Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 22.03.2005, 17:06   #1
simoleonka
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

- Zaraz, zaraz chwileczkę. – krzyknął ciemnoskóry doktor.
- O święty Władysławie ale mnie pan wystraszył. – Henryk był trochę zdenerwowany na lekarza, który zasłonił mu wejście do sali z numerem osiem.

- Pan wybaczy muszę się spytać czy jest pan kimś z rodziny ofiary. – powiedział mężczyzna oparty o drzwi.
- Ale pielęgniarka powiedziała, że mogę wejść. – hrabia nie mógł się doczekać spotkania z Romaną.
- Wanda? Wanda jest u nas dopiero kilka dni musi się nauczyć wszystkich procedur. – uśmiechnął się lekarz.
- Ja zapłacę... – powiedział z głupią miną.
- Proszę pana, nawet jeśli byłby pan kimś z rodziny to nie wiem czy bym pana wpuścił, pacjentka jest w bardzo ciężkim stanie. Mimo, że leżała na dworze zdążyła się zatruć dymem.
- A skąd pan wie, że ja nie jestem kimś z rodziny. – Henryk próbował walczyć.
Lekarz uśmiechną się i powiedział – przykro mi, proszę iść do domu, jutro zobaczymy co da się zrobić. Po za tym proszę zobaczyć już prawie 23 w nocy pacjenci chcą spać.
- Dobrze, przepraszam. – właściciel masarni był bardzo przygnębiony.
Wyszedł ze szpitala.

- Cześć, to ja Henryk przepraszam, że dzwonię tak późno ale moje auto stoi przy wysypisku na fabrycznej możesz poprosić chłopaków żeby odwieźli mi je do firmy... No dzięki dobranoc. – Hrabia wyciągnął swoją komórkę. Po rozmowie złapał taksówkę...

W czasie drogi do willi Henryk myślał o każdej spędzonej chwili z tą tajemniczą kobietą. Dlaczego mi pomogła? Dlaczego nie chciała zgodzić się na moją propozycję? Głowę mężczyzny zaprzątało wiele pytań, na które nie mógł sobie odpowiedzieć.
- To tutaj proszę pana, należy się 20 simoleonów. – taksówkarz odwrócił się w stronę Henryka.
Starszy pan zapłacił za podwózkę po czym ruszył w stronę drzwi swojej willi.
W kuchni paliło się światło, hrabia był zdziwiony ponieważ jego pokojówka zawsze chodziła wcześnie spać.
- Asiu jesteś tam? – krzyknął, po czym wszedł do kuchni. Młoda policjantka stała tuż obok stołu przy, którym siedziała Joanna.

- Dobry wieczór Henryku, jak widzisz przyszła do nas pani policjantka.
- Wiesz już co się stało na wysypisku? – spytał
- Tak, tak. – pokojówka pokiwała głową.
- W takim razie nie będę przeszkadzał. – hrabia udał się do swojego gabinetu.
- A więc mówi pani, że około godziny 15 po południu wyszła pani z domu. – wypytywała policjantka.
- Tak, do banku aby zapłacić rachunki i jeszcze na pocztę bo Henryk po prosił mnie abym wysłała mu list.
- Dobrze, a czy ktoś może to potwierdzić, nie wiem na przykład jakiś przelew, który robiła pani w tym samym czasie z datą i godziną.
- Słucham, pani mnie o coś podejrzewa próbuje pani ustalić moje alibi? – kobieta wstała z krzesła.


- Proszę się nie denerwować to zwykła formalność. – popatrzyła miłym choć podejrzliwym wzrokiem.
- Dobrze, ale ja takie dokumenty wyrzucam. – Joanna zaczęła się pocić, ręce drżały jej coraz bardziej.
- Wyrzuca pani?! – krzyknęła – Przecież to może być jedyny dokument, że pan hrabia przelał pieniądze. Inne ważne dokumenty też pani wyrzuca?
- Nie ja nie wiedziałam, przepraszam.
- No nic pojadę z chłopakami do banku to ten na różanej, tak? – zapytała wychodząc.
- Tak. – powiedziała po cichu.
- W takim razie dobranoc. – policjantka wyszła z domu.
- Cholera, cholera, cholera!!! – Joanna była bardzo wkurzona. – Jak się teraz z tego wyplącze? Po jaką chorobę powiedziałam mu, że idę do baku., mogłam się przecież wymknąć w nocy... Przynajmniej ta żebraczka jest w szpitalu i miejmy nadzieję, że z tego nie wyjdzie. A ty gówniaro policyjna nic mi nie zrobisz wyjedziemy razem z Heniem i będziemy żyć długo i szczęśliwie. – kobieta położyła się spać...
Joanna sączyła kawę w kuchni.

