|
|
|
|
#1 |
|
Guest
Postów: n/a
|
- Zaraz, zaraz chwileczkę. – krzyknął ciemnoskóry doktor.
- O święty Władysławie ale mnie pan wystraszył. – Henryk był trochę zdenerwowany na lekarza, który zasłonił mu wejście do sali z numerem osiem. ![]() - Pan wybaczy muszę się spytać czy jest pan kimś z rodziny ofiary. – powiedział mężczyzna oparty o drzwi. - Ale pielęgniarka powiedziała, że mogę wejść. – hrabia nie mógł się doczekać spotkania z Romaną. - Wanda? Wanda jest u nas dopiero kilka dni musi się nauczyć wszystkich procedur. – uśmiechnął się lekarz. - Ja zapłacę... – powiedział z głupią miną. - Proszę pana, nawet jeśli byłby pan kimś z rodziny to nie wiem czy bym pana wpuścił, pacjentka jest w bardzo ciężkim stanie. Mimo, że leżała na dworze zdążyła się zatruć dymem. - A skąd pan wie, że ja nie jestem kimś z rodziny. – Henryk próbował walczyć. Lekarz uśmiechną się i powiedział – przykro mi, proszę iść do domu, jutro zobaczymy co da się zrobić. Po za tym proszę zobaczyć już prawie 23 w nocy pacjenci chcą spać. - Dobrze, przepraszam. – właściciel masarni był bardzo przygnębiony. Wyszedł ze szpitala. ![]() - Cześć, to ja Henryk przepraszam, że dzwonię tak późno ale moje auto stoi przy wysypisku na fabrycznej możesz poprosić chłopaków żeby odwieźli mi je do firmy... No dzięki dobranoc. – Hrabia wyciągnął swoją komórkę. Po rozmowie złapał taksówkę... ![]() W czasie drogi do willi Henryk myślał o każdej spędzonej chwili z tą tajemniczą kobietą. Dlaczego mi pomogła? Dlaczego nie chciała zgodzić się na moją propozycję? Głowę mężczyzny zaprzątało wiele pytań, na które nie mógł sobie odpowiedzieć. - To tutaj proszę pana, należy się 20 simoleonów. – taksówkarz odwrócił się w stronę Henryka. Starszy pan zapłacił za podwózkę po czym ruszył w stronę drzwi swojej willi. W kuchni paliło się światło, hrabia był zdziwiony ponieważ jego pokojówka zawsze chodziła wcześnie spać. - Asiu jesteś tam? – krzyknął, po czym wszedł do kuchni. Młoda policjantka stała tuż obok stołu przy, którym siedziała Joanna. ![]() - Dobry wieczór Henryku, jak widzisz przyszła do nas pani policjantka. - Wiesz już co się stało na wysypisku? – spytał - Tak, tak. – pokojówka pokiwała głową. - W takim razie nie będę przeszkadzał. – hrabia udał się do swojego gabinetu. - A więc mówi pani, że około godziny 15 po południu wyszła pani z domu. – wypytywała policjantka. - Tak, do banku aby zapłacić rachunki i jeszcze na pocztę bo Henryk po prosił mnie abym wysłała mu list. - Dobrze, a czy ktoś może to potwierdzić, nie wiem na przykład jakiś przelew, który robiła pani w tym samym czasie z datą i godziną. - Słucham, pani mnie o coś podejrzewa próbuje pani ustalić moje alibi? – kobieta wstała z krzesła. ![]() - Proszę się nie denerwować to zwykła formalność. – popatrzyła miłym choć podejrzliwym wzrokiem. - Dobrze, ale ja takie dokumenty wyrzucam. – Joanna zaczęła się pocić, ręce drżały jej coraz bardziej. - Wyrzuca pani?! – krzyknęła – Przecież to może być jedyny dokument, że pan hrabia przelał pieniądze. Inne ważne dokumenty też pani wyrzuca? - Nie ja nie wiedziałam, przepraszam. - No nic pojadę z chłopakami do banku to ten na różanej, tak? – zapytała wychodząc. - Tak. – powiedziała po cichu. - W takim razie dobranoc. – policjantka wyszła z domu. - Cholera, cholera, cholera!!! – Joanna była bardzo wkurzona. – Jak się teraz z tego wyplącze? Po jaką chorobę powiedziałam mu, że idę do baku., mogłam się przecież wymknąć w nocy... Przynajmniej ta żebraczka jest w szpitalu i miejmy nadzieję, że z tego nie wyjdzie. A ty gówniaro policyjna nic mi nie zrobisz wyjedziemy razem z Heniem i będziemy żyć długo i szczęśliwie. – kobieta położyła się spać... Joanna sączyła kawę w kuchni. ![]() - Dzień dobry Asiu. – Henryk wparował nagle do kuchni. - Dzień dobry. – uśmiechnęła się. - Jak tam przesłuchanie. – hrabia usiadł przy stole. - A dobrze zaraz po twoim przyjściu się skończyło. – Asia zajrzała do lodówki. ![]() - To świetnie nie, nie szykuj nic zjem coś na mieście, mam kilka spraw do załatwienia – to mówiąc staruszek podbiegł