|
|
Zobacz wyniki ankiety: Jak zapowiada sie to FS? | |||
Jest znakomite, po prostu idealne |
![]() ![]() ![]() ![]() |
21 | 58.33% |
Nie jest najlepsze ale mi się podoba |
![]() ![]() ![]() ![]() |
8 | 22.22% |
Średnie, czasami przynudza |
![]() ![]() ![]() ![]() |
6 | 16.67% |
Beznadziejne! Więcej nie wejdę do tego tematu! |
![]() ![]() ![]() ![]() |
1 | 2.78% |
Głosujących: 36. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#3 |
Zarejestrowany: 18.02.2005
Skąd: Miasto Grodu Króla Kraka =p
Płeć: Kobieta
Postów: 49
Reputacja: 10
|
![]()
Na twarzy Josha pojawił się strach. Nieludzka postać było coraz bliżej…
„ A jeśli to ten, przed, którym uciekała Ingerid…muszę ja ostrzec.” ![]() - Dzień dobry!- Zawołał wesoło Josh starając się zachować pozory.- Czym mogę panu służyć? Chłopak wzdrygnął się na widok czerwonych oczu i stwierdził, ze pomarańczowa skóra z daleka wygląda o wiele lepiej niż z bliska. - Nie widziałeś kobiety z czarnymi długimi włosami w czerwono- białej sukni? Josh poczuł się jakby zniknęły mu wszystkie wnętrzności. Bał się, że powie coś nie tak i pogrąży Ingerid. A jeśli ona wyjdzie zaraz zza rogu nie wiedząc, że jej prześladowca tu czeka…musi kogoś zawołać… - Ja nie widziałem.- Odpowiedział Josh. Ale moja babcia była rano w lesie na malinach. Może ona zauważyła kogoś…Babciu! Chodź na chwilkę! ![]() Przed dom wyszła ta sama staruszka, która jakiś czas temu rozmawiała z Ingerid. Zobaczywszy człowieka stojącego obok jej wnuka cofnęła się parę kroków do tyłu wydając przy tym charakterystyczne „Ach”. - Babciu, ten…człowiek szuka jakiejś kobiety. Porozmawiaj z nim. Może ją widziałaś. Ja muszę pójść pomoc ojcu. Josh powoli poszedł w miejsce, w którym przed chwilą była Ingerid. Wpadł na nią. - Nie mów nic, idź!- Powiedział chłopak szeptem i popchnął Ingerid lekko w stronę tylnych drzwi.- No szybko! ![]() - Co się stało?- Zapytała zdziwiona dziewczyna, gdy znaleźli się wewnątrz domu. W pomieszczeniu unosił się zapach świeżo upieczonego kurczaka. W rdzewiejącym zlewie leżała sterta niedomytych naczyń a na małym stole duży garnek po brzegi wypełniony zupą pomidorową*. Jedno było pewne, jedzenia w tym domu nigdy nikomu nie było mało. - On tu jest…ten, który cię ścigał…chyba ciebie.- Odpowiedział Josh zdenerwowany. W oczach Ingerid pojawił się strach a usta jej rozszerzyły się w zdumieniu. - Ale…muszę iść. Nie mogę tu dłużej zostać! Już nic mnie nie zatrzyma! Idę do twojej siostry po ubranie a później jakoś ucieknę. Nie wiem jeszcze gdzie…jak najdalej od tego miejsca! - W porządku, zgadzam się z Tobą. Jeszcze dziś wywiozę cię…hm… - Stało się coś?- Zapytała Ingerid usiadłszy na krześle. - Mojej ciotki jeszcze nie ma. Dopiero jutro wraca z podróży. Nie ma innego miejsca, w którym mogłabyś się schronić.- Powiedział mężczyzna zmartwiony podchodząc do szklanego pojemnika z kawą.- MUSISZ tu zostać.- Dodał stawiając silny akcent na pierwsze słowo. - A jak mnie znajdzie? Moje życie będzie skończone… - Jeśli będziesz chodzić po wsi nie wiedząc nawet gdzie zmierzasz tym bardziej cię znajdzie. Przecież on będzie chciał obejść wszystkie domy w okolicy! Tutaj jesteś bezpieczna…już wiesz, ze możesz wychodzić tylko po to, aby się wykąpać. Pomyśl, co by było gdybym rozmawiał z nim parę sekund dłużej. Podejrzewam, że rozpętałoby się tu prawdziwe piekło. „ Nawet nie wiesz ile w tym zdaniu jest prawdy…” Pomyślała Ingerid. Wszelkiego rodzaju potyczki i walki w jej krainie naprawdę wyglądały jakby rozgrywały się w piekle. Wszędzie było pełno ognia, iskier i innych „rekwizytów” sztuki walki w Królestwie Nocy. - Ingerid,…dlaczego on ma taki kolor skóry? I to ubranie…- Pytanie Josha natychmiast wyrwało Ingerid z myśli. ” Co mu odpowiedzieć…” - Nie powiem ci tego…- Ingerid spuściła głowę.