|
|
|
|
#1 | |
|
Guest
Postów: n/a
|
Cytat:
|
|
|
|
|
|
|
#2 |
|
Guest
Postów: n/a
|
gosh leniuchy!!
Bebe Twins odc. 23 No więc kierując się impulsem podeszłam do telefonu i wezwałam karetkę. - Halo/ - spytałam sennie - Proszę szybko karetkę na ulicę dziwną 158. - Tak jest, zaraz będziemy. - odparła dyspozytorka. Po chwili usłyszałam wycie syren pod naszym domem. Otworzyłam drzwi. - Moja mama urodziła, ale małe jest chyba chore. - dodałam"chyba" - Gdzie ona leży?- W tamtym pokoju. - Zaraz się nimi zajmiemy. - odparła lekarka i zawołała swoją świtę do pokoju mamy. Ja poszłam nas górę i wystukałam numer Brandona. - Brandonek? - szpenęłam przestraszona. - Tak, tak...coś z tobą nie tak? - Nie, nie ze mną, mamusia.....- wyjąkałam jakbym była 2 letnim dzieckiem. - Niedh zgadnę urodziła...- powiedział a ja się rozpłakałam. - Tak, ale... - Ale czemu się nie cieszysz? - zapytał lekko zdzwiwiony . - Bo to dziecko jest chore!! - odparłam niezbyt głośno . - A na co jeśli mogę wiedzieć? - Chyba białaczka....- przektusiłam jakoś te słowa przez gardło. - Zaraz u was będę. - Siadłam przestraszona na łóżku i zaczęlam płakać kiedy usłyszałam ostre pukanie do drzwi. - Tak. Dziecko jest chore. Bialaczka wstępna....-powiedziała przerzucając notatki lekrka. - A...a da się to wyleczyć? - spytałam z nadzieją. - O tak, ale musimy znaleźć dawcę...- powiedziała learka, -Krwi>? - spytałam. - Tak, ale to musi być ta sama grupa. Ona ma 0 Rh-. - To tak samo jak ja!! - ucieszyłam się i zapłonął we mnie mały płomyk nadziei. - Więc, jutro zgłoś się na badania. Nie, nie moz.esz!! - krzyknęła nagle ona. - Ale czemu> Co ja zrobiłam??"- zapytałam nagle jak odrzucona. - Spokojnie, po prostu jesteś w ciąży. - I co?? I co z tego>??!! - krzyknęłam rozdzierająco. - A to, że twoja krew jest teraz potrzebna twojemu dziecku. Któreś z twoich rodziców też ma tę grupę krwi. Albo twoja siostra bliźnaiczka!! - wykrzknęła ona i wyszła z pokoju. Uslyszałam ściszoną dyskusję przez drzwi, potem zobaczyłam przez uchylone drzwi jak wyproqwadzają na dół mar-kate ale nigdzie z nią nie wychodzą. Piotem uslyszałam skrzypienie drzwi na dole. Zapisałam w pamiętniku starannie ten dzień, ten szczególny dzień 4 grudnia, kiedy urodziła się moja siostra, a potem zaznaczyłam go jako Narodziny. Po prostu - narodziny. Nie - czyje narodziny. Po prostu narodizny. I wcisnęłam guzik włączający komputer. |
|
|
|
#3 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Tatułaż
Odcinek 15 - Eee... To ty jesteś Molly?- zapytałam. Dziewczyna gwałtownie sie obruciła, a ja zobaczyłam śliczną dziewczynę o brązowych oczach. Jej ciemne blond włosy sięgały do ramion. - Tak, to ja. - A więc co z Rozi? - Ona... Eee... Wyjechała... Tak! Wyjechała! - Co?! Z kim?! Kiedy?! Dlaczego?! Po co?! - Wyjechała ze... Ze swoją mamą. Dzisiaj o 18:30. A dlaczego? No bo jej mama powiedziała: " Ta, Gia ma na ciebie okropny wpływ. Jedziemy na pół roku do cioci, w Teksasie!" - Co?! To nie możliwe! - A jednak. - powiedziała Molly i podała jej kartke. - Co to? - Przeczytaj. To list od Rozi. Kazała Ci go dać. - Gia spojrzała na Molly badawczo. Spostrzegła że jest takiego samego wzrostu jak