do drzwi i wyszedł. Henryk kupił w pobliskiej kwiaciarni trzy czerwone róże. Był to bowiem ciepły wiosenny dzień chciał aby nieznajoma kobieta z wysypiska, do której właśnie jechał poczuła zapach wiosennych kwiatów. Po kilkunastu minutach spędzonych w miejskim korku dojechał w końcu do szpitala. Wchodząc wpadł na czarnoskórego lekarza. – Dzień dobry. ![]() - A dzień dobry. – odpowiedział zasapany mężczyzna. - Czy z tą kobietą z pożaru wszystko dobrze. – spytał. - Tak kryzys minął, może już pan odwiedzić chorą. – uśmiechnął się. - Panie doktorze jest pan proszony na izbę przyjęć. – krzyknęła młoda pielęgniarka. - Przepraszam muszę iść, do widzenia. – powiedział - Do widzenia. – krzyknął po czym wesołym krokiem szedł w stronę sali z numerem 8. ![]() W środku leżała starsza kobieta w koku oraz okrągłych okularach, od których odbijało się słońce. Henryk był zauroczony pięknem kobiety leżącej na sali. - To ty Basiu? – kobieta otworzyła oczy. - Co prawda moja babka miała na imię Barbara ale obawiam się, że ja nie mam tak na imię. – powiedział z uśmiechem. - Kim pan jest? – kobieta była zawstydzona. – A już wiem... - Cieszę się, że mnie pani pamięta to dla pani. – mężczyzna postawił czerwone róże w wazonie. - Dziękuję, ale nie wiem po co pan tu przyszedł, wcale się nie znamy. – staruszka nie była zbyt zadowolona. - Dlatego chciałbym abyśmy się poznali, mam na imię Henryk Nowicki. – hrabia uśmiechnął się. - Romana Walczuk. – odpowiedziała. ![]() Zapadła niezręczna cisza... Henryk siedział na małym drewnianym krzesełku kompletnie nie wiedząc co powiedzieć. Romana czuła się głupio w nowej fryzurze i w okrągłych okularach zwisających jej na nosie... C.D.N Przepraszam za ostatnie zdjęcie chodzi mi o łóżko to dodatek więc chyba dlatego sie tak zrobiło. pozdrawiam |
|
|
|
|
|
#2 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Porszę bardzo mamy teraz wolne z okazji świąt więc mam już następny odcienk, miłego czytania (tym razem nie zapomniałam o trawie
) – Ciekawe czemu przyszedł, to dziwne do mnie żebraczki? Jest taki miły, ach... – Myślała. – A wie, pan... – A wie, pani.... – jednocześnie głuchą cisze przerwali leżąca w łóżku i hrabia. W sali rozległ się śmiech, który przerwała wchodząca do sali czterdziestoletnia kobieta. - O cześć Basiu! – Romana uśmiechnęła się. – to właśnie jest Basia. – odwróciła wzrok w stronę Henryka. – a to Basiu jest pan Henryk... - Dzień dobry pani. – starszy mężczyzna przedstawił się grzecznie jednocześnie wstając. ![]() - Dzień dobry. – uśmiechnęła się. - Ja już pójdę, odwiedzę panią jeszcze wieczorem. – hrabia wyszedł z sali. - Ty, ale przystojniaczek skąd go znasz? – Basia usiadł na małym krzesełku, na którym przed chwilą siedział hrabia. ![]() - Przestań to hrabia Henryk Nowicki... - odpowiedziała. - Ten Nowicki, niech mnie gęś kopnie! – krzyknęła podekscytowana kobieta. - Basiu... – Romana nie była zadowolona z zachowania koleżanki. - No sory, sory ale skąd go znasz? – spytała ciekawska kobieta. - Czy to takie ważne?! – kobieta żałowała, że nie może wyjść z sali. - Przepraszam Cię. – Basia okazała skruchę, położyła się do łóżka. - ... a zresztą – powiedziała po dłuższej chwili. – wiesz ja nigdy nie miałam koleżanki takiej prawdziwej od serca, a widzę że mogę ci zaufać... Romana rozgadała się jakby znała koleżankę ze szpitalnej sali od lat – no i podobno to właśnie on wyniósł mnie z płonącego wysypiska, a teraz te róże... – rozmarzyła się. – zresztą przepraszam cię znamy się dopiero od wczoraj, a ja tak.... ![]() - Romciu – Basia podeszła do kobiety – czasem warto się tak wyżalić, zwierzyć polubiłam cię i możesz mi mówić wszystko. - Dziękuję ..... ale może teraz ty mi opowiesz coś o sobie. – kobiety zaczęły rozmawiać jak stare, dobre przyjaciółki. ![]() Joanna jadła właśnie lunch, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Wstała więc i otworzyła. - Dzień dobry. Podkomisarz Marta Krzemień. Niestety musi pani pojechać z nami. – powiedziała oficjalnym tonem. ![]() - Ale jak to, o co chodzi? – Asia udawała głupią. - Wszystkiego