|
![]() |
#1 |
Zarejestrowany: 06.07.2009
Skąd: Gdańsk
Wiek: 29
Płeć: Mężczyzna
Postów: 249
Reputacja: 10
|
![]()
Przeczytałem to moje FS od nowa i stwierdziłem, że jest tak tandetne, że muszę napisać je od początku. Na pewno to zrobię.
W czeluściach mojego komputera znalazłem dawno zapomniane kopie zapasowe domów i postaci z mojego FS, więc niedługo porobię zdjęcia. Oprócz tego daję kolejny odcinek "tekstowy" (dziś nie mam czasu na zdjęcia). Rozdział VI Alicja i Robert przedzierali się przez gęsty las. Mężczyzna szedł pierwszy i torował jej drogę. - Ależ Robercie, czyż nie ma innej drogi do Hieronima? – zapytała zrezygnowana kobieta, zręcznie uchylając się przed kolejną gałęzią. - A chcesz natknąć się na ludzi z miasteczka? – rzekł ironicznie mężczyzna. – Po tym co zrobiłaś tu ostatnio, raczej nie są do ciebie zbyt przyjaźnie nastawieni. Musisz to przecierpieć, ale jeszcze dziś będziesz tryumfowała, kiedy jeszcze dziś wyeliminujesz tych „łowców”. - Myślisz, że to takie proste? – zapytała Alicja. – Hieronim z pewnością spodziewa się mojej wizyty, a Edgara nie ma w domu. Będziemy musieli uciec się do podstępu. - Tak, to chyba nieuniknione – westchnął Robert. Edgar Elidde namiętnie całował Lorelei, leżąc z nią na jej łóżku. Oboje właśnie wrócili z pogrzebu pana Forbes’a (zmieniłem nazwisko Nabob na Forbes). Lorelei już dawno nie czuła się tak dziwnie. Całowała się z zabójcą jej ojca. - Mimo wszystko, myślę, że powinieneś mnie chociaż przeprosić – powiedziała rozpinając bluzkę. – I chyba wiem jak mógłbyś to zrobić. W momencie, kiedy para miała przejść do kulminacyjnego momentu wieczoru, odezwał się alarm przeciwpożarowy. - Nie przejmuj się – rzekła dziewczyna. – Kucharka pewnie coś przypaliła. - Nie sądzę, żeby to była wina kucharki – zauważył z niepokojem chłopak, pospiesznie ubierając spodnie. Podbiegł do drzwi od pokoju, spod których wydobywał się dym i przekręcił klamkę. Spodziewał się tego. Drzwi były zamknięte od zewnątrz. - Stało się coś? – zapytała Lorelei, zła, że jakiś dymek zepsuł jej chwilę rozkoszy. - Tak, myślę, że ktoś targnie się na nasze szczęśliwe życie. Shannon i Cordelia siedziały na puchowych fotelach w gabinecie jednego z najważniejszych producentów filmowych, Richarda Dennisona. Obie z ekscytacją wyczekiwały tej chwili. Kontrakt z Dennisonem oznaczał wieczną sławę, bogactwo, a nawet własną wyspę. - Myślę, że możemy podpisać umowę – rzekł uśmiechnięty mężczyzna podając dziewczynom dwie kartki papieru z tekstem umowy. – Przepraszam na chwilę – rzekł słysząc dzwonek telefonu na stoliku obok. W czasie krótkiej rozmowy, jaką odbył, uśmiech powoli pełzał z jego twarzy. - Przykro mi, ale nie możemy podpisać kontraktu – westchnął wyraźnie zwiedziony. Zostałyście oskarżone o zabójstwo pana Forbes’a. Lepiej dla was, jeżeli dobrowolnie zgłosicie się na policję. Naprawdę nie sądziłem, że ktoś to może jeszcze czytać. Miło się zaskoczyłem, kiedy zobaczyłem aż dwie prośby o kontynuację. Nie chcę sprawiać zawodu moim czytelnikom, dlatego postanowiłem wskrzesić na nowo moje FS. Jeszcze w tym tygodniu zapraszam na zaległe zdjęcia.
__________________
indywidualnyobserwator.blogspot.com Ostatnio edytowane przez Brutus : 02.11.2011 - 15:06 |
![]() |
![]() |
|
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|