyzna chwycił za dłoń swą córkę – Zobaczysz, że wszystko się ułoży. A teraz chodź, czas żeby usadzić tego bezczelnego Lamberta.
Obydwoje skierowali się do sądu, gdzie czekała już matka dziewczyny. Kiedy drzwi frontowe się zamknęły, podjechał kolejny samochód.
- Przyjechał razem z nią – ukryty w starej, opustoszałej fabryce Colin, odezwał się przez krótkofalówkę do Setha znajdującego się po drugiej stronie.
- Widzę – odpowiedział rudowłosy – Wysadza pannę i zjeżdża na parking. Juri, gamoniu, odezwij się bo nie wiem, czy masz go na widoku.



- Nie rzucaj się tak – odezwał się blondyn – Szefuncio zaparkował blisko mnie więc widzę go doskonale. Jego gęba ani trochę się nie zmieniła – dodał – Jak na razie nie dzieje się nic podejrzanego, ale przeczuwam zaje*iste kłopoty. Widzieliście Li?
- Wiem, wiem... - westchnął Colin – Spoko, sprowadzimy Takedę z powrotem na właściwą drogę. Trochę wiary oszołomy.
- Ja nie o tym. Ale w sumie przydałoby się odkleić tą wypicykowaną laskę od szefa.
- Ona do niego nie pasuje, wygląda przy nim jak mumia egipska – zażartował Seth.
- Dobra, zamknijcie jadaczki i spożytkujcie energię na wypatrywanie czegoś podejrzanego – brunet ledwo powstrzymał się by nie parsknąć śmiechem.
- A ty Jensen co taki sztywny? Coś słabo się rozluźniasz z tą śliczną małolatą – zaśmiał się Juri.
- Poczekaj, niech cię dorwę, to już zobaczysz jak... - nagle Colin przerwał swoją wypowiedź, gdyż zauważył coś dziwnego – Chłopaki, na godzinie czwartej – odrzekł nie spuszczając z oczu swego obiektu.
- Widzę – przytaknął rudowłosy – Cholera, zbliża się w kierunku auta!
- Zaraz dorwę tego skurczybyka – blondyn odłożył krótkofalówkę i zbiegł po sypiących się schodach. Zatrzymał się tuż przy wyjściu i spojrzał przez dziurę w ścianie, w której znajdowało się kiedyś okno. Po lewej zobaczył Setha, ukrytego za przerdzewiałą framugą, czekającego tylko na jego skinienie.



Gdy Juri rozeznał się w otoczeniu, wykonał gest ręką i razem z kumplem, ruszył w kierunku zarośli, tylnym wyjściem. Obydwoje chcieli odciągnąć osobnika jak najdalej od Marco. Ubrana na czarno postać, przemieszczała się między gęstymi krzakami w stronę samochodu Takedy, kiedy nagle poczuła jak ktoś powala ją na ziemię. Szamotanina trwała zaledwie chwilę, gdyż rudowłosy okazał się silniejszy.
- No dobra cwaniaczku, zaraz zobaczymy kim jesteś – złapał za kominiarkę i szybkim ruchem, zdarł ją z głowy przeciwnika – Co ty... Chcesz zabić Marco?!
- Nie Seth! Ale wiem kto chce to zrobić, dlatego tu jestem! Muszę go ratować! - odpowiedziała Sophie.
- Co ona tu robi?! - zdziwił się blondyn, który dobiegł chwilę później.



- Cholera chłopaki, nie ma czasu na tłumaczenie, musimy iść do...
- Marco! - wrzasnął nagle Colin, wychylając się z okna – Uważaj, ku*wa!
Wszyscy zwrócili głowy w stronę szatyna, który słysząc krzyki kumpla, pośpiesznie wysiadł z auta. Nagle, padł strzał.

