|
|
#12 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Zong...No cio?
odc.12 Kathy stanęła jak wryta. Maciek naładował pistolet. -Ludzie!! Morderca!!- zaczęla wrzeszczeć dziewczyna. -Zatkaj sie! - zaczął krzyczeć Maciek. Oddał jeden strzał w powietrze. Kathy przestraszyła się. Tak bardzo że zemdlała. To wszzystko z balkonu obserwowała Marilyn i Sylvia. Zrzuciły na głowę maćka worek pełen wody a kiedy sprawca był oszołomiony zbiegły na dół i go przewóricły. Marilyn jako silniejsza położyła go na ziemię a Sylvia wzięła Kathy na ręce. zaniosła ją do góry. Kiedy dziewczyna się przebudziła......... *************** 5 miesięcy później. Była ciemna noc. Kathy była w dziewiątym miesiącu ciąży. Czuła lekkie kopniaki malucha. - Już już........zaraz się napiję-powiedziała Kathy sięgając po wodę. Nagle złapał ją skurcz. - Czy toj uż??-szpenęła do siebie. Skurcze zaczęły się powtarzać. Kathy spojrzała w kalendarz. TO DZISIAJ BYŁ TERMIN!! - Sylvia! MArilyn1 - wysapała Kathy z fotela dmuchanego. - Tak, Kathy co się dzieje? - zapytała Sylvia już będąc u przyjaciółki. - Tu, boli, skurzce! Rodzę. - wysapała zdenerwowana przyszła matka. Marilyn sięgnęła po kluczyki, ubrała siebie i Sylvie oraz Kathy, wzięły ją pod ręce i zaniosy do samochodu. Dziewcyzny jechały szybko przez puste ulice. Dotarły wreszcie do szpitala. - szybciej.....wezwijcie lekarza. mojego!- popędzała kathy wydając rozkazy. Lekarze wzięli ją na salę porodową. Poród trwał do 5 nad ranem. Po 5 :10 lekarze wyprowadzili z sali wózek na którym leżała biedna Kathy. Była spocona, włosy miała przyklejone do czoła. Była przytomna...i szczęśliwa. - Mam córeczkę. Mam malutką Viki. |
|
| Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|