dowie się pani na komisariacie proszę za mną. – powiedziała i ruszyła w stronę radiowozu. Joanna zamknęła willę hrabiego i wsiadła posłusznie do granatowego auta. Chwilę po tym gdy odjechały pod wielkim domem stanął podłużny samochód hrabiego. Staruszek wysiadł z auta i skierował się w stronę drzwi. ![]() - Dziwne zamknięte. – hrabia pociągną za klamkę, po czym przekręcił klucz, który wygrzebał z kieszeni. - Asiu! Jesteś? – Henryk był pod denerwowany. Już miał iść na górę, lecz zadzwoniła jego komórka ![]() - Słucham Nowicki. Co? Dobrze zaraz będę. – hrabia wybiegł na zewnątrz... Po chwili jego czarne auto było przy komisariacie. - Dzień dobry, ja... – wbiegł na hol. ![]() - Tak, tak wiem proszę w sali przesłuchań czekają na pana. – odpowiedział policjant. - Asiu co się stało? – Henryk był zaniepokojony, usiadł koło kobiety. ![]() - Ja... ta pani sugeruje, że to ja. – Asia zaczęła płakać. - Ale nie płacz, kochana proszę wytłumacz mi co się stało. – hrabia nie wiedział co mam myśleć o całej sytuacji. - Może ja powiem – wtrąciła policjantka. – Podejrzewamy, że pani Joanna Turecka podpaliła wysypisko. - Jak to? – staruszek nie mógł uwierzyć w to co powiedziała mu mundurowa. - Pani Joanna nie ma alibi wcale nie była w banku dnia 12 lipca 2004 roku o godzinie 16. - Mogła być przecież na poczcie. – hrabia próbował bronić kobiety. Policjantka pokiwała przecząco głową – nie sprawdzaliśmy pani Joanna nie była w żadnym ze wskazanych miejsc. - A motyw? Po co Joasia miałaby to robić? - To właśnie próbujemy ustalić. Marek wyprowadź panią. – powiedziała policjantka. ![]() - Henryku to nie ja przyrzekam! – kobieta próbowała się wyrwać z rąk policjanta. Po chwili jednak policjantka została sama wraz ze staruszkiem... - Proszę pani ja mogę potwierdzić Asia to uczciwa i rozsądna kobieta. – Henryk był bardzo zdenerwowany. - Panie Henryku niech pan nie utrudnia śledztwa, ja tu zadaję pytania a pan odpowiada ok? – spytała - Dobrze. – odpowiedział pokornie. - Proszę pana co łączyło panią Joannę Turecką i panią Romanę Walczuk? - Tak jak opowiadałem pani wcześniej widziały się tylko wtedy, gdy zgubiłem tą umowę, co prawda Joanna nakrzyczała na panią Romanę, ale nie to żeby jej nienawidziła. - A czy jest pan pewien, że widziały się tylko ten jeden jedyny raz. - Tak z tego co wiem to tylko wtedy.... ![]() Przesłuchanie trwało jeszcze prawie godzinę zrobiło się ciemno. Joanna została zatrzymana na posterunku. Henryk chciał porozmawiać z kobietą ale policjantka nie zezwoliła na spotkanie. Hrabia po ciężkim przesłuchaniu przyjechał do domu, umył się i położył się spać... C.D.N Jak myślicie o czym zapomniał hrabia? O tym w następnym odcinku... |
|
|
|
#3 |
|
Guest
Postów: n/a
|
następny odcinek może troche nudny sory postaram sie zrehabilitować w następnym odcinku
Romana i Basia leżały w swoich łóżkach po obfitym obiedzie. Nagle usłyszały zgrzyt drzwi. - Mama!!! – do sali wbiegła mała dziewczynka o ciemnych blond włosach - Natalciu, kochanie – Basia wstała z łóżka i przytuliła córeczkę. – Powiedz dla pani dzień dobry. ![]() - Dzień dobly. – mała zawstydziła się. - Dzień dobry skarbie. – opowiedziała. - Cześć kochanie. – krzyknął grubszy, brodaty mężczyzna. – Widzę, że Natalka sobie poradziła musiałem zaparkować auto. Dzień dobry pani. – zorientował się, że Basia nie leży na sali sama. - Dzień dobry - odpowiedziała cicho, jakby z niechęcią. - To jest pani Romana. – powiedziała patrząc się na koleżankę z sali - Co słychać, Natalka była w szkole? – pytała z troskliwością. - Tak, nie martw się o nas doskonale dajemy sobie radę. – Basia i jej mąż rozmawiali bardzo czule, co jakiś czas do dialogu wtrącała się mała Natalka, w sali zapanowała miła, rodzinna atmosfera. Romana udawała, że spała ale tak naprawdę... płakała. ![]() - Dobrze jedźcie już widzę, że Natalka jest senna. – powiedziała Basia. - Chyba masz rację, Natalko powiedz dla mamusi papa. – mężczyzna wstał z krzesła. – Do widzenia panią. ![]() - Papa mamusiu.