***************************************

wiem, wiem, miało być więcej akcji, ale odcinek byłby za długi gdybym tu wszystko dała
musicie poczekać na następny, wybaczcie
__________________
Mój profil na WATTPAD
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 17.05.2011, 13:21   #732
Ana021
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Belle Rose

Jeśli chodzi o mnie uwierz, że nie obraziłabym się, jeśli byłby dłuższy
Jak coś mnie zaciekawi mogę czytać godzinami, co nie zdarza się często
Super odcinek, tylko mam nadzieję, że nie zabijesz Marco.
  Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2011, 13:31   #733
Shannon
 
Avatar Shannon
 
Zarejestrowany: 01.01.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 749
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

PLUSY
+Colin&Alia
+kłótnia chłopaków, wiem, że nie jest to pozytywne wydarzenie, ale przynajmniej coś się dzieje
+starzy koledzy
MINUSY
-zakończyć w takim momencie ;c
-Colin nie powiedział, tego co miał powiedzieć przed wyskoczeniem sarny (masło maślane)
__________________
swag hip hop chicken
Shannon jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2011, 13:40   #734
Lexi
 
Avatar Lexi
 
Zarejestrowany: 09.04.2010
Skąd: Wyspa Demonów
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 143
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Też żałuję, że krótki. Zauważyłam tylko kilka błędów typu:
Cytat:
- Skoro krzyczycie tak głośno, że słychać was, aż do mojego pokoju, to musicie mieć jakiś konkretny powód.
Chyba z

Podoba mi się i to bardzo, czyta się lekko i szybko przez co odcinek wydaje się być krótki Też mam nadzieję, że nie uśmiercisz nam tu Marco o.O
__________________


One hell of a butler
Lexi jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2011, 14:00   #735
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Cytat:
Napisał Ana021 Zobacz post
Jeśli chodzi o mnie uwierz, że nie obraziłabym się, jeśli byłby dłuższy
Jak coś mnie zaciekawi mogę czytać godzinami, co nie zdarza się często
no wiem, wiem ale przez to nie byłoby tak ciekawie w następnym odcinku, bo mam zamiar ujawnić kto szantażował Mei i targnął się na życie Marco

Cytat:
Napisał Shannon Zobacz post
PLUSY
+Colin&Alia
+kłótnia chłopaków, wiem, że nie jest to pozytywne wydarzenie, ale przynajmniej coś się dzieje
+starzy koledzy
MINUSY
-zakończyć w takim momencie ;c
-Colin nie powiedział, tego co miał powiedzieć przed wyskoczeniem sarny (masło maślane)
no masło maślane
ale spokojnie, wszystko się ułoży

Cytat:
Napisał Ana021 Zobacz post
Super odcinek, tylko mam nadzieję, że nie zabijesz Marco.
Cytat:
Napisał Lexi Zobacz post
Też mam nadzieję, że nie uśmiercisz nam tu Marco o.O
myślicie, że jestem do tego zdolna?

dzięki za komenty
__________________
Mój profil na WATTPAD
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2011, 14:19   #736
Brutus
 
Avatar Brutus
 
Zarejestrowany: 06.07.2009
Skąd: Gdańsk
Wiek: 29
Płeć: Mężczyzna
Postów: 249
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Podoba mi się, chociaż zachwycony nie jestem. Nie zaspokoiłaś mojej ciekawości. Mam nadzieję, że nie będziesz zwlekać z kolejnym odcinkiem. I wcale nie byłby za długi. Mogłaś spokojnie dać więcej.
__________________
indywidualnyobserwator.blogspot.com
Brutus jest online   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2011, 16:17   #737
Chiyano
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie Odp: Belle Rose

Cytat:
- Nie dzieje się nic, co mogłoby cię zaciekawić, skarbie – odpowiedział jej Marco.
Cytat:
Te, które jej dałem?
Cytat:
No czułem, ku*wa,
Cytat:
Westchnął, karcąc się w myślach
Cytat:
- Przepraszam, Alia
Cytat:
I szczerze mówiąc, zaczynam się martwić
Cytat:
- Nie musisz, mała, nic mi nie będzie
Cytat:
- No dobra, cwaniaczku, zaraz zobaczymy kim jesteś
Cytat:
- Nie, Seth!
Cytat:
- Cholera, chłopaki,
Chyba tyle.
O odcinku wypowiem się za kilka dni, będzie więcej komentarzy .
  Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2011, 16:54   #738
Extranjera
 
