![]() |
#192 | |
Guest
Postów: n/a
|
![]() Cytat:
|
|
![]() |
![]() |
#193 |
Zarejestrowany: 31.01.2010
Wiek: 28
Płeć: Kobieta
Postów: 383
Reputacja: 10
|
![]()
Nie ma mowy, nie możesz odejść. Miesiące bez twojego Ojsg, to mordęga. Chcę poznać dalsze losy twoich podopiecznych. Może dasz radę zajrzeć tu raz albo dwa na miesiąc, żeby uszczęśliwić nas nowym odcinkiem? Dotychczasowa historia jak zwykle genialna! ;3 ; c
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#194 |
Zarejestrowany: 09.01.2012
Skąd: Nibylandia
Płeć: Kobieta
Postów: 657
Reputacja: 10
|
![]()
Dziękuję wszystkim powyżej
![]() Ale tylko dziś oddałam się słabości. Obiecuję egzaminowy Buddo. Bo skoro dziś święto, to i ja poświętuję. A co! Dziś malutko zdjęć(jak na mnie), więcej tekstu. Pełny odcinek obiecuję we wrześniu ![]() Dla Meg. Odcinek 12 -Proszę! - dr Eryk Mitręga zawołał kolejnego pacjenta. Gibon wszedł przez uchylone drzwi do gabinetu. Rozsiadł się w miękkim fotelu i spojrzał na ciemnowłosego mężczyznę w średnim wieku. ![]() Ten poprawił okulary na nosie, skrzyżował nogi i zaczął: -Jak minął panu tydzień, panie Everdeen? -Zwyczajnie -odpowiedział tamten oschle. ![]() -A jak się miewa niemowlę? Gibon się jakby trochę rozchmurzył i odparł: -Bardzo dobrze. Rośnie i ładnie przybiera na wadze. ![]() Chwilę później dodał z czułością: -Jest taka delikatna i kochana. Zawsze się do mnie uśmiecha kiedy noszę ją na rękach. Ma takie małe paluszki i bystre spojrzenie. Cała mama -westchnął i ponownie przybrał obojętnym wyraz twarzy. ![]() Psycholog przewertował parę kartek i zapytał: -Czy to nie dzisiaj pańska siostra opuszcza Ośrodek Leczenia... -Tak -przerwał mu w połowie zdania Gibon. -Zaraz po wizycie jadę z mężem ją odebrać. ![]() -To chyba dobrze, że zdecydowała się na opuszczenie ośrodka. To oznacza, że jest gotowa. Skoro psychiatra nie ma żadnych zastrzeżeń do jej wypisu, to znaczy, że wszystko jest w porządku. Powinieneś się cieszyć. Oczywiście, przez jakiś czas, będzie musiała brać leki i widywać się z... ![]() -Wiem to wszystko. Chodzi o to, że w ogóle nie powinna się tam znaleźć. Nie umieszcza się ludzi w psychiatryku z powodu depresji poporodowej -rzekł rozgniewany. ![]() -Puszczę mimo uszu ten dysfemizm. Posłuchaj mnie Gibon, prawda jest taka, że gdyby twoja siostra Kleo nie zareagowała, Alba nie wyszłaby z tego sama. Pozostałeś bierny, kiedy ona potrzebowała cię najbardziej. Nieleczona depresja może się nasilać. Skutki mogły być opłakane. Mogła zrobić krzywdę sobie, albo nawet dziecku. ![]() -Radziłem sobie, wspierałem ją i pomagałem. -To by nie wystarczyło. Z tego co mówiłeś, miała trudną przeszłość i już wcześniej występowały epizody depresyjne. To, że zdecydowała się poddać opiece, było jej wyborem, a ty się na to zgodziłeś. Ale chyba wiem dlaczego jesteś dziś taki zły. ![]() Gibon spojrzał na doktora przez ramie i uniósł brwi. -Przez trzy miesiące nieprzerwanie opiekowałeś się siostrzenicą. Karmiłeś, bawiłeś. Teraz to matka zajmie się dziewczynką, a ty już nie będziesz miał wpływu na jej dalszy rozwój. -Sugerujesz, że chce odebrać jej dziecko? -powiedział wściekły. -Żegnam szanownego psychologa. Gibon skierował się w stronę drzwi. Mitręga zawołał za nim: -Minęło dopiero piętnaście minut pańskiej wizyty! -Ja myślę, że nasz czas się skończył. -To zapraszam za tydzień o tej samej porze!- zawołał za wychodzącym już rudzielcem. -Twoje niedoczekanie -wysyczał i wyszedł gabinetu. ![]() Ever czekał na niego w holu. Podniósł oczy znad magazynu i skwitował: -Płacę tysiąc simoleonów za godzinę u tego człowieka, żebyś ty mógł sobie do woli histeryzować. Brawo, to takie dojrzałe. ![]() Wstał z sofy i spojrzał na rudzielca.Ten zatrzymał się przed nim, wymierzył w jego klatkę palec wskazujący i powiedział gniewnie: -Ty mnie do tego zmusiłeś, więc zamknij się i przyjmij do wiadomości, że nie potrzebuję psychoanalizy. Obiecałem tobie i Kleo, że spróbuję. Dotrzymałem słowa, byłem tu cztery razy. Nie chcę już nic więcej słyszeć na ten temat. Teraz rusz się i jedziemy po Albę. ![]() W tym samym czasie Sutton wybrała się na spacer do parku z siostrzenicą. Kiedy mała grzecznie spała w wózku, ona siedziała na ławce i czytała książkę. -”Ojciec Sergiusz” Lew Tołstoj. Niezły wybór -zagadnął nieznajomy. ![]() Dziewczyna udając, że go nie słyszy, przewróciła stronę. On usiadł obok niej i wpatrywał się w dal. ![]() Wreszcie dała za wygraną, schowała książkę i spojrzała na nieznajomego. -To twoje dziecko? -zapytał. ![]() -Nie każda nastolatka z dzieckiem jest młodą matką -oburzyła się Sutton. ![]() -Przepraszam, chciałem po prostu zagadać. ![]() -Bardzo taktownie. -No przestań. Jestem Tony -powiedział i wyciągnął rękę w jej stronę. Zignorowała ten gest. -Skąd jesteś? Pierwszy raz cię tu widzę -nie dawał za wygraną chłopak. -Ale zapewne ostatni -odfuknęła i chwyciwszy wózek, odeszła. On siedział oniemiały. To była pierwsza dziewczyna, która go kiedykolwiek olała. ![]() *** Gibon nerwowo krążył po holu ośrodka. -Ileż można się szykować? -zapytał. -Gdybyś też mi przyniósł tyle fatałaszków, co jej, to pewnie czekałbyś na mnie do wieczora -wymamrotał i wrócił do czytania gazety. ![]() Wtem otworzyły się drewniane drzwi i stanęła w nich Alba. Uśmiechała się szeroko. ![]() Rudzielec na jej widok rozpromienił się, podbiegł do niej i mocno uściskał. ![]() -Albuś... -rzekł tylko. Głos mu się łamał i po chwili zaczął pociągać nosem. -Gibon, weź się w garść. Przecież wszystko w porządku -odparła wesoło. Po tych słowach rozbeczał się całkowicie. Ona przytuliła go mocniej i szeptała do ucha uspokajająco: -No ćśś... już dobrze. To ja powinnam płakać, a nie ty, głuptasie. ![]() Everdean w tym czasie rozmawiał z psychiatrą. Przyjął od niego receptę, uścisnął mu dłoń i zwrócił do ściskającej się dwójki: -Nie róbcie scen, wszyscy się na was patrzą. Tamci wybuchnęli śmiechem i odsunęli od siebie. ![]() Alba podeszła do czarnowłosego i również go objęła. Ten odwzajemnił gest niechętnie. -Dzięki Ever za wszystko. Za to, że pociągnąłeś za parę sznurków, abym mogła tu zostać. Nigdy nie zdołam ci się odwdzięczyć. -Tak, tak. Chodźmy już -odparł sucho, jednak przez jego twarz przemkną nikły uśmiech. Odetchnął z ulgą. Alba była pełna życia, jak wtedy, kiedy była nastolatką. Oczy znów jej błyszczały, a policzki nabrały delikatnych rumieńców. Ten widok był wart każdych wydanych przez niego pieniędzy. ![]() Dotarli do domu w świetnych nastrojach. Kobieta po drodze opowiadała zabawne historie, przesadnie gestykulując. Gibon dawno nie śmiał się tak szczerze, a Ever odzyskał spokój ducha. Atmosfera zmieniła się diametralnie, kiedy weszli do salonu. Alba zrobiła się spięta, a rudowłosy nerwowy. W pomieszczeniu stała Sutton z niemowlakiem na rękach. ![]() Popatrzyła na brata i kiedy zobaczyła jego zdezorientowaną minę, prychnęła znacząco. Podeszła do blondynki i pewnym ruchem włożyła jej w ramiona dziewczynkę. ![]() Małe lśniące oczka wpatrywały się w nieznaną twarz. Po chwili drobne usteczka zadrżały i wydobył się z nich przeraźliwy płacz. W pierwszym odruchu Gibon chciał zabrać dziecko, jednak Ever powstrzymał go, kładąc mu na ramieniu rękę. Alba wpatrywała się w swoją córkę z nieukrywaną ciekawością. Instynktownie zaczęła lekko bujać dziewczynkę. ![]() Robiła to tak długo, aż ta się uspokoiła. Zachwycona obliczem córki, przyciągnęła ją do piersi i pocałowała w alabastrowy policzek. Teraz już wszystko się ułoży. -pomyślała. ![]() Spojrzała na otaczające ją grono. Sutton stała spokojna. Ever gdzieś się ulotnił, a Gibon wpatrywał się w Albę z dziwnym wyrazem twarzy. ![]() -Jak jej dasz na imię? -zapytał Gibon. -Nie wiem, jak mam się zwracać do mojej ślicznoty. -Macie może jakieś propozycje? -zwróciła się do wszystkich. -Cytrynka! -zawołała, rudowłosa. -Gibon ciągle tak do niej mówi. Poza tym, pachnie cytrusami. ![]() -Sut, przestań. To śmieszne. Daj jej samej zdecydować -zganił ją brat. Blondynka roześmiała się cicho. Odgarnęła zabłąkany kosmyk z czółka niemowlaka i wciągnęła głęboko powietrze. Dotarła do niej delikatna woń owoców egzotycznych, tak cudowna, że zakręciło jej się w głowie. ![]() -A nie mówiłam! -zawołała Sutton i klasnęła w ręce. ![]() Wszyscy jednocześnie wybuchnęli śmiechem. Po chwili spokojnym głosem odezwała się Alba: -Lemon. Będzie miała na imię Lemon Carrol. ![]() C.D.N. Bonusik! W krainie bugów: ![]() ![]() ![]() ![]() ![]()
__________________
reality bites |
![]() |
![]() |
![]() |
#195 |
Zarejestrowany: 29.11.2005
Skąd: Chełm
Wiek: 31
Płeć: Kobieta
Postów: 1,140
Reputacja: 10
|
![]()
KOCHAM CIĘ!!!!!
![]() ![]() ![]() ![]() I zdrajco nie wysłałaś mi całego odcinka bez zdjęć przedpremierowo! Ale to nic i tak jest cudownie ![]() .... A nie.. Jesteś do dupy.. W ogóle nie lubię Twojej opowieści i masz BEZNADZIEJNYCH simów.. Bo podobno nie lubisz jak Ci się przesładza i za dużo komplementuje ![]()
__________________
Looks like a girl, but she's a flame.
So bright, she can burn your eyes... Better look the other way. |
![]() |
![]() |
![]() |
#196 |
Zarejestrowany: 18.03.2012
Skąd: jajecznica
Płeć: Kobieta
Postów: 969
Reputacja: 10
|
![]()
Aaa!! Jeju świetny odcinek
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#197 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Kochany kicajek! Wiedziałam, że i tak dodasz przed wrześniem.
Super odcinek, cieszę się że Alba z tego wyszła. Super zdjęcia z Lemon. Lubię to! =D |
![]() |
![]() |
#198 |
Zarejestrowany: 22.07.2008
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta
Postów: 960
Reputacja: 10
|
![]()
wróciłaaaśś kicajku ♥
Ciesze się że z Albą lepiej, malutka jest słodziutka.. A i Tony jest! ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#199 |
Zarejestrowany: 16.08.2011
Skąd: Califronia
Wiek: 27
Płeć: Kobieta
Postów: 250
Reputacja: 10
|
![]()
No wreszcie! Wcale tak dużo tekstu nie było ;D, teraz czekac do września..Czy ten Tony..to ten słynny Tony od eyvee?
![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#200 |
Zarejestrowany: 16.02.2011
Skąd: Z Fantazjolandii
Wiek: 36
Płeć: Kobieta
Postów: 1,062
Reputacja: 10
|
![]()
Yaaaay jest odcinek ;D! Sutton jest ladniejsza u ciebie niz u mnie, a tak sie staralam
![]() ![]() Bug jest zarabisty hahaha, z krola lwa xD nie no ale jaja. |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|