– w sali rozległ się wesoły okrzyk dziewczynki. Po chwili w sali zostały już tylko Romana i Basia. - Romana śpisz? – spytała po cichu. Kobieta leżąca na łóżku otarła szybko łzy o skrawek prześcieradła. – Nie, nie. - Natalka cię obudziła przepraszam – powiedziała. - Ależ nic się nie stało dziecko musi się wygadać. – odpowiedziała. - Romciu? Ty płakałaś? – zaniepokoiła się. - Nie! – zaprzeczyła stanowczo. – coś wpadło mi do oka. ![]() - Do dwóch? – powiedziała z niedowierzaniem. – co się stało, powiedziałam coś nie tak, a może Krzysiek, z niego zawsze był taki gaduła. - Nie to, nie przez was po prostu, ach – westchnęła – powiedziałam ci co było dotychczas moje życie na wysypisku... Ale nie znasz mojej przeszłości. Bo widzisz nawet nie chodzi o męża, ale o dziecko zaraz po ślubie zaszłam w ciąże, niestety gdy byłam w trzecim miesiącu zachorowałam na ospę, dziecka nie udało się uratować, a potem już nie mogłam mieć dzieci.... Jak rozmawiałaś z mężem, że Natalka tak? - Myhy. – kiwnęła głową. - Jak rozmawiałaś z mężem o szóstych urodzinach Natalki to obliczyłam, że moje dziecko miałoby też tyle, lat. Rozumiesz? Być może też opiekowałabym się taką śliczną dziewczynką, albo chłopczykiem. Może też cieszyła bym się z szóstych urodzin. – kobieta zaczęła głośno płakać... - Boże tak mi przykro. – Basi zrobiło się smutno. – przepraszam. - Ale za co ty przepraszasz za to, że ułożyłaś sobie życie? Bardzo się cieszę, że masz kochającego męża i córeczkę... Każda z kobiet zamilkła i głęboko nad czymś myślała... Zrobiło się ciemno, Basia szybko zasnęła, Romana leżała nadal w łóżku, pamiętając co powiedział jej rano hrabia... ![]() Była godzina 9 rano hrabia ledwo wygrzebał się z łóżka i poszedł się przebrać. W jego przypadku było to dziwne bowiem zawsze był to entuzjastyczny człowiek, który wstawał o szóstej rano wypijał filiżankę kawy i jechał do pracy. Dziś jednak był za bardzo przygnębiony tym co się stało. ![]() Może to naprawdę ona? Ale nie co ja mówię to przecież kochana i dobra kobieta, nie podpaliła by wysypiska. Nie mógł przestać myśleć... Henryk właśnie miał zrobić sobie coś do jedzenia, gdy zadzwonił jego telefon. – Słucham. To zrób jak chcesz, nie mam teraz do tego głowy, przepraszam cię cześć. O boże Romana! – staruszek przypomniał sobie o obietnicy jaką złożył kobiecie... Romana przez całą noc nie zmrużyła oka, miała odrobinę nadziei, że hrabia przyjdzie w pewnej chwili jednak zwątpiła, myślała co teraz może on robić. Pewnie jest z nią? Romana nie mogła znieść tej myśli... - Romana zjadłaś już śniadanie?– spytała Basia wstając z łóżka - Co? – powiedziała nie przytomna. – A tak, tak. - Co cię znowu gryzie? – spytała znowu. - Nic nie chce o tym gadać. – burknęła - Dobra, skoro nie chcesz. - Dzień dobry. – do sali wpadł lekarz. - Dzień dobry. – odpowiedziały jednocześnie. - Ja właściwie do pani Romany. – odparł lekarz. ![]() - Właśnie miałam iść zanieść talerz. – powiedziała Basia wychodząc z sali. - Pani Romano, chodzi o pani leczenie. – powiedział siadając na małym krzesełku. ![]() - Słucham. – odpowiedziała z niepokojem. - Nie jest pani niestety ubezpieczona polisa, którą ma pani w PZU została przerwana z powodu nie płacenia składek. - oznajmił - Tak wiem. – odparła smutna - Wie pani, że leczenie dziennie kosztuje ok. pięciuset złotych. Przykro mi to mówić, ale będzie musiała pokryć te koszty. - Boże przecież ja już tu jestem kilka dni, nie mam tyle pieniędzy. – zmartwiła się. - Przykro mi, nie wiem może niech pani od kogoś pożyczy, lub stara się o rentę, bo na pomoc państwa chyba nie ma co liczyć. – zaśmiał się. - Dobrze dziękuję. - Pani Wanda przyniesie pani formularz o rentę. – uśmiechnął się i skierował się w stronę drzwi. - Panie doktorze? – krzyknęła ![]() - Tak? - Kiedy mógłby mnie pan wypisać? – spytała - Pani Romano, w pani stanie proszę się nie martwić tak tym ubezpieczeniem coś wymyślimy. – kiwnął głową i wyszedł - Co ja mam robić? Muszę stąd jak najszybciej wyjść. – usiłowała wstać, ale nie mogła, całe ciało przeszywało ją ból. C.D.N |
|
|
|
#4 |
|
Guest
Postów: n/a
|
- Romana, co ci powiedział lekarz? – Basia weszła do sali.
- Przepraszam, ale nie mam ochoty o tym gadać. – powiedziała smutna. - Dobrze, przepraszam. - Basiu, ty pracujesz jako pielęgniarka tak? – spytała po dłuższej chwili. - Tak, ale nie tutaj dojeżdżam do szpitala na drugim końcu SimCity. - A czy pacjent może się wypisać, sam? - Masz na myśli wypisanie na własną prośbę? - No. – kiwnęła głową. - Jeśli stan nie jest krytyczny, lekarz nie ma prawa zatrzymać pacjenta. - A powiedz tak z ciekawości na przykład ja, mogła bym się wypisać? - Myślę, że chyba tak... ale Romana ty chcesz się wypisać? – podniosła głos. - Nie, no co ty. – uśmiechnęła się. - To dobrze, ja uważam, że tacy pacjenci to są głupi i nieodpowiedzialni. – powiedziała. Romana udawała, że śpi, w sali można było tylko słyszeć świergot skowronków za oknem. Podłużne, czarne auto stanęło przed szpitalem. Henryk szybkim krokiem wszedł na hol, gdzie spotkał lekarza. ![]() - Dzień dobry. – powiedział lekarz. - Dzień dobry doktorze. – odpowiedział - Proszę pana chciałbym z panem pomówić. - O co chodzi, Romana źle się poczuła? – spytał zaniepokojony. - Nie, nie proszę się nie martwić, chodźmy może do pokoju lekarskiego mam teraz przerwę. – uśmiechnął się poczym obaj panowie skierowali się w stronę pokoju. - Proszę usiąść kawy, herbaty? – spytał. ![]() - Nie dziękuję. - Proszę pana rozmawiałem dzisiaj z panią Romaną na temat jej polisy ubezpieczeniowej, niestety ubezpieczenie tej pani zostało przerwane w skutek nie płacenia składek. Dzień w szpitalu kosztuje około pięciuset złotych, pani Romana nie ma takiej sumy. Zaproponowałem jej, aby złożyła podanie o rentę, bo nie ma innego wyjścia ale szpital potrzebuje tych pieniędzy od zaraz. Leki, sprzęt, jedzenie. Sam pan rozumie. ![]() - Dobrze porozmawiam z nią, a potem zapłacę tą sumę. – odpowiedział, po czym wyszedł, chwilę potem był już w sali z numerem 8. - Dzień dobry panią. – powiedział grzecznie. - Dzień dobry, pójdę się przejść. – Basia uśmiechnęła się i wyszła. - Dzień dobry. – ocknęła się Romana. ![]() - Przepraszam, że nie przyszedłem wczoraj, ale miałem ciężki dzień. - Nic się nie stało - uśmiechnęła się. - Rozmawiałem z lekarzem. – oznajmił. Zapadła cisza, Romana wstydziła się, że przerwano jej ubezpieczenie z powodu nie płacenia składek. - Chodzi o pani polisę, niech się pani nie martwi ja zapłacę. – wziął głęboki oddech. - Co nie, nie zgadzam się pan nie może płacić moich składek. – krzyknęła. – sama znajdę pieniądze i zapłacę za to leczenie, które jest i tak zbyteczne. Po co mnie pan wyniósł z tego pożaru? Zginęła bym i przynajmniej nie miałabym tylu problemów! – rozpłakała się. - Niech pani tak nie mówi, przepraszam. - Proszę stąd wyjść! Jeśli zapłaci pan za mnie choć jeden simoleon to... nie wiem co panu zrobię! Słyszy pan?! - Przepraszam. – powiedział ze smutną miną i wyszedł. - I jak? – ktoś krzyknął z oddali. ![]() - A to pan, nie zgodziła się powiedziała, że sama zapłaci za leczenie. - Ach... trudno. – lekarz był wyraźnie przygnębiony. - Proszę pana, czego wam najbardziej brakuje? – spytał. - Wydaje mi się, że jedzenia. – odpowiedział - To jest myśl! Dziękuję panu do widzenia. – krzyknął i pobiegł do auta. - Do widzenia, do widzenia. – powiedział, ze zdziwioną miną. - Halo, pani Ulu proszę przygotować ciężarówkę mięsa. ![]() - Boże ale pan ubił interes! Kto za tyle zapłaci. – pytała