|
![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Pozytywne oceny motywują do działania, a więc...
![]() odcinek 2 Anielka szybko zadomowiła się w nowym otoczeniu. Każdy dzień spędzony z nią był dla Weroniki i Juliana dniem niezapomnianym. Weronika chodziła do pracy, a jej mąż w tym czasie pracował w przydomowym ogródku i pilnował dziewczynki. Zakupiono jej przeróżne sprzęty dla małych dzieci. Była radosna i zawsze uśmiechnięta, zupełnie jak Ela, kiedy była małym dzieckiem... ![]() Była niedziela. Godzina 14.00. Weronika przygotowywała obiad dla męża i „wnuczki” (dla wnuczki butelka ![]() -Mmmm...kochanie świetnie się spisałaś...kiełbasa i buraki z patelni- Julian wysłał żonie czułe spojrzenie, odpowiedziała na nie zalotnym mrugnięciem. -Moje serce jest podzielone na dwie części...jedną zajmujesz ty...a drugą to co gotujesz- dodał Weronika tylko uśmiechnęła się, wiedziała , że mąż ma specyficzne poczucie humoru. ![]() Po zakończeniu niedzielnego obiadu poszła do kuchni pozmywać naczynia. Usłyszała dzwonek do drzwi i po czym wydała z siebie tradycyjny okrzyk „Ja otworzę!” i pobiegła przez salon zostawiając wodę ociekającą z rąk na podłodze. Otworzyła drzwi. Zobaczyła kobietę ciemno ubraną w czarnych okularach. ![]() Zaprosiła ją do domu: -Proszę wejść, w jakiej pani sprawie? -Przepraszam...-odpowiedziała smutnym głosem. -Słucham? -Mamo...przepraszam- kobieta ściągnęła ciemne okulary. Weronika spojrzała na jej twarz. -Na Boga!! Ela!! Jak ty się zmieniłaś... Córka rzuciła się matce na szyję, po chwili obie płakały ze szczęścia. Słysząc imię „Ela” Julian wybiegł z jadalni jak najszybciej tylko mógł i...biedak niestety przewrócił na mokrej podłodze w salonie, którą Weronika zachlapała idąc do drzwi ![]() ![]() -Mamo, tato...ja przepraszam...nie chciałam uciekać z domu...ja musiałam- Ela drżąc ocierała łzy- ja chcę wytłumaczyć... -Elżuniu nic nie tłumacz, kochanie! Cieszymy się, że wróciłaś! Choć tam...tam do gabinetu! Zobaczysz swoje dziecko! Anielka na ciebie czeka! -Jaka Aniel...?- Weronika nie dała jej dokończyć, pociągnęła ją za rękę do gabinetu. W kącie pokoju siedziało dziecko, bawiąc się jakimś debilnym królikiem, który tak naprawdę skrzywiał jego psychikę, ale jak to dziadkowie...musieli kupić zabaweczkę ![]() ![]() -Eeee, macie małego gościa?- zapytała Ela -No kochanie nie żartuj, przecież zostawiłaś list, żeby się nią zaopiekować- uśmiechnął się Julian -Jak to?! Przecież to nie moje dziecko! Nie widziałam go nigdy na oczy! -Ale..ale...jak wyjechałaś....przecież...mówiłaś...przecież byłaś w ciąży!- dodała Weronika -No bo...nie daliście mi wytłumaczyć...- jąkała się Ela- bo ja...- w tym momencie jedna łza spłynęła po policzku dziewczyny- wywróciłam się... i poroniłam, kiedy uciekaliśmy z Markiem, kiedy policja nas...- przerwała z głośnym płaczem... No i jak się podoba (lub nie podoba)? ![]() |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
odcinek 3