Rozi. - Acha, dzięki. - powiedziała Gia i już chciała odejść gdy, Molly zawołała... - Dozobaczenia jutro! - ale Gia już nie odpowiedziała. Rozwineła list od Rozi i usiadła na ławce w odległej części parku. Brzmial on tak: "Droga Gio! Niestety mama zabiera mnie do ciotki na pół roku. I to jeszcze do Teksasu! Nie wiem jak przerzyje bez Ciebie! Bez wspólnych wypadów na miasto... W każdym razie za pół roku sie zobaczymy. Albo nawet wcześniej... Przyjade na Gwiazdke! Przywioze Ci jakieś fajne prezenty! Fajnie będzie w Teksasie... Nie! To nie prawda! Wcale tak nie myśle! Będzie tam żle, niedobrze! Pójde do nowej szkoły! I to z internatem! Uciekne z tamtąd! Nie chce tam jechać! Ach, Gia... Tak mi ciężko! Jak przyjdziesz do domu to od razu napisz mi e-mile... Mój ades: [email protected] Z ucałowaniami Rozi" Gia złożyła list wstała i powlokła sie do domu. Ale na dróżce do wyjścia z parku stanoł jej jakiś facet. Próbowała go ominąć, ale on zastawiał jej droge. - Przepraszam! - powiedziała zirytowana - Nie przyjdziesz już tu nigdy... Nawet nie dojdziesz do domu... - To sie okarze! - krzykneła Gia i podcieła mu nogi. Ten sie przewrócił, wtedy Gia wyjeła mu z kurtki pistolet i zastrzeliła go. Patrząc na trupa, zrospaczona pobiegła do domu... CDN |
|
|
|
#4 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Bebe Twins odc. 24
"Mell jest dostępna" Ash Cześć młoda. Jestem załamna. Mell A czemu to? Znowu ci jakis chlopak serduszko złamał? Ash Nie, niestety nie. Branmdon...on mnie kocha i ja jego mnie... Mell No to nie bądź taka tajemnicza tylko mów o co łazi. Ash Ona...moja siostra ma białaczkę. Mell Mary-Kate? No nie żartuj. Ash Nie, ta co się dzisiaj. Urodziła. Sorry ale mama mnie wzywa na dół. Zabrali jej małą do szpitala i chce do niej pojechać. Mell Ok to do zobaczenia. YO!!! Ash Pa!! :* Wyszłam z pokoju i zeszłam do mamy która mnie istotnie wołała. - Córeczko, dasz mi....torbę? - zapytała ona słabo. - Oczywiście. - powiedziałam i dałam jej torebkę. -Widziałaś takie różowe...pastylki? - Tak, leżą w szafce.. - Podaj mi je...- odparła ona i wstała. Była słaba, miała założone szwy. Do torby wpakowała kilka ręczników, śpioszki, kaftaniki, pampersy, kilka paczek chusteczek nawilżanych, i mnóstwo bzdur potrzebnych maluchowi. - Kochanie ona teraz będzie całe swoje życie spędzała w szpitalu..... - Mamo> Nie rozklejaj się. - powiedziałam i łzy mi stanęły w oczach. Nie potrafiłam nad nimi zapanować. - Musisz jechać do SB. Musisz jechasć zarobić. - rzuciła mi matka na wyjściu. Sięgnęłam niepewnie po mapkę i obejrzałam ją ze wszystkich stron. No cóż - wchodzisz, idziesz między żywopłotem....to się wydaje ptroste. - Mary, w co byś się ubrała do SB/ - zapytałam ją. - W miniówę, kabaretki i bluzkę z dekoltem. - - No coś ty. - oburzyłam się szczerze i wyszłam z pokoju. Stanęłam przed szafą. Wybrałam w końcu: czerwony stanik, na niego założyłam długą czarną bluzkę z siatki, na ręce włożyłam czarne frotki i bransoletki, na nogi włożyłam kabaretki, a na nie powinięte czarne Wranglery. - I jak wyglądam? - zapytałam siebie w lustrze. Wysłam z pokoju i zaczęłam dobierać buty. Podtanowiłam założyć czarne glany. No tak, te wymalowałam w stokrotki, ale te są niezłe. Zasznurowałam je i wyszłam na przystnek/ - Do SB porosze. - odparłam i rzuciłam wyznaczoną sumę do portmonetki. - Ok, nie ma sprawy. - odparł przystojny kierowca. Wyjęłam telefon i wystukałam siedem liczb numeru Brandona, Nikt się nie zgłaszał. No więc zadzwoniłam do domu. - Dzień dobry, jest Brandon? -To ty nic nie wiesz> Brandon..... Znowu głupie zakończenie :laugha: |
