|
|
|
|
#1 |
|
Guest
Postów: n/a
|
- Gośka jesteś pewna, że ten fotograf przyszedł prosto do nas z tymi fotkami? – spytała podekscytowana kobieta.
![]() - No jasne! – uśmiechnęła się - Dobra zacznij pisać. Co myślisz o tytule „Miłość na starość” – blondynka zaczęła się śmiać. - Jeszcze nad tym pomyślimy teraz zabieram się za artykuł. - Aha dopilnuj żeby ten Staś dostał zasłużoną nagrodę tak żeby te zdjęcia zostały tylko między nami. – usiadła przy biurku. ![]() - Ok!– krzyknęła i wybiegła. Młoda dziennikarka kazała zapłacić dla fotografa, a sama usiadła przy redakcyjnym komputerze. Minęło kilka godzin na niebie pojawił się księżyc przypominający rogalik. ![]() - Gosiu. – głuchą cisze w redakcyjny gmachu przerwał męski głos. - To ty kochanie cześć. – powiedziała nie odrywając oczu od monitora. - Co jest czekam na ciebie i czekam mieliśmy iść do centrum. – powiedział zawiedziony. - Przepraszam musiałam, zobacz te zdjęcia. – wygrzebała coś z biurka. - To Nowicki? Niech mnie kaczor kopnie! Co to za kobieta, z którą się tak namiętnie całuje. – zachichotał. - Wyobraź sobie, że to jego pokojówka. - No ładnie, ładnie skąd to masz? – spytał. - Staś ukrył się za oknem i proszę. – kiwnęła głową. - I kiedy to wyjdzie? – powiedział patrząc na zdjęcia. - Właśnie staram się żeby wszyło w najbliższym wydaniu... - Jestem z ciebie bardzo dumny, ale proszę cię dokończysz to jutro. – zaczął się przymilać do żony. ![]() - Poczekaj tylko to zapiszę... Daj mi te zdjęcia musze je pilnować jak oka w głowie. – powiedziała wstając z krzesła. Po chwili redakcja była już zupełnie pusta... - Pani Romano! Kobieta przetarła oczy. – Co się stało? - Pora wstawać, nałożę pani czystą piżamę pan doktor chce się z panią widzieć. – uśmiechnęła się pielęgniarka. ![]() - A wie pani, po co? – spytała ziewając. - Myślę, że chce panią wypisać. - Wypisać? – zdziwiła się. - Tak jest z panią coraz lepiej. Zaraz wrócę przyniosę mydło. – powiedziała i pobiegła korytarzem. - Boże gdzie ja zamieszkam? – Romana próbowała powstrzymać łzy. - Już jestem, coś się stało? – powiedziała widząc smutną minę kobiety. - Nic, nic. – uśmiechnęła się krzywo. Gdy Romana zjadła śniadanie do sali wszedł czarnoskóry lekarz. ![]() - Dzień dobry pani. – powiedział wesoło. - Dzień dobry. – odpowiedziała cicho. - Myślę, że mogę już panią wypisać. Romana zamilkła bała się, co będzie. Przypominała sobie chwilę, gdy wyszła z więzienia. Przed oczyma widziała supermarket, na jej działce. Pamiętała chwilę, w której pierwsze raz znalazła się na wysypisku... - Pani Romano! – krzyknął lekarz. - Przepraszam zamyśliłam się. – powiedziała - Nic się stało. – powiedział wesoło. – W takim razie na jutro przygotuję wypis. Romana zaczęła płakać... - Cześć, hrabia do ciebie idzie pamiętaj, co ci mówiłam. – Basia weszła do sali na chwilę poczym Romana została znowu sama. - Dzień dobry. – Henryk otworzył drewniane drzwi. ![]() - Dzień dobry. – odpowiedziała. - Pan doktor jest dzisiaj w szpitalu? – spytał. - Tak był u mnie rano, nie wiem gdzie może teraz być. – oznajmiła. - Aha, chciałem się tylko spytać jak się pani czuje. – powiedział poprawiając swój czarny garnitur. - Dziękuję dobrze, lekarz chce mnie wypisać. – powiedziała smutnym głosem. - To wspaniale, a... przepraszam, że o to pytam ale gdzie pani zamieszka. - Może pójdę do ciotki. – wyjąkała. - Ma pani ciotkę? – zdziwił się. - Tak... ona, bo ten. – zakłopotała się. - Pani Romano niech pani nie kręci zabieram panią do siebie. – powiedział stanowczo. - Nie ja nie mogę siedzieć panu na głowie. Jeszcze te mięso nie wiem jak je panu zwrócę. - Nic nie musi mi pani zwracać, a co do mieszkania to i tak zabieram panią do