29.07.2011, 11:18 | #241 |
Guest
Postów: n/a
|
Odp: Marzenie jutra
Odcinek dobry, ale bywały lepsze
To drugie zdjęcie Lily i Tanii faktycznie lepsze niż to w odcinku Trzecie w ogóle mi się nie podoba.. Możesz mi jeszcze powiedzieć skąd Wiktor znalazł się w szpitalu? Czy aby nie powinien być w więzieniu? :S A co do Lily to mogłaby już biedna tak nie cierpieć... |
|
10.08.2011, 14:47 | #242 |
Zarejestrowany: 01.04.2010
Płeć: Kobieta
Postów: 2,601
Reputacja: 14
|
Odp: Marzenie jutra
Ale leń ze mnie .
Jest ok... Nic konstruktywnego nie napiszę, tylko tyle, że jak zawsze mi się podobało W zamian za krótki i późny komentarz, masz ocenę liczbową: 8,9/10 |
10.08.2011, 23:06 | #243 |
Zarejestrowany: 06.06.2010
Płeć: Mężczyzna
Postów: 52
Reputacja: 10
|
Odp: Marzenie jutra
Od dłuższego już czasu czytam twoje fotostory i w końcu jestem na bieżąco Muszę przyznać, że sądziłem, że mnie nie zaciekawi, takie klimaty typu dziewczynka prosi o rodziców jakoś nigdy do mnie nie trafiały, ale ty piszesz tak dobrze, że po którymś odcinku zacząłem czytać z olbrzymią ciekawością, a w pewnym momencie, zupełnie zapomniałem, że Lily to tylko simka z gry komputerowej i ścisnęło mnie w środku, bo zrobiło mi się jej strasznie żal i bardzo smutno z powodu tego co ją spotyka... Czekam na następny odcinek
|
11.08.2011, 10:48 | #244 |
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 4,168
Reputacja: 10
|
Odp: Marzenie jutra
Chyba zbliżamy się do odcinka, w którym nastąpi pojednanie córki i ojca?
Również chciałam się przyczepić, jak Narcyz do tego, że Wiktor powinien siedzieć w więzieniu, a nie spacerować sobie po szpitalu, ale tak jak ruda napisała wizyta ojca mogła być snem dziewczynki lub jakąś marą. Zdjęcie z matką, które pojawiło się w tym odcinku zdecydowanie bardziej mi się podoba, niż to, które dodałaś jako bonus. |
27.08.2011, 14:59 | #245 | |||
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,203
Reputacja: 53
|
Odp: Marzenie jutra
Dziękuję za oceny.
Cytat:
Cytat:
XVIII Minęły trzy tygodnie. Były one ciężkie dla wszystkich bliskich dziewczynce osób, a w szczególności dla niej samej. Jej stan z dnia na dzień był coraz lepszy - rany się goiły, złamane kości zrastały, uśmiech coraz częściej pojawiał się na jej twarzy. Miała powody do radości. Niebezpieczeństwo utraty zdrowia zostało raz na zawsze zażegnane, a drzwi ku lepszemu życiu, ze swoją własną, kochającą rodziną, stały przez nią otworem i czekały tylko, aż ktoś będzie mógł przez nie wejść do lepszego, piękniejszego świata. Wyobrażała sobie jak to będzie… Będzie chodzić do polskiej szkoły, być może i z Sarą, a wizyty u babci będą niemal codziennością... Ale z drugiej strony niepokoiła się. Nie wiedziała, co konkretnie robił jej ojciec, jednak zdawała sobie sprawę, że niemal na pewno pójdzie do więzienia. Bardzo jednak wierzyła i modliła się, żeby tak się to nie skończyło. Nie znała się na prawie, zatem nic konkretnego nie przychodziło jej do głowy. Dla niej liczył się efekt końcowy: tata na co dzień. Spełnienie jej życiowego marzenia. Nadszedł w końcu dzień, w którym panna Williams, nieoficjalnie Muchomorek, miała opuścić szpital. Z samego rana zjawiła się pani Kelley. Dziewczynka czekała już na nią ubrana i spakowana. W „prezencie” dostała kule, dzięki którym mogła chodzić. Na razie wychodziło jej to ślamazarnie, bo nigdy nie miała z nimi do czynienia, ale z każdym kolejnym krokiem czuła się coraz pewniej. Schody były dla niej na początku przeszkodą nie do przejścia, ale i z nimi, po długim, co prawda, czasie, się uporała. Dotychczas niewiele rozmawiała z opiekunką, tym razem jednak musiała się odezwać. „Mogłabym się zobaczyć z tatą?” - w uszach kobiety zabrzmiało co najmniej dziwnie. Dla niej Lily w dalszym ciągu była bezbronną sierotą zdaną tylko na łaskę i niełaskę dorosłych. Prościej było odmówić, tłumacząc się chociażby tym, że nie wie, czy dzisiaj są odwiedziny w areszcie, ale… nie