|
|
|
#5 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Tatułaż
Odcinek 16 W domu Gia szybko pobiegła do telefonu. - Słucham? - Doktor Fillibuster? Musi pan szybkoo mnie przyjechać! Mówi Gia. - Ach, Gia. Dlaczego mam do ciebie przyjechać? Jest 22:15! - To nie jest rozmowa na telefon! Zrobiłam coś strasznego! - odpowiedziała w pośpiechu. - Dobrze... A więc zaraz u ciebie będe...- Gia pośpiesznie odłożyła słuchawke. Czekała 15 minut na doktora. I wydawało jej sie, że to naj dłuższe 15 minut jakie przeżyła. Doktor zapukał. Gia otworzyła mu i zaraz poszła z nim na góre. Opowiedziała mu wszystko. Doktor zaszokowany odpowiedział... - Nie martw sie. Wszystko będzie dobrze zaufaj mi. Tylko już o tym nie myśl. Ja to załatwie. Dobranoc. - Ale... - Dobranoc. - powiedział z naciskiem i wyszedł. Gia słyszała szepty dochodzące z salonu. "zapewne rozmawia jeszcze z mamą..." pomyślała i poszła z siebie to wszystko co sie stało dzisiejszego wieczoru zmyć z siebie. Potem usiadła do komputera i napisała list do Rozi. Gdy skończyła zgasiła światło i poszła spać. Rano wstała. Mamy już nie było więc wyszła i poszła do Molly. Zadzwoniła do drzwi. Molly otworzyła jej z plecakiem na plecach. Była ładnie ubrana, Gia też ale wydawało jej się, że nie wygląda dobrze. Molly nagle rozpłakała sie i . . . CDN Sorry, nie moge pisać. Gadam z Neverlingiem
|
|
|
|
#6 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Tak ja ze swoją histą to się mogę schować.... i gwałcić :laugh: :laugh: :laugha: :laugha: :laugha: :laugha: :laugha: nie, nie mam ochoty :laugha:
|
|
|
|
#7 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Ach, Gi!!! Ty mały świntuchu!!! :laugha: :unsure:
|
|
|
|
#8 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Tatułaż
Odcinek 17 Molly nagle rozpłakała sie i zciągneła... Peruke! Pod którą miała włosy związane w kitke. Rzuciłą sie na gie płacząc i powtarzając... - Och, Gia... Przepraszam... Przepraszam... Nie powinnam! Nie chce tak... Nie! - Spokojnie. Co sie stało Molly? - Molly? - spojrzała na Gie z wyrzutem. I Gia w mgnieniu oka pojeła... Że to Rozi! - Rozi?! Przecierz jesteś u cioci! - Ja... Ja tak... Naprawde... To... - Zaraz mi wyjaśnisz. Spokojnie chodź do Kwaiarni. Albo lepiej do mnie. Gdzie wolisz? - Do... Do ciebie... - i dalej płacząc, Gia zaprowadziła Rozi do siebie. szły nic nie mówiąc. Słychać tylko było chlipanie Rozi. Gdy weszły do Gii pokoju, Rozi sie troche uspokojła. - A więc? - No, po tej rozmowie z mamą... No wiesz... Po tym zawieszeniu... Ona... Ona powiedziała, że ty masz na mnie zły wpływ i że... Że ja już nie będe sobą... I och, tak było ciężko! -wybuchła znowu Rozi. - Acha... Teraz rozumiem. Poczekaj. - Gia wzieła telefon i wykręciła numer do Rozi. - Co masz zamiar zrobić?- powiedziała z rozpaczą w głosie Rozi.