zdziwiona sekretarka hrabiego. - Ja! – krzyknął wesoło hrabia. – wyślij ciężarówkę pod szpital im. gen Franciszka Kleberga. – powiedział i odłożył słuchawkę. - Pani doktorze! – wszedł z powrotem do szpitala. – Gdzie jest stołówka? - Po lewej stronie budynku, ale o co chodzi? - Macie wolne lodówki? - Panie Henryku i to jeszcze ile. – uśmiechnął się krzywo. - To bardzo dobrze! – krzyknął i wyszedł na ulicę. ![]() Lekarz i reszta personelu gapiło się na hrabiego jakby był z innej planety. - Co mu odbiło? – rozmawiali między sobą – cieszy się, że mamy pusto w lodówkach. Nagle przed szpital nadjechała wielka ciężarówka z mięsem. ![]() - Dobra Tomek bierzcie się za rozładowywanie! – krzyknął hrabia. - Co się dzieje pani Henryku. – spytał lekarz. - Romana zabroniła mi płacić za nią simoleonami, a że nie macie jedzenia moja masarnia ofiaruje wam ciężarówkę świeżego mięsa. – uśmiechnął się. - Romana, kobieto zbudź się!!! – krzyknęła Basia patrząc przez okno. ![]() - Baśka co jest? – spytała - Nie uwierzysz co pan hrabia przywiózł do szpitala. – powiedziała z przejęciem. - No co? - Ciężarówkę mięsa, jacyś ludzie rozładowują je do naszej stołówki. - Jak to? - No tak, poczekaj pójdę po lekarza może nam coś wyjaśni – Basia wybiegła z sali. ![]() - Słucham pani Romano? – powiedział lekarz. - Co to ma znaczyć? - Chodzi pani o hrabiego? - Tak, co on wyrabia? - Szpital potrzebuje jedzenia dlatego hrabia przywiózł nam za darmo ciężarówkę mięsa. - Naprawdę? - Tak, niech pani go sama spyta. Podekscytowana Basia pobiegła po Henryka. ![]() - Witam pani Romano. – po chwili hrabia był już w środku. - Co to ma znaczyć? – spytała - Zabroniła mi pani płacić simoleonami, to płacę mięsem. – uśmiechnął się Romana nie mogła wyjść z podziwu. – To wszystko dla mnie? - Tak....- odpowiedział. C.D.N |
|
|
|
#5 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Wydawałoby się, że Romana i Henryk bardzo się do siebie zbliżyli. Rozmawiali ze sobą już dłuższą chwilę, gdy nagle zadzwonił telefon hrabiego.
![]() - Słucham... Adwokat? Rozprawa? – biznesmen był bardzo zdenerwowany. - Przepraszam pani Romano, muszę iść. – powiedział z przejętą miną. - Dobrze. – odpowiedziała. Hrabia wybiegł na zewnątrz. - Na komisariat! – krzyknął do kierowcy. Po chwili czarny samochód był już na miejscu. - Dzień dobry, czekałam na pana. – krzyknęła młoda policjantka. - Dzień dobry. – odpowiedział. - Zapraszam. – uśmiechnęła się poczym weszli do środka jakiegoś pokoiku. ![]() - Proszę pana wszystko wskazuje na to, że wysypisko podpaliła pani Joanna. – oznajmiła. - Jak to?! – krzyknął. - Niestety nie mogę panu pomóc, zostanie pan wezwany do sądu jako świadek. – powiedziała. - Co to nie może być prawda! – krzyczał nadal. - Jedyne, co może pan zrobić to znaleźć adwokata dla pani Joanny. - Boże, święta Urszulo! Dobrze, mogę porozmawiać z Asią? – spytał. - Myhy, Marek pana zaprowadzi. – kiwnęła głową. - Proszę, ma pan 10 minut. – powiedział i wskazał celę, w której siedziała starsza kobieta. - Aśka! – krzyknął i przytulił aresztowaną. ![]() - Henryku, to nie ja nie wiem jak mogę to panu udowodnić. – powiedziała zrozpaczona. - Nie martw się ja ci ufam, pamiętasz pana Bartłomieja Adamskiego? – spytał. - Tak, on bronił pana w sądzie na rozprawie o masarnię. - No właśnie, a teraz, co mam tą przetwórnię