-A więc on zmusił cię to tego?- zapytała córkę Weronika, podczas wieczornej rozmowy, w dzień powrotu Eli. -Tak...zgodziłam się i powiedziałam, że to tylko jeden jedyny raz...groził mi, że inaczej naśle na mnie policję i powie, że poprzedni napad był zorganizowany przeze mnie, co byłą nieprawdą. Więc pomogłam mu wynieść te cenne rzeczy z domu tej kobiety, Ale okazało się, że ma ona drugi- ukryty alarm! Policja przyjechała, kiedy uciekaliśmy i wtedy się przewróciłam...na szczęście udało nam się uciec...podjechał po nas samochodem kolega Marka...Potem zmieniłam całkowicie wygląd, żeby nikt mnie nie rozpoznał- Elżbieta opowiadając cały czas płakała... -Proszę was...wybaczcie mi...- dodała -Ależ córciu...nie ma o czym mówić...nie gniewamy się...teraz już wiemy, że nie mogłaś nas powiadomić...że ...no wiesz- Julian uspokajał córkę -Bardzo nam przykro z powodu dziecka...ale nie martw się...jest z nami Anielka...na pewno ją pokochasz- uśmiechnęła się Weronika. ![]() dwa miesiące później Dni mijały...Anielka rosła...Ela pokochała ją jak własną córkę. Po stracie dziecka potrzebowała mieć kogoś bliskiego. Anielka stała się dla niej taką osobą. Uczyła ją podstawowych czynności...była z nią, kiedy stawiała pierwsze kroczki. -Najtrudniejszy pierwszy krok! Zanim innych zrobisz sto!- śpiewała małej, którą to niezwykle bawiło. ![]() Pewnego pięknego dnia Weronika wyciągała ze skrzynki listy. Po chwili podeszła do niej młoda kobieta: -Dzień dobry, mam przyjemność z panią Weroniką Rożek, prawda?- odezwała się -Tak, a o co chodzi? ![]() - Nazywam się Amanda Pietrucha. Hmm...chodzi o dłuższą rozmowę, może mogłybyśmy usiąść? -Naturalnie, zapraszam- wskazała nieznajomej stoliczek ogrodowy- może kawy? -Nie, dziękuję. Przejdźmy do rzeczy...- sprawiała wrażenie, jakby od tej rozmowy zależało jej całe życie. -Dwa miesiące temu zostawiłam u państwa dziecko...Anielkę...moją córkę. ![]() Amanda podała Weronice kopię listu, jaki leżał koło Anielki, kiedy ją znalazła przed domem. Weronika była w szoku. Rozmawiała z matką dziecka, które kochała jak własne. Po chwili ciszy odezwała się: -Faktycznie, wszystko się zgadza. Pozwolę sobie sądzić, że przyszła pani po Anielkę? Amanda spuściła głowę. -Tak...właśnie- mówiła cicho.- musiałam ją gdzieś zostawić, bo nie była bezpieczna. Zostałam bez środków do życia, okradli mnie, najprawdopodobniej zrobił to mój chłopak. Wiedziałam, że dziecko nie jest bezpieczne, więc postanowiłam je zostawić, z dala od znajomych, żeby nikt nie wiedział gdzie jest. Obserwowałam państwa od dłuższego czasu i stwierdziłam, że jesteście dobrymi ludźmi, którzy przygarną moje dziecko- zakończyła ze smutną miną. -Ale, przychodzi pani...tak nagle...a my zdążyliśmy pokochać Anielkę...skąd mamy mieć pewność, że pani jest jej matką... -oczywiście, rozumiem pani obawy...proszę, to jest mój numer telefonu- podała Weronice karteczkę- niech pani sobie wszystko przemyśli i zadzwoni do mnie, umówimy się na spotkanie. Ja już pójdę...i...czy mogłabym zobaczyć Anielkę? W tym momencie niespodziewanie Ela wyszła z domu z dzieckiem na rękach. ![]() -Moje maleństwo...- Amanda dotknęła rączki dziecka i pocałowała w czółko.- proszę do mnie zadzwonić, jak pani wszystko przemyśli...bardzo chciałabym, mieć znowu przy sobie Anielkę- odeszła płacząc. Elżbieta stała natomiast nieruchomo i patrzyła przed siebie. Twarz miała bladą, w oczach strach. -Co się stało kochanie? -Mamo...ta kobieta...ja i Marek okradliśmy ją...to była ona... -Jezus!- Weronika złapała się za głowę- ale to najprawdopodobniej matka Anielki! -No tak...była wtedy w ciąży...- Ela nie wytrzymała...opadła na ziemię, a Weronika w ostatniej chwili złapała Anielkę. ![]() Ostatnio edytowane przez Leene : 12.01.2005 - 17:13 |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|