Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 06.03.2013, 15:22   #1
Słodki Pan Ciastek
 
Avatar Słodki Pan Ciastek
 
Zarejestrowany: 12.11.2012
Wiek: 23
Płeć: Mężczyzna
Postów: 527
Reputacja: 14
Domyślnie Odp: Rodzinki muffinki :D

A ja znów co do okien
Czy ja tam w łazience widzę kraty za oknem. No Ray pilnuje swoją dziewczynę.

Marisela wydaję się fantastyczna dla Reya. Mają wiele wspólnego (choćby konie Może coś z tego wyniknie? Ale co w tedy będzie z Chandą?

Hmm pasja Chandy to chyba zakupy.

Czekam na next
Słodki Pan Ciastek jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 15.03.2013, 18:45   #2
Muffshelbyna
 
Avatar Muffshelbyna
 
Zarejestrowany: 02.03.2013
Skąd: Bayview <3
Płeć: Kobieta
Postów: 634
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Rodzinki muffinki :D

Hej, dziękuję za komentarze, zapraszam na odcinek 9

Chanda bardzo bała się przed przesłuchaniem. Nie wiedziała, czy sobie poradzi, jak owe ,,jury’’ na nią zareaguje, czy spodoba im się jej osobowość. Stremowana, weszła do budynku. Spytała się jakiejś pani gdzie jest pokój 208 i potem, według jej wskazówek udała się do pomieszczenia. Zapukała, usłyszała: ,,proszę!’’ i weszła do środka. A w środku znajdowały się 3 osoby siedzące za stołem i przyglądające się z ciekawością Chandzie. Jakiż był jej szok, gdy zobaczyła, że jedną z tych osób był... Raymond, facet, którego spotkała w klubie!





On też najwyraźniej nie spodziewał się, że zobaczy tu Chandę. Przez chwilę oboje wyglądali jak sparaliżowani. Jednak facetka siedząca na środku na szczęście przerwała tę niezręczną chwilę i powiedziała:
- Witaj, przedstaw się nam, opowiedz trochę o sobie, swoich zainteresowaniach itp.
- Dzień dobry, mam na imię Chanda, na nazwisko Cheng, uwielbiam śpiewać i to jest moja największa pasja, poza tym interesuję się trochę modą i sprawami urody.
- Skąd pochodzisz? – spytał facet w ciemnych okularach.
- Z Riverwiew – odparła Chanda. Wszyscy siedzący za stołem skrzywili się.
- Riverwiew, podobno urocze miejsce, ale, bądź co bądź, to jest wieś... W naszej wytwórni raczej tego nie tolerujemy, nie lubimy. No, ale wyglądasz nieźle, więc damy ci szansę – zdecydowała kobieta – potrafisz zaśpiewać jakąś własną piosenkę?
- Eeee, to znaczy, nikt mi nie mówił, że mam przyjść z własnym repertuarem, ale mogę zaśpiewać coś swojego, dobrze.
- Wobec tego zaczynaj – rzekł Raymond. Chanda zaczęła śpiewać.



Zdecydowała, że zaśpiewa piosenkę, którą napisała niedawno, ,,Deszczowy dzień’’. W tamtym momencie prawie w ogóle nie czuła tremy, śpiewała tylko, swobodnie operując swym głosem. Robiła wrażenie. Miała ciekawą barwę głosu, wszyscy gapili się na nią z otwartymi ustami.
- Boże, ty masz talent i to wielki, marnowałaś się, nie przychodząc tyle czasu do nas, tutaj. – stwierdził facet w okularach.
- Dokładnie, twój występ był świetny, ostatnio nikt mnie tak pozytywnie nie zaskoczył, gdzieś ty się chowała z tym głosem? – wtórowała kobieta.
- Tak, trzeba ci przyznać, jesteś świetną piosenkarką – przyznał dość niechętnie Raymond.
- Wiesz, zaśpiewaj jeszcze to – kobieta podała Chandzie tekst jakiejś piosenki. – znasz tą nutkę?
- To chyba śpiewa ta znana piosenkarka ze Starlight Shores? Spróbuję.