\ - Powiem twojej mamie wszystko co mam do powiedzenia! - Nie! Przecierz wtedy będzie jeszcze gorzej! - Zobaczymy... Dzieńdobry. Tu mówi Gia. - Dzieńdobry. - odpowiedziała chłodno mam Rozi - Dlaczego pani uważa że mam na Rozi zły wpływ? - Dziecko, czy ty nie rozumiesz? Ona jest zawieszona! - No i co? To nie koniec świata! A po za tym to nie przeze mnie! - A niby przez kogo? - zapytała bojowniczo pani Stany (czytaj Stani) - Amber. Ona nas prowokuje! Ja jej tylko ręke wykręciłąm bo chciała mnie pobić i... - Dosyć! nie mam zamiaru tego słuchać! Gdzie jest Rozi? - U mnie i nie wróci do domu poki pani mnie nie wysłucha! - Dowidzenia! - i mama Rozi rozłączyła sie. Gia osłupiała siedziała poki Rozi jej nie krzykneła w ucho... - No i co narobiłaś?! - Teraz niech twoja mam to przemyśli i... - Gia nie dokńczyła ponieważ zadzwonił telefon. Po zaledwie 15 minutach. Gia zaśmiała ie i odebrała. - Słucham? - A więc powiedz mi jak było. - Powiedziała pani Stany. Gia opowiedziała wszystko i odetchneła. - A więc to tak... No dobrze Rozi nie musi wracać tak szybko. Ale powiedz jej że ma być na 19:00! - Oczywiście. I dziękuje. Dowidzenia. - Tak! A jednak sie udało! - krzykneła uradowana Rozi i uściskała Gie. - No to gdzie idziemy? - Tam gdzie zawsze? - Ok. Zjemy coś. - Klops... Nie mam kasy. - No to ci porzycze! - rzekła Gia i włożyała do portela 85 $. Wstały i poszły do "Shop'a". Znały to miejsce od podszewki. Więc od razu pojechały na góre do knajpki. - Co zjesz? - zapytała Gia patrząc na neonoweświatła na którch było wypisane menu. - Może... Hamburgera z podwójnym pomidorem. - A ja... Cheeseburgera. - podeszły do kasy i zamówiły jedzenie. - Coś do picia? - zapytała ekspedientka. - Ja poprosze 7up, a ty Rozi czego sie napijesz? - Ice Tea z lodem. - 16.95 $ - Dziękujemy. - powiedziały grzecznie i poszły zjeść. I wtedy zobaczyły przy stoliku Amber. Gia skineła na Rozi i podeszły do niej. - Czego? - Ty *****o! - krzykneła Gia i wylała jej na głowe swojego 7up'a. - Powaliło cie? Co ty robisz? - Odpłacam sie! - powiedziała Gia, obruciła sie i poszła do innego stolika. Gdy już zjadły poszły do sklepu z wieżami, komputerazmi, płytami itp. itd. . Przy jednej z półek zobaczyły . . . CDN GirlX ale nabijasz te posty -________________________- |
|
|
|
#9 |
|
Guest
Postów: n/a
|
bebe Twins odc. 28
Mary podniosla się i spojrzała na mnie "znacząco". - Miałam atak. - i usiadła ciężko oddychając na krześle. - Podać ci inhalator? - Tak, lerzy w szafce w moim pokoju. - poszłam sobie spokojnie Na górę i otworzyłam daną szafkę. Zatkało mnie. Moja siostra była lekomanką. Zjechałam na dół po poręczy z koszykiem w dłoni i wysypałam przed nią szeleszcząc opakowaniami zawartość koszyczka. - Nie wiem co to jest. - powiedziała z przekąsem. - Twój "inhalator". - Potrzebvuję gdybym..... - Masz zaledwie wadę rozwojową oczu!! - krzyknęłam zdenerwowana - ico? To znaczy że nie jestem odporna na żadną inną chorobę?? - Jesteś nieodporna dalej ale po co ci to.... - Kiedyś się przekonasz.-powiedziała zgryźliwie i wyszła do pokoju na górę. - nie..- wyszeptałam i opadłam na krzesło. Poszłam na górę i połoożyłam się. dawno nie gadałam z Mell, ale to głównie dlatego że zmienili nam komunkator: oo wesżła jednak na gg.... : Mell cześć. : Ash witaj moja młoda!! : mELL: i jak tam twoja ciąża? L: ashe: okay. Małe już bardzo kopie. : Mell: to który to miesiąc? : Ashe: szósty. rochę zaczynam się bać porodu.... : Mell: Nie ma się czego bać. Wiesz...że mam siostrę bliźniaczkę? : Ash: No jak to??? : Mell: dowiedziałam się o tym niedawo ale no wiesz...... : Ash: rozdzielili was po porodzie? : mell: chyba tak bo jej nie znam.... : ash: a możebyśmy się spotkały?> : mell: wiesz nie jestem na gotowa..... : ash: boisz się mnie czy co? zawsze odmawiasz... : mell: nie, chcę tylko się przekonać czy naprawdę mnie lubisz : ash: czuję że jesteśmy bardzo blisko siebie ale więcej już nic. : mell: ja czuję to samo. Jakbyśmy klikały z kawiarenki. : ash: sorry ale muszę odrboić lekcje na jutro...nie mogę się obijać pomimo ciąży. : mell: no fakt, to idź. Pa. : ash: papapapa :*/ Wyszłam z gadu gadu i poszłam do lekcji. Odrobiłam szybko majze i hisotrie, nieco wolniej angielski i polski. Przy chemii to już w ogóle mój umysł szalał na zwolnionych obrotach. Z trudem wkułam to co mogłam i zadzwoniłam po Brandona. Ustaliliśmy szczegóły ślubu. Biorę go już w przyszłym tygodniu...ajjj |
|
|
|
#10 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Tatułaż
Odcinek 18 Gdy już zjadły poszły do sklepu z wieżami, komputerazmi, płytami itp. itd. . Przy jednej z półek zobaczyły bardzo przystojnego chłopaka. - Roziiiiii... - Widze, widze... - O matko... jaki on fajnyyyyy... - Może... yyy... pójdź i zagadaj. - No... eee... moge spróbować... - Gia wyjeła z torby szczotke i uczesała sie. Podeszła i z najsłodszym, najbardziejmiękkim i sexonym głosem powiedziała... - Cześć - chłopak spojrzał na nią dziwnie - Bonjur! - odpowiedział po fracusku, "On jest francuzem!" pomyślała Gia - Może cie oprowadze po tym centrum? - Eee... mmm... ok - zdołał wypowiedzieć, a Gi odrazu pociągneła go ku Rozi. - To jest Rozi. A ty jak masz na imie? - zapytała nie bardzo wiedząc czy chłopak wie co ona mówi. - Bonjur Rozi. A ja mieć na imie Matt. - wybełkotał z zakłopotaniem. - Świetnie! A więc mówisz "po naszemu" - odpowiedziała z entuzjazmejm Gia - Ja mam na imie Gia. - Może pójdziemy na lody? - zaproponowała Rozi - Dobra więc chocicie! - Gdy w trójke doszli do lodziarni "Amanda" i usiedli przy stoliku podeszła do nich Amber. Widać że coś piła bo była czerwon i rozchichotana. - Co u was dzieciaczki? - Spadaj, Amber! Nie twoja sprawa! - powiedziała ze złością Rozi - Może my zjedli by lód? - zapytał Matt patrząc na tą scenke. - Och... och tak. Jaki chcecie smak lodów? - zapytała Gia - Ja chce... Miodowy - A ja chetnie zjeść... Wanilowy... - Waniliowy. - poprawiła go ze śmiechem Gia - No dobrze. - gdy wszyscy już zjedli Gia chciała już zapłacić gdy Matt wyjoł pieniądze mówiąc... - Piekne panie nie płacić! - Ok, jak chcesz! - odpowiedziała Rozi śmiejąc sie. Potem Matt odprowadził Rozi i Gie do domów. Matt dał im swój numer telefonu i odszedł. Gia i Rozi krzykneły z radości i pobiegły do swoich domów... CDN Sori że taki krótki ale musze iść |
|
![]() |
| Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|