|
|
Zobacz wyniki ankiety: Jak zapowiada sie to FS? | |||
Jest znakomite, po prostu idealne |
![]() ![]() ![]() ![]() |
21 | 58.33% |
Nie jest najlepsze ale mi się podoba |
![]() ![]() ![]() ![]() |
8 | 22.22% |
Średnie, czasami przynudza |
![]() ![]() ![]() ![]() |
6 | 16.67% |
Beznadziejne! Więcej nie wejdę do tego tematu! |
![]() ![]() ![]() ![]() |
1 | 2.78% |
Głosujących: 36. Nie możesz głosować w tej sondzie |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
![]() |
#6 |
Zarejestrowany: 18.02.2005
Skąd: Miasto Grodu Króla Kraka =p
Płeć: Kobieta
Postów: 49
Reputacja: 10
|
![]()
Przedtawiam wam przedostatni odcinek mojego FS. Kolejny, ostatni już dam
jeszcze dzisiaj. Po ukończeniu tej opowieści zabiorę się za kolejne FS. Niedługo w sygnie pojawi się link do bloga (strona www niestety przekracza moje możliwości XD) na, którym co jakis czas umieszczać będę fragmenty tekstu, zdjęcia i inne. Tymczasem zapraszam do przeczytania części VI ![]() Do błękitnego pomieszczenia wbiegł malutki pokryty pomarańczową skórą człowieczek. W jego oczach widać było strach…Z trudem łapał powietrze próbując wypowiedzieć parę słów w kierunku swojego pana stojącego przodem do kominka. - P…Panie! W…w kierrunku…zamku…z-zmierzają r…rycerze kkróla! Chy… chyba chcą za..zaatakować nas! Mężczyzna w białym płaszczu odwrócił się gwałtownie. W czerwonych oczach pojawiła się złość a usta wykrzywiły się. Podszedł do łukowatego okna i spojrzał na drogę prowadzącą pod zamek. W jego oczy od razu rzuciły się palące się pochodnie trzymane w rękach przez rycerzy. - Chcą odzyskać królestwo… - Nie uda im się…p…prawda panie?- Karzeł podszedł do swego władcy i lekko pociągnął go za skraj szaty. Ów wyrwał materiał z ręki sługi wywracając go przy tym na marmurową podłogę. ![]() - Teoretycznie nie powinno…ale nigdy nic nie wiadomo, mimo naszej potęgi oni potrafią także wykorzystać swój umysł. Którym niestety wśród nas umie posługiwać się tylko Feliks…a on chwilowo nie jest w stanie nam pomóc. Miejmy nadzieje, że jego stan się poprawił. Pójdziesz teraz zebrać armię a ja za niedługo do was dołączę. Czekajcie na mnie w dolnej komnacie. - Tak jest.- Karzeł skłonił się nisko, co sprawiło, że stał się niższy od stosu książek położonego przy drzwiach, po czym szybko opuścił komnatę. ![]() Mężczyzna w białej szacie podszedł do drewnianej biblioteczki i wepchał pomiędzy grube księgi niewielki oprawiony w czerwoną skórę notes. Biblioteczki rozsunęły się ukazując długi oświetlony przez pochodnie korytarz. Wszedł w niego i udał się ku drugim drzwiom po jego lewej stronie. W kamiennym pomieszczeniu panował niesamowity chłód. Pomarańczowoskóry mężczyzna spojrzał na proste, ubogie łóżko, w którym spoczywał jego brat. Lecz nie ujrzał jego ciała tylko biały materiał okrywający je. Stał w miejscu nie mogąc zrobić kroku. Widok ten wstrząsnął nim. Gdy z drzwi z naprzeciwka wyszła czarnowłosa kobieta spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Zbliżyła się ona do niego i łkającym wzrokiem wyszeptała: ![]() - Umarł kilka minut temu. Ani ja ani Quintus nie mogliśmy nic zrobić. - Bez niego nie wygramy…poniesiemy klęskę. - Będziecie sobie musieli poradzić…on już raczej nic nie wskóra. Zdajcie się na siłę a będzie dobrze. - Spal jego zwłoki za zamkiem. Ja muszę iść…mam nadzieję, ze nie są to nasze ostatnie chwile w Królestwie. Po tych słowach Stix wyszedł