![]() |
#61 | |||
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]() Cytat:
Cytat:
![]() Cytat:
![]() Dzięki za komenty ![]() Mapkę zrobię jak już wszyscy mieszkańcy będą mieć swoje domki. Ostatnio remontuję swój najstarszy zachowany blok (a w zasadzie buduję od nowa ;]) i, miejmy nadzieję, wszyscy się w nim zmieszczą ![]() Dzisiaj bardzo dużo tekstu (nazwałam sobie tę opowiastkę "the big story" ;]). O rodzinie (cóż, w sumie trudno to nazwać rodziną...) Ławeckich wspominałam coś niecoś w ostatnim poście, aczkolwiek ten dzisiejszy w całości poświęcę im. A następnym razem smaczki studenckiego życia, bo jest o czym opowiadać xD Bardzo ciekawie sobie grałam miesiąc temu ;] ...
Nie myliła się. Jego słowa były dla niej jakby wyrokiem, ciosem - zbyt mocnym, by nie ugiąć się pod jego siłą. Próbowała sobie wyobrazić, jak to się wszystko stało, jeszcze zanim on sam w wielkim skrócie opowiedział jej, jak udało mu się dostać do domu i zrobić to. Wiedziała, że w gruncie rzeczy nie miał wyrzutów sumienia, tylko po prostu to było dla niego trudne, szczególnie, że nie wyobrażał sobie, że miałby tak jak jego ojciec potraktować swojego synka i jego matkę. Ale z drugiej strony Kastor - w przeciwieństwie do Anzelma - kochał swoją rodzinę. Ojciec zaś był kanalią, która w końcu musiała ponieść karę za swoje czyny. Stojąc parę metrów od drzwi o niczym innym nie myślał. ![]() ... Anzelm Ławecki i Felicja Jagódek mieli dwie córki - starszą, Jesikę i młodszą, Roksanę. Obie były blondynkami, aczkolwiek do najpiękniejszych nie można było ich zaliczyć. Po śmierci matki i wypadku samochodowym, w którym ich ojciec uszedł z życiem jako kaleka, to one musiały zajmować się domem. W dodatku renta staruszka nie wystarczyła na wszystko, więc Jesika starała się dorabiać. Jej marzeniem były też studia prawnicze, jednak ze względu na sytuację rodzinną nie mogła sobie na nie pozwolić. Jednak to nie były jedyne kłopoty, z jakimi borykała się najstarsza z dziewczyn. Jej nastoletnia siostra nie dość, że niechętnie się uczyła, to dodatkowo miała kilkoro podejrzanych "znajomych". ![]() W gruncie rzeczy byli to koledzy ich ojca, dużo starsi od niej, jednak to zdawało się jej nie przeszkadzać w budowaniu więzi, które po jakimś czasie stały się dla niej "miłością". Jesika wiedziała, że to fikcja i ostrzegała siostrę, by nie zrobiła czegoś głupiego, ta jednak ją ignorowała lub też odpyskiwała. "Co ty możesz o tym wiedzieć? Przecież nigdy nie miałaś nawet chłopaka!". Wypominanie jej samotności raniło dziewczynę doszczętnie. Zawsze chciała poznać kogoś mądrego, inteligentnego, z którym nie musiałaby klepać biedy i bać się, jednak wiedziała, że ze swoim statusem społecznym zawsze będzie poza zasięgiem takich chłopaków. Nie miała sobą nic do zaoferowania - nie była ładna, nie miała szans na dalszą edukację, była uwiązana przez obowiązki i odpowiedzialność za najbliższych... Dlatego też chciała, żeby Roksanie się udało w życiu. Tej jednak nie obchodziło to, co myśleli inni. Któregoś dnia obróciło się to przeciwko niej. Przybiegła do siostry z płaczem i powiedziała, co się stało. A stało się to, czego Jesika najbardziej się obawiała. ![]() Roksana miała zostać mamą, a co najgorsze, nastoletnią... Dziewczyna zaczęła przepraszać i błagać ją, żeby nie wyrzucała jej z domu i zarzekała się, że odda dziecko do adopcji... W pierwszej chwili to jednak nic nie dało - nerwy wzięły górę nad Jesiką. ![]() Nie na tyle jednak, żeby znienawidzić winowajczynię. Doskonale wiedziała, że będzie miała teraz jeszcze więcej obowiązków, będzie jeszcze bardziej zmęczona i sfrustrowana, jednak mimo wszystko postanowiła dzielnie wspierać młodą mamę. ![]() I w żadnym wypadku nie pozwoli, żeby jej siostra musiała oddać dziecko w obce ręce. Zupełnie inna była natomiast reakcja przyszłego dziadka. Zdawało się, że wnuk albo wnuczka będzie dla niego towarzystwem lepszym od telewizora i szachów, przed którymi przesiadywał całymi dniami. ![]() Z każdym miesiącem młoda mama stawała się spokojniejsza. Wielka panika nastąpiła tuż przed porodem, a ten odbył się, ku zaskoczeniu wszystkich, trzy tygodnie przed terminem. Dziewczynka, która się urodziła, była co prawda