- Brawo, bardzo dobrze ci poszło. Na razie możemy ci zaproponować występy w różnych klubach i dostarczanie tzw. śpiewanych telegramów. Później zasłużysz na coś lepszego, no ale rozumiesz, musimy cię jeszcze sprawdzić. Chodź, podpiszesz parę papierów. Jaki chcesz mieć pseudonim artystyczny? – mówiła kobieta, wyjmując jakieś kartki.
- Nie wiem, jaki pseudonim. Nigdy nie miałam głowy do wymyślania nazw. – wyznała Chanda.
- Może po prostu Chanda? – wtrącił Raymond – to dość oryginalne imię.
- Może być – wzruszyła ramionami. Jeszcze jakiś czas zajęło jej podpisywanie paru ważnych umów. W końcu, szczęśliwa, mogła wrócić do domu.



W tym samym czasie Ray błagał Araceli, by nie mówiła nic Chandzie.
- Słuchaj, ja wiem, że ty jesteś zła, wredna i wszystko co najgorsze, że uwielbiasz ranić innych, ale błagam cię, nie rób mi tego. Tu chodzi o przyszłość związku mojego i Chandy.
- Ja właśnie o nią dbam – zachichotała Araceli – gdy Chanda się dowie, ty, jako jej dzielny rycerz, pocieszysz ją i będziesz ją wspierać w tak bardzo trudnym momencie życia. Tak bardzo, bardzo trudnym.
- Ona się ode mnie odwróci. Zawsze, gdy dowiaduje się szokujących rzeczy, odwraca się od wszystkich. Zrywa z przeszłością, stara się zacząć nowe życie. Parę lat temu też tak było. Wtedy, gdy zerwała ze swoim poprzednim chłopakiem. Ja w tamtym czasie byłem tylko jej przyjacielem.





- Life is brutal, nic na to nie poradzisz - Araceli wzruszyła ramionami – ja wiedziałam, że ona jest adoptowana, od samego początku.
- Ale czy nie uważasz, że rodzice powinni ją o tym zawiadomić? Może wtedy lepiej to przeżyje.
- Hahaha, daj spokój, chodzi właśnie o to, by przeżyła to gorzej – zaśmiała się blondynka.
- Jesteś okropna. W ogóle nie masz żadnych ciepłych uczuć co do Chandy. – Ray popatrzył smutno w dal.



- Bo to dla mnie tak jakby obca osoba, kumasz? W dodatku wkurzająca, ach, kto z nią wytrzymuje na dłuższą metę, to ja nie wiem. Chyba tylko ty jesteś na tyle po... no, nie będę kończyła.
- No bo ja ją po prostu kocham, to moja pierwsza poważna miłość. Ty tego chyba nie zrozumiesz. Zresztą, nie mów jej nic chociaż dzisiaj, miała bardzo ważne przesłuchanie dotyczące pracy piosenkarki, nie chcę, by się załamała jeszcze tą informacją. Zwłaszcza, że nie wiemy, jak jej tam poszło.
- Hehe, coś ty nie powiem jej tego dzisiaj.
- Dziękuję ci - odetchnął z ulgą Ray.
- Powiem jej jutro, przed wyjazdem, będzie większy efekt. A dziś się ją czym innym się dobije – zachichotała diabolicznie Araceli. Oburzony Ray nie zdążył zareagować, do domu weszła Chanda.



- Widzę nasza droga piosenkareczka się tu u nas pojawiła, niesłychanie miło, jak bardzo cię zjechali na przesłuchaniu? – spytała słodkim głosikiem dziewiętnastolatka.
- W ogóle mnie nie zjechali! – oświadczyła Chanda wesoło – będę teraz występować w klubach i dostarczać śpiewanych telegramów! Powiedzieli, że mam wielki talent
- Taaa, talent, chyba do fałszowania - stwierdziła ironicznie blondynka – jakoś nie chce mi się w to wierzyć.
- Przynajmniej jakiś mam, w przeciwieństwie do ciebie – odgryzła się rudowłosa, siadając przy stole.



- Oo, no proszę, wyrabiasz się, coraz więcej cienkich ripost słyszę – uśmiechnęła się sztucznie siostra.
- Araceli, proszę cię, skończ, jeśli łaska, teraz nie ma czasu na twoje głupie żarty. Chanda, kochanie, gratuluję ci pracy, wiedziałem, że dobrze ci pójdzie. Masz wielki głos i z pewnością zrobisz karierę. – do dyskusji włączył się Ray.
- Och, dziękuję, Ray, ty zawsze mnie docenisz – powiedziała Chanda. – a ty, Araceli, wyjeżdżasz jutro?
- Tak – odpowiedziała krótko.
- Świetnie – ucieszyła się Chanda. – mniej dni w twoim towarzystwie równa się – mniej nerwów i straconych słów.