już wiele lat. – uśmiechnął się – poza tym wszyscy go chwalą, dlatego on wyciągnie cię z tego. - Dziękuję... - Proszę pana musi pan już wyjść. – oznajmił policjant. - Dobrze już idę. - Asiu, nie bój się wszystko będzie dobrze zaraz zadzwonię do pana Bartłomieja wszystko się ułoży. – pocałował kobietę w policzek i wyszedł z celi. ![]() - Ta suka z wysypiska jeszcze zobaczy, niech tylko Henio wyciągnie mnie z tego bagna. – popatrzyła na celę z obrzydzeniem i zaczęła się śmiać. Zmęczony hrabia przystał na chwilę w holu komisariatu i zatelefonował do adwokata. Ten zgodził się, aby bronić Joanny, Henryk umówił się z nim jeszcze tego samego dnia. Po szybkim obiedzie w jakiejś restauracji hrabia pojechał na spotkanie z Bartłomiejem. ![]() - Dzień dobry. – powiedział. - Dzień dobry. – powiedziała uśmiechnięta kobieta. - Byłem umówiony z panem Bartłomiejem. – powiedział. - Tak pan Adamski czeka na pana proszę tędy. – młoda kobieta wskazała ręką drewniane drzwi. - Dzień dobry. – powiedział wchodząc ![]() - A witam panie Henryku, proszę usiąść. – odpowiedział adwokat. - Chodzi o moją pokojówkę Joannę. – oznajmił - Tak wiem, ostatnio było o tym głośno. - Ach teraz przed tymi dziennikarzami nic się nie ukryje. – powiedział zdenerwowany. - Dobrze ja zrobię wszystko, co w mojej mocy, jutro pójdę na komisariat. - Proszę pana wie pan chciałbym, aby ta sprawa szybko się odbyła jestem gotów zapłacić kaucję. – powiedział półszeptem. - Postaram się to załatwić. - W takim razie do widzenia. - Do widzenia panu. - Psik, szpitalowi ofiarowuję jakieś mięso, kaucję chce płacić? Boże ile on może mieć kasy... – dziwił się młody mężczyzna. – a mówią, że to adwokaci zarabiają kupę kasy. No nic trzeba będzie na nim zarobić, zależy ci na tej kobiecie proszę bardzo. – to mówiąc wykręcił numer posterunku policji... ![]() Henryk czytał właśnie książkę i rozmyślał raz o Romanie, raz o Joannie. Ciszę upalnego wieczoru przerwał dźwięk telefonu hrabiego. ![]() - To wspaniale! Panie Bartku jest pan wspaniały! Dziękuję. – biznesmen był bardzo rozradowany. Rzucił książkę i pojechał na komisariat. - Witam ponownie! – krzyknął do stojącej na holu policjantki. ![]() - Czy pan wie, że postępuje pan nieodpowiedzialnie i głupio. - Proszę pani pozwoli pani, że to ja będę decydować o losie moim i Joanny. Mogę po nią iść? – spytał - Taak. – powiedziała z głupią miną. – Wie pan gdzie jest cela. ![]() - Asiu. - w mrocznej celi dało się słyszeć głos starszego mężczyzna. – Nie mogę znieść myśli, że tu jesteś dlatego do rozprawy będziesz mogła być w domu. - Naprawdę jesteś kochany. – krzyknęła. Po pół godzinie w domu hrabiego było jak dawnej, Asia krzątała się po kuchni, a Henryk jadł kolację. ![]() - Dziękuję Joasiu było pyszne. – uśmiechnął się hrabia. Joanna podeszła do staruszka. – Bardzo proszę, nie wiem jak mam ci dziękować. – W kuchni zapadła głucha cisza. Joanna przytuliła się do hrabiego, jej czerwone usta pocałowały jego policzek, a potem namiętnie drżące usta... ![]() - Przepraszam... – powiedziała zawstydzona i pobiegła do swojego pokoju. Oszołomiony hrabia stał jak wryty w kuchni. Nie wiedział, co ma o tym myśleć. Usiadł przy stoliku... C.D.N |
|
|
|
#6 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Na zegarze wybiła północ spocony hrabia miotał się łóżku. Nie mógł zasnąć.