mogła tego zrobić. Lily często podczas wizyt wspominała o ojcu, że chciałaby się z nim spotkać, porozmawiać. Tęskniła za nim. Dobre, wrażliwe serce panny Mary nie pozwoliło na to, by miało stać się inaczej. Dziewczynka usłyszała zdecydowane „tak” w odpowiedzi, co wywołało w jej oczach błyski szczerej radości i podekscytowania na równi ze strachem. Bała się więzienia, jak i samego spotkania. Czy da radę mu to powiedzieć prosto w oczy? Jak on na to zareaguje? Trema zawładnęła jej duszą, jednak mężnie postawiła stopę na parkingu przed aresztem śledczym. *** Trafiły w sam raz na godziny odwiedzin. Nie było większych kłopotów z załatwieniem widzenia dziewczynki z ojcem. Zaprowadzono ją do wielkiej sali, gdzie było mnóstwo stołów i krzeseł. Pani Mary zostawiła ją pod opieką czujnych strażników, prosiła jednak, żeby ich obecność nie krępowała dziecka, tłumacząc, że to spotkanie będzie dla obu stron bardzo emocjonujące, a rozmowa niełatwa. Ci, niewtajemniczeni w całą sprawę, po prostu na to przystali i zniknęli z pola widzenia. Blondynka była niemal jednym wielkim kłębkiem nerwów. Nie potrafiła opanować drżenia wszystkich możliwych części ciała ani bicia serca. Czuła się bardzo, bardzo niepewnie – może miejsce, w którym się właśnie znajdowała, potęgowało to wrażenie? Chyba w więzieniu czują się zupełnie swobodnie jego tymczasowi mieszkańcy i pracownicy… Spojrzenia rzucane w jej stronę z oczu mężczyzn z wieloma grzechami na sumieniu nie działały na nią kojąco, wręcz przeciwnie – czuła się onieśmielona i przestraszona. Może lepiej by to zniosła, gdyby była starsza, ale przecież wtedy miała tylko dziewięć lat! Pani Mary zapewniała ją, że mało kto z dorosłych zdobyłby się na taką odwagę jak ona. Lily mogła czuć się z siebie dumna – pokonała strach przed prawdziwym niebezpieczeństwem grożącym jej ze strony Mistrza i jego kumpla. Trochę się martwiła tym, że w sytuacji „lżejszego kalibru” było jej ciężej na duchu. A może już wtedy, gdy wyobrażała sobie tego groźnego, bezlitosnego Mistrza, czuła gdzieś głęboko, że on w gruncie rzeczy nie chce jej skrzywdzić? Bo tego, że jej historia miałaby się wtedy powtórzyć, nie mogła założyć na pewno. Zamyślona, rozglądając się niepewnym wzrokiem po pomieszczeniu, z niecierpliwością czekała na pojawienie się jej rozmówcy. Cała drżała, a było to tym bardziej nie do zniesienia, że chwila się przeciągała. Punkt kulminacyjny nastąpił w momencie otworzenia się drzwi. Zobaczyła go po raz pierwszy od dłuższego czasu i od razu rzuciło jej się w oczy, że się zmienił. Szedł jakoś niepewnie, rozglądając się wokoło. Miał okropnie zarośniętą twarz, usta spieczone, i błędny wzrok, jakby od kilku dni nie spał*. To nie był ten pewny siebie złoczyńca, który z nią rozmawiał. Miała przed sobą żywy obraz człowieka, którego niemal zżarły od środka wyrzuty sumienia, wspomagane przez niepewność i strach nie tyle o siebie, co o ukochane, jedyne dziecko. Ile on musiał wycierpieć! Gdyby nie to, że po prostu nie mogła, pobiegłaby do niego, wpadła w ramiona i raz na zawsze zdarła z niego maskę winowajcy i pokutnika swojego losu. Ale teraz? Nie miała nawet siły, żeby krzyknąć! Jednak mimo wszystko strach wygrał. Ciągle nie wiedziała, czego ma się spodziewać. Gdy ją dostrzeże… Co się wtedy stanie? Ten moment w końcu nastąpił. Nie było odwrotu, musiała temu stawić czoła. Oboje musieli. *** - Lily? – nie krył zdziwienia, chociaż wiedział, kto złoży mu wizytę. Kucnął przed nią i tylko patrzył, niedowierzając. Czekał, co od niej usłyszy. Czekał, aż nastąpi chwila, której tak pragnął, odkąd zrozumiał swój błąd. Wybaczy czy raczej zakończy wszystko raz na zawsze? - Tato… - zaczęła, przy okazji pozwalając swoim oczom na zaczerwienienie się od płaczu. – Kochasz mnie, prawda? - Z całego serca, Lily – teraz i w jego oczach pojawiły się łzy. - Bo ja chciałam powiedzieć… Że ja ciebie też! Chcę, żebyś był moim tatą, o którym tyle czasu marzyłam! - Lily… Nie