- Nie pytaj już o nic więcej. - W porządku.- Odpowiedział Josh popijając kawę z kubka.- Miałaś się przebrać. Idź…a ja zobaczę czy on już poszedł. ![]() Chłopak zamykał już za sobą drzwi, gdy Ingerid zawołała za nim. - Josh…dziękuję ci za wszystko. Na twarzy mężczyzny zagościł uśmiech…uśmiech taki, jaki na jego twarzy od dłuższego czasu nie gościł… *********** Słońce powoli schylało się ku zachodowi…Na linii horyzontu widniała półkula mieszająca w sobie odcienie pomarańczowego, czerwonego i złotego. Po niebie płynęły chmury w kolorze delikatnego różu i czystej bieli…Dojrzeć można było rolników, którzy po całym dniu ciężkiej i męczącej pracy wracali do domów by pocałować żonę i przytulić swe pociechy… ![]() Ingerid odłożyła na stolik drewniany grzebień do czesania włosów. Podeszła do okna patrząc na krajobraz ilustrujący piękno wsi…siedząc na parapecie, podnosząc swe oczy ku niebu zapominała o świecie rzeczywistym. W jej głowie istniały tylko wspomnienia z całego okresu jej życia… ![]() - Mamo, mamo!- Krzyknęła malutka czarnowłosa dziewczynka podbiegając do pięknej, wytwornie ubranej kobiety o takim samym kolorze włosów i identycznym odcieniu oczu.- Tata wrócił! Do pomieszczenia wszedł mężczyzna…prawie, że czarne oczy, białe włosy…blada skóra... - No chodź księżniczko do mnie!- Powiedział miękkim, przyjemnym dla ucha głosem i przyklęknął wystawiając do dziewczynki ręce.- Nawet się nie przywitałaś! Dziewczynka podbiegła do ojca i wtuliła się w jego silne ramiona. Mężczyzna podniósł dziecko do góry przypatrując mu się.- Jaka z ciebie piękna dziewczynka! Matka zbliżyła się do męża i córki. Wyciągnęła rękę do niej, aby pogłaskać ja po delikatnym policzku. - Kiedyś będziesz taka jak twoja matka…- Powiedział mężczyzna uśmiechając siędo żony… ![]() - Wiesz Ingerid…bardzo cię lubię…- Młody, jasnowłosy chłopak o niebieskich oczach dotknął ramienia dziewczyny o hebanowych włosach wpatrującej się swoimi zielonkawymi oczami w jego postać… - Wiem Angusie…Ja Ciebie też lubię… Spoglądali na siebie nieśmiało…obydwoje tak bardzo chcieli wymówić te słowa… lecz byli na to zbyt młodzi… ![]() Dotknął ręką jej twarzy…na jego dłoni spoczywał pierścień…symbol rycerzy Królestwa Nocy…Wpatrywał się w źrenice kobiety… Tak długo czekali na tę chwilę… Objął ja w pasie… Ona położyła dłoń na jego włosach… - Ingerid…ja…kocham…- Nie mógł dokończyć… - Ja ciebie też- Odpowiedziała kobieta… Ich usta złączył długi, głęboki pocałunek... (...) - Nic nas nigdy nie rozdzieli…- Mężczyzna ujął w dłonie twarz kobiety… - Angusie…obiecujesz? - Obiecuję… Żaden pocałunek czy inny gest nie mógł zastąpić tego głębokiego, szczerego, przepełnionego miłością spojrzenia, którym elfka i rycerz obdarzali się nawzajem… Ingerid czuła jakby znów przeżywała to wszystko…czuła dotyk ukochanego na twarzy, jego przenikliwe spojrzenie… Słońce schowało się...myśliwi wyruszali w stronę lasu na nocne polowania...zapadł zmrok... Jej wspomnienia zostały zmącone przez nagłe zastukanie w szybę. Zniknęła jej matka, ojciec, ona sama jako mała dziewczynka, ciemność, która nigdy nie odchodziła z Królestwa Nocy…tylko twarz Angusa nadal znajdowała się przed jej oczami… ![]() * Moja ulubiona xD ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ No to koniec na tyle...kolejny odcinek w piątek ponieważ jutro nie bedę miała czasu aby go zrobić a pojutrze zaczyna się szkoła więc wiecie...mam nadzieję, że ta część wam się podobała... Pozdrawiam *Roxi*
__________________
Pewnego dnia uwierz we mnie... W górach...^^ Ostatnio edytowane przez Raija : 29.03.2005 - 09:06 |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|