![]() Dlaczego to zrobiła? Czy mogę z nią dalej mieszkać? Zadawał sobie tysiąc pytań, na które nie był w stanie opowiedzieć... Joanna siedział w swoim pokoju obmyślając plan, jak zdobyć Henryka. ![]() – On jest po prostu boski... Nikt i nic mi już nie przeszkodzi... – myślała. Henryk przyrządzał sobie śniadanie, gdy nagle usłyszał czyjeś kroki. ![]() - Ja chciałam cię przeprosić, za wczoraj byłam taka wdzięczna, że nie muszę już siedzieć w tej okropnej celi. – tłumaczyła się. – Ale dlaczego robisz sam śniadanie, daj mi to. - Nie chciałem cię budzić. – burknął. - Jesteś na mnie zły... Rozumiem to, może lepiej będzie jak wrócę na komisariat. – powiedziała ze smutkiem w głosie. - Ależ Asiu, nie gniewam się na ciebie. Rozumiem, że byłaś po prostu szczęśliwa. – wydukał nie mogąc patrzeć, na zapłakaną kobietę. - Dziękuję... – uśmiechnęła się - O boże to już ósma. – krzyknął patrząc na zegarek wiszący na ścianie. – Do zobaczenia. – wybiegł z domu... ![]() - Romana, ale mamy szczęście, że ten cały hrabia przywiózł to mięso. Palce lizać. – rozkoszowała się Basia. – Nareszcie porządny schabowy, a nie jakaś tłuste resztki dla psów. ![]() - Oj Basiu, Basiu. – uśmiechnęła się. - A ty, dlaczego nic nie jesz, kochana pomóc ci? – spytała patrząc na koleżankę. - Nie, dziękuję... – odpowiedziała. - Cały czas o nim myślisz? - O kim? – udawała zdziwioną. - Romana, nie udawaj wydaje mi się, że ktoś wkradł ci się do serca... – uśmiechnęła się - Przestań. – po chwili obie kobiety śmiały się razem. ![]() - To powiedz mu to! Gdyby był wobec ciebie obojętny nie ofiarował by tego mięsa, nie przychodził by tu codziennie i dowiadywał się o twoim stanie zdrowia. – powiedziała przejęta. - Myślisz, ale ja się boję... - Romana no wiesz! Jeśli tu dziś przyjdzie powiesz mu. – powiedziała donośnym głosem. ![]() - Gośka, ja nadal uważam, że robienie artykułu o wiecznie zapracowanym staruszku nie ma sensu. – powiedziała wkurzona dziewczyna. – Poza tym, gdy robiłam z nim wywiad powiedział parę bezsensownych zdań i musiał iść do masarni. - Wysłałam do jego willi najlepszego paparazzi w mieście, musi coś przechwycić. – powiedziała młoda brunetka. - Dobrze, ale jeśli nie zobaczę tego artykuły najpóźniej w piątek ten temat odpada. – oznajmiła i wyszła. ![]() Nagle rozbrzmiał głośny sygnał telefonu stojącego na biurku. - Redakcja tygodnika „Ojej” słucham. – powiedziała cichym głosem. - Gośka mam dla ciebie rewelke! Nigdy nie uwierzysz co sfotografowałem. – powiedział podniecony głos w słuchawce. - Niech zgadnę hrabia kupił sobie świnkę morską. – zakpiła. - Ej dziewczyno, co ty taka nie w sosie, zaraz będę w redakcji. - Ja mam dużo pracy... – chciała się wykręcić, ale usłyszała tylko cichy sygnał telefonu. - Jeszcze mi tego brakuje. Naczelną nie obchodzi mnie czy hrabia kupił sobie kota perskiego czy owczarka niemieckiego, bo ostatnio tylko z takimi rewelacjami do mnie przychodzisz. A ja cię tak bronie „najlepszy paparazzi w mieście” może faktycznie zrezygnować... – myślała. Po chwili do redakcji wpadł roztrzepany mężczyzna. – No cześć. ![]() - Nie krzycz tak, głowa mnie boli. – powiedziała z krzywą miną. - Lepiej zobacz, co dla ciebie mam. – uśmiechnął się i wysypał jakieś fotki na biurko... ![]() Dziewczyna poprzeglądała zdjęcia i zaczęła się śmiać. – A co to nowe zwierzątko pana Nowickiego. - Jakie zwierzątko? – zdziwił się. - A co na tych zdjęciach robi ta śliczna foczka. – uśmiechnęła się. - O boże to nie te, sory. – zawstydził się. – No jest już proszę to na pewno te. Dziewczyna zakrztusiła się. – To........ Nowicki? A to jego pokojówka?! - I co mówiłem. – powiedział z dumą. - Stasiu! Jesteś kochany. – Rozradowana kobieta wybiegła z redakcji... C.D.N Co tak ucieszyło dziennikarkę? Dowiecie się w następnym odcinku! Sory może troch krotki ten odcinek. |
|
![]() |
| Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Temat | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatnia wiadomość |
| Jak pozować ? | Hunter666 | The Sims 1: Rozszerzenia | 9 | 30.06.2003 21:38 |