|
![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Tatułaż
Odcinek 17 Molly nagle rozpłakała sie i zciągneła... Peruke! Pod którą miała włosy związane w kitke. Rzuciłą sie na gie płacząc i powtarzając... - Och, Gia... Przepraszam... Przepraszam... Nie powinnam! Nie chce tak... Nie! - Spokojnie. Co sie stało Molly? - Molly? - spojrzała na Gie z wyrzutem. I Gia w mgnieniu oka pojeła... Że to Rozi! - Rozi?! Przecierz jesteś u cioci! - Ja... Ja tak... Naprawde... To... - Zaraz mi wyjaśnisz. Spokojnie chodź do Kwaiarni. Albo lepiej do mnie. Gdzie wolisz? - Do... Do ciebie... - i dalej płacząc, Gia zaprowadziła Rozi do siebie. szły nic nie mówiąc. Słychać tylko było chlipanie Rozi. Gdy weszły do Gii pokoju, Rozi sie troche uspokojła. - A więc? - No, po tej rozmowie z mamą... No wiesz... Po tym zawieszeniu... Ona... Ona powiedziała, że ty masz na mnie zły wpływ i że... Że ja już nie będe sobą... I och, tak było ciężko! -wybuchła znowu Rozi. - Acha... Teraz rozumiem. Poczekaj. - Gia wzieła telefon i wykręciła numer do Rozi. - Co masz zamiar zrobić?- powiedziała z rozpaczą w głosie Rozi.\ - Powiem twojej mamie wszystko co mam do powiedzenia! - Nie! Przecierz wtedy będzie jeszcze gorzej! - Zobaczymy... Dzieńdobry. Tu mówi Gia. - Dzieńdobry. - odpowiedziała chłodno mam Rozi - Dlaczego pani uważa że mam na Rozi zły wpływ? - Dziecko, czy ty nie rozumiesz? Ona jest zawieszona! - No i co? To nie koniec świata! A po za tym to nie przeze mnie! - A niby przez kogo? - zapytała bojowniczo pani Stany (czytaj Stani) - Amber. Ona nas prowokuje! Ja jej tylko ręke wykręciłąm bo chciała mnie pobić i... - Dosyć! nie mam zamiaru tego słuchać! Gdzie jest Rozi? - U mnie i nie wróci do domu poki pani mnie nie wysłucha! - Dowidzenia! - i mama Rozi rozłączyła sie. Gia osłupiała siedziała poki Rozi jej nie krzykneła w ucho... - No i co narobiłaś?! - Teraz niech twoja mam to przemyśli i... - Gia nie dokńczyła ponieważ zadzwonił telefon. Po zaledwie 15 minutach. Gia zaśmiała ie i odebrała. - Słucham? - A więc powiedz mi jak było. - Powiedziała pani Stany. Gia opowiedziała wszystko i odetchneła. - A więc to tak... No dobrze Rozi nie musi wracać tak szybko. Ale powiedz jej że ma być na 19:00! - Oczywiście. I dziękuje. Dowidzenia. - Tak! A jednak sie udało! - krzykneła uradowana Rozi i uściskała Gie. - No to gdzie idziemy? - Tam gdzie zawsze? - Ok. Zjemy coś. - Klops... Nie mam kasy. - No to ci porzycze! - rzekła Gia i włożyała do portela 85 $. Wstały i poszły do "Shop'a". Znały to miejsce od podszewki. Więc od razu pojechały na góre do knajpki. - Co zjesz? - zapytała Gia patrząc na neonoweświatła na którch było wypisane menu. - Może... Hamburgera z podwójnym pomidorem. - A ja... Cheeseburgera. - podeszły do kasy i zamówiły jedzenie. - Coś do picia? - zapytała ekspedientka. - Ja poprosze 7up, a ty Rozi czego sie napijesz? - Ice Tea z lodem. - 16.95 $ - Dziękujemy. - powiedziały grzecznie i poszły zjeść. I wtedy zobaczyły przy stoliku Amber. Gia skineła na Rozi i podeszły do niej. - Czego? - Ty *****o! - krzykneła Gia i wylała jej na głowe swojego 7up'a. - Powaliło cie? Co ty robisz? - Odpłacam sie! - powiedziała Gia, obruciła sie i poszła do innego stolika. Gdy już zjadły poszły do sklepu z wieżami, komputerazmi, płytami itp. itd. . Przy jednej z półek zobaczyły . . . CDN GirlX ale nabijasz te posty -________________________- |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