zdążył powiedzieć ani słowa więcej, bo córka zawiesiła mu się na szyi. Łzy radości spływały po obu twarzach, a niezmierne szczęście zagościło zarówno w sercu odnalezionego ojca jak i odzyskanej córki. Wybaczyła. Teraz wszystko będzie dobrze. Zrobi dla niej wszystko, nigdy nie przestanie jej kochać. Naprawi całe zło, które wyrządził, wróci jej te dziewięć straconych lat. Już nic ich nie rozdzieli… Jej marzenie w końcu się spełniło. Nie potrzeba było więcej słów. Jej tatuś wszystko rozumiał. W końcu ją kocha! I już zawsze będzie… „Dziękuję, mamo! I tobie, święty Mikołaju za spełnienie mojego życzenia. I tobie, tato, za to, że w ogóle jesteś…” – pomyślała, tuląc twarzyczkę do ojcowskiej koszuli, przy której potem już zawsze znajdowała ukojenie i bezpieczeństwo, tak pożądane w ciągu następnych lat… * albo był po ostrej imprezie. Nie mogłam tego dać normalnie do odcinka, ale musiałam to napisać! xD To jest m.in. jeden z fragmentów dopisanych rok później, bo FS oryginalnie powstawało w czasie ubiegłych wakacji. Dopisek z 27.06, ok. 23.30 Miało być fajnie, wyszło jak zwykle. +15 minut poprawiania poszło się ..., dlatego niektóre fragmenty będą po prostu do bani. @down: Cytat:
Sama sobie możesz odpowiedzieć na to pytanie, przecież czytałaś AND Ostatnio edytowane przez Liv : 17.02.2012 - 12:11 Powód: lawl, korekta |
|||
27.08.2011, 18:04 | #246 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,431
Reputacja: 15
|
Odp: Marzenie jutra
Nie marudź .
Sama nie wiem, co Ci tu napisać. Jakoś tak za gładko poszło..., ale patrząc na całe FS i tak mi się podoba . Najbardziej podoba mi się kilka ostatnich linijek. Pięknie to ujęłaś . Ciekawa jestem kolejnego odcinka . Było kilka błędów, literówek itp. Chyba jesteśmy już niedaleko końca FS... ?
__________________
|
29.08.2011, 16:59 | #247 | |||||||
Zarejestrowany: 31.03.2010
Skąd: Z siedziby Fantastycznej Czwórki.
Wiek: 14
Płeć: Kobieta
Postów: 2,011
Reputacja: 10
|
Odp: Marzenie jutra
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
no może przesadziłam z określeniem, głównie to literówki ^^ i powiem Ci to samo co Libby, nie marudź, nie jest źle, opisywanie uczuć nadal wychodzi Ci po mistrzowsku, tego nikt Ci zabrać nie może jeśli chodzi o samą fabułę, to wzruszyło mnie spotkanie Lily z ojcem, ta dziewczynka na prawdę zasłużyła sobie na to by doznać szczęścia, tak wiele przeszła, że jest mi jej bardzo szkoda... czekam na następny odcinek, no i chętnie "zobaczę" jak Wiktor sprawdza się w roli ojca
__________________
Mój profil na WATTPAD
|
|||||||
29.08.2011, 17:48 | #248 |
Zarejestrowany: 23.05.2011
Skąd: Nowogrodziec
Płeć: Kobieta
Postów: 139
Reputacja: 10
|
Odp: Marzenie jutra
No FS bardzo ciekawe tak je zachwalali w dziale Ulubione Fotostory, że musiałam przeczytać
Wzruszające spotkanie aż mi się łezka zakręciła w oku Potrafisz zaciekawić...noi czekam na następny odcinek <o ile taki będzie bo widziałam, że jedynkowa wersja się chyba skończyła na tym> Wybacz, że komentarz taki krótki ale coś weny nie mam |
29.08.2011, 21:04 | #249 | ||
Guest
Postów: n/a
|
Odp: Marzenie jutra
Też się doszukałam tych samych literówek, które zostały już wcześniej wymienione oraz te dwie:
Cytat:
Cytat:
Dołączam się: nie marudź Jedyne co mnie ciągle frustruje to, to, że ona ma 9 lat a jest już taka dojrzała itp. No ale może niektóre dzieci z domu dziecka tak mają (podobnie do tych z rozbitych rodzin). Mam nadzieję, że szybko nie skończysz. Pozdrawiam |
||
30.08.2011, 07:36 | #250 |
Zarejestrowany: 28.03.2008
Skąd: Dolny Śląsk
Wiek: 38
Płeć: Kobieta
Postów: 4,168
Reputacja: 10
|
Odp: Marzenie jutra
A mnie odcinek średnio się podobał. Był jakiś taki za krótki i zabrakło mi zdjęcia z początku odcinka.
Cieszę się, że Lily w końcu wybaczyła ojcu. Ale czeka ją zapewne kolejne rozczarowanie, bo ojciec idzie do więzienia, tak? Ile tam będzie siedział? |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|