- Dzień dobry Asiu. – Henryk wparował nagle do kuchni.
- Dzień dobry. – uśmiechnęła się.
- Jak tam przesłuchanie. – hrabia usiadł przy stole.
- A dobrze zaraz po twoim przyjściu się skończyło. – Asia zajrzała do lodówki.

- To świetnie nie, nie szykuj nic zjem coś na mieście, mam kilka spraw do załatwienia – to mówiąc staruszek podbiegł do drzwi i wyszedł.
Henryk kupił w pobliskiej kwiaciarni trzy czerwone róże. Był to bowiem ciepły wiosenny dzień chciał aby nieznajoma kobieta z wysypiska, do której właśnie jechał poczuła zapach wiosennych kwiatów. Po kilkunastu minutach spędzonych w miejskim korku dojechał w końcu do szpitala. Wchodząc wpadł na czarnoskórego lekarza. – Dzień dobry.

- A dzień dobry. – odpowiedział zasapany mężczyzna.
- Czy z tą kobietą z pożaru wszystko dobrze. – spytał.
- Tak kryzys minął, może już pan odwiedzić chorą. – uśmiechnął się.
- Panie doktorze jest pan proszony na izbę przyjęć. – krzyknęła młoda pielęgniarka.
- Przepraszam muszę iść, do widzenia. – powiedział
- Do widzenia. – krzyknął po czym wesołym krokiem szedł w stronę sali z numerem 8.

W środku leżała starsza kobieta w koku oraz okrągłych okularach, od których odbijało się słońce. Henryk był zauroczony pięknem kobiety leżącej na sali.
- To ty Basiu? – kobieta otworzyła oczy.
- Co prawda moja babka miała na imię Barbara ale obawiam się, że ja nie mam tak na imię. – powiedział z uśmiechem.
- Kim pan jest? – kobieta była zawstydzona. – A już wiem...
- Cieszę się, że mnie pani pamięta to dla pani. – mężczyzna postawił czerwone róże w wazonie.
- Dziękuję, ale nie wiem po co pan tu przyszedł, wcale się nie znamy. – staruszka nie była zbyt zadowolona.
- Dlatego chciałbym abyśmy się poznali, mam na imię Henryk Nowicki. – hrabia uśmiechnął się.
- Romana Walczuk. – odpowiedziała.


Zapadła niezręczna cisza... Henryk siedział na małym drewnianym krzesełku kompletnie nie wiedząc co powiedzieć. Romana czuła się głupio w nowej fryzurze i w okrągłych okularach zwisających jej na nosie...

C.D.N
Przepraszam za ostatnie zdjęcie chodzi mi o łóżko to dodatek więc chyba dlatego sie tak zrobiło. pozdrawiam
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 24.03.2005, 08:36   #2
simoleonka
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Porszę bardzo mamy teraz wolne z okazji świąt więc mam już następny odcienk, miłego czytania (tym razem nie zapomniałam o trawie )

– Ciekawe czemu przyszedł, to dziwne do mnie żebraczki? Jest taki miły, ach... – Myślała.
– A wie, pan...
– A wie, pani.... – jednocześnie głuchą cisze przerwali leżąca w łóżku i hrabia.
W sali rozległ się śmiech, który przerwała wchodząca do sali czterdziestoletnia kobieta.
- O cześć Basiu! – Romana uśmiechnęła się. – to właśnie jest Basia. – odwróciła wzrok w stronę Henryka. – a to Basiu jest pan Henryk...
- Dzień dobry pani. – starszy mężczyzna przedstawił się grzecznie jednocześnie wstając.

- Dzień dobry. – uśmiechnęła się.
- Ja już pójdę, odwiedzę panią jeszcze wieczorem. – hrabia wyszedł z sali.
- Ty, ale przystojniaczek skąd go znasz? – Basia usiadł na małym krzesełku, na którym przed chwilą siedział hrabia.

- Przestań to hrabia Henryk Nowicki... - odpowiedziała.
- Ten Nowicki, niech mnie gęś kopnie! – krzyknęła podekscytowana kobieta.
- Basiu... – Romana nie była zadowolona z zachowania koleżanki.
- No sory, sory ale skąd go znasz? – spytała ciekawska kobieta.
- Czy to takie ważne?! – kobieta żałowała, że nie może wyjść z sali.
- Przepraszam Cię. – Basia okazała skruchę, położyła się do łóżka.
- ... a zresztą – powiedziała po dłuższej chwili. – wiesz ja nigdy nie miałam koleżanki takiej prawdziwej od serca, a widzę że mogę ci zaufać... Romana rozgadała się jakby znała koleżankę ze szpitalnej sali od lat – no i podobno to właśnie on wyniósł mnie z płonącego wysypiska, a teraz te róże... – rozmarzyła się. – zresztą przepraszam cię znamy się dopiero od wczoraj, a ja tak....