Po jakimś czasie wszyscy mieli dosyć tej rozmowy, więc Araceli udała się do swojego pokoju, a Chanda i Ray zajęli się sobą.



A Araceli położyła się na łóżku w mniejszym pokoju i opracowywała swój plan. ,,Już niedługo się zacznie. Wiem, że mi się uda. Ja zawsze zdobywam to, co chcę.’’



Czekam na komentarze
Muffshelbyna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.03.2013, 19:41   #3
Kędziorek
Supermoderator
 
Avatar Kędziorek
 
Zarejestrowany: 15.03.2012
Skąd: Mój pokój.
Wiek: 32
Płeć: Kobieta
Postów: 3,269
Reputacja: 27
Domyślnie Odp: Rodzinki muffinki :D

Na początku podobała mi się ta wredna strona Ariceli, ale teraz zaczyna mnie denerwować. Jak można świadomie krzywdzić członka własnej rodziny, szczególnie własną siostrę. Co z tego, że Chanda jest adoptowana, to nic nie znaczy. A przynajmniej nie powinno.. Wygląda na to, że w tej rodzinie, niezależnie od więzów krwi, każdy ma zryty na maxa charakter. Nie do ogarnięcia
Po raz pierwszy szczerze współczuję Chandzie, mam nadzieję, że wszystko będzie ok

czekam na więcej
__________________
Mam łopatę.
Kędziorek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.03.2013, 20:59   #4
Słodki Pan Ciastek
 
Avatar Słodki Pan Ciastek
 
Zarejestrowany: 12.11.2012
Wiek: 23
Płeć: Mężczyzna
Postów: 527
Reputacja: 14
ThumbsUp Odp: Rodzinki muffinki :D

To właśnie miałem pisać!:

Cytat:
Napisał kedziorek92 Zobacz post
Na początku podobała mi się ta wredna strona Ariceli, ale teraz zaczyna mnie denerwować.
Chandzie na przesłuchaniu poszło dobrze ciekawe co dalej? Zrobi karierę? A może siostra ją tak zamuruje, że odechce się jej wszystkiego?
Choć osobiście wierzę, że Chanda, aż tak się tym nie przejmie. Przynajmniej nie, gdy u boku ma Raya.

Nie wiem czemu, ale Chanda ma coś takiego w sobie, że... z początku jej nie lubiłem, potem jeszcze bardziej, a potem już mniej mnie wkurzała, potem mnie strasznie mało denerwowała, a teraz w tym odcinku jest prawie normalna xD

Czekam na next
Słodki Pan Ciastek jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 15.03.2013, 21:16   #5
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Rodzinki muffinki :D

No to ladnie, Aricella cale zycie sie wychowywala z Chanda i tak jej nienawidzi? Szokujace, ale ma wredny charakterek, a moze jest zła do szpiku kosci, sa ludzie po prostu zli i nic ich nie zadowoli, jezeli komus krzywdy nie zrobia.

Troche mi sie szkoda Chandy zrobilo, bo adoptowana i w ogole, ale ona tez jest nie lepsza, ma szczescie, ze prace dostala. Moze teraz zostawi Raya a on sie wezmie za Mariselle

Czekam na nexcik
__________________
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.04.2013, 15:19   #6
Muffshelbyna
 
Avatar Muffshelbyna
 
Zarejestrowany: 02.03.2013
Skąd: Bayview <3
Płeć: Kobieta
Postów: 634
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Rodzinki muffinki :D

Dzięki wielkie za komentarze Dzisiaj odcinek 11.

Pokój był pogrążony niemal w całkowitej ciemności. Chanda powoli otwierała powieki. Zmęczona i zapłakana, rozejrzała się dookoła. Poczuła się niezwykle obco w tym wnętrzu. Uczucie pustki wracało do niej. Nieprzytomnym wzrokiem spojrzała w dal.