Avatar Extranjera
 
Zarejestrowany: 07.07.2010
Skąd: mmz
Płeć: Kobieta
Postów: 117
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Cytat:
Napisał rudzielec Zobacz post
aaaleeee.... oni przecież nie są razem, więc zerwać nie mogą
Teoretycznie nie są parą, praktycznie nie nazywają siebie chłopakiem/dziewczyną, ale zachowują się jak para

Odcinek za krótki. Nie mielibyśmy nic przeciwko gdybyś wrzuciła naraz całą akcję, wręcz przeciwnie Alia rządzi w tym odcinku, a w szczególności na samym początku
__________________
Extranjera jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2011, 17:41   #739
rudzielec
 
Avatar rudzielec
 
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 15
Płeć: Kobieta
Postów: 2,224
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Belle Rose

Cytat:
Napisał Brutus
Podoba mi się, chociaż zachwycony nie jestem. Nie zaspokoiłaś mojej ciekawości.
no niestety czasami się nie da, szczególnie, że oczekiwania czytelników wciąż rosną
Cytat:
Napisał Brutus
Mam nadzieję, że nie będziesz zwlekać z kolejnym odcinkiem. I wcale nie byłby za długi. Mogłaś spokojnie dać więcej.
no z tym nie zwlekałam, czekałam tylko na komentarze
no i wiem, że wy byście się nie pogniewali gdybym nawet wstawiła odcinek z dziesięciu stron w wordzie, ale nie mogę tak bo FS miałoby raptem kilka odcinków
Cytat:
Napisał Nayi
O odcinku wypowiem się za kilka dni, będzie więcej komentarzy .
o proszę, jak to sobie wymyśliła

Cytat:
Napisał Extranjera
Teoretycznie nie są parą, praktycznie nie nazywają siebie chłopakiem/dziewczyną, ale zachowują się jak para
no tak, masz rację, ale zdradzę tylko, że to bardziej Colin traktuje tak Alię, niż ona jego
Cytat:
Napisał Extranjera
Alia rządzi w tym odcinku, a w szczególności na samym początku
masz na myśli ten moment?
Cytat:
- Alia?
- Tak, to ja. No chyba nie królowa angielska – odburknęła.
- Jak ty wyrosłaś. Ostatni raz, kiedy cię widziałam, chodziłaś do podstawówki.
- Oj, to musiało być dawno – odpowiedziała z sarkazmem blondynka, po czym wyszczerzyła zęby, klejąc się do swojego towarzysza.
fajnie dała Em do zrozumienia, że się baardzo postarzała


dziękuję za komenty, proszę o więcej
__________________
Mój profil na WATTPAD
rudzielec jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 17.05.2011, 20:32   #740
Libby
Administrator
 
Avatar Libby
 
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Belle Rose

Świetny odcinek . W końcu się doczekałam . A już chciałaś nas opuścić ...
Marco mnie wkurzył. Dobra, rozumiem, że czuję się zraniony itd., ale tak klejąca się do niego Em strasznie mnie drażni .
Colin i Alia - ledwie uszli z życiem i od razu zaczynają się obcałowywać. Niereformowalni .
Chłopaki przeczuwają kłopoty? Li na pewno przyjechała z brzuchem . To się Marco zdziwi .
Czemu blondyn nazywa się Juri? Nie było czegoś ładniejszego ?
A właśnie dziś zastanawiałam się, co się dzieje z Sophie .

A to nie powinno być, że Alia jest bardziej przywiązana do Colina niż on do niej ?
I jeszcze tak a propo komentarza z poprzedniej strony: dla mnie też nie jest normalne to, że Dante może się komuś podobać . Zwłaszcza te jego brwi, które wyglądają jak doczepione włochate gąsienice .
Mam nadzieję, że tym razem nie każesz nam długo czekać .
__________________

Ostatnio edytowane przez Libby : 17.05.2011 - 20:37
Libby jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 3 (0 użytkownik(ów) i 3 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 19:05.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023