- Romciu – Basia podeszła do kobiety – czasem warto się tak wyżalić, zwierzyć polubiłam cię i możesz mi mówić wszystko.
- Dziękuję ..... ale może teraz ty mi opowiesz coś o sobie. – kobiety zaczęły rozmawiać jak stare, dobre przyjaciółki.

Joanna jadła właśnie lunch, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Wstała więc i otworzyła.
- Dzień dobry. Podkomisarz Marta Krzemień. Niestety musi pani pojechać z nami. – powiedziała oficjalnym tonem.

- Ale jak to, o co chodzi? – Asia udawała głupią.
- Wszystkiego dowie się pani na komisariacie proszę za mną. – powiedziała i ruszyła w stronę radiowozu. Joanna zamknęła willę hrabiego i wsiadła posłusznie do granatowego auta.
Chwilę po tym gdy odjechały pod wielkim domem stanął podłużny samochód hrabiego. Staruszek wysiadł z auta i skierował się w stronę drzwi.

- Dziwne zamknięte. – hrabia pociągną za klamkę, po czym przekręcił klucz, który wygrzebał z kieszeni.
- Asiu! Jesteś? – Henryk był pod denerwowany. Już miał iść na górę, lecz zadzwoniła jego komórka

- Słucham Nowicki. Co? Dobrze zaraz będę. – hrabia wybiegł na zewnątrz...
Po chwili jego czarne auto było przy komisariacie.
- Dzień dobry, ja... – wbiegł na hol.

- Tak, tak wiem proszę w sali przesłuchań czekają na pana. – odpowiedział policjant.
- Asiu co się stało? – Henryk był zaniepokojony, usiadł koło kobiety.

- Ja... ta pani sugeruje, że to ja. – Asia zaczęła płakać.
- Ale nie płacz, kochana proszę wytłumacz mi co się stało. – hrabia nie wiedział co mam myśleć o całej sytuacji.
- Może ja powiem – wtrąciła policjantka. – Podejrzewamy, że pani Joanna Turecka podpaliła wysypisko.
- Jak to? – staruszek nie mógł uwierzyć w to co powiedziała mu mundurowa.
- Pani Joanna nie ma alibi wcale nie była w banku dnia 12 lipca 2004 roku o godzinie 16.
- Mogła być przecież na poczcie. – hrabia próbował bronić kobiety.
Policjantka pokiwała przecząco głową – nie sprawdzaliśmy pani Joanna nie była w żadnym ze wskazanych miejsc.
- A motyw? Po co Joasia miałaby to robić?
- To właśnie próbujemy ustalić. Marek wyprowadź panią. – powiedziała policjantka.

- Henryku to nie ja przyrzekam! – kobieta próbowała się wyrwać z rąk policjanta. Po chwili jednak policjantka została sama wraz ze staruszkiem...
- Proszę pani ja mogę potwierdzić Asia to uczciwa i rozsądna kobieta. – Henryk był bardzo zdenerwowany.
- Panie Henryku niech pan nie utrudnia śledztwa, ja tu zadaję pytania a pan odpowiada ok? – spytała
- Dobrze. – odpowiedział pokornie.
- Proszę pana co łączyło panią Joannę Turecką i panią Romanę Walczuk?
- Tak jak opowiadałem pani wcześniej widziały się tylko wtedy, gdy zgubiłem tą umowę, co prawda Joanna nakrzyczała na panią Romanę, ale nie to żeby jej nienawidziła.
- A czy jest pan pewien, że widziały się tylko ten jeden jedyny raz.
- Tak z tego co wiem to tylko wtedy....

Przesłuchanie trwało jeszcze prawie godzinę zrobiło się ciemno. Joanna została zatrzymana na posterunku. Henryk chciał porozmawiać z kobietą ale policjantka nie zezwoliła na spotkanie. Hrabia po ciężkim przesłuchaniu przyjechał do domu, umył się i położył się spać...

C.D.N
Jak myślicie o czym zapomniał hrabia? O tym w następnym odcinku...
  Odpowiedź z Cytatem
stare 25.03.2005, 18:45   #3
simoleonka
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

następny odcinek może troche nudny sory postaram sie zrehabilitować w następnym odcinku

Romana i Basia leżały w swoich łóżkach po obfitym obiedzie. Nagle usłyszały zgrzyt drzwi.
- Mama!!! – do sali wbiegła mała dziewczynka o ciemnych blond włosach
- Natalciu, kochanie – Basia wstała z łóżka i przytuliła córeczkę. – Powiedz dla pani dzień dobry.

