Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Prev Previous Post   Next Post Next
stare 30.10.2004, 13:10   #4
Fizzly
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Kontynuacja odcinka 2

Wyszliśmy na zewnątrz, kiedy właśnie się rozpadało...
- No pięknie. - powiedziała mama z skwaszoną miną;
- Uh, zaraz przyniosę parasolki.
Po chwili poszukwiań przypomniało mi się, że nie mam parasolki.
- No trudno, troszkę nas zmoczy - z uśmiechem powiedziała mama;
Szliśmy mokrym chodnikiem, latarnie pobłyskiwały w deszczu i wszędzie było tak spokojnie i pięknie... Po drodze wspominaliśmy przeszłość. Gdy dotarliśmy na miejsce było jeszcze ciemniej, a pogoda znacznie się pogorszyła - "lało jak z cebra".
- Może wejdziesz na chwilę? - zaproponowała troskliwie mama;
- Nie mamo, muszę wracać, pzecież zaraz idę do pracy.
- No tak, znowu zapomniałam. Ale przecież chyba odwołają dzisiejszy patrol? Przy takiej pogodzie i tak nie wiele byście zdziałali. :\ Zadzwonisz do Steve'a?
- Nie mamo, dziekuję za troskę, ale naprawdę, idę już. *cmok*
- To może chociaż dam ci parasolkę?
- Nie, pobiegnę a przy okazji mnie trochę odświeży.
Bez parasolki biegłem czym prędzej w stronę domu, żeby się nie spóźnić.

Gdy już wchodziłem do domu wydawało mi się, jakby w górnym oknie, na piętrze ktoś stał przy oknie. *glurp*

Ale się najadłem strachu. :wacko: Tym razem postanowiłem sobie to logicznie wytłumaczyć i nie sprawdzać tego. Poprostu to tylko złudzenia po tym, jak nastraszył mnie ten nietoper. Weszłem do domku i zamknąłem drzwi na klucz, aby czuć się bezpieczniej. Oświeciłem lampy w salonie i zaraz czułem się raźniej. Spojrzałem na zegar, aby sprawdzić która godzina - było już po 7. Doszedłem do wniosku, że zanim przyjedzie Steve wrzucę "coś na ruszcik". :smirk: W kuchni nadal był nieporządek, ale udało mi się przygotować kanapki z chrupkiego pieczywa, które zostały jeszcze od wprowadzki. Jutro będę musiał przejść się w końcu do sklepu i zrobić zakupy na cały tydzień. Usiadłem przy stole i jedząc patrzałem przez okno, gdzie nadal lekko siąpił delikatnie deszczyk. Czułem się strasznie senny, ale mus to mus, do pracy pójść trzeba. *beep* Usłyszałem klakson tego zgrzybiałego gruchota, którym jeździ Steve. Przebrałem się w mój ciuszek do pracy i wyszedłem.

- Cześć stary.
- Nooo, wiec to jest ten nowy dom nawiedzonej staruszki? - zapytał entuzjastycznie Steve;
- No tak, jak widzisz nie jest ani nowy, ani nawiedzonej staruszki, chyba że już wyglądam tak staro?
- Nie, wiesz że nie oto mi chodziło - odparł; I jak się sprawdza?
- Poza kilkoma drobnymi szczegółami wszystko jest w porządku.
- Hehe, drobnymi szczegółami. Znalazłeś już wszystkie pokoje? - zaartował;
- Daj spokój stary, nie żartuj. Ten dom jest naprawdę w porządku. Może już pojedziemy?
- Ah, zagapiłem się. Znowu do roboty...
- A no, znowu... Nie martw się, to zaledwie 8 godzin.
- No i już chyba wiem, dlaczego jesteś moim najlepszym przyjacielem!?
Zaśmialiśmy się oboje i ruszyliśmy w stronę domu burmistrza, gdzie zwykle mamy nocną wartę. Przejeżdzając obok szkoły zobaczyliśmy dwóch młodzieniaszków, którzy dobierali się do jakiejś starszej pani.
- Co robimy? - zapytał Steve;
- Bierzemy go.
Postanowiliśmy zareagować, jako że policja jest zawsze ostatnia na miejscu zdarzenia. Wysiedliśmy z samochodu i sięgnęliśmy po pistolety krzycząc: "Stać! Nie ruszać się!". :smirk: Może i wyglądało to nieco śmiesznie, ale wszystko sie zmieniło, bo okazało się, że Ci dwaj tez mieli pistolety i zrobili dokłądnie to samo. Tej nocy na ulicy rozpętała się prawdziwa strzelanina. :wacko: Młodziki strzelali gdzie popadło raniąc Steve'a w nogę. Jako że nie mieliśmy zezwolenia od Policji, ale musieliśmy się chociaż bronić Steve wczołgał się za samochód, a ja postanowiłem interweniować. Schowałem się za koszem na śmieci.

Dzięki Bogu, że śmietniki w naszym miasteczku są solidne. Wychylałem się co chwila i oddawałem strzał starając się zranić w rękę jednego z nich, ale pogoda mi nie sprzyjała. Po dłuższej chwili raniłem srzalającego, który rzucił pistolet. Wszystko wyglądało na zakończone, kiedy wyszłem z "schronu", kiedy nagle podjechał samochód zabierając rannego i tego drugiego. Staruszka zdążyła zbiec. Odjeżdzając jeden z nich zdążył oddać strzał, który ranił mnie w bok...

Ten dzień zdecydowanie nie należał do tych najszczęśliwszych...

Koniec odcinka 2

Ostatnio edytowane przez Fizzly : 30.10.2004 - 23:14
  Odpowiedź z Cytatem
 


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 11:45.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023