siebie! - Ale... - Niech nic pani już nie mówi, jutro z samego rana przyjadę pod szpital. – to mówiąc hrabia uśmiechnął się i wyszedł. - Jaki on jest dla mnie dobry, ale czy powinnam. – Romana nie wiedziała, co ma z sobą zrobić. Po chwili do sali wpadła podniecona kobieta. - I jak? – spytała. - Co? – powiedziała zamyślona. - No powiedziałaś mu to? - Nie bo, Basiu on mnie chce zabrać do swojego domu. – wyjąkała. - Romana! To super! Będziesz miała wiele okazji żeby mu to powiedzieć! – krzyknęła. - No nie wiem nie mogę mu siedzieć na głowie... - A tam skoro sam ci to zaproponował to na pewno nie jest to dla niego jakiś problem. Zapadła cisza Romana nadal nie była pewna czy może zamieszkać z Henrykiem, a Basia trochę zazdrościła koleżance tego jak dobry jest dla niej hrabia. - O kurczę jutro sobota! – krzyknęła Basia - No tak. - Jutro ukarze się nowy numer „Ojej” a mają być najnowsze trendy na lato. - To fajnie. – odpowiedziała, chociaż jeszcze nigdy nie widziała tej gazety, a poza tym skąd miałaby wziąć simoleony na jak to powiedziała jej koleżanka „najnowsze trendy” ![]() Basia wyjęła swoją komórkę i wystukała jakiś numer. -To ty skarbie, a gdzie tatuś... Myhy dobrze to powiedz mu, że jak będziecie do mnie szli kupcie mi tygodnik „Ojej”... Tak jutro... No papa Natalko, cześć. - Dobra idę zobaczyć czy jest lekarz mam do niego sprawę... – powiedziała Basia i wyszła. ![]() Gosia czekała z niepewnością na werdykt naczelnej. Siedziała na fotelu i z nerwów obgryzała paznokcie. Była, bowiem świeżo po studiach dziennikarskich i jej artykuły były dotychczas odrzucane. ![]() - Gosiu. – naczelna weszła do pokoju, w którym siedziała młoda dziewczyna. - Tak? – powiedziała cicho. - Ten artykuł jest boski, poza tym taka rewelacja nie może nikomu przejść koło nosa. Już jutro będziesz mogła przeczytać tą wiadomość w „Ojej” – uśmiechnęła się. - To cudownie dziękuję. - Dam to na pierwszą stronę. – powiedziała zadowolona blondynka. - Ale miały tam iść te trendy na lato. ![]() - Trendy mogą poczekać. – przytuliła Gosię i razem wyszły z pokoju... C.D.N |
|
|
|
|
|
#2 |
|
Guest
Postów: n/a
|
chcecie macie
W przedmieściach SimCity właśnie wstał dzień. W małej chatce słychać było krzątaninę w kuchni. ![]() - Tatku co dziś na śniadanie? – spytała mała dziewczynka stojąca w piżamie. - Jajecznica, ale co ty robisz w piżamie? Przecież dziś idziemy do mamy i musimy kupić jej tą gazetę. – powiedział krojąc coś na desce. - No dobla - ziewnęła i poszła do swojego pokoju. Po godzinie brodaty mężczyzna wraz z córką wyszli na zewnątrz i ruszyli w stronę szpitala... ![]() Basia postanowiła zabrać Romanę na spacer. Blask słońca oświecił kwitnące róże rosnące koło szpitala. ![]() - I jak się czujesz? – spytała z troskliwością pchając wózek inwalidzki. - Dobrze, dziękuję ci, że ze mną wyszłaś. - uśmiechnęła się. - Nie ma sprawy. Fajnie ci wychodzisz dzisiaj i zabiera cię hrabia Nowicki. – westchnęła. - Przestań! Zapomniałaś już ile lat mieszkałam wśród bezdomnych psów i śmieci. – powiedziała ze smutkiem. - Boże przepraszam, nie chciałam. – zrobiło jej się głupio. - Nic się nie stało. Mogę cię o coś spytać? – spytała nieśmiało. - No jasne. - Przepraszam, że pytam ale czemu leżysz w szpitalu. Wyglądasz na radosną, pełną sił kobietę. - Mam raka. – powiedziała jednym tchem, raz wydawało by się, że płacze a raz , że się śmieje. - Ale przecież ty jesteś zawsze taka pogodna... – powiedziała przygnębiona. - Moja babcia miała raka i zawsze powtarzała „Grunt to się nie załamywać” Pamiętam ją wesołą i radosną. Chcę żeby Natalka też mnie taką pamiętała. – zamyśliła się. Romana poczuła się głupio, nie mogła powstrzymać łez. Postanowiła, że