- Dzień dobly. – mała zawstydziła się.
- Dzień dobry skarbie. – opowiedziała.
- Cześć kochanie. – krzyknął grubszy, brodaty mężczyzna. – Widzę, że Natalka sobie poradziła musiałem zaparkować auto. Dzień dobry pani. – zorientował się, że Basia nie leży na sali sama.
- Dzień dobry - odpowiedziała cicho, jakby z niechęcią.
- To jest pani Romana. – powiedziała patrząc się na koleżankę z sali
- Co słychać, Natalka była w szkole? – pytała z troskliwością.
- Tak, nie martw się o nas doskonale dajemy sobie radę. – Basia i jej mąż rozmawiali bardzo czule, co jakiś czas do dialogu wtrącała się mała Natalka, w sali zapanowała miła, rodzinna atmosfera. Romana udawała, że spała ale tak naprawdę... płakała.

- Dobrze jedźcie już widzę, że Natalka jest senna. – powiedziała Basia.
- Chyba masz rację, Natalko powiedz dla mamusi papa. – mężczyzna wstał z krzesła. – Do widzenia panią.

- Papa mamusiu.– w sali rozległ się wesoły okrzyk dziewczynki. Po chwili w sali zostały już tylko Romana i Basia.
- Romana śpisz? – spytała po cichu.
Kobieta leżąca na łóżku otarła szybko łzy o skrawek prześcieradła. – Nie, nie.
- Natalka cię obudziła przepraszam – powiedziała.
- Ależ nic się nie stało dziecko musi się wygadać. – odpowiedziała.
- Romciu? Ty płakałaś? – zaniepokoiła się.
- Nie! – zaprzeczyła stanowczo. – coś wpadło mi do oka.

- Do dwóch? – powiedziała z niedowierzaniem. – co się stało, powiedziałam coś nie tak, a może Krzysiek, z niego zawsze był taki gaduła.
- Nie to, nie przez was po prostu, ach – westchnęła – powiedziałam ci co było dotychczas moje życie na wysypisku... Ale nie znasz mojej przeszłości. Bo widzisz nawet nie chodzi o męża, ale o dziecko zaraz po ślubie zaszłam w ciąże, niestety gdy byłam w trzecim miesiącu zachorowałam na ospę, dziecka nie udało się uratować, a potem już nie mogłam mieć dzieci.... Jak rozmawiałaś z mężem, że Natalka tak?
- Myhy. – kiwnęła głową.
- Jak rozmawiałaś z mężem o szóstych urodzinach Natalki to obliczyłam, że moje dziecko miałoby też tyle, lat. Rozumiesz? Być może też opiekowałabym się taką śliczną dziewczynką, albo chłopczykiem. Może też cieszyła bym się z szóstych urodzin. – kobieta zaczęła głośno płakać...
- Boże tak mi przykro. – Basi zrobiło się smutno. – przepraszam.
- Ale za co ty przepraszasz za to, że ułożyłaś sobie życie? Bardzo się cieszę, że masz kochającego męża i córeczkę... Każda z kobiet zamilkła i głęboko nad czymś myślała... Zrobiło się ciemno, Basia szybko zasnęła, Romana leżała nadal w łóżku, pamiętając co powiedział jej rano hrabia...

Była godzina 9 rano hrabia ledwo wygrzebał się z łóżka i poszedł się przebrać. W jego przypadku było to dziwne bowiem zawsze był to entuzjastyczny człowiek, który wstawał o szóstej rano wypijał filiżankę kawy i jechał do pracy. Dziś jednak był za bardzo przygnębiony tym co się stało.

Może to naprawdę ona? Ale nie co ja mówię to przecież kochana i dobra kobieta, nie podpaliła by wysypiska. Nie mógł przestać myśleć... Henryk właśnie miał zrobić sobie coś do jedzenia, gdy zadzwonił jego telefon. – Słucham. To zrób jak chcesz, nie mam teraz do tego głowy, przepraszam cię cześć.

O boże Romana! – staruszek przypomniał sobie o obietnicy jaką złożył kobiecie...
Romana przez całą noc nie zmrużyła oka, miała odrobinę nadziei, że hrabia przyjdzie w pewnej chwili jednak zwątpiła, myślała co teraz może on robić. Pewnie jest z nią? Romana nie mogła znieść tej myśli...
- Romana zjadłaś już śniadanie?– spytała Basia wstając z łóżka
- Co? – powiedziała nie przytomna. – A tak, tak.
- Co cię znowu gryzie? – spytała znowu.
- Nic nie chce o tym gadać. – burknęła
- Dobra, skoro nie chcesz.
- Dzień dobry. – do sali wpadł lekarz.
- Dzień dobry. – odpowiedziały jednocześnie.
- Ja właściwie do pani Romany. – odparł lekarz.

- Właśnie miałam iść zanieść talerz. – powiedziała Basia wychodząc z sali.
- Pani Romano, chodzi o pani leczenie. – powiedział siadając na małym krzesełku.