bebe Twins odc. 28
Mary podniosla się i spojrzała na mnie "znacząco". - Miałam atak. - i usiadła ciężko oddychając na krześle. - Podać ci inhalator? - Tak, lerzy w szafce w moim pokoju. - poszłam sobie spokojnie Na górę i otworzyłam daną szafkę. Zatkało mnie. Moja siostra była lekomanką. Zjechałam na dół po poręczy z koszykiem w dłoni i wysypałam przed nią szeleszcząc opakowaniami zawartość koszyczka. - Nie wiem co to jest. - powiedziała z przekąsem. - Twój "inhalator". - Potrzebvuję gdybym..... - Masz zaledwie wadę rozwojową oczu!! - krzyknęłam zdenerwowana - ico? To znaczy że nie jestem odporna na żadną inną chorobę?? - Jesteś nieodporna dalej ale po co ci to.... - Kiedyś się przekonasz.-powiedziała zgryźliwie i wyszła do pokoju na górę. - nie..- wyszeptałam i opadłam na krzesło. Poszłam na górę i połoożyłam się. dawno nie gadałam z Mell, ale to głównie dlatego że zmienili nam komunkator: oo wesżła jednak na gg.... : Mell cześć. : Ash witaj moja młoda!! : mELL: i jak tam twoja ciąża? L: ashe: okay. Małe już bardzo kopie. : Mell: to który to miesiąc? : Ashe: szósty. rochę zaczynam się bać porodu.... : Mell: Nie ma się czego bać. Wiesz...że mam siostrę bliźniaczkę? : Ash: No jak to??? : Mell: dowiedziałam się o tym niedawo ale no wiesz...... : Ash: rozdzielili was po porodzie? : mell: chyba tak bo jej nie znam.... : ash: a możebyśmy się spotkały?> : mell: wiesz nie jestem na gotowa..... : ash: boisz się mnie czy co? zawsze odmawiasz... : mell: nie, chcę tylko się przekonać czy naprawdę mnie lubisz : ash: czuję że jesteśmy bardzo blisko siebie ale więcej już nic. : mell: ja czuję to samo. Jakbyśmy klikały z kawiarenki. : ash: sorry ale muszę odrboić lekcje na jutro...nie mogę się obijać pomimo ciąży. : mell: no fakt, to idź. Pa. : ash: papapapa :*/ Wyszłam z gadu gadu i poszłam do lekcji. Odrobiłam szybko majze i hisotrie, nieco wolniej angielski i polski. Przy chemii to już w ogóle mój umysł szalał na zwolnionych obrotach. Z trudem wkułam to co mogłam i zadzwoniłam po Brandona. Ustaliliśmy szczegóły ślubu. Biorę go już w przyszłym tygodniu...ajjj |
![]() |
![]() |
#3 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Dziesięiokrotne szczęście odc. 22
Dziś byłam na zakupach. Gdy wróciłam, mocno się zdziwiłąm. -Susie! Coś ty im zrobiła?!-krzyknęłam do jednynej obecnje w tamtym czasie w domu -nic.. -Jak to? Przecież widzę, ze nie ma Alice, za to jest MAry! -Alice.. Alice.. JA nie mogę.. oNa wyjechała.. Do sanatorium. I tak minął tydzień. O Alice nic nie wiem, Susie mnie unika.. Nie wiem co się dzieje. Niepokoję się. Pewnego dnia przyszła do mnie Kate. -Wiesz? Dzięki tobie podjęłam decyzję. -Tak?-powiedziałam, ocierając łzy -Miałam dość 5 razy obejrzanych filmów. Spotykam się już tylko z facetami, którzy naprawdę coś dla mnie znaczą. -To dobrze. Włączyłam Polsat. Zobaczyłam.. zobaczyłam Susie. Spojrzałam na Kate. -Ja nic nie wiem!