chorowita, jednak bynajmniej nie z tego powodu, że przyszła na świat za wcześnie, tylko raczej przez to, że w takiej rodzinie... Otrzymała imię Zenobia, w skrócie Zeni. ![]() Opieka nad nią zajmowała dużo czasu. Roksana zostawała zazwyczaj sam na sam z córeczką. Z początku było ciężko - trzeba było ciągle mieć na nią oko, dmuchać i chuchać na nią, byle by nie złapała jakiegoś wirusa... Było to o tyle ciężkie, że mieszkali w dość starej chatce pod lasem i nie było pieniędzy na remont, a w szczelności na wymianę okien, która była niezbędna... Z dnia an dzień jednak młoda mama stawała się coraz pewniejsza. I w końcu zaczynała rozumieć, że miłość to coś więcej niż puste słowa... ![]() ![]() ![]() ![]() Zdawało się jednak, że i Jesika miała nareszcie na własnym przykładzie się o tym przekonać. W sąsiedztwie pojawił się ktoś nowy. ![]() Chłopak w jej wieku, zwykły budowlaniec, bez żadnego wykształcenia, bez wielkiej urody, ale mający to coś... Zachowywał się co prawda jak typowy przedstawiciel niższych warstw społeczeństwa, ale coś w jego charakterze nie dawało jej spokoju. Postanowiła go bliżej poznać. Dużo rozmawiali. Miron Nikoniecki okazał się być wrażliwym, inteligentnym mężczyzną, którego życie również zmusiło do rezygnacji z marzeń. Nie potrafił się jednak odnaleźć w swoim dotychczasowym środowisku i postanowił przeprowadzić się. Szybko zostali przyjaciółmi, jednak ze względu na nadmiar obowiązków widywali się rzadko. Jeśli już jednak do spotkań dochodziło, zazwyczaj siadali u niego na kanapie i dyskutowali. O wszystkim, ale przede wszystkim o życiu. Jesika dość szybko spostrzegła, że jest w nim zakochana, ale bojąc się zniszczenia ich przyjaźni starała się ukrywać te uczucia. Nie mogło to jednak trwać w nieskończoność. Skończyło się dziwnie - po jakimś czasie Miron oświadczył się jej. ![]() Czuł, że razem dają radę, że jeszcze będą szczęśliwi... Nie mogła odmówić, w końcu o tym właśnie marzyła. Niedługo potem narzeczeni stali się małżonkami. ![]() ![]() ![]() Ślub był bardzo skromny ze względu na brak pieniędzy. Przez jakiś czas postanowili mieszkać oddzielnie - w domku Ławeckich nie było miejsca, a Jesika nie chciała zostawiać siostry, siostrzenicy i taty, którzy ciągle potrzebowali jej pomocy. Na szczęscie Miron to rozumiał i obiecał, że będzie im pomagał, jak to tylko będzie możliwe. Z maleńkiej Zeni robił się mały urwis - pod nieobecność mamy ona czmych! do kałuży. I taplanko do upadłego ![]() ![]() ![]() Na pewno taka sytuacja nie miałaby miejsca, gdyby urządzenia w domu nie były przestarzałe - dość często w wyniku awarii któregoś łazienka dosłownie tonęła... Same nie potrafiły sobie z tym poradzić, na mechanika nie było ich stać (a co dopiero na odnowienie domku), a mąż Jesiki nie zawsze miał czas, żeby do nich wpaść. Oczywiście uwaga wszystkich domowników skupiona była wokół najmniejszej panny Ławeckiej. Na szczęście jej początkowo wątłe zdrowie odchodziło w niepamięć. ![]() ![]() Wszyscy w gruncie rzeczy byli szczęśliwi. Żyli co prawda bardzo ubogo, jednak mieli siebie... Atmosferę spokoju trochę zachwiało pewne niespodziewane wydarzenie. Otóż okazało się, że państwo Nikonieccy zostaną rodzicami! ![]() Ich radość była niezmierna, aczkolwiek przyćmiewała ją niemal zupełnie obawa - co teraz z nimi będzie? Teraz, gdy lada moment na świat miało przyjść ich dziecko musieli coś zmienić. Jesika nie wyobrażała sobie dalszego mieszkania oddzielnie, ale równocześnie czuła, że wyprowadzając się od siostry nie będzie miała żadnej pomocy przy dziecku - jej mąż, żeby powiązać koniec z końcem, musiał zacząć dorabiać... ![]() - Zostanie po staremu - oznajmił jej któregoś dnia Miron. - Jeśli uda mi się odłożyć odpowiednio dużo pieniędzy, wtedy zrobię to tak, ze wszyscy będziemy razem. - Co masz na myśli? - zapytała jego żona. - Wyremontuję stary dom. Mam już jeden na oku. Jest na tyle duży, że wszyscy się w nim zmieścimy. - Ale... - Kwestię finansową zostaw mnie. Wiem, że nie obejdzie się bez kredytu, ale nie ma innego wyjścia. Czas nagli, Jesi. Chciałbym wreszcie mieć was przy sobie. - Wiem... Pomożemy ci, jak tylko się będzie dało. Teraz, kiedy Zeni jest już trochę większa, Roksana rozgląda się za