- Słucham. – odpowiedziała z niepokojem.
- Nie jest pani niestety ubezpieczona polisa, którą ma pani w PZU została przerwana z powodu nie płacenia składek. - oznajmił
- Tak wiem. – odparła smutna
- Wie pani, że leczenie dziennie kosztuje ok. pięciuset złotych. Przykro mi to mówić, ale będzie musiała pokryć te koszty.
- Boże przecież ja już tu jestem kilka dni, nie mam tyle pieniędzy. – zmartwiła się.
- Przykro mi, nie wiem może niech pani od kogoś pożyczy, lub stara się o rentę, bo na pomoc państwa chyba nie ma co liczyć. – zaśmiał się.
- Dobrze dziękuję.
- Pani Wanda przyniesie pani formularz o rentę. – uśmiechnął się i skierował się w stronę drzwi.
- Panie doktorze? – krzyknęła

- Tak?
- Kiedy mógłby mnie pan wypisać? – spytała
- Pani Romano, w pani stanie proszę się nie martwić tak tym ubezpieczeniem coś wymyślimy. – kiwnął głową i wyszedł
- Co ja mam robić? Muszę stąd jak najszybciej wyjść. – usiłowała wstać, ale nie mogła, całe ciało przeszywało ją ból.
C.D.N
  Odpowiedź z Cytatem
stare 26.03.2005, 16:16   #4
simoleonka
Guest
 
Postów: n/a
Post

- Romana, co ci powiedział lekarz? – Basia weszła do sali.
- Przepraszam, ale nie mam ochoty o tym gadać. – powiedziała smutna.
- Dobrze, przepraszam.
- Basiu, ty pracujesz jako pielęgniarka tak? – spytała po dłuższej chwili.
- Tak, ale nie tutaj dojeżdżam do szpitala na drugim końcu SimCity.
- A czy pacjent może się wypisać, sam?
- Masz na myśli wypisanie na własną prośbę?
- No. – kiwnęła głową.
- Jeśli stan nie jest krytyczny, lekarz nie ma prawa zatrzymać pacjenta.
- A powiedz tak z ciekawości na przykład ja, mogła bym się wypisać?
- Myślę, że chyba tak... ale Romana ty chcesz się wypisać? – podniosła głos.
- Nie, no co ty. – uśmiechnęła się.
- To dobrze, ja uważam, że tacy pacjenci to są głupi i nieodpowiedzialni. – powiedziała. Romana udawała, że śpi, w sali można było tylko słyszeć świergot skowronków za oknem.
Podłużne, czarne auto stanęło przed szpitalem. Henryk szybkim krokiem wszedł na hol, gdzie spotkał lekarza.

- Dzień dobry. – powiedział lekarz.
- Dzień dobry doktorze. – odpowiedział
- Proszę pana chciałbym z panem pomówić.
- O co chodzi, Romana źle się poczuła? – spytał zaniepokojony.
- Nie, nie proszę się nie martwić, chodźmy może do pokoju lekarskiego mam teraz przerwę. – uśmiechnął się poczym obaj panowie skierowali się w stronę pokoju.
- Proszę usiąść kawy, herbaty? – spytał.

- Nie dziękuję.
- Proszę pana rozmawiałem dzisiaj z panią Romaną na temat jej polisy ubezpieczeniowej, niestety ubezpieczenie tej pani zostało przerwane w skutek nie płacenia składek. Dzień w szpitalu kosztuje około pięciuset złotych, pani Romana nie ma takiej sumy. Zaproponowałem jej, aby złożyła podanie o rentę, bo nie ma innego wyjścia ale szpital potrzebuje tych pieniędzy od zaraz. Leki, sprzęt, jedzenie. Sam pan rozumie.

- Dobrze porozmawiam z nią, a potem zapłacę tą sumę. – odpowiedział, po czym wyszedł, chwilę potem był już w sali z numerem 8.
- Dzień dobry panią. – powiedział grzecznie.
- Dzień dobry, pójdę się przejść. – Basia uśmiechnęła się i wyszła.
- Dzień dobry. – ocknęła się Romana.

- Przepraszam, że nie przyszedłem wczoraj, ale miałem ciężki dzień.
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się.
- Rozmawiałem z lekarzem. – oznajmił.
Zapadła cisza, Romana wstydziła się, że przerwano jej ubezpieczenie z powodu nie płacenia składek.
- Chodzi o pani polisę, niech się pani nie martwi ja zapłacę. – wziął głęboki oddech.
- Co nie, nie zgadzam się pan nie może płacić moich składek. – krzyknęła. – sama znajdę pieniądze i zapłacę za to leczenie, które jest i tak zbyteczne. Po co mnie pan wyniósł z tego pożaru? Zginęła bym i przynajmniej nie miałabym tylu problemów! – rozpłakała się.
- Niech pani tak nie mówi, przepraszam.
- Proszę stąd wyjść! Jeśli zapłaci pan za mnie choć jeden simoleon to... nie wiem co panu zrobię! Słyszy pan?!
- Przepraszam. – powiedział ze smutną miną i wyszedł.
- I jak? – ktoś krzyknął z oddali.

