|
![]() |
#1 |
Admin Emeryt
Admin Kumpel Zarejestrowany: 28.03.2008
Wiek: 29
Płeć: Kobieta
Postów: 4,025
Reputacja: 18
|
![]()
Odcinek ilewen
Dzień przed rozprawą rozwodową Henry'ego i Eveline. Henry był zupełnie spokojny, pogodził się z rogami jakie przyprawiła mu żona. Czekał w spokoju na wyrok sądu. Wtem nagle po domu rozległ się dzwonek. W drzwiach stała Eveline:
- Czego tu chcesz? Przyszłaś oddać pieniądze? - Nie. Chciałam porozmawiać. Proszę, wysłuchaj mnie. - No to mów. Liczysz, że wpuszczę cię do domu? Nie bądź śmieszna. - Henry... nie chcę się rozwodzić, proszę przemyśl to. Wiem, że zrobiłam błąd, ale to było dla mnie jak zastrzyk adrenaliny. Nigdy żadnego z nich nie kochałam tak jak ciebie. To były tylko zabawki, nic nie znaczące. Kocham cię. - Zastrzyk adrenaliny? Zabawki? Kpisz sobie ze mnie? Tak się zachowuje kochająca żona? *****, please. ![]() - To chociaż pozwól mi tu zamieszkać. Mogę spać w piwnicy, robić za sprzątaczkę, kucharkę i niewiadomo co jeszcze. Nie mogę już mieszkać z tym obleśnym facetem. - A to niby dlaczego? Nie zaspokaja cię? - On mnie gwałci! Nie chcę już tak żyć. Jeśli ty mnie nie przygarniesz, zabiję się. - Ty mi grozisz? TY stawiasz mi warunki? Nie obchodzi mnie twoje życie. Dla mnie już umarłaś. Myślisz, że co? Wybaczę ci i będziemy szczęśliwą rodzinką? Nie bądź śmieszna. Widzimy się jutro w sądzie. Cześć! - trzasnął drzwiami Henry. Podniosło mu się ciśnienie, ale nie dał tego po sobie poznać. Poszedł spokojnie do salonu i włączył lokalną telewizję. Adam był szaleńczo zakochany w swojej nowej "starej" miłości. Wszędzie chodzili razem: do kina, restauracji, na spacery, do klubów. Byli tacy szczęśliwi. Wszystko było idealne, zbyt idealne... Było późne popołudnie, gdy Adam wybrał się do domu Sary. Powitała go gorącym pocałunkiem. Gdy weszli do domu na stole stał lekko przypalony placek cytrynowy. Zdaje mi się, że bez pieczenia, ale pewna nie jestem. Wybitna z niej kucharka ![]() - Adam wiesz co? Chcę być z tobą już na zawsze. - zalotnie wywijała widelczykiem. - Taa, ja też. - odezwała się romantyczna natura Adama. - Ale na pewno? Tak na zawsze zawsze? - Tak! - A myślałeś o ślubie? - w końcu odważyła się o to zapytać. - Myślałem. Kilka miesięcy temu. - odpowiedział lekko poirytowany. ![]() - Jeszcze raz cię za to przepraszam. Obiecuję, że teraz moja odpowiedź będzie zupełnie inna. - Pomyślę o tym. A teraz może chodźmy na spacer? - Jasne, chodźmy. W czasie spaceru nie wiele się do siebie odzywali. Każde z nich bało się cokolwiek powiedzieć. Tak sobie szli, szli i szli. Aż w końcu zboczyli z alejki i poszli w swoje ulubione miejsce: kilka drzew i staw oddalonych od wszystkiego i wszystkich. Było tam tak magicznie. Ale nie tym razem... - Patrz, tam ktoś leży! - krzyknęła Sara i podbiegła do osoby. ![]() Adam pobiegł za nią. - O mój Boże! Przecież to Eveline. - krzyknął. - Dzwoń po karetkę czy coś. A tymczasem Eva świetnie odnalazła się w roli matki. Dziś dzień, w którym wychodzi ze szpitala. W szpitalu zjawił się Henry. Przyjechał po raz pierwszy zobaczyć wnuczkę. Tak był pochłonięty imprezami i rozwodem, że zapomniał o nich zupełnie. Wszedł do pokoju, podszedł do kołyski z dzieckiem i: - Ojej jaka ona śliczniutka. Na szczęście nie odziedziczyła urody po mamusi. - wziął Emmę na ręce. - Ty nasza mała kruszynko. ![]() - Szybko się u nas zjawiłeś nie ma co. - ironizowała Eva. - A co z Adamem? Po tym jak go wyrzuciłam już tu nie przyszedł. Dalej jest z tą jak jej tam...Sarą? - Owszem jest. I nie wydaje mi się, że przestanie z nią być. Jest w niej szaleńczo zakochany. - Co za głupek. Będzie jeszcze tego żałował, no ale... - rozmowę przerwał David. - Witam pana! Jestem David Booster. Przepraszam, czy mógłbym na chwilę małą? - podszedł do Henry'ego. ![]() - Po co? - zerwała się Eva. - Spokojnie. Chcę pobrać próbkę śliny do analizy. David zrobił swoje i wyszedł. Henry zainteresował się kim był ów mężczyzna, lecz w odpowiedzi usłyszał, że był lekarzem. Nie było sensu ciągnąć tematu. - Weźmiesz nas do domu? - zapytała Eva patrząc na zegarek. Henry oczywiście się zgodził, w sumie to nie miał innego wyjścia. Eva wydarła by się na cały szpital, że jest nic nie wartym ojcem i dziadkiem. Lepiej wrzucić na luz ![]() Po kwadransie byli na miejscu. Eva zaniosła dziecko do jej pokoiku, który był delikatnie mówiąc...mało odpowiedni. No ale cóż. ![]() Położyła Emmę w łóżeczku i poszła wziąć prysznic. Remontem zajmiemy się później ![]() - Panie doktorze? Czy ona przeżyje? - Jest pan kimś z rodziny? - Jestem jej pasierbem. - W takim razie przeżyje. Jest ciężko ranna, ktoś brutalnie ją pobił. Widać miała wrogów. Za chwilę będzie tu policja, proszę się nie oddalać. ![]() Tak też zrobili. Adam opowiedział policjantom o kochankach Eveliny i o jej zbliżającym się rozwodzie. Obiecali wziąć to pod uwagę i pozwolili odejść. Poszli do Sary na małe co nieco? Przecież po co iść do domu/zadzwonić do Henry'ego i powiedzieć co się stało? Baraszkowanie jest ważniejsze. Minęła noc. Henry był wyjątkowo niewyspany. Całą noc słyszał ryk Emmy. To dziecko bez przerwy ryczy!! No ale cóż. Wyszykował się i poszedł do sądu na rozprawę. Zdziwił się, gdy nie zobaczył nigdzie Eveline. Wszedł na salę i zajął miejsce. Chwilę później wszedł sędzia. - Czy zjawił się Henry Chooser? - Tak wysoki Sądzie. - Jest pan zatrzymany pod zarzutem pobicia swojej małżonki, Eveline Chooser. Zabrać go! - Ale jak to, co jest? Ja nic nie zrobiłem!!! - krzyczał Henry, ale bezskutecznie. ![]() Policjant wyprowadził go z sali. |
![]() |
![]() |
|
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|