Położyła się wygodnie na łóżku, musiała jakoś odpocząć. Musiała poukładać wszystko w głowie. Przymykając powieki, widziała od razu obraz Araceli mówiącej krótkie zdanie. ,,Jesteś adoptowana’’. Te słowa kołatały się Chandzie po głowie. Zaczynały doprowadzać ją do obłędu. Cały czas je słyszała, nie mogła ich niczym zagłuszyć. Potrząsnęła głową, próbowała skupić się na czym innym, jednak te podłe myśli nie dawały jej spokoju. To była szokująca informacja. Odcisnęła wielkie piętno na Chandzie. Dziewczyna czuła się rozbita. Powoli spod powiek zaczęły jej się wymykać gorące łzy. Nie wytrzymała. Szlochała gorzko, twarz zasłaniając poduszką. Nic do niej nie dochodziło oprócz tych dwóch słów. ,,Jesteś adoptowana, jesteś adoptowana, jesteś adoptowana...’’ – słyszała cały czas to zdanie, zakręciło jej się w głowie, aż spadła z łóżka i siedziała załamana na podłodze. Nie, nie spodziewała się takiej zwalającej z nóg informacji.



Totalnie załamana, rozbita, zrozpaczona, ukryła twarz w dłoniach i rozpłakała się na nowo. Do tej pory sądziła, że jest silną osobowością, której nie złamie jakakolwiek informacja. Ale przyszło co do czego i okazuje się, że nie tak łatwo zapanować nad emocjami. Siedząc i płacząc, Chanda analizowała swoje dotychczasowe życie. Myślała o tym, co robiła, jak zachowywała się w stosunku do innych. Dlaczego zawsze była chłodna lub opryskliwa w rozmowie z simami. Kto by pomyślał, że ta informacja skłoni ją do takich głębokich refleksji i rozważań. Chanda nie usłyszała nawet, jak do pokoju wszedł Ray. Nieśmiało spojrzał na nią.
- Kochanie... – odezwał się, patrząc na jej twarz. Oczy się mu zaszkliły. Podał Chandzie rękę i pomógł jej wstać. Zaraz po tym przyciągnął ją do siebie i pocałował gorąco.





Chanda nie oponowała. Potrzebowała wsparcia, zarówno psychicznego, jak i fizycznego. Usiedli oboje na łóżku.
- Ray... ja... ja nie wiem... ja tego nie wytrzymam, rozumiesz? Ta informacja... ona ścięła mnie z nóg. Nie potrafię sobie z tym poradzić. Nie dam rady, zrobię coś sobie. Nie wytrzymam tego – mówiła cichym głosem, siedząc ze zgarbionymi plecami i spuszczoną głową. Łzy kapały jej po policzkach. Ray pierwszy raz widział ukochaną w takiej sytuacji. Po raz pierwszy zobaczył ją smutną, załamaną, z ludzkimi uczuciami na twarzy. Żal ściskał jego serce. Przytulił Chandę mocno.
- Chanda... wybacz mi, proszę – mówił, gładząc ją po włosach.
- Co mam ci wybaczyć, to nie twoja wina – chlipnęła rudowłosa, ocierając łzy – przecież ty o tym nie wiedziałeś.
- Nie? No tak, nie wiedziałem... ale... Araceli ci to powiedziała? – Ray zdziwił się niezmiernie. Czyżby nieznośna blondynka oszczędziła chociaż w tym Chandę?
- Powiedziała mi, że tylko ona i rodzice o tym wiedzieli... – dziewczyna szeptała.
- Nieważne, teraz to jest nieważne. Musisz wypocząć, Chanda, musisz sobie to wszystko w głowie poukładać. Ja ci pomogę, pamiętaj, zawsze będę twoim wsparciem, zawsze możesz na mnie liczyć. Teraz połóż się i śpij.
- Do – dobrze – wyszeptała Chanda. Położyła się na łóżku. Zamknęła oczy. Ray zgasił lampkę i wyszedł z pokoju mówiąc ciche ,,dobranoc’’. Bardzo mu było żal ukochanej. Poczuł, że w takiej sytuacji potrafi tylko wyjść na spacer.