- A to pan, nie zgodziła się powiedziała, że sama zapłaci za leczenie.
- Ach... trudno. – lekarz był wyraźnie przygnębiony.
- Proszę pana, czego wam najbardziej brakuje? – spytał.
- Wydaje mi się, że jedzenia. – odpowiedział
- To jest myśl! Dziękuję panu do widzenia. – krzyknął i pobiegł do auta.
- Do widzenia, do widzenia. – powiedział, ze zdziwioną miną.
- Halo, pani Ulu proszę przygotować ciężarówkę mięsa.

- Boże ale pan ubił interes! Kto za tyle zapłaci. – pytała zdziwiona sekretarka hrabiego.
- Ja! – krzyknął wesoło hrabia. – wyślij ciężarówkę pod szpital im. gen Franciszka Kleberga. – powiedział i odłożył słuchawkę.
- Pani doktorze! – wszedł z powrotem do szpitala. – Gdzie jest stołówka?
- Po lewej stronie budynku, ale o co chodzi?
- Macie wolne lodówki?
- Panie Henryku i to jeszcze ile. – uśmiechnął się krzywo.
- To bardzo dobrze! – krzyknął i wyszedł na ulicę.

Lekarz i reszta personelu gapiło się na hrabiego jakby był z innej planety.
- Co mu odbiło? – rozmawiali między sobą – cieszy się, że mamy pusto w lodówkach. Nagle przed szpital nadjechała wielka ciężarówka z mięsem.

- Dobra Tomek bierzcie się za rozładowywanie! – krzyknął hrabia.
- Co się dzieje pani Henryku. – spytał lekarz.
- Romana zabroniła mi płacić za nią simoleonami, a że nie macie jedzenia moja masarnia ofiaruje wam ciężarówkę świeżego mięsa. – uśmiechnął się.
- Romana, kobieto zbudź się!!! – krzyknęła Basia patrząc przez okno.

- Baśka co jest? – spytała
- Nie uwierzysz co pan hrabia przywiózł do szpitala. – powiedziała z przejęciem.
- No co?
- Ciężarówkę mięsa, jacyś ludzie rozładowują je do naszej stołówki.
- Jak to?
- No tak, poczekaj pójdę po lekarza może nam coś wyjaśni – Basia wybiegła z sali.

- Słucham pani Romano? – powiedział lekarz.
- Co to ma znaczyć?
- Chodzi pani o hrabiego?
- Tak, co on wyrabia?
- Szpital potrzebuje jedzenia dlatego hrabia przywiózł nam za darmo ciężarówkę mięsa.
- Naprawdę?
- Tak, niech pani go sama spyta.
Podekscytowana Basia pobiegła po Henryka.

- Witam pani Romano. – po chwili hrabia był już w środku.
- Co to ma znaczyć? – spytała
- Zabroniła mi pani płacić simoleonami, to płacę mięsem. – uśmiechnął się
Romana nie mogła wyjść z podziwu. – To wszystko dla mnie?
- Tak....- odpowiedział.
C.D.N
  Odpowiedź z Cytatem
stare 28.03.2005, 14:47   #5
simoleonka
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Wydawałoby się, że Romana i Henryk bardzo się do siebie zbliżyli. Rozmawiali ze sobą już dłuższą chwilę, gdy nagle zadzwonił telefon hrabiego.

- Słucham... Adwokat? Rozprawa? – biznesmen był bardzo zdenerwowany.
- Przepraszam pani Romano, muszę iść. – powiedział z przejętą miną.
- Dobrze. – odpowiedziała.
Hrabia wybiegł na zewnątrz.
- Na komisariat! – krzyknął do kierowcy.
Po chwili czarny samochód był już na miejscu.
- Dzień dobry, czekałam na pana. – krzyknęła młoda policjantka.
- Dzień dobry. – odpowiedział.
- Zapraszam. – uśmiechnęła się poczym weszli do środka jakiegoś pokoiku.

- Proszę pana wszystko wskazuje na to, że wysypisko podpaliła pani Joanna. – oznajmiła.
- Jak to?! – krzyknął.
- Niestety nie mogę panu pomóc, zostanie pan wezwany do sądu jako świadek. – powiedziała.
- Co to nie może być prawda! – krzyczał nadal.
- Jedyne, co może pan zrobić to znaleźć adwokata dla pani Joanny.
- Boże, święta Urszulo! Dobrze, mogę porozmawiać z Asią? – spytał.
- Myhy, Marek pana zaprowadzi. – kiwnęła głową.
- Proszę, ma pan 10 minut. – powiedział i wskazał celę, w której siedziała starsza kobieta.
- Aśka! – krzyknął i przytulił aresztowaną.