nie będzie rozpaczała nad swoim losem... Nagle do kobiet podbiegła mała dziewczynka. – Mamusiu, mamusiu! ![]() - Cześć skarbie. – powiedziała jak zwykle entuzjastycznie i przytuliła Natalkę. - Dzień dobly! – krzyknęła pamiętając co wcześnie mówiła jej matka. - Dzień dobry. – odpowiedziała miło Romana. Zasapany mężczyzna podbiegł do kobiet. – Natalka! Nie uciekaj mi więcej! ![]() Romana i Basia zaczęły się śmiać. – Co nasz skarbek znowu chciał się ścigać. – uśmiechnęła się. – Tak mamo! – wtrąciła dziewczynka. – Aha tu masz gazetę kochanie. – powiedział mężczyzna podając Basi tygodnik „Ojej” – Dziękuję. – odpowiedziała. ![]() – Mamy jesce pomarańce! – podskoczyła Natalka. – To chodźmy do sali. – powiedziała Basia i wszyscy ruszyli do szpitala. Tym razem i koleżanka Basi rozmawiała z rodziną. Wszyscy byli weseli i szczęśliwi. ![]() - Romana, odprowadzę ich kawałek dobrze? – spytała. - Ok. – uśmiechnęła się. Po chwili Romana została sama w sali. Jej uwagę zwróciła gazeta leżąca na łóżku Basi. - Chyba się nie pogniewa jak zerknę. – powiedziała i wychyliła się w stronę sąsiedniego łóżka. Kobieta była wpatrzona w gazetę na pierwszej stronie widoczne było zdjęcie... - Co? To hra... hrabia! – krzyknęła z niedowierzaniem. – A to ta kobieta! Romana rzuciła gazetę w kont i zaczęła płakać. – Te plotki to prawda. O nie, nie będę ich sprzątaczką! Wole już wylądować w kanałach ty... ty śmieciu! – W tym momencie do sali wszedł Henryk. – Dzień dobry. – powiedział miło. ![]() - Niech pan mnie posłucha! Nie mam zamiaru usługiwać panu, ani tej pańskiej kochance niech pan stąd idzie! – wrzasnęła. - Nie rozumiem, o co chodzi? – zdziwił się. - O co chodzi! O to! – Romana podniosła gazetę i niemalże rzuciła ją w twarz hrabiemu. - Święty Arnoldzie! To nie tak ja to pani wytłumaczę. – zakłopotał się. - Nic mi już pan nie wytłumaczy, bo nie chcę pana znać! Nich pan stąd wyjdzie muszę się przebrać! – krzyczała nadal. - Ale pani Romano nie wypuszczę pani. Gdzie się pani podzieje? – powiedział zrozpaczony. - Nie wypuści mnie pan! To może mnie pan kupi jakimś mięsem! Po co ja panu pomogła! Mogła nie dawać panu tego cholernego świstka! Wynocha! – rozpłakała się. Romana nie dopuściła hrabiego do głosu musiał wyjść z sali. Kobieta ubrała się, napisała coś na kartce i położyła ją na łóżku Basi. Westchnęła i wyszła... - Dzień dobry pani Romano. – krzyknęła młoda pielęgniarka. ![]() - Dzień dobry tu jest mój wypis. – odpowiedziała. - Dobrze, dziękuję. Romana wyszła na zewnątrz, nie miała pojęcia gdzie iść... - Pani Romano proszę pojechać ze mną. – powiedział znajomy głos. ![]() - Proszę pana jestem panu wdzięczna za to, że mnie pan uratował za to, że zapłacił pan za szpital ale proszę niech pan mnie zostawi i żyje szczęśliwie z tą kobietą. – powiedziała po cichu jakby nie miała już na nic siły... - Ale ja jej nie kocham, być może ona mnie tak. Tego wieczoru wykorzystała to, że stałem koło niej i... – tłumaczył się. Co z tego... – po policzku Romany spłynęła łza. – Być może teraz też jakiś fotograf robi panu zdjęcia. Co będzie jak ktoś się dowie, pan z kobietą, która żyje w nędzy i biedzie? Do widzenia panu, miło mi było pana poznać... – powiedziała i poszła w przeciwnym kierunku. ![]() – Kocham pana... Ale już nigdy panu tego nie powiem. – pomyślała... Hrabia poczuł, że traci coś bardzo ważnego, nie wiedział co ma robić, co myśleć o całej sytuacji. Był zły na siebie i na cały świat... C.D.N |
|
![]() |
| Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|
Podobne wątki
|
||||
| Temat | Autor wątku | Forum | Odpowiedzi | Ostatnia wiadomość |
| Jak pozować ? | Hunter666 | The Sims 1: Rozszerzenia | 9 | 30.06.2003 21:38 |