![]() |
#11 |
Zarejestrowany: 09.09.2007
Skąd: Santa Bożena
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,442
Reputacja: 16
|
![]()
Część III
Sobiesław ciągle zainteresowany żoną odwlekał poinformowanie jej o swoich zamiarach z Zuzią. Ta druga w końcu nie wytrzymała i stwierdziła, że jak wkrótce tego nie zrobi to wkroczy im do jadalni podczas kolacji i sama wszystko powie. Pan Macierzanka przestraszył się nie na żarty. Pewnego dnia panna Mazurek zadzwoniła do swojego chłopaka. - Halo? – usłyszała głos Sobiesława. - Cześć, to ja. Musisz szybko do mnie przyjść – wytłumaczyła Zuzia. - Ale jak? Przecież nie wyrwę się teraz z domu – odparł. - To już twój problem… - mówiąc to rozłączyła się. Oczywiście zaciekawiony Sobiesław wybrał się do jej mieszkania. Nie miał pojęcia o co chodziło, ale mówiła całkiem poważnie. - Witaj, co chciałaś? Wydawało mi się, że to pilne… - zapytał Sobiesław. - Musiałam ściągnąć kilka ubrań z Liana. If you know what I mean… - powiedziała prosto z mostu. W tym momencie pan Macierzanka pobladł (na ile to jest możliwe przy jego kolorze skóry). Już wiedział o co chodzi. Ubrania z Liana mogą sugerować tylko jedno… - Aale, ale kiedy – pytał z niedowierzaniem. - Przypuszczam, że na samym początku. Jacuzzi w klubie Lu-Lu… - odparła zrozpaczona. – Chyba sam rozumiesz, teraz musimy iść do twojej żony razem – stwierdziła. Gdyby zapytać Martynę Koźlik – kolejną wielką flirciarę Doliny Glicynii wyśmiałaby Zuzannę za brak jakiejkolwiek wiedzy o antykoncepcji. No cóż. Zuzia „wpadła”. Jej etyka nie pozwoli usunąć ciąży co gryzie się z sposobem życia jaki praktykuje. Na razie stwierdziła, że nie ma potrzeby się martwić o dziecko. Tymczasem wybrała się na długi odprężający masaż i do sauny. Co się będzie przejmować! ![]() Zabijecie mnie, ale gdzieś mi wcięło zdjęcia z ciąży i mam tylko jedno plus porodowe… Teraz już nie było wyjścia i trzeba było powiedzieć o wszystkim Petroneli. Sobiesław zaprosił więc Zuzię na kolację, a przy okazji przypałętała się jakaś ich koleżanka z pracy. Gdy współpracownica biegała po piętrach ich rezydencji, reszta w salonie próbowała się nie pozabijać. Dosłownie... - Ty szmato! Jak mogłaś mi męża zabrać! - wrzeszczała Petronela Macierzanka. - Trzeba było go trzymać na smyczy! - odpowiadała Zuzia. Sobiesław musiał je rozdzielać i wtedy jego żona zobaczyła coś gorszego. - Chryste! Ona jest z tobą w ciąży?! - pytała już bliska omdleniu. Następnie pobiegła do kuchni w celu wypicia szklanki wody. - Widzisz mówiłem, że tak będzie! - powiedział Sobiesław. Wtedy usłyszeli potworny pisk koleżanki z pracy. Popatrzyli po sobie i pobiegli do kuchni. Tam szalało już piekło, a dokładniej sernik, który zbyt długo domagał się wyjęcia z pieca. Płomienie opanowały już całą kuchnię. Sobiesław po chwili zemdlał od dymu więc Zuzia wyniosła go z kuchni. Petronela chwilę potem dosłownie stała w ogniu. Koleżanka z pracy chwyciła gaśnicę i zaczęła gasić płomienie. Niestety sama nie przestrzegła zasady "upewnij się, że nie grozi ci niebezpieczeństwo" i razem z panią Petronelą Macierzanka odeszły do lepszego świata. Zuzanna nie wiedziała co zrobić, więc chwyciła telefon i zadzwoniła pod numer alarmowy. Wkrótce kuchnia została ugaszona, a Sobiesław odzyskał przytomność. Był naprawdę załamany tym, że jego małżonka nie żyje... Zuzanna dalej wygląda tak jak wcześniej, bo zdjęci są sprzed paru dni. ^^ |
![]() |
![]() |
|
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 4 (0 użytkownik(ów) i 4 gości) | |
|
|