- Henryku, to nie ja nie wiem jak mogę to panu udowodnić. – powiedziała zrozpaczona.
- Nie martw się ja ci ufam, pamiętasz pana Bartłomieja Adamskiego? – spytał.
- Tak, on bronił pana w sądzie na rozprawie o masarnię.
- No właśnie, a teraz, co mam tą przetwórnię już wiele lat. – uśmiechnął się – poza tym wszyscy go chwalą, dlatego on wyciągnie cię z tego.
- Dziękuję...
- Proszę pana musi pan już wyjść. – oznajmił policjant.
- Dobrze już idę.
- Asiu, nie bój się wszystko będzie dobrze zaraz zadzwonię do pana Bartłomieja wszystko się ułoży. – pocałował kobietę w policzek i wyszedł
z celi.

- Ta suka z wysypiska jeszcze zobaczy, niech tylko Henio wyciągnie mnie z tego bagna. – popatrzyła na celę z obrzydzeniem i zaczęła się śmiać.
Zmęczony hrabia przystał na chwilę w holu komisariatu i zatelefonował do adwokata. Ten zgodził się, aby bronić Joanny, Henryk umówił się z nim jeszcze tego samego dnia. Po szybkim obiedzie w jakiejś restauracji hrabia pojechał na spotkanie z Bartłomiejem.

- Dzień dobry. – powiedział.
- Dzień dobry. – powiedziała uśmiechnięta kobieta.
- Byłem umówiony z panem Bartłomiejem. – powiedział.
- Tak pan Adamski czeka na pana proszę tędy. – młoda kobieta wskazała ręką drewniane drzwi.
- Dzień dobry. – powiedział wchodząc

- A witam panie Henryku, proszę usiąść. – odpowiedział adwokat.
- Chodzi o moją pokojówkę Joannę. – oznajmił
- Tak wiem, ostatnio było o tym głośno.
- Ach teraz przed tymi dziennikarzami nic się nie ukryje. – powiedział zdenerwowany.
- Dobrze ja zrobię wszystko, co w mojej mocy, jutro pójdę na komisariat.
- Proszę pana wie pan chciałbym, aby ta sprawa szybko się odbyła jestem gotów zapłacić kaucję. – powiedział półszeptem.
- Postaram się to załatwić.
- W takim razie do widzenia.
- Do widzenia panu.
- Psik, szpitalowi ofiarowuję jakieś mięso, kaucję chce płacić? Boże ile on może mieć kasy... – dziwił się młody mężczyzna. – a mówią, że to adwokaci zarabiają kupę kasy. No nic trzeba będzie na nim zarobić, zależy ci na tej kobiecie proszę bardzo. – to mówiąc wykręcił numer posterunku
policji...

Henryk czytał właśnie książkę i rozmyślał raz o Romanie, raz o Joannie. Ciszę upalnego wieczoru przerwał dźwięk telefonu hrabiego.

- To wspaniale! Panie Bartku jest pan wspaniały! Dziękuję. – biznesmen był bardzo rozradowany. Rzucił książkę i pojechał na komisariat.
- Witam ponownie! – krzyknął do stojącej na holu policjantki.

- Czy pan wie, że postępuje pan nieodpowiedzialnie i głupio.
- Proszę pani pozwoli pani, że to ja będę decydować o losie moim i Joanny. Mogę po nią iść? – spytał
- Taak. – powiedziała z głupią miną. – Wie pan gdzie jest cela.

- Asiu. - w mrocznej celi dało się słyszeć głos starszego mężczyzna. – Nie mogę znieść myśli, że tu jesteś dlatego do rozprawy będziesz mogła być w domu.
- Naprawdę jesteś kochany. – krzyknęła.
Po pół godzinie w domu hrabiego było jak dawnej, Asia krzątała się po kuchni, a Henryk jadł kolację.

- Dziękuję Joasiu było pyszne. – uśmiechnął się hrabia. Joanna podeszła do staruszka. – Bardzo proszę, nie wiem jak mam ci dziękować. – W kuchni zapadła głucha cisza. Joanna przytuliła się do hrabiego, jej czerwone usta pocałowały jego policzek, a potem namiętnie drżące usta...

- Przepraszam... – powiedziała zawstydzona i pobiegła do swojego pokoju.
Oszołomiony hrabia stał jak wryty w kuchni. Nie wiedział, co ma o tym myśleć. Usiadł przy stoliku...

C.D.N
  Odpowiedź z Cytatem
stare 30.03.2005, 14:52   #6
simoleonka
Guest
 
Postów: n/a
Domyślnie

Na zegarze wybiła północ spocony hrabia miotał się łóżku. Nie mógł zasnąć.

Dlaczego to zrobiła? Czy mogę z nią dalej mieszkać? Zadawał sobie tysiąc pytań, na które nie był w stanie opowiedzieć...
Joanna siedział w swoim pokoju obmyślając plan, jak zdobyć Henryka.