pracą. - Zostawi cię samą z dwójką dzieci i niepełnosprawnym ojcem? - Poradzę sobie... - Jesteś pewna? - Chyba nie mam innego wyjścia. W ciągu tych kilku miesięcy rozpoczął się remont domu. Dzięki znajomościom i własnej, ciężkiej pracy Mirona udało się zmniejszyć koszty do minimum. Ponadto pewne rzeczy w domu nie musiały być wymieniane. Kafelki w łazienkach były w dość dobrym stanie, tak samo szafki kuchenne. Bardzo natomiast ucierpiał wtedy związek Jesiki i Mirona - nie widywali się prawie wcale. Było im z tego powodu bardzo ciężko - on miał wyrzuty sumienia, że ją zaniedbuje, jej brakowało wsparcia. I oboje zastanawiali się, ile są jeszcze w stanie wytrzymać... W końcu po tylu miesiącach oczekiwania, na świat przyszło pierwsze dziecko Mirona i Jesiki. Otrzymało ono imię Lesław, po zdobieniu - Sławek. Turkusowe oczy odziedziczył po tacie i miał blond włosy jak jego rodzice. ![]() Macierzyństwo dodało Jesice skrzydeł. Nawet zmęczenie nie było dla niej takie straszne. Mama Zenobii zaś wychodziła do pracy wieczorami, by w dzień pomagać siostrze. Natomiast młodemu tacie zaproponowano zmianę pracy. Ten zgodził się - jego doświadczenie i umiejętności zostały dodatkowo wycenione na więcej niż kiedyś. W dodatku po odbyciu kursów miał szansę awansu. No i przede wszystkim miał więcej czasu na pracę przy remoncie domku i na odwiedzanie swojej powiększonej rodziny. ![]() ![]() Oprócz spędzania czasu z domownikami, nieraz zajmował się nieszczelnymi kranami, psująca się lodówką i innymi usterkami... ![]() Dzieci rosły jak na drożdżach i w mgnieniu oka Sławek skończył roczek. Zeni zaś była nie tylko na tyle duża, żeby spokojnie bawić się z małym kuzynem, ale także, by iść do przedszkola. Wtedy także Roksana zmieniła pracę. A młoda mama... Jakkolwiek jej pierwsza ciąża była dla wszystkich sporym zaskoczeniem, tak druga była jeszcze większym... Wtedy jednak nie było powodów do obaw - mieli się wkrótce wprowadzić do nowego domu, pieniędzy było więcej, Sławek był bardzo spokojnym dzieckiem... Mimo to Jesika czuła, że coś jest nie tak. ... - W zasadzie to nic nie zrobiłem - mówił drżącym głosem. - Wjechał do środka na tym swoim pożal się Boże wózeczku, ja mu wtedy zakneblowałem usta, żeby nie ryczał jak opętany. Wziąłem go za fraki, coś mu powiedziałem i z całej siły rzuciłem nim o podłogę. Jeszcze głową zarył o brzeg kibla. Kiedy się nad nim nachyliłem, nie oddychał, więc otworzyłem okno i zwiałem stamtąd. - Tylko tyle? - zapytała z przejęciem dziewczyna. - Tak. Powiedziawszy to wyszedł z pokoju, a potem z domu. ... Pewnej nocy ni stąd ni zowąd obudziła się. Wydawało jej się, że w łazience słyszy kapanie wody z niedokręconego kranu. Poszła sprawdzić, czy wszystko w porządku. Zastanowiło ją jednak włączone światło, widoczne przez niedomknięte drzwi. Miała nadzieję, że to tata o nim zapomniał, gdy wyjeżdżał. Gdy weszła do środka, serce zamarło jej z przerażenia. ![]() Otwierając oczy zorientowała się, że jest w szpitalu. Jak się potem okazało, zemdlała i przez dłuższy czas nie można było jej ocucić. Podczas późniejszej rozmowy Roksana wyjaśniła jej, co się tak naprawdę stało. To nie był zwykły wypadek. Ktoś z premedytacją zabił ich ojca. Przesłuchaniom zdawało się nie być końca. Obie były zmęczone ta sytuacją tak samo jak i tym, że co chwilę jakiś umundurowany człowiek kręcił się po ich domu i po raz setny "zbierał dowody". W dodatku trzeba było zorganizować pogrzeb, co spadło na młodszą z sióstr. Jesika nie była w stanie o tym nawet myśleć. Ciągle prześladował ją widok leżącego bez ruchu ojca. Pewnej nocy kobieta obudziła się z krzykiem. ![]() Wyglądało na to, że lada chwila zacznie rodzić... Mała Zeni poleciała po pomoc do sąsiadów, a gdy ci przyszli, jej mama i ciocia szybko odjechały. Do szpitala. Obie kobiety obawiały się najgorszego... I najgorsze nastąpiło. Po tygodniu pani Nikoniecka wróciła do domu. Wyglądała tak, jakby uszło z niej całe życie. ![]() Wmawiała sobie, że to jej wina - nie cieszyła się z drugiego dziecka, więc je straciła. Nie była w stanie spojrzeć niedoszłemu starszemu braciszkowi w oczy. A ten tak bardzo chciał do mamy... ![]() - Miron? - zapytała Roksana, słysząc znajomy głos w słuchawce. - Tak, to ja. Co z nią? - zapytał zniekształcony głos. - Boję się o nią - wyłkała Roksana. - Nie chce jeść ani pić, nie śpi po nocach i cały czas powtarza, że to jej wina... - Wspominała coś o mnie? - Nie. I nie wiem czemu... Ale proszę cię, przyjdź jak najszybciej. - Myślisz, że to coś da? - Nie wiem, Miron, ale musisz chociaż spróbować z nią pogadać. - Boję się jej reakcji... Ale dobrze, zaraz będę. Jego obawy się potwierdziły. Nie dość, że Jesika nie chciała z nim porozmawiać, to jeszcze kazała się mu wynosić i nigdy nie wracać... Szedł do domu ze złamanym sercem. Wszystko zrobił dla niej, cierpliwie wyczekiwał dnia, w którym skończą się ich problemy i żył nadzieją, że jest coraz bliżej. Łzy kapały na chodnik, a on nie wiedział, co ma ze sobą zrobić. Najchętniej spakowałby walizki i uciekł stąd jak najdalej. Nie chciał już więcej cierpieć. Za dużo sił wpakował w podtrzymywanie tego związku, który i tak pewnie miał się wkrótce oficjalnie rozpaść... To były bardzo trudne dla wszystkich miesiące. Roksana przekonywała go, żeby nie zostawiał tak tego, starała się go pocieszyć, natomiast sama zgłosiła się o pomoc do psychologa. W zasadzie to nie ona sama potrzebowała pomocy, tylko jej siostra. Na efekty trzeba było jeszcze trochę poczekać, ale opłaciło się. Któregoś dnia Jesika wyszła z pokoju i po prostu zapytała, gdzie jest Sławek. Kiedy ten znalazł się w zasięgu wzroku swojej mamy i nieśmiało do niej podszedł, ta ze łzami w oczach mocno go przytuliła. Tego samego dnia na prośbę Roksany w domu zjawił się Miron. Widząc żonę siedząca ze spuszczoną głową, zwątpił. Musiał jednak spróbować. - Jesi, pamiętasz mnie? - zapytał, starając się spojrzeć jej w oczy. ![]() - Miron... - powiedziała słabo. - Tęskniłam za tobą. Gdzie byłeś? - Miałem ostatnio dużo pracy - powiedział, powstrzymując się od płaczu. Nie mógł jej przecież powiedzieć prawdy... - A jak tam dom? - Jest gotowy. - Kiedy się przeprowadzamy? Zdziwiło go to, jak łatwo może rozmawiać z nim na takie zwykłe tematy. Jak bardzo wydobrzała... - Kiedy tylko będziecie miały ochotę - oznajmił. - Oh, nie mogę się doczekać! - uśmiechnęła się. - Jesi... - No? - Ja też strasznie za tobą tęskniłem. - Ale teraz już będzie dobrze, prawda? - zapytała z dziecięcą naiwnością. - Tak, na pewno... - Na pewno powiedziałam ci coś niemiłego kiedyś i dlatego nie przychodziłeś - wypaliła nagle. - Nie chciałam, żeby to tak wyszło. - Wiem, kochanie. Nie jestem na ciebie zły. - Przepraszam. - Nie przepraszaj, przecież mówiłem ci... - Mimo wszystko. To było dla nas wszystkich trudne i nie chcę, żeby drugi raz się coś takiego wydarzyło. Nie wiem, co bym zrobiła bez was. - Jesteśmy twoją rodziną i zawsze będziemy przy tobie. - Siostra na pewno mnie nie zostawi, ale małżeństwo może się w każdym momencie rozpaść... Nie wybaczyłabym sobie, gdybyś nie chciał się więcej ze mną zobaczyć - łzy zabłysły w jej oczach. - Jeśli dwoje ludzi się kocha, nie ma takiej możliwości. Zresztą... Skoro nasze przetrwało taką próbę, przetrwa i kolejne. ![]() - Mimo wszystko? - gdy zadała to pytanie, od razu pojął, o co jej chodzi. - Mimo wszystko - odpowiedział, po czym ją przytulił. ![]() Chociaż wtedy tak o tym nie myślał, właśnie wygrywał walkę o swoje małżeństwo. Miesiąc później przy cieście truskawkowym i butelce wina dorośli członkowie rodziny uczcili pierwszy dzień w nowym domu. Kiedy oni beztrosko rozmawiali i śmiali się do woli, dzieciaki bawiły się razem w nowym, większym saloniku. ![]() - Dziękuję ci za wszystko, Miron - powiedziała Jesika, gdy zostali sam na sam. - Jesteś dla nas wszystkim. - A wy dla mnie nawet więcej, niż wszystkim - odpowiedział uszczęśliwiony Miron. ![]() Więc warto było... Ciąg dalszy nastąpił. ... Ostatnio edytowane przez Liv : 08.04.2016 - 18:18 |
|||
![]() |
![]() |
|
![]() |
#62 |
Zarejestrowany: 02.07.2012
Skąd: woj. zachodniopomorskie
Płeć: Kobieta
Postów: 101
Reputacja: 10
|
![]()
Łaaaał to jest naprawdę świetne. Czytałam to z taką ciekawością. Jesteś świetna w pisaniu i w wymyślaniu historii.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#63 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Jak śmiesz mówić, że one są brzydkie?
Historia świetna... W końcu jakieś szczęśliwe zakończenie. Podziwiam Cię za te pomysł i sposób w jaki piszesz. Piękna historia. ![]() |
![]() |
![]() |
#64 |
Zarejestrowany: 28.09.2012
Płeć: Kobieta
Postów: 18
Reputacja: 10
|
![]()
No i mamy happy end
![]() Piszesz ciekawie i masz świetne pomysły na te rodzinki, nie to co ja .____. Chcę już następną część ![]() Ostatnio edytowane przez Add. : 01.10.2012 - 13:44 |
![]() |
![]() |
![]() |
#65 |
Administrator
Zarejestrowany: 17.01.2006
Skąd: z kabiny F-14 Tomcat
Płeć: Kobieta
Postów: 3,862
Reputacja: 15
|
![]()
Nieźle, naprawdę nieźle
![]() ![]() ![]() I odnośnie wcześniejszego: jak mogłoby mnie tu zabraknąć ![]()
__________________
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
#66 |
Zarejestrowany: 10.12.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 1,062
Reputacja: 12
|
![]()
ugh.... Trochę długie, ale warto było przeczytać
![]() ![]() ![]()
__________________
Majestatyczność
|
![]() |
![]() |
![]() |
#67 |
Zarejestrowany: 12.03.2011
Skąd: łóżko
Płeć: Mężczyzna
Postów: 1,444
Reputacja: 10
|
![]()
no no, muszę ponadrabić
odcinek jak zawsze mi się podoba, wszystko w twoim stylu, ale... DLACZEGO ZABIŁAŚ DZIECKO?! -,-' + zdaje mi się, że trochę za szybko lecisz z historią + 2 - ZABIŁAŚ I DZIECKO I STARUSZKA W JEDNYM ODCINKU, no jak mogłaś ![]()
__________________
![]() I found my own way... :] |
![]() |
![]() |
![]() |
#68 |
Zarejestrowany: 20.09.2012
Skąd: Polska
Płeć: Mężczyzna
Postów: 644
Reputacja: 12
|
![]()
O Boże, jakie to świetne... Jak ty to robisz ? ♥♥♥
|
![]() |
![]() |
![]() |
#69 | |||||
Moderatorka Emerytka
Zarejestrowany: 12.12.2007
Skąd: Million miles away
Płeć: Kobieta
Postów: 5,666
Reputacja: 53
|
![]() Cytat:
![]() Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Dziękuję Wam ![]() Ciąg dalszy The Big Story kiedyś. Może za rundę, dwie. Ostatnio nie mam czasu, żeby siąść i zagrać tak jak trzeba, więc może to potrwać. W każdym razie tak sielankowo jak teraz na pewno nie będzie ;] No i studenci. Część pierwsza. ...
Felka Sylwin i Jaś (John) Wolański Oboje marzyli o sławie i pieniądzach, dlatego udali się odpowiednio na aktorstwo i ekonomię. ![]() Jaś od zawsze jednak oprócz zainteresowania pieniędzmi wykazywał talent muzyczny i bardzo dużą kreatywność. Interesowały go również filmy, a najbardziej sposób ich powstawiania. Gdyby kiedyś nadarzyła się taka okazja, na pewno zrobiłby coś w tym kierunku. ![]() Felka chciała być aktorką, lub, gdyby się nie udało jej zrobić kariery w tym zawodzie, modelką. W szkole była znana ze wiedzy na temat najnowszych trendów panujących w modzie, w dodatku starała się do nich stosować. Na tym zdjęciu z młodszym bratem, Gawłem. Znajomość tych nastolatków zaczęła się prozaicznie. ![]() Ale szybko się rozwinęła i bum! Tak powstało zauroczenie ![]() ![]() Studia były głównie czasem rozwoju umiejętności - jeśli dobrze pamiętam, Jaś zdobył 10 punktów logiki ![]() Wspólne marzenia i ambitne plany na przyszłość nie pozwoliły ich rozłączyć przez te lata. Po odebraniu dyplomów wrócili do Nieznanowa, gdzie wprowadzili się do niedawno wyremontowanego mieszkanka w najstarszym bloku w miasteczku ![]() ![]() ![]() ![]() Póki co nie są nawet zaręczeni i skupiają się głównie na rozwoju kariery zawodowej. A ślub? Może kiedyś... Jaś ze względu na kontakty międzynarodowe w swojej firmie i wzrastająca popularność swojej osoby kazał do siebie zwracać się "John". Kot wie - może kiedyś zmieni imię na stałe? Trusia Wolańska (kuzynka Jasia ![]() Panna Gertruda była od zawsze prostą, spokojną i uroczą młodą damą. Nigdy nie brakowało jej znajomych. Na pewno niejeden facet straciłby głowę dla takiej dziewczyny ![]() ![]() Jej towarzystwo szczególnie cenił sobie jeden z jej przyjaciół... Podobnie sprawa miała się z Maksymem Iworskim - fanem samochodów (tą pasją zaraził go ojciec, mechanik-amator, Natan) ![]() i gier na konsole (dzieloną wspólnie z przyjacielem, Kajtkiem Armin). ![]() Ten dobrze ułożony chłopak z wielkim poczuciem humoru i wrodzoną zaradnością któregoś dnia poprosił pannę Wolańską o chodzenie... Mimo iż byli ze sobą sporo czasu, na studiach zamieszkali oddzielnie. Postanowili, że jak małżeństwo będą dopiero po ślubie ![]() ![]() ![]() Trusia jako dorosła wyładniała :> ![]() A Maksiu mieszkając z 3 kumplami mógł dalej cieszyć się rywalizacją z Kajktkiem... ![]() (i wzajemnie, co widać na zdjęciu) ![]() Albo Marcinem, ale tego nie mam na zdjęciach. Zaręczyli się ![]() ![]() ![]() Skończyli z wyróżnieniem, zamieszkali w domku rodzinnym pana Iworskiego i szykują się do wesela ![]() Tymek Stanek i Linda Pamryk Tymek, to, po pierwsze, brat bliźniak i najlepszy przyjaciel Niny. ![]() A po drugie, buntownik lubiący ostrego rocka i perkusista-amator. ![]() Z czasem jednak jego charakter stawał się coraz bardziej nieznośny. Dobrze (nawet lepiej niż rodzona siostra) rozumiała go tylko jedna osoba. ![]() Ta rudowłosa dziewczyna, Linda Pamryk, była niemal dokładnym klonem duszy Tymka. Mieli wspólne zainteresowania i oboje koniecznie chcieli żyć "po swojemu". Wyobrażali sobie swoje wspólne życie jako jedną wielką przygodę. Tak, byli w sobie zakochani, ale nigdy nie brali swojego związku do końca na poważnie. ![]() Nie chcieli zakładać rodziny i ogólnie rozumiana szara rzeczywistość, nuda i rutyna miały być im obce. Studia - znane powszechnie jako jeden z najlepszych okresów w życiu - postanowili wykorzystać na maksa. Sex, drugs and rock'n'roll. ![]() ![]() ![]() Mijał semestr za semestrem, oceny nie były najlepsze, ale to ich nie obchodziło. Jednak któregoś dnia ktoś powiedział temu "stop". ![]() Linda miała nadzieję, że to tylko problemy z żołądkiem, które same miną. Nie miała pewności, ale wolała, żeby jej chłopak nie dowiedział się, że to wcale nie jest takie pewne... Nudności i złe samopoczucie nie mijały jednak. Znajoma poradziła jej zrobić test ciążowy. Wynik był pozytywny. Jej zachowanie i to, że unikała napojów w procentami dało Tymkowi do myślenia. A ona nie była w stanie dłużej ukuwać swojej ciąży. Brzuszek stał się zbyt widoczny... ![]() ![]() I stało się. W zasadzie nie oznajmiła mu niczego nowego, potwierdziła tylko jego obawy. Właściwie to on zapytał ją wtedy wprost, czy jest w ciąży i czy on jest ojcem. Tak i tak. "Dlaczego mi nic nie powiedziałaś? Ty szmato, okłamywałaś mnie przez cały czas!", usłyszała wtedy. "Nie smakuje ci alkohol! K****, jak mogłem być taki głupi, żeby w to uwierzyć?!" ![]() "To skoro już wiesz, musimy coś z tym zrobić. Nie możemy tak dalej żyć...", powiedziała. Jednak Tymek zdawał się nie mieć zamiaru z niczego rezygnować. "Ostatecznie to ty chodzisz z brzuchem, nie ja. I to jest TWÓJ problem co z tym dalej zrobisz" - powiedział. "Więc nie obchodzi cię co będzie ze mną i twoim dzieckiem?!" ![]() I tak dalej... Z dnia na dzień coraz częściej mijali się bez słowa, a kiedy Linda chciała pogadać, on albo nie miał na to ochoty, albo wywoływał kłótnię... Ktoś postanowił wykorzystać tą sytuację. Dora Martyniuk, przyjaciółka Tymka, odkąd rzucił ją chłopak, zdawała się być coraz bardziej zainteresowana swoim kolegą. Pewnego dnia przechodząc koło ich domku zauważyła, że chłopak idzie z workiem na śmieci w stronę kosza. Wywiązała się między nimi rozmowa. ![]() Jej towarzystwo bardzo poprawiło mu humor, tym bardziej, że był tymczasowo sam w domu. ![]() Zaprosił ją do środka. Okazało się, że chcą dokładnie tego samego... ![]() Ale do niczego poważniejszego nie doszło. Kiedy jednak Tymek zaczął myśleć nad tym wszystkim - ciążą Lindy, tym, co czuje do Dory, sensem jego dalszego studiowania i zbliżającymi się imprezami - do głosu zaczął dochodzić rozsądek. I, przede wszystkim, wyrzuty sumienia. Zniknął wtedy na całą noc - miał wystarczająco dużo czasu, żeby zastanowić się nad swoim życiem. Czuł, że tak dłużej nie może być, że czas dorosnąć... Dopiero po takim czasie zaczęło naprawdę do niego dochodzić, że będzie miał dziecko. Że dziewczyna, którą kocha, cierpi przez niego. Że zdradził ją... Że czas z tym skończyć. Kiedy o poranku wrócił do domu, nie zastał nikogo. Postanowił poprosić siostrę o spotkanie. Opowiedział Ninie o wszystkim, bez pomijania szczegółów. Widać było, że dziewczyna bardzo się tym przejęła, a równocześnie cieszyła się, że jej brat w końcu zmądrzał... I że zechciał z nią o tym szczerze porozmawiać, co wcześniej nie było możliwe. Mimo że nie przepadała ona specjalnie na dziewczyną Tymka poradziła mu, by przeprosił ją za wszystko i jak najszybciej się jej oświadczył. Co do tego ostatniego Tymek nie był przekonany, ale obiecał, że pomyśli nad tym. ![]() Kiedy Linda wróciła do domu, zebrał się w sobie i ze łzami w oczach wyznał wszystko. ![]() Dziewczyna widziała, że naprawdę żałuje. Chociaż bardzo zabolało ją to, co zrobił z tą dziewczyną i jak ignorował ją przez te kilka miesięcy, postanowiła mu przebaczyć. ![]() On natomiast wiedział doskonale, że na tym nie może się skończyć i że musi na nowo zdobyć jej serce. Zaczął od drobnostki, która bardzo ją zaskoczyła. Nigdy wcześniej nie interesował się przebiegiem jej ciąży. Nie pytał o wyniki badań, ani samopoczucie, ani w ogóle o nic. Postanowił nadrobić to wszystko i samemu się przekonać, czy z ich maleństwem jest wszystko w porządku. ![]() ![]() Dopiero wtedy do niego dotarło, jak bardzo cieszy się z tego, że zostanie tatą i jak bardzo kocha te dwie istotki... ![]() Od tej pory pilniej się uczył. ![]() I na nowo budował swój związek z Lindą. Było to ciężkie, bo zmieniły im się priorytety i mieli wrażenie, że coraz mniej ich ze sobą łączy. Chłopak martwił się wręcz, czy to przetrzymają... I zrozumiał, ile złego wyrządziło w nim jego "stare", niepoukładane życie. Chciał jednak zmian i wiedział, że teraz już nie ma powrotu. Później przyszedł czas na drobne przemeblowanie w ich sypialni na górze i przygotowanie się na przyjazd nowego członka rodziny. Dzień ten w końcu nadszedł i młodzi rodzice powitali na świecie Franciszka ![]() Gdy jednak Tymek po raz pierwszy zobaczył swojego synka, omal nie zwątpił. Jakkolwiek oczy miał po nim, tak włosy już nie... Wytłumaczenie było proste - zarówno pani Stanek jak i pan Pamryk (szczęśliwi dziadkowie ![]() Jednak mimo wszystkich trudności związanych ze studiami, opieką nad dzieckiem i zarabianiem pieniędzy para wydawała się być szczęśliwa ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Roczek Franka zbiegł się czasowo z obroną jego rodziców. Na szczęście chłopiec nie dawał się wtedy im szczególnie we znaki, jakby wyczuwał, że od tego zależy jego przyszłość ![]() ![]() Po zakończeniu studiów wprowadzili się do parterowego domku w Nieznanowie. Linda zmieniła wygląd (aczkolwiek czerwone włosy pozostały): ![]() Franek stawiał swoje pierwsze kroczki pod czujnym okiem taty. ![]() ![]() I był wielką dumą dla niego ![]() ![]() ![]() Często jednak odmawiał posłuszeństwa - szczególnie mamie ;] ![]() Ale poza tym był uroczym dzieckiem ![]() ![]() ![]() ![]() Pewnego dnia Tymek postanowił zrobić to, na co przez tyle lat nie mógł się zebrać... ![]() Lindzie spodobał się pierścionek i postanowiła go już nie zdejmować ![]() ![]() No dobra, może ewentualnie zamienić na inny... ![]() ![]() ![]() ![]() Ślub odbył się w ich małym, przydomowym ogródku. Na szczęscie wszyscy się zmieścili ![]() ![]() Z przodu rodzice Tymka, Paweł i Agnieszka (Burk) Stanek. Za nimi Nina Stanek i Kajtek Armin (o nich coś niecoś w nast. odcinku ![]() ![]() Z przodu rodzice Lindy, Roma i Arnold Pamryk. Na weselu była tez młodsza siostra Lindy - Wisia, ale nie ma jej na zdjęciu :< Za nimi Tomek i Mirella (Martin) Wiktorowiczowie, przyjaciele ze studiów (nast. odcinek...), a pod żywopłotem znani już Wam Trusia Wolańska i Maskiu Iworski, oraz (chyba nieznany) Wacek Fraszkiewicz, przyjaciel Tymka. Franek z mamą, wtedy już żoną taty ![]() ![]() I z ciocią Niną ![]() ![]() Bonusowa fotka - Maksiu na tle trawy i kawałka weselnego tortu - widać, że dobrze się bawi ![]() ![]() Noc poślubna okazała się brzemienna w skutkach... ![]() Ale wtedy nie mieli się już o co martwić ![]() ![]() Teosia (Dora) Martyniuk i Marcin Skarpa Teosia (która w pewnym wieku kazała na siebie mówić Dora twierdząc, że jej dotychczasowe przezwisko jest dobre dla dzieci, a nie dla niej) to bardzo ciekawy charakter. Potrafi być miła jeśli czegoś chce, uwielbia modę, marzy wielkiej karierze, sprawia wrażenie, jakby pozjadała wszystkie rozumy, a z drugiej strony jest bardzo mądra. Jeśli nie jesteś jej przyjacielem, masz przerąbane. Niektórzy zastanawiają się, czy jej charakter wziął się z tego, że jest rozpieszczoną jedynaczką... ![]() Uwielbia też spotykać się z przyjaciółkami, a jeśli tak się nie da, to gadać całymi godzinami przez telefon. Jeśli zaś nie jest u znajomych, z pewnością wałęsa się gdzieś ze swoim chłopakiem, bratem obecnego burmistrza, a synem uwielbianego burmistrza-seniora, Bazylim Domańskim. ![]() Marcina już troszkę znacie z kilku odcinków poświęconych rodzince Ewana i Angela. Pan Skarpa to także jedynak, ale poza tym - całkowite przeciwieństwo panny Martyniuk. Jest wyjątkowo spokojny tak jak oboje jego rodziców i tak samo inteligentny. I bynajmniej nie zamierza iść w ślady ojca. Lubi się uczyć i grać na konsoli z kolegami ![]() ![]() Znają się z Teosią, dziewczyna nawet mu się podoba, ale wie, że przy Bazylim i jej kapryśnym charakterze nie ma szans na nic więcej niż to, co już jest. Zaczął się rok akademicki. Marcin zamieszał z kumplami w akademiku, Teosia w innym z koleżankami i przyjaciółką, Mirelką Martin. ![]() ![]() W wakacje między 2 a 3 rokiem Bazyli ni stąd ni zowąd postanowił zerwać z Teosią. ![]() Dopiero później dziewczyna zdała sobie sprawę, co mogło być powodem rozstania - jej były wbrew jej oczekiwaniom nie zamierzał się z nią wiązać na stałe, a ona coraz częściej o tym przy nim wspominała... No i pewnikiem miał dosyć jej charakteru, co bolało jeszcze bardziej. Marcin natomiast przez cały okres studiów skupiał się głównie na nauce i imprezowaniu z kumplami. Kiedy dowiedział się o zerwaniu Bazylego i Dory, ni stąd ni zowąd przez głowę przemknęła mu myśl - "teraz twoja kolej". Próbował o tym nie myśleć, odgonić wizje rodzące się w jego głowie, ale kiedy ona pojawiała się w zasięgu jego wzorku, z trudem zmuszał się do skierowania oczu w inną stronę. Ona natomiast zaczęła widzieć kogoś więcej w Tymku, bracie Niny. Nie miała pojęcia o tym, co się wydarzyło między nim a jego czerwonowłosą dziewczyną, w każdym razie to, że nie widywała ich razem i że Tymek odwzajemniał jej względy było bodźcem do dalszego działania. Któregoś razu niemal doszło do czegoś więcej. "Niemal" bo nie była na to gotowa i... bała się. Nawet nie byli parą, nie była pewna, czy rzeczywiście go kocha i czy on to samo czuje do niej. Kiedy natomiast dowiedziała się o co tak naprawdę poszło między Tymkiem i Lindą, było jej strasznie głupio, ale na szczęscie chłopak z nią to wyjaśnił i jakby plama na ich przyjaźni została zmazana. Nigdy nie zwracała jakoś szczególnej uwagi na Marcina - może dlatego, że był taki nudny, zwyczajny, a przynajmniej tak jej się wydawało. Któregoś dnia jednak zagadała. I wtedy pojawiło się coś nowego, nie do końca jej znanego - nigdy nie rozmawiało się jej z nim tak dobrze. I na tej jednej rozmowie się nie skończyło. Spędzali ze sobą coraz więcej czasu... ![]() I oboje zastanawiali się, co się z nimi dzieje. Wieść o zaręczynach Trusi skłoniła ją do poważniejszych rozmyślań. Ona też tak chciała i zdawało się nawet, że ma idealnego kandydata na męża. Tak - Marcin przestał dla niej być zwyczajnym kolegą czy nawet przyjacielem. Uczucie pojawiło się nagle i stopniowo wzrastało. Nie wiedziała, co jej się tak w nim podoba, ale cieszyła się na każde spotkanie, do którego bardzo starannie się zawsze przygotowywała. Cieszył ją jego uśmiech i to, że była dla niego kimś ważnym. Tylko granica między przyjaźnią a miłością była tak cienka! Miała nadzieję, że jeśli coś do niej czuje, zrobi pierwszy krok, ale ta chwila zdawała się nie nadchodzić. Musiała się poradzić przyjaciółek - te widziały, że Teosia męczy się z tym i doradziły jej, by to ona dała mu do zrozumienia, że jest dla niej kimś więcej. Podały nawet kilak przykładów, co by to mogło być, ale żaden z nich nie wydawał się odpowiedni dla dziewczyny. Pewnego wieczoru wpadł z wizytą niespodziewanie. Właściwie tylko na chwilkę, bo chciał zobaczyć, co u niej słychać. Akurat jadła wtedy kolację, więc postanowił się przyłączyć. Wtedy pomysł zaświtał w głowie Teosi. Nieśmiało położyła rękę na stole i przysunęła w jego stronę. ![]() Nie była pewna, czy zrozumie gest i czy go odwzajemni, ale nie widziała innej możliwości przekonania się, czy może liczyć na coś więcej. On... Spojrzał jej w oczy z zaskoczeniem i taką czułością, jakiej nigdy nie widziała, po czym jego ręka znalazła się na jej ręce... ![]() Zrozumieli się bez słów. I wszystko w gruncie rzeczy się wyjaśniło. Pewnie, zapytali siebie nawzajem dla pewności, czy się nie mylą i oboje zaprzeczyli. Tego samego wieczoru Teosia została poproszona o chodzenie. Rok później ten sam chłopak w tym samym miejscu zapytał ją, czy zostanie jego żoną. ![]() Marzyła o tej chwili cale życie, więc nie mogła odmówić ![]() ![]() I oni także czekają teraz na swój wielki dzień ![]() Ciąg dalszy ich historii nastąpił. ... W następnym odcinku druga część perypetii studentów ![]() Ostatnio edytowane przez Liv : 08.04.2016 - 18:30 |
|||||
![]() |
![]() |
![]() |
#70 |
Zarejestrowany: 10.12.2011
Płeć: Kobieta
Postów: 1,062
Reputacja: 12
|
![]()
Fajnie fajnie
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 5 (0 użytkownik(ów) i 5 gości) | |
|
|