Szedł więc ulicą, a lekki wietrzyk dmuchał mu w twarz. Było ciepło, ale całe szczęście wiatr dostarczał ochłody. Ray, idąc, myślał o Araceli. ,,Dlaczego nie powiedziała Chandzie, że ja też wiedziałem o tym, że jest adoptowana? Ma jakieś resztki przyzwoitości? Chciała mnie w jakiś sposób oszczędzić? Jak rozumieć jej zachowanie?’’ Przymykał oczy i wsłuchiwał się w swoje myśli. Nieoczekiwanie wpadł na kogoś. Osobą tą była Marisela. Stanęli przed sobą, zaskoczeni.



- Ray, cóż za spotkanie! – roześmiała się Marisela – czemu się włóczysz po nocach w mieście?
- Haha, no ja się nie włóczę bez celu, wybrałem się po prostu na spacer, a ty?
- Ja też, w ostatnim czasie u mnie wydarzyło się dużo rzeczy, musiałam przewietrzyć myśli. Co u ciebie? Jak po wizycie siostry Chandy?
- Araceli jest osobą bez zahamowań, wredną, uwielbiającą sprawiać przykrość, zwłaszcza Chandzie. I wiesz... powiedziała jej, o tym, że Chanda jest adoptowana..
- Cooo? Chanda jest adoptowana?
- Tak – potwierdził Ray. Marisela zdziwiła się.
- Nie wiedziała o tym?



- No właśnie nie. Teraz jest jej strasznie ciężko. Nie wiem, w jaki sposób jej pomóc, jak ją pocieszyć, wyprowadzić z tego dołka. W naszym związku zaczęło się układać lepiej, a teraz... – zamyślił się, smutno patrzył w dal.
- Musisz teraz być wsparciem dla Chandy... swoją drogą, masz chyba niesamowitą do niej cierpliwość. Teraz będzie bardziej nieznośna i marudna niż zwykle – Marisela lekko wykrzywiła twarz.
- Co? Co ty mówisz? Czemu tak wyrażasz się o Chandzie? Kto ci dał do tego prawo? – Ray nieoczekiwanie uniósł się.



- Ray, spokojnie, nie chciałam powiedzieć nic złego – Marisela cofnęła się do tyłu – nie możesz zaprzeczyć, że Chanda nie jest zbyt miła w stosunku do innych. Odpycha od siebie ludzi, a teraz, gdy się dowiedziała, to będzie się zachowywać jeszcze gorzej, jedynie to chciałam powiedzieć!
- Wiesz co?! Nie spodziewałem się takich ataków z twojej strony, naprawdę. – Ray zdawał się być lekko rozczarowany.
- Ale... ja ciebie nie rozumiem. Pamiętasz, jak parę dni temu twoja dziewczyna uderzyła mnie w twarz? Bez żadnego konkretnego powodu. Ja mam się czuć z tym dobrze? Odepchnęła mnie od siebie swoim zachowaniem. Mam prawo wyrażać swoje zdanie o niej! Poza tym, niech pamięta o tym, aby mnie przeprosić, bo mnie nie obchodzi, w jakiej teraz ona sytuacji się znajduje – Marisela krzyczała – mam prawo czuć się pokrzywdzona, a ty na początku żalisz mi się, najeżdżasz na Chandę, za to teraz taki wielki obrońca się znalazł. Nie mam zamiaru tego słuchać, cześć! – Marisela odwróciła się na pięcie - i poszła.



To tyle Zachęcam do komentowania
Muffshelbyna jest offline   Odpowiedź z Cytatem
stare 08.04.2013, 21:37   #7
Mile
 
Avatar Mile
 
Zarejestrowany: 19.04.2012
Skąd: Papeete
Płeć: Kobieta
Postów: 619
Reputacja: 10
Domyślnie Odp: Rodzinki muffinki :D

Troche mi szkoda Chandy ale tylko troche, nie ma niestety u mnie dobrej opinii.

Ale teraz mnie zawiódł Ray, czego on chce od Maricelli, dziewczyna ma racje, jedynie ona tu racjonalnie mysli. Ray najpierw sie jej wyżala a potem ma pretensje i nagle broni Chandy. Dziwne, aż tak go miłość zaślepiła? Ciekawe jak mu Chanda odpłaci.

A jej siostra pewnie jeszcze nie skończyła i tylko na chwile dala mu odetchnąć, przed kolejna złośliwością

Czekam na nowy
__________________
Mile jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 10 (0 użytkownik(ów) i 10 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 20:00.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023