z pomieszczenia i udał się schodami do dolnej komnaty. Czekała tam na niego ogromna liczba wojowników. Spośród tłumu wygrzebał się jego sługa. - Panie, co z Feliksem? - Nie żyje…No już, nie miejcie takich min…Gdzie jest Aulus? Na przód armii wkroczył mężczyzna, który prawie niczym nie różnił się od pozostałych wojowników. Oni wszyscy zdawali się być identyczni. - Czekam na twój rozkaz panie… - Nie czekaj tylko kieruj armie na rycerzy Marcusa. Jak trzeba to zabijajcie, tylko siłą możemy teraz wygrać. I nie dajcie się przechytrzyć. ************************* Ingerid obróciła się z boku na bok, przeciągnęła się leniwie, po czym podniosła się na łokciach i przetarła dłonią. Zanim rozchyliła powieki myślała, że zaraz zobaczy swój śnieżnobiały pokój a obok niej w łóżku będzie leżał Angus. Jakże wielkie było jej rozczarowanie, gdy zamiast marmurowych ścian zobaczyła drewniane a zamiast ukochanego czarnego pieska, któremu w nocy zabrakło ciepła. Kobieta usiadła na krawędzi łóżka i wsparła podbródek na dłoniach. Przypomniał jej się ostatni wieczór a łzy znów zaczęły spływać z jej policzków… ![]() Schowała głowę pomiędzy ramiona i rozpłakała się jak małe dziecko. Nic dziwnego, że Josh usłyszawszy łkanie Ingerid wszedł do pokoju z niewyraźną miną na twarzy. Przykucnął przy dziewczynie i pogłaskał ja po głowie. - Ci się stało?- Zapytał zmartwiony.- Chcesz mi o czymś powiedzieć? Ingerid spojrzała na Josha. - Chcę…- Wyszeptała nie mogąc wypowiedzieć głośniej tego słowa- Ale nie mogę… - Możesz…Jak zechcesz to możesz… - Opowiem ci historię Josh..- Powiedziała Ingerid już normalnym głosem -Historię miejsca, w którym władzę sprawuje księżyc a gwiazdy tańczą mu walca… **************** - Angus! Uważaj za tobą! – Krzyknął król Marcus przebijając serce kolejnego Stixa mieczem. ![]() Angus zręcznie wywinął się śmierci odskakując do tyłu. Próbował w wielkim tłumie wypatrzeć postaci Gaiusa, który miał pilnować, aby ich plan się powiódł. Starał się skupić na walce i częściowo mu się to udawało jednak co parę chwil do jego głowy wkradały się wspomnienia ostatniej rozmowy z Ingerid. Spojrzał w kierunku króla. Walczył on właśnie z dowódcą armii Stixów- Aulusem. Przestawał wierzyć w to, że ich plan się uda. I równocześnie bał się o życie Leony, która miała do spełnienia zadanie wcale nie łatwiejsze od wymachiwania mieczem… ********************** ![]() - Panie spróbuj się choć na chwilę uspokoić…- Karzełkowi aż się nogi plątały, gdy próbował nadążać za swym panem, który bez przerwy chodził wokół ścian komnaty. - Jak się mam uspokoić, kiedy widzę, że przegrywamy!? Ja tego nie rozumiem! Oni nie używają żadnych podstępów, sztuczek a i tak pokonują naszą armię! - Panie… - Zamknij się już Tiberius! Albo najlepiej zostaw mnie samego! Karzełek podreptał w stronę drzwi a chwile później władca Stixów pozostał sam w pomieszczeniu wpatrując się w płomyki ognia, które nawzajem goniły się w murowanym kominku… Nie zwrócił uwagi na postać, która pojawiła się w drzwiach komnaty. Dopiero, gdy usłyszał aksamitny głos spojrzał w kierunku wejścia. Jego czerwone oczy rozszerzyły się w zdumieniu. W drzwiach stał nie kto inny, ale córka najlepszego przyjaciela króla Marcusa… ************************************************** ******
__________________
Pewnego dnia uwierz we mnie... W górach...^^ |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|