![]() |
#6 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
sorki ale w tym odcinku bedzie mało zdjęć bo właściwie Marysia tylko opowiada więc nie ma nawet jaich zdjęć dać
![]() Odcinek V Marceli był w wyraźnym szoku. - Jak to? On nie jest…- powiedział trzęsącym się głosem. – Muszę sobie to wszystko przemyśleć. - Dobrze – powiedziała prawie niesłyszalnie Marysia. I pobiegła przed siebie. Przechodziła przez ulicę Klasztorną, ale zamiast skręcić w lewo na ulicę Lipową, gdzie mieścił się jej dom, skręciła w prawo, na ulicę Bartową, gdzie znajdowała się klinika. Za około godzinę wróciła do domu. Dopiero teraz zorientowała się, że Paweł wciąż tam na nią czeka. - Paweł! Jesteś jeszcze? – zawołała już w progu. – Przepraszam cię najmocniej, ale jeszcze wstąpiłam do… Urwała, bo na stole kuchennym leżał bukiet fiołków, a przy nim karteczka, na której było napisane: „Z całego serca Cię przepraszam, że nie zaczekałem, ale miałem ważne spotkanie i nie mogłem dłużej zostać.” Paweł Maria włożyła kwiaty do wazonu i przebrala się w codzienne ubranie. Miała łzy w oczach. Postanowiła zadzwonić do swojej siostry, Bożeny. „Muszę z kimś porozmawiać” – myślała Marysia. – „Muszę to z siebie wyrzucić i poradzić się kogoś. Tak, Bożena się najlepiej do tego nadaje”. Migiem wykręciła znany już, swój były numer domowy, ponieważ Bożena mieszkała w jej rodzinnym domu. ![]() - Halo? Mówi Bożena? Cześć, tu Marysia – powiedziała Marysia przez telefon. - Cześć, co słychać? Ty… płaczesz? – zapytała zatroskanym głosem siostra. - Nie…- zaczęła, ale postanowiła być z Bożeną szczera. – Tak, płaczę. Mam prośbę. Mogłabyś przyjechać do mnie? Tylko jak najszybciej. - Oczywiście. A co się stało? – zapytała. - Wszystko powiem ci, jak przyjedziesz – odpowiedziała Marysia. I odłożyła słuchawkę. Czekała nie dłużej niż kwadrans. - Cześć, Bożenko! – przywitała siostrę uściskiem. – Usiądźmy. ![]() Usiedli tradycyjnie przy kuchennym stole i Marysia zaczęła opowiadać, aż doszła do wyjawienia prawdy. - No i… powiedziałam mu prawdę. - Jaką prawdę?- zapytała zdziwiona Bożena. - Że… Damian nie jest jego synem – odpowiedziała Marysia. - Co?! – krzyknęła bardzo zdziwiona i zszokowana kobieta. – Jak to? - Właśnie tak samo zareagował Marceli, jak mu powiedziałam – powiedziała Marysia, lekko się uśmiechając. – Jednak macie coś wspólnego. - Daj spokój! – powiedziała głośno Bożena, lekko się rumieniąc. – Opowiedz mi wszystko, jak to się stało. - Dobrze – zaczęła Marysia. – Gdy miałam dziewiętnaście lat, jak sama wiesz, byłam głupia i naiwna. Wtedy nasi rodzice nie żyli już prawie pięć lat. Pracowałam jako kelnerka w miejscowej restauracji. Gdy przypadała piąta rocznica śmierci mamy i taty, jak zwykle byłam w złym humorze. Zawsze wtedy przypominał mi się radosny uśmiech mamy, która właśnie wróciła z zakupów i narzekającego ojca, który obiecywał, że już nigdy nie pójdzie z żadną babą do sklepu. Tego dnia w dodatku miałam ranny dyżur. W pewnym momencie zobaczyłam przy stoliku pewnego mężczyznę, nie wiem, co mnie w nim zauroczyło, ale zdawał mi się taki bliski. A że zjawił się w moim życiu w ten ważny dla mnie dzień, myślałam, że jest inny, niż większość mężczyzn. Nawet nie wiesz, jak się myliłam. Już od samego początku dobrze mi się z nim rozmawiało, dałam mu swój numer telefonu i adres, często posyłał mi kwiaty i dzwonił. Ciebie, Bożenko, wtedy nie było, byłaś na szkoleniu. Miałam cały dom do swojej dyspozycji i wiesz, co się stało… Carol był Włochem, przyjechał do Polski w sprawach biznesowych. Dwa dni później wyjechał. Obiecywał, że tylko na dwa tygodnie, że szybko wróci. Jak widać, nie wrócił. Byłam w ciąży, a gdy jeszcze o tym nie wiedziałam, poznałam Marcelego. Od razu oczarowały mnie jego błękitne oczy. Szybko się z nim związałam i wtedy dowiedziałam się, że będę miała dziecko. Wtedy wróciłaś. Nalegałam na ślub. Marceli oświadczył mi się, a tydzień później wzięliśmