![]() |
#10 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Ira naprawde??? THX
![]() ![]() odc. 9 Nie, nie nie to nie może być prawda dudniło jej w głowie. Kathy usiadła na fotelu. Przed nią stała dziewczyna nazywana przez cały świat "body". Miała idealne wymiary: 90/60/90 i wzrost 180 cm. Kathy poczuła się nudna, choć miała w piersiach zaledwie 85, w talii 58 a w biodrach 84. Nagle body do niej podeszła. - Hej jestem Sylvia. A ty pewnie jesteś Kathy. Będziesz ze mną mieszkać. I jeszcze z Marilyn. - wyrecytowała Sylvia i poszła do domu rzucając jej klucze. Kathy pojechała do swojego "domu". Dzielnica nie należała do eksluzywnych. Wiezorem w witrynaCH sklepowych stawały nagie prostytutki (sorry za wyrażenie). Kathy wyszła po drewnianych rozchodzonych i śliskich schodach na trzecie piętro. Postawiła walizkę i szarpnęła za klamkę. Zamknięte. Dobrze że sylvia dała mi klucze - pomyślała przekręcając klucz w zamku. W przedpokoju było miło. Na wieszaku wisiały dwa damskie płaszcze. Kathy dorzuciła tam też swój. Była szafka na buty i wycieraczka. Dalej była wnęka kuchenna, w której stały szafki, lodówka i kuchenka. W łazience był prysznic, malutka wanna i toaleta z pralką. Poszła do pokoju. Były tam dwie antresole. Były szczelnie zasłonięte - jedna boazerią, druga wyjmowaną boazerią. Na szcęście w przechodnim pokoju były porozrzucane ciuchy. Na stoliku kartka z napisem "MARILYN". Na boazerii była przywieszona kartka: "SYLVIA". A na wyciąganej boazerii był napis "KATHY". Kathy ucieszyła się. Ale jej radość prysła równie szybko jak powstała. Pokój miał mankament: Z jego podłogi wychodziły jeszcze wyżej schody. Ale kiedy wyglądnęła nikogo tam nie było. Więc rozłożyła swoje ciuchy w przechodnim pokoiku nie w sypialni która była wyżej, nadmuchała swój fotel i ustawiła go w kącie. Postawiła na przenioścym stoliku książki i wyszła wyżej. Pewnie, potrzebna będzie pościel. Kathy wyciągnęła swoją i oblekła w nią poduszki i kołdrę. W tym pokoiku było jescze miejsce na walizkę i tyle. Ustawiła radio w kącie koło materaca i wyjrzała przez okno. Nie było go w ogóle widać. Przez nie nic nie było widać. I nagle kiedy tak przez już umyte wieczorem okno patrzyła, przypomniała jej się mama. Zadzowniła do niej i zaczęła gadać po rosyjsku by Sylvia i Marilyn niczego nie zrozumiały. - Mama? =- zapytała szybko Kathy. - Kathinko.....KATHY córeczko.wróć, tęsknimy.....- wyszpetała mama. - Nie mogę....jestem w Paryżu. - wyjąkała Kathy. - Córeczko.......napisz.......zatelefonuj.......wróc ....- wyszeptała matka. |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 55 (0 użytkownik(ów) i 55 gości) | |
|
|