– On jest po prostu boski... Nikt i nic mi już nie przeszkodzi... – myślała.
Henryk przyrządzał sobie śniadanie, gdy nagle usłyszał czyjeś kroki.

- Ja chciałam cię przeprosić, za wczoraj byłam taka wdzięczna, że nie muszę już siedzieć w tej okropnej celi. – tłumaczyła się. – Ale dlaczego robisz sam śniadanie, daj mi to.
- Nie chciałem cię budzić. – burknął.
- Jesteś na mnie zły... Rozumiem to, może lepiej będzie jak wrócę na komisariat. – powiedziała ze smutkiem w głosie.
- Ależ Asiu, nie gniewam się na ciebie. Rozumiem, że byłaś po prostu szczęśliwa. – wydukał nie mogąc patrzeć, na zapłakaną kobietę.
- Dziękuję... – uśmiechnęła się
- O boże to już ósma. – krzyknął patrząc na zegarek wiszący na ścianie. –
Do zobaczenia. – wybiegł z domu...

- Romana, ale mamy szczęście, że ten cały hrabia przywiózł to mięso. Palce lizać. – rozkoszowała się Basia. – Nareszcie porządny schabowy, a nie jakaś tłuste resztki dla psów.

- Oj Basiu, Basiu. – uśmiechnęła się.
- A ty, dlaczego nic nie jesz, kochana pomóc ci? – spytała patrząc na koleżankę.
- Nie, dziękuję... – odpowiedziała.
- Cały czas o nim myślisz?
- O kim? – udawała zdziwioną.
- Romana, nie udawaj wydaje mi się, że ktoś wkradł ci się do serca... – uśmiechnęła się
- Przestań. – po chwili obie kobiety śmiały się razem.

- To powiedz mu to! Gdyby był wobec ciebie obojętny nie ofiarował by tego mięsa, nie przychodził by tu codziennie i dowiadywał się o twoim stanie zdrowia. – powiedziała przejęta.
- Myślisz, ale ja się boję...
- Romana no wiesz! Jeśli tu dziś przyjdzie powiesz mu. – powiedziała donośnym głosem.


- Gośka, ja nadal uważam, że robienie artykułu o wiecznie zapracowanym staruszku nie ma sensu. – powiedziała wkurzona dziewczyna. – Poza tym, gdy robiłam z nim wywiad powiedział parę bezsensownych zdań i musiał iść do masarni.
- Wysłałam do jego willi najlepszego paparazzi w mieście, musi coś przechwycić. – powiedziała młoda brunetka.
- Dobrze, ale jeśli nie zobaczę tego artykuły najpóźniej w piątek ten temat odpada. – oznajmiła i wyszła.

Nagle rozbrzmiał głośny sygnał telefonu stojącego na biurku.
- Redakcja tygodnika „Ojej” słucham. – powiedziała cichym głosem.
- Gośka mam dla ciebie rewelke! Nigdy nie uwierzysz co sfotografowałem. – powiedział podniecony głos w słuchawce.
- Niech zgadnę hrabia kupił sobie świnkę morską. – zakpiła.
- Ej dziewczyno, co ty taka nie w sosie, zaraz będę w redakcji.
- Ja mam dużo pracy... – chciała się wykręcić, ale usłyszała tylko cichy sygnał telefonu.
- Jeszcze mi tego brakuje. Naczelną nie obchodzi mnie czy hrabia kupił sobie kota perskiego czy owczarka niemieckiego, bo ostatnio tylko z takimi rewelacjami do mnie przychodzisz. A ja cię tak bronie „najlepszy paparazzi w mieście” może faktycznie zrezygnować... – myślała.
Po chwili do redakcji wpadł roztrzepany mężczyzna. – No cześć.

- Nie krzycz tak, głowa mnie boli. – powiedziała z krzywą miną.
- Lepiej zobacz, co dla ciebie mam. – uśmiechnął się i wysypał jakieś fotki na biurko...

Dziewczyna poprzeglądała zdjęcia i zaczęła się śmiać. – A co to nowe zwierzątko pana Nowickiego.
- Jakie zwierzątko? – zdziwił się.
- A co na tych zdjęciach robi ta śliczna foczka. – uśmiechnęła się.
- O boże to nie te, sory. – zawstydził się. – No jest już proszę to na pewno te.
Dziewczyna zakrztusiła się. – To........ Nowicki? A to jego pokojówka?!
- I co mówiłem. – powiedział z dumą.
- Stasiu! Jesteś kochany. – Rozradowana kobieta wybiegła z redakcji...

C.D.N
Co tak ucieszyło dziennikarkę? Dowiecie się w następnym odcinku! Sory może troch krotki ten odcinek.
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum

Podobne wątki
Temat Autor wątku Forum Odpowiedzi Ostatnia wiadomość
Jak pozować ? Hunter666 The Sims 1: Rozszerzenia 9 30.06.2003 21:38


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 16:05.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023