Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > Opowiadamy jak sobie gramy
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 11.10.2015, 23:11   #1
tut
 
Avatar tut
 
Zarejestrowany: 14.04.2015
Skąd: Włocławek
Płeć: Kobieta
Postów: 158
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Jagodowo

Dobry wieczór!
Po długiej przerwie Ostatnio praktycznie wcale nie gram, jakoś nie mam weny, ale zdjęć na odcinki jeszcze mnóstwo, więc zapraszam do oglądania i poczytania. Dzisiaj trochę smutno i trochę wesoło.

Na początek u Manków.

**

Podczas wizyty w szpitalu lekarze potwierdzili najgorsze - Rudolf miał złośliwy nowotwór. Rokowania były na prawdę złe, lekarze dawali mu max pół roku. Rudolf regularnie jeździł do miejscowego szpitala na chemioterapię. Niestety wypadły mu wszystkie włosy, a ponieważ sam nie czuł się z tym najlepiej zaczął nosić perukę. Cieszył się życiem ile mógł, ile mu zostało czasu, ale był coraz bardziej zmęczony, często przesypiał całe dnie.



- Wyglądasz całkiem nieźle w tych włosach, a jak się czujesz?
- Średnio, chyba się położę.
- Tak zrób, lepiej odpocznij, jeśli jesteś zmęczony.





- Wiesz mamo, mam wrażenie, że jest jakaś nadzieja. Rudolf ostatnio nie narzeka, a przecież bywało już ciężko.



- Super! Miło mi to słyszeć kochanie.



- Myślisz, że może nastąpić cofnięcie choroby?
- Nie wiem Wanilko, nie mam pojęcia. Chyba jest to możliwe. Nie możesz tracić nadziei.



Rzeczywistość niestety była bardzo smutna. Rudolf czuł się coraz gorzej, ale widząc jak bardzo cierpi jego żona, przestał jej mówić o tym, co mu dolega. Sama Wanilia także była zmęczona chorobą męża, ciągłe wizyty w szpitalu, opieka nad nim po kolejnych dawkach chemii. Rudolf czasami znosił ją bardzo ciężko i bywało, że wymiotował cały dzień i noc. To wszystko sprawiało, że Wanilia także była zmęczona. Na szczęście miała rodziców, którzy zajmowali się małą Balbinką kiedy ona padała z nóg.









Sam Rudolf ze swoją córeczką też miał coraz rzadszy kontakt. Czasami nie miał nawet siły utrzymać jej malutkiego ciałka, ale kiedy tylko czuł się na siłach, starał się spędzać z nią jak najwięcej czasu.









Bywały też radosne chwile, kiedy wszyscy zapominali o zmartwieniach i cieszyli się sobą. Mimo wszystko starali się być szczęśliwą rodziną.







- Rudolfie, jak się trzymasz?
- Tato, powiem Ci szczerze. Jest mi coraz ciężej. Nie wiem ile jeszcze wytrzymam... Ale proszę Cię, nie mów nic ani Wanilii, ani Lukrecji. To jest dla nich za trudne.
- Dobrze. Jeśli tak chcesz. Trzymaj się Rudolfie. Zrób to dla swoich kobiet. Wanilia bardzo Cię potrzebuje.



- Wiem o tym. Tak bardzo ją kocham. I Balbinkę. Nawet nie wiesz, jak żałuję, że nie zobaczę jak dorasta. Jak idzie na studia. Nie poznam jej pierwszego chłopaka. Nie będę na jej weselu. Nie obejrzę swoich wnuków... To wszystko jest takie niesprawiedliwe.
- Rudolfie...
- Nie, proszę tato, nic nie mów. Niepotrzebnie o tym wszystkim mówię.Chodźmy lepiej na kolację.



- Oglądałem świetny program w tv. Dokumentalny. Chyba w środę będą powtarzać...



- Co się ... dzieje...
Rudolf znów źle się poczuł w trakcie kolacji.



- Po wieczornej toalecie zebrał w sobie resztki sił. Chciał ten wieczór spędzić z ukochaną. Z miłością swojego życia. Choćby to miałaby być ostatnia noc. Czuł radość. Tak wielką, że usta same mu się uśmiechały.



Wanilia nie była tak wesoła. Była zmartwiona. Bardzo.



- Wanilko. Kochanie. Jesteś najwspanialszą kobietą jaką w życiu spotkałem. Jesteś uparta w tym co robisz, jesteś niezwykle silna i jesteś moją podporą. Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że tak cudowna, a do tego przepiękna kobieta będzie moją żoną i matką mojego dziecka. Bardzo Cię kocham. I zawsze będę.
- Och, Rudolfie, ale ... ja też Cię bardzo kocham. Ja...











W nocy Rudolf źle się poczuł...



Krzyk Wanilii obudził dziadków, którzy przybiegli do jej sypialni. Niestety...
Rudolf zmarł.









Po długiej nocy i uspokajaniu przez Lukrecję, Wanilia w końcu zasnęła.







Pogrzeb odbył się dwa dni później. Wanilia codziennie odwiedzała cmentarz.
Któregoś dnia spotkała tam Nadzieję. (Nadzieja to siostra Lukrecji jakby ktoś nie pamiętał.)





Siedziała przy grobie ukochanego całe dnie...



Aż do późnej nocy.



Wanilia na kilka tygodni straciła jako taki kontakt z rzeczywistością. Lukrecja i Franciszek uszanowali to, w tym czasie zajęli się wnuczką.



Która miała niedługo swoje urodziny.
(No i muszę przyznać, że zbyt urodziwa nie była. Miała jakieś dziwne linie pod oczami.)















Znów siedziała do późna na cmentarzu, była tak zmęczona, że po powrocie do domu usnęła podczas jedzenia kolacji.



W odwiedziny wpadł brat Wanilii - Narcyz.



- Witaj synku.
- Cześć mamo. Co tam u Was słychać?
- Właściwie niewiele. Twoja siostra jest załamana po śmierci swojego męża. Praktycznie nie ma z nią kontaktu. Kiedy coś do niej mówię, mam wrażenie, że w ogóle nie ma jej obok mnie, jakby śniła na jawie. Nie zajmuje się Balbinką. Na razie to ja z dziadkiem się nią zajmujemy. Dopóki zdrowie nam pozwoli.
- Powinniście z nią porozmawiać. Rozumiem, że jest w żałobie, ale powinna się zająć swoją córką.
- Wiem. Ja to wiem Narcyzie, ale na razie nie mam odwagi jej tego powiedzieć. Wiem, że bardzo przeżywa śmierć Rudolfa. Zresztą już podczas jego choroby było jej ciężko. Wszystkim nam było, Rudolf był dobrym mężem i ojcem. To dobry człowiek.



- No dobrze, a co u Ciebie? Słyszałam, że wreszcie oświadczyłeś się tej dziewczynie. To wspaniale kochanie. Nareszcie dorosłeś.
- Oj przestań mamo. Jak zwykle musisz wtrącać nos w nie swoje sprawy!
- Czy to źle, że interesuję się życiem swoich dzieci? Coś ty taki nerwowy. Przecież zaręczyny to cudowna wiadomość!
- To moja sprawa! Nic Ci do tego, rozumiesz?!



- Narcyz... Narcyz! Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że zaręczyłeś się z nią, a mimo tego ją zdradzasz nadal z innymi kobietami?
- ...
- Narcyz! Odpowiedz mi czy to prawda!
- Powiedziałem, żebyś się nie wtrącała!
- Jak możesz być tak bezduszny. Nie tak Cię z ojcem wychowaliśmy!
- Daj mi spokój. Nie przyszedłem się tu kłócić. Będę robić to na co mam ochotę.



- Cześć tato!



- Synu! Dobrze Cię widzieć. Co tam u Ciebie słychać?
- Dobrze tato. Pewnie mama Ci mówiła, że oświadczyłem się pewnej kobiecie.



- Oczywiście, że mi mówiła.
- Planujemy się pobrać. Jeszcze nie wiem dokładnie kiedy. Ale poza tym wszystko u mnie dobrze. W pracy ... jak to w pracy. Sam wiesz. Jestem piłkarzem.



- Narcyz!
- Cześć siostra.



Potem rodzina zasiadła do kolacji i sporo rozmawiali.





Potem Balbinka zaczęła marudzić i trzeba było położyć ją spać, więc Lukrecja zabrała małą do pokoiku. Franciszek także się gdzieś ulotnił.





- Jak możesz być takim chamem! Jak możesz ją zdradzać?!
- Nie wtrącaj się! Nie twoja sprawa!



- Ale po jaką cholerę się z nią żenisz?! Nawet jej nie kochasz!
- Chcę się ustatkować! Chcę mieć żonę! Już Ci powiedziałem - nie twoja sprawa! Lepiej zajmij się sobą i swoim życiem! Zobacz co robisz! Rodzice muszą zajmować się twoim dzieciakiem!



- Jak śmiesz tak do mnie mówić!
- Mówię Ci prawdę siostrzyczko. Czas się obudzić. Smutne jest to, co Ci się przytrafiło, ale pora się otrząsnąć bo masz tutaj kogoś kto Cię potrzebuje.



Mimo, że padło wiele gorzkich słów i Wanilia wybiegła z jadalni ze łzami w oczach, to patrząc w łazience w lustro zdała sobie sprawę, że w gruncie rzeczy Narcyz ma rację. Rudolf umarł, ale ona nadal życie. Musi dalej żyć bo ma dla kogo. Uśmiechnęła się, przetarła łzy i poszła do pokoju Balbinki. Popatrzyła na nią i zrozumiała, że ta mała istotka być może nie ma ojca, ale nadal ma kochającą mamę, której tak bardzo potrzebuje. I ona sama także potrzebuje swojej córki. Musi kogoś obdarzyć miłością. Musi kochać, żeby żyć.












**


U Narcyza zdecydowanie radośniej. Wesele.

Narcyz Manko + Anastazja (nazwiska nie pamiętam, ale nie ważne, bo teraz już Manko )
Ślub odbył się w Kaplicy Miodowej.

Przywitanie gości.






















Od lewej: Dominika i Wit Pływak, Młoda Para, rodzice pana młodego tj. Lukrecja i Franciszek Manko. (Na weselu była też córka Dominiki - Emilia, nie wiem czemu nie ma jej na foto ) Zabrakło siostry Narcyza - Wanilii. Nadal nie czuła się na siłach po śmierci Rudolfa, żeby przyjść na ślub.









Potem zaczął padać ulewny deszcz.





Po weselu życie upływało spokojnie. Narcyz oddawał się zajęciom, które lubił najbardziej, tj:
Piłka nożna





Kobiety





**


W domu Dominiki i Witka spokój i miłość.



Emilka nie była zadowolona z pobudek w środku nocy, ale na razie rodziców nie było stać, żeby urządzić jakiś kąt dla małego Pawełka.



Jednak od jakiegoś czasu Witek sprowadzał podejrzanych typków do domu. Nie podobało się to Dominice. Wit zamykał się z nimi w pokoju, a kiedy Domi próbowała podsłuchać o czym rozmawiają słyszała tylko niezrozumiałe szepty. Nie chciała się więcej kłócić z mężem, więc przynajmniej na razie znosiła to bez słowa sprzeciwu.



Szczególnie jeden doprowadzał ją do szału. Kiedyś w końcu nie wytrzymała. Nakrzyczała na niego i kazała mu się wynosić z jej domu. Facet posłusznie wyszedł bez słowa.



Sama Domi miała potem mieszane uczucia. Nie wiedziała co sądzić o całej sprawie.





Śnieżki.





Pawełek jest uroczy









**


Mam już przygotowane foto i podpisy na następną część
__________________
Jagodowo
Jagodowo na blogspot
tut jest offline   Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 11.11.2015, 23:01   #2
tut
 
Avatar tut
 
Zarejestrowany: 14.04.2015
Skąd: Włocławek
Płeć: Kobieta
Postów: 158
Reputacja: 15
Domyślnie Odp: Jagodowo

Witajcie!
Dawno mnie tu nie było, ale widzę, że nikt nie tęsknił, więc nie ma sprawy
Miałam trochę problemy z mieszkaniem, z brakiem internetu, w sumie z internetem nadal mam problemy, bo jest strasznie powolny, ale trudno.
W simsy ostatnio praktycznie nie gram, chyba wina bardzo długiego wczytywania gry (koło 20 minut), ale zdjęć na odcinki mam jeszcze dużo albo i jeszcze więcej.
Przypominam, że w razie jakbyście się gubili w imionach simów, jest drzewko na pierwszej stronie.


**


Jako starsi państwo na emeryturze Nadzieja i Jan - czasu wolnego mieli aż nadto, dlatego uwielbiali zapraszać do siebie swoje dzieci i wnuczęta.
Tutaj na deser wpadła Dominika z Witkiem.






W piątek na obiad przyszła Zuza.







Nadzieja dowiedziała się od Tomka i Oliwki co się dzieje z Zuzą. Próbowała przemówić jej do rozsądku, ale jak to Zuzka - na początku zaśmiała się, później wybuchnęła złością i właściwie na tym się skończyło.








**

Było coś jeszcze, co nie dawało Tomkowi w nocy spać... Sąsiad, który wprowadził się piętro wyżej, a którego Zuzka ciągle odwiedzała. Często nawet zapraszała do ich domu.



Tomek postanowił zaznajomić się z Mirkiem.
- Cześć Tomek. Miło mi Cię poznać. Zuzka dużo o Tobie mówiła ...
- Serio? A co takiego Ci opowiadała?
- Właściwie to... eee... nic takiego.
- Słuchaj, będę z Tobą szczery, bo chyba i tak mi wiele nie zostało. Wiem jaka ona jest, że kłamie ludziom na mój temat. Proszę, powiedz mi, co ona Ci naopowiadała?
- Nie wiem, czy mi uwierzysz czy nie, bo to w końcu Twoja żona, a ja jestem dla Ciebie obcy ...
- Po prostu powiedz ...
- Proponowała mi ... chciała Cię zdradzić. Słuchaj, nie zgodziłem się. Wiedziałem, że jest mężatką. Pozatym nie wiem, czy była wtedy trzeźwa... Innym razem mówiła, że ją bijesz, kiedyś wspominała, że jej nie zadowalasz... Ale ostatnio kilka razy mówiła o zdradzie. Przepraszam. Nie powinienem Ci tego mówić. Lubię ją, ale nigdy bym tego nie zrobił...
- ...
- Tomek?
- Rozumiem ...
- Rozumiesz? Co rozumiesz? Co chcesz zrobić?
- Wiesz... ja już mam dosyć tego wszystkiego.



- Zuza! Mam tego serdecznie dosyć! Nie pisałem się na takie coś! Zmieniłaś się i to bardzo! To już nawet nie chodzi o Ciebie. Tu chodzi o moje dobre imię.



- To koniec naszego małżeństwa. Nie wiem czy kiedykolwiek Ci na nim zależało, ale to już koniec. Wyprowadzam się.





Miał wątpliwości, czy zostawić małą pod jej opieką, ale ostatecznie Brygida została z mamą. Tomek pożegnał się ze swoją córeczką...





A wieczorem na internecie udało mu się znaleźć ciekawe ogłoszenie o wynajem mieszkania.



W nowym domu cały czas męczyło go to, co się stało. Z jednej strony żałował, ale z drugiej strony wiedział, że postąpił słusznie.



Mała Brygida miała urodziny. Urocza jest.







**

Oliwka i Bartek wybrali się na spacer.



Piękna z nich para.



Zakochani powygłupiali się na ławce.





I wtedy stało się coś, na co Oliwia czekała już od dawna.



- Skarbie, czy chcesz być moją żoną?









W odwiedziny wpadła jej starsza siostra - Zuza.
- Szkoda, że Wam nie wyszło Zuzka.
- Daj spokój. Opowiedz jak Ci się oświadczył!
- Fantastycznie! Piękna będzie z Was para!



Tomek był teraz sąsiadem Oliwki. Oto, co działo się w ogrodzie.




**


W domu rodzinnym Manków.
Wanilia ciężko znosiła śmierć męża, wieczorami, gdy mała już spała, ona przychodziła na jego grób.



Lukrecja wybrała się do Paprotki na zakupy.



Spotkała tam swoją siostrę - Nadzieję.



- Cześć! Co u Ciebie?
- Właściwie to stara bida. A co tam u Was? Słyszałam, że Narcyz wziął ślub.
- Tak! Ma prześliczną żonę. Jest na prawdę urocza. Ładna z nich para.
- To wspaniale! Muszę Ci się pochwalić, że moja najmłodsza córka także wychodzi za mąż!



Dzisiaj rano do mnie dzwoniła, że oświadczył się jej chłopak.
- Co ty mówisz! W takim razie cieszę się razem z Tobą.
- Ah, te dzieciaki tak szybko rosną. A pamiętasz jak my byłyśmy jeszcze młode?
- A tu popatrz. Zostało nam tylko wnuki bawić.



Dziadek bardzo lubi bawić się ze swoją wnusią.







- Byłam dzisiaj w Paprotce i spotkałam Nadzieję.
- I co tam u nich słychać?
- Jej najmłodsza córka będzie się żenić. I tak mi się przypomniał ślub naszego syna. Śliczna z nich para prawda?
- Racja. Anastazja jest piękną kobietą, trafiła się temu naszemu Narcyzowi. Może zaprosimy ją na obiad?



Anastazja przyjęła zaproszenie i następnego dnia przyszła w odwiedziny.





- Balbinka jest taka mądra!



- Jak tam Ci się żyje z moim synem? Dobry jest dla Ciebie?
- Tak, bardzo się kochamy, jestem szczęśliwa.
- Cieszę się, mam nadzieję, że nie zrobi jakiegoś głupstwa.
- Dziękuję za zaproszenie, ja już będę wracać, zaraz pewnie Narcyz wróci z pracy. Dowidzenia.
- Dowidzenia, kochana.



- Mamo...
- Tak, Wanilko?
- Chciałam Ci podziękować.
- Za co?
- Za wszystko. Za to, że mnie wspierałaś przez cały ten czas. Wiem, że Wam też było ciężko, a ja jeszcze zrzuciłam na Was obowiązek zajęcia się Balbinką. Przepraszam Cię za to.
- Kochanie daj spokój. Kimże byśmy byli, gdybyśmy Ci z ojcem nie pomogli. Od tego tutaj przecież jesteśmy. Dla Ciebie, żeby móc Ci zawsze pomóc. Przynajmniej, dopóki zdrowie nam na to pozwala.
- Wiem mamo, ale mimo wszystko bardzo Ci dziękuję, że mnie wspierałaś. To był dla mnie bardzo ciężki okres...
- Rozumiem Cię córeczko, ale na prawdę nie musisz mi za to dziękować. Zawsze Ci pomogę, zawsze będę z Tobą i Balbinką.



Swoją drogą Balbinka miała urodziny i szczerze mówiąc jest całkiem ładna, zniknęły te dziwne linie pod oczami.
Jest wesołą dziewczynką i uwielbia wygłupy.








**



U Narcyza.
Szczerze powiem, że nie cierpię jego domu. W ogóle nie mam na niego pomysłu, ale
też nie chce mi się szukać gotowego...

Za zarobione pieniądze postanowił wybudować za domem nieduży basen ze zjeżdżalnią.











Anastazję dręczyły pewne myśli...



... Które okazały się słuszne.



- Dzień dobry Lukrecjo... U nas wporządku... Mam nowinę... Nie, nie... Chyba jestem w ciąży...



Oficjalnie potwierdzone. Sama Anastazja chociaż bardzo chciała mieć dziecko, bardzo ją to zaskoczyło.



- Ale jak to jesteś w ciąży?! Przecież się zabezpieczałem!
- Nie wiem. Po prostu tak się stało. Chyba powinieneś się cieszyć?
- A z czego tu się cieszyć. Nie chciałem i nie planowałem mieć dzieci!
- Jak możesz tak mówić! Zawsze pragnęłam mieć dzieci i jestem szczęśliwa, że tak się stało, tym bardziej, że stać nas na dziecko!
- Nie mam zamiaru tego słuchać! Dobranoc.




W odwiedziny przyszła Lukrecja oraz Wanilia z Balbiną.







- Szczerze mówiąc trochę się załamałam. Gdybyś tylko słyszała, jak Narcyz zareagował na wieść, że jestem w ciąży ...



- Przejdzie mu! Faceci tak nieraz mają, że reagują strachem na wieść, że zostaną tatusiami.



- Ale gdybyś widziała jak on się zdenerwował. Nie widziałam go jeszcze tak złego. Od tamtej pory się do mnie wcale nie odzywa...



- Nie martw się. Narcyz nie może i nie będzie twoim zmartwieniem. Będziesz miała małego dzidziusia i tylko to ma zaprzątać twoją głowę. Myślałaś już nad imieniem?
- To jest chłopiec. Myślałam nad Norbertem albo Kamilem.
- Urocze.
Dziewczyny pożartowały i Anastazji wrócił dobry humor.












A potem Anastazja usmażyła naleśniki i wszyscy się zajadali.



- Ciociu, najlepsze naleśniki jakie w życiu jadłam!



Potem z pracy wrócił Narcyz w nienajlepszym humorze.
- Cześć siostra. Dobrze wyglądasz. Co tam słychać?



- W porządku. Przyszłyśmy z mamą w odwiedziny do twojej żony. Maleństwo już niedługo przyjdzie na świat. Jesteśmy takie podekscytowane, a ty? Anastazja mówiła, że ty...



- Dlaczego nie możecie zostawić mnie w spokoju?! Nie chciałem żadnych dzieci! Wrobiła mnie najpierw w to małżeństwo, a teraz w tego dzieciaka!
- Jak to wrobiła?! Jak możesz być taki nieodpowiedzialny?!
- Byłem odpowiedzialny, dopóki nie zaczęłyście się mieszać w moje życie! Nie chciałem się żenić, bo wiedziałem, że będę flirtował z innymi simkami, ale wy oczywiście wiedziałyście lepiej! Teraz widzisz do czego to doprowadziło. Nie chcę tego dziecka. Nie chcę być ojcem. Nie potrafię nim być!
- To może pora wreszcie dorosnąć?! Życie to nie tylko przyjemności! Musisz brać odpowiedzialność za to co robisz! Musisz wziąć odpowiedzialność za to dziecko!
- Ale ja dbałem o to, żeby dzieci nie było. To ona mnie w nie wrobiła. A może wcale nie jest w ciąży ze mną?!
- Przestań Narcyz, sam nie wierzysz w to co mówisz. Nie dość, że sam jesteś taki beznadziejny, to jeszcze oskarżasz tą biedną dziewczynę o swoje błędy. Proszę cię, opanuj się. Nie mogę tego słuchać. Narazie.



- A jak tam się czujesz kochana?
- Dobrze, czuję się dobrze mamo.



- Wybraliście już imię? Wanilia wspominała, że to chłopczyk, tak?
- Tak, tak. Podoba mi się Kamil, ale zastanawiałam się jeszcze nad Robertem albo Norbertem.



- Cześć, synu. Jestem taka dumna, że zostaniesz ojcem.
- Mamo, nie mam na to ochoty. Myślę, że powinnyście już iść.



- Kochana, my już będziemy szły. Odpoczywaj. Dobranoc.
- Dziękuję za odwiedziny. Dobranoc mamo.



- Co to do cholery miało być?! Ja ciężko haruję, żebyś miała co potrzebujesz, a ty spraszasz ludzi na jakieś obiadki?!



- Zgłupiałeś?! Narcyz! Przecież to nie są obcy ludzie! To twoja matka i siostra!
- Dlaczego im opowiadasz jakieś bzdury na mój temat?!
- Wanilia to moja przyjaciółka, to chyba normalne, że dzielę się z nią moimi wątpliwościami. Zresztą ona martwi się także o ciebie.
- Nie potrzebuję, żeby ktoś się o mnie martwił. Daję sobie radę sam!



- Jak mnie tak bardzo nienawidzisz, to trudno! Mam nadzieję, że pokochasz przynajmniej swojego syna!



**
__________________
Jagodowo
Jagodowo na blogspot
tut jest offline   Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 11:35.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023