-krzyknęła i wzięła na ręce Katie. -Witamy państwa w nowym programie "Najzabawniejsza flora i fauna świata".. -Ale.. Ale dlaczego ona nic... Wieczorem, Susie tłumaczyła nam, że chciałą zrobić niespodziankę. "NFiFŚ" osiągnęła sukces. Susie niby się nie przejumuje, ale wieczorem zwierza mi się, jaka jest szczęśliwa. Minęły lata.. Alice ciągle nie widać. Susie tłumaczy, że nie wie nic.. Czuję do niej wściekłość i niepochamowaną złość. Okłamuje mnie. Jutro dziewczynki idą do szkoły. A Alice nie ma. Często krzyczę na Susie... Ona milczy.. Kate poczuła, co to miłość. Nie dziwi mi się, że urodziłam te dziesięcioraczki. Swojego ukochanego zna od 2 lat.. On jednak nic a nic na nią... Kate ma też pracę. Sprzedaje akcesoria. On ma dziewczynę w barze na przeciwko jej pracy. Wścieka się, gdy widzi ich razem.. Ja się tylko śmieję. Postaram się jednak coś zrobić. Dziewczynki bardzo się wzajemnie lubią. Minął miesiąc. Nic ciekawego się nie zdarzyło, tylko... Alice! Weszłą szczxęśliwa Susie i krzyknęła: -Ona żyje! -Ona miała nie żyć? -Zapadła.. w.. w.. śpiączkę. Ale się obudziła. Jest mądra i, jak widzisz,.. -susie! Ty podła kobieto! Czemu mi nie powiedziałaś! -Nie chciałam cię martwić.. _wybaczam ci.-wzięłam Alice na ręce. Alice osiąga sukcesy. Mam nadziję, że i następne lata będą spokojne.. CDN. Ostatnio edytowane przez Zong : 19.11.2004 - 17:50 |
![]() |
![]() |
#4 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Bebe Twins odc. 29
- Kochanie a może się spotkamy>? - zaproponował - O tak, z chęcią. - popwiedziałam i ubrałam się w ładne dżinsowe ogrodniczki, bluzeczkę w paski i czarny sweter. Pojechałam ostrożnie do CH "Krokus" ( to już nie przelewki, jestem w szóstym miesiącu). I usiadłam na ławeczce. - No cześć malutka.- powiedział on i objął mnie. - No to może zaczniemy od sukni? - zapytałam. - Dobrze. Tu jest ta pracownia którą chciałaś zobaczyć. - wskazał palcem. - O tak. - powiedziałam i poszłam w lewo. Znalazłam świetną suknię, tylko popuścili mi troszeczkę gorset i spódnicę. Gorset był bordowy z kremowymi różyczkami na ramiączku, a spódnica była w prześlicznym kolorze ecru. - Kochanie wyglądasz...cudownie...- powiedział Brandon i przytulił mnie. - Nasz ślub będzie oglądać mnóstwo ludzi....nie, ta suknia jest za skromna - zdecydowałam i wyszłam z pracowni. - No to nie wiem gdzie możemy kupić suknię. - powiedział on. - U Amandy Walkey, a buty prześliczne widziałam u Dolce&Gabbany. - Ok, chodźmy. - przystał na to Brandon i przytulił mnie. U Amandy Walkey wybrałam sobie prześliczną bielutką suknię z zaciągnięciami i marszczeniami z ładnym gorsetem sznurowanym z tyłu w nieco ecru kolorze. - Wyglądasz przepięknie. - powiedział Brandon i pocałował mnie. - To bierzemy. - 4500$ - powiedziała miła ekspedientka i zainkasowała pieniądze. Zostawiliśmy suknię w samochodzie i poszliśm po resztę dodatków. Kupiłam sobie prześliczne białe koronkowe stringi i biustonosz do kompletu, a welon - uff jak księżna Di!! Ma ponad 18 metrów długości, i jest z przepięknego, muślinu, koronek i tiulu. Buty - śliczne kozaczki od Chanel, wyszywane gdzieniegdzie kawałkami koronki. Kupiłam też masę innych rzeczy, a na zakupy dla dzidziusia umówiliśmy się za dwa dni. Chyba będę potrzebować łóżeczka, wózka, ubranek, przewijaka, wanienki.... - Wyglądamy uroczo. - powiedziałam do siebie stojąc z moim mężusiem wystrojeni na ślubno. - Mówiłaś coś? - zapytał mnie mąż. (przyszły!!! pip pip!!) - Nie, nic...chodźmy już. - w domu pocałowaliśmy się, posiedzieliśmy na kanapie, podjadaliśmy chipsy, a potem Brandon pojechał do domu. W nocy wstałam by napić się wody..kiedy zobaczyłam błysk... |
![]() |
![]() |
#5 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Tip.... pisze odcinek
![]() Magi, może wkleisz.. ten teges "Feredenent i Luichida" :laugh: "blood" Nick dzwonił do Haney, ale nikt nie podnosił słuchawki. NIe przyszła. Samolot poleciał. Dopiero następnego dnia dowiedział się, że Haney siedzi w psyhiatryku. - Chciałbym się zobaczyć z pacjętką... -zaczął nick ale nie dokończył, bo Haney wyrwała się lekarzom i podbiegła do nicka. NIe zdążyłą powiedfzieć ani słowa. Następnego dnia jadła chydną papkę na śniadanie. Wstała od stołu, ale założyli jej kajdanki na ręce. - co? A.. chwila... - Ma pani prawo zachować milczenie! Wszystko co pani powie zostanie wykorzystane przeciwko pani!- Policjant wygłosił prawda haney. Haney niewiele myśląc rzuciła się przed siebie. Daleko nie uciekła. Wieczorem odwiedził ją nick. Haney miała rany od kajdaney na rękach. - Haney wyciągnę Cię stąd! - Na to nie licz! Już za dużo! Spójrz prawdzie w oczy! Nie wyjdę stąd! Nick tylko spojrzał na Haney, odwrócił się i pozsedł. Rano Nick przyniósł Haney pistolet. - Jak ci się udało? - Było trudno, ale... - dzięki... ale... co ja mam z tym zrobić! - zachowaj to do wieczora! - nie! dzisiaj rozprawa, odsyłają mnie do psychiatryka, stamtąd łatwiej mnie wyciągniesz! Te codzienne zajęcia z psychologiem zaczęły męczyć Haney. Odtąd chodziła za nią cała ochrona. Ale Haney dała sobie z tym bardzo szybko radę. Wybiegła do parku... 4 godziny później 14-letnia Brith znlalazła martwą kobietę. Miała kolczyk w ustach, rude włosy i pistolet w ręku. Cała w kałuży krwi. Brith o *****o nie przestraszyła się tego widoku.. odeszła od Haney... CDN "blood" 18 sierpnia Dzisiaj znalazłam martwą kobitę zalaną krwią. NIe przestarszyłam się. Poszłam do kosmetyczki i za ostatnie pieniądze przebiłam sobie dolną wargę. Mama zrobiła mi awanturę. Ale widok tej kobiety sprawił, że chcę być taka jak ona. Niewiem dlaczego popełniła samobójstwo. 19 sirepnia Wszystkie gazety piszą o "Haney". Teraz już wiem, że to była tamta kobieta. Chcę być taka jak ona. Niewiem co mnie pociąga do zabijania ludzi... może jestem inna... zawsze byłam inna. 20 sierpnia NIedługo szkoła... trzeba bęzie dobrze wystartować w tym maratonie.... Zaczyna się szał kupowania wszystkich akcesorji.... P******Ę SZKOŁE!!!!! Nie mam ochoty wracac do tego bagna! I znowu zacznie się.... plotki, oceny... bleh! Żygać się chcę Ostatnio edytowane przez pinky : 23.11.2004 - 13:27 |
![]() |
![]() |
#6 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Dziesięciokrotne szczęście odc. 23
.. minęło znów kilka lat.. Jednak Kate odważyła się pójść do tego chłopaka. Spodobali się sobie. -Wiesz, Edyto.. Wszyscy mówią, że małżeństwa są nie zgodne... Może ja i Peter (bo tak ma na imię) w ogóle nie wzięlibyśmy ślubu? -No wiesz?.. -Ale tak jest wygodniej.. Ale ja tylko pytam ciebie o zdanie. -Wygodniej? Zapytaj Susie! Pewnie też się nie zgodzi! -Zapytam. Większość wygrywa. Susie jest to obojętne. Wynik? 1,5 do 1,5.. Ale.. Ale Peter.. Nie chce ślubu.. Według mnie to głupie z ich strony, ale cóż, ja wychowuję tylko 10 córek i nimi mogę kierować!... Dziewczyny mają po 14,5 lat.. Chciałabym, żeby były wspaniałymi nastolatkami... Ale, niestety, chyba moje chęci się nie sprawdzą... Nie, na pewno nie.. Przynajmniej juz ze strony Caroline, mojej drugiej córki. Koło północy przyszła do mnie Caroline. -Nie śpisz?-zapytałam -Mamo.. Ja mam bóle brzucha.. Powinnam ci powiedzieć, jeśli jeszcze nie zauważyłaś. Jestem w ciąży. Byłam cicho. Miałam mnóstwo pytań: kto jest ojcem?, czy stało się to z twojej woli?, który miesiąc?.. Nie wiedziałam, które zadać pierwsze... Caroline pomyślała, że tyle zwierzeń wystarczy. Chciała pójść. -Zaczekaj... Który miesiąc? -Początek czwartego. -Kto jest ojcem? -Kuba... -Stało się to z twojej woli? Milczała. -Odpowiedz. -Tak. -Jutro idziemy usunąć ciążę. -Ależ mamo.. -Masz dopiero 14.. i pół lat. Na ciążę jeszcze czas. -Ale.. -Nie ma dyskusji. I nie wyjdziesz z pokoju, żebyś się nie wymknęła. Siadaj. A.. czy ten cały Kuba wie? -Tak. Od miesiąca. -Chłopak czy dziewczynka?-zapytałam uśmiechając się -Nie ma znaczenia. I tak to usuniesz. -Powiedz. -Dziewczynka. Siedziałam kilka godzin z Caroline, dopóki nie spała spokojnie. Zamknęłam wszystko i poszłam na chwilę po listę uczniów. Była w plecaku Caroline... W ogóle dziewczyny są po dwie w pięciu różynch klasach, w tym samym gimnazjum. Caroline jest z Katie, pierwszą i tak dalej.. Wzięłam plecak. Nagle coś wypadłoi. Szybko podniosłam. Weszłąm do pokoju. Caroline nie było... CDN. Ostatnio edytowane przez Zong : 10.12.2004 - 21:13 |
![]() |
![]() |
#7 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Bebe Twins odc.30
Ktoś robił mi zdjęcie!! Szklanka z wodą rozprysla się na miliony malutkich kawałków, zaraz na schodach zobaczyłam Mary-Kate4. - Coś się stało? - zapytała pełna niepokoju. - Szklanka mi tylko wyleciała z rąk. - Czemu Brandon nie zamieszka z nami> - zapytała wstrząśnięta Mary. - Bo wiesz...nie czuję się pewnie z jego rodzicaMI.... - Ale mi chodzi o...no niech on się do nas wprowadzi.... - Masz chyba rację, ale nasz dom pęknię w szwach!! - Twoją sypialnię przerobicie na pokój dziecka, komórkę przy schodach na waszą sypialnię, ja tam gdzie byłam, a dół do mamy i dla małej/ - Właśnie. Mówimy na nią mała bo nawet nie pamiętamy jak ma na imię. - A ty masz już imię dla swojego maleństwa? - Jeśli to będzie dziewczynka to Juliet albo Zoe, a jeżeli chłopiec to albo Marco albo Carl. - A dziewczynka..Carrie? Carla? - Czemu się uparłas na imiona na C? - Bo w dzień waszego ślubu, czwartek, jest litera C. A jeżeli jest litera C, to oznacza to wieczne szczęście, ale tylko wtedy, jeżeli nadasz dziecku imię na C!! - No, to dobra. Carla lepsza ale Carrie ładniej brzmi. - No, fakt że ładniej brzmi. - To będzie Cariie, ale jak się rozmyślę to Juliet. - Ok Ash...nie ma sprawy. - powiedziała uśmiechnięta i poszła do góry. A ja siedziałam jeszcze dłuższą chwilę i ułożyłam się do snu. ********** Jest środa, dzień przed moim ślubem. Dekorujemy właśnie salę. To znaczy oni dekorują bo siódmy miesiąc to już nie przelewki. Cały wystrój oparty jest na swojskich słonecznikach, tort jest na przepięknej paterze, a wszystkie te urocze elementy zdobnicze wiszą sobie na kaŻddym krześle itd. - I jak się czujesz??- zapytał w końcu Brandon głaszcząc mnie po brzuszku. - Okay. Przynajmniej na razie... - Trzymaj się do jutra maleńka. - powiedział i poszedł. Już wieczór, zbieramy się do domu. Jadę uważnie kierując moją Toyotą i w końcu wjeżdżam na podjazd. - Będziemy potem mieszkać u mnie ok? - zapytałam - Nie ma sprawy. Ale musimy odremontować twój pokój. - powiedział. - Dobrze maleńka. - a potem ucałował mnie i przesiadł się w swój samochód. Potem przytuliliśmy się, pożegnał się z maleństwem i rozeszliśmy się. Położyłam się spać pełna obaw. Ale będzie dobrze- myślałam. Bedzie. |
![]() |
![]() |
#8 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Dziesięciokrotne szczęście odc. 24
Była szósta. Szybko spojrzałam na listę. Na ładnie.. W klasie jest czterech, nie pięciu Jakubów! Obudziłam dziewczyny. Co im powiem? Że Caroline jest w szpitalu? Nie, pójdą ją odwiedzić. Wiem! -Dziewczyny.. Caroline pojechała do cioci Róży.. wróci niedługo. -Mamo... Nie musisz kłamać. Wiemy, że Caroline jest w ciąży. -Tak?-zapytałam wstrząśnięta -Tak. I to dzięki nam ty wiesz. -Dziękuję wam. -Ale chyba nie usuniesz tej ciąży?-Caroline kilka minut temu uciekła. Nie pozwolę jej, żeby urodziła to dziecko. Ma dopiero 14 lat! Wiecie, gdzie może być? -U Kuby!-krzyknęły. Katie dodała:-Cała szkoła wie, jak oni się kochają! -Którego? W waszej klasie jest pięciu Kubów. -Jakub Nowak. -Polak?-zapytałam. W tej klasie są i Polacy i Anglicy -Tak jak my, pół na pół. -Zjedzcie coś.. i idzcie do szkoły. W tym czasie ja przetrząsnęłam plecak Caroline. Znalazłam kilka ciekawych kartek: "Kocham Cię", "Dlaczego się nie odzywasz, złotko?". Domyśliłam się, że obie były od Kuby. Jedna brzmiała-od Caroline-"odczep sie". Może jednak ona go nie kochała? Przypomniałam sobie, że Caroline ostatnio częściej wychodziła.. Tak godzinkę dziennie. Dostawała listy. Może znajdę jej pamiętnik? -Pa mamo! -pa. Dzisiaj mam na 10. Jest 7.10. Znalazłam kilka listów. Czysto miłosnych. Mówiłam dziewczynom, że warto prowadzić pamiętnik, wspominać dawne chwilem a przy okazji doskonalić charakter pisma i ortografię. Caroline bardzo zapaliła się do tego pomysłu. Jest! Piękny, w różyczki i szerokie linie brulion. Około 1000 stron. Gruby. Otworzyłam pierwszą stronę. "1 września(strasznie niewyraźne pismo) Dziś po raz pierwszy ide do szkoły. Do klasy bedę chodzić z Katie, moją starsza siostrą. W klasie mamy 20 uczniów." Musze zjeść śniadanie. Przeczytam to w pracy. cdn. |
![]() |
![]() |
#9 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Tatułaż
Odcinek 18 Gdy już zjadły poszły do sklepu z wieżami, komputerazmi, płytami itp. itd. . Przy jednej z półek zobaczyły bardzo przystojnego chłopaka. - Roziiiiii... - Widze, widze... - O matko... jaki on fajnyyyyy... - Może... yyy... pójdź i zagadaj. - No... eee... moge spróbować... - Gia wyjeła z torby szczotke i uczesała sie. Podeszła i z najsłodszym, najbardziejmiękkim i sexonym głosem powiedziała... - Cześć - chłopak spojrzał na nią dziwnie - Bonjur! - odpowiedział po fracusku, "On jest francuzem!" pomyślała Gia - Może cie oprowadze po tym centrum? - Eee... mmm... ok - zdołał wypowiedzieć, a Gi odrazu pociągneła go ku Rozi. - To jest Rozi. A ty jak masz na imie? - zapytała nie bardzo wiedząc czy chłopak wie co ona mówi. - Bonjur Rozi. A ja mieć na imie Matt. - wybełkotał z zakłopotaniem. - Świetnie! A więc mówisz "po naszemu" - odpowiedziała z entuzjazmejm Gia - Ja mam na imie Gia. - Może pójdziemy na lody? - zaproponowała Rozi - Dobra więc chocicie! - Gdy w trójke doszli do lodziarni "Amanda" i usiedli przy stoliku podeszła do nich Amber. Widać że coś piła bo była czerwon i rozchichotana. - Co u was dzieciaczki? - Spadaj, Amber! Nie twoja sprawa! - powiedziała ze złością Rozi - Może my zjedli by lód? - zapytał Matt patrząc na tą scenke. - Och... och tak. Jaki chcecie smak lodów? - zapytała Gia - Ja chce... Miodowy - A ja chetnie zjeść... Wanilowy... - Waniliowy. - poprawiła go ze śmiechem Gia - No dobrze. - gdy wszyscy już zjedli Gia chciała już zapłacić gdy Matt wyjoł pieniądze mówiąc... - Piekne panie nie płacić! - Ok, jak chcesz! - odpowiedziała Rozi śmiejąc sie. Potem Matt odprowadził Rozi i Gie do domów. Matt dał im swój numer telefonu i odszedł. Gia i Rozi krzykneły z radości i pobiegły do swoich domów... CDN Sori że taki krótki ale musze iść |
![]() |
![]() |
#10 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Bebe Twins odc. 32
Zeszłam powolutku na dół. - Teraz się obejrzyj. - powiedziała moja mama do Brandona. Kiedy mnie zobaczył zaparło mu dech w piersiach - Czy to naprawdę moja żona? - zapytał gładząc mnie po brzuszku. - Stuprocentowa. - odparłam i pocałowałam go w przelocie. Klękneliśmy przed moją mamą gotowi do nabożeńsdtwa. Błogosławieństwa, sorry/ - Więc chaiałabym pobłogosławić ten związek.....amen. - powiedziała kończąc modlitwe i kazała nam ucałować krzyżyk. Potem powoli wyszliśmy przed dom, zobaczyłam piękny srebrny kabriolet. był przystrojony w urocze kokardki, a na przedzie auta były dwa przepiękne słoniki...po prostu słiit. usiadłam z tyłu, objęliśmy się i pojechaliśmy pod kościół. Tam dwanaście identycznie ubranych druhenek ujęło w swoje dłonie welon i poniosło go aż do wejścia do kościoła, gdzie przejął mnie mój własny ojciec, który bezboleśnie zranił moją matkę wyjeżdżając po to by teraz zjawić się na moim ślubie. Poszedł ze mną do ołtarza. Minęło pół mszy. - cZY PRZyżekacie być sobie wiernymi do końca życia? - Przyrzekamy. - Czy przyrzekacie wychowywać swoje potomstwo ze wspólnotą kościoła bla bla bla.....aż w końcu ten moment. - Podajcie sobie prawe ręce. - podajemy sobie...potem związuje je stułą, odprowia jakieś modły. Potem przyrzekamy sobie wspólnie miłość, potem wymiaqna obrączkami. Moja jest ze złota z maleńkimi brylancikami, Brandona z szafirkami. - Dajemy sobie te obrączki na dowód miłości i wierności. - orzekłam wspólnie z moim mężem a potem on mnie pocałował. Yummy!! Z radości nieco drgnęłam. na konioec ryknął Mendelson....ach, do końca zycia to zapamiętam jak szłam główną nawą, a z chórku spadły na nas kilogramy płatków róży,.,,rzeszta jutro. |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 63 (0 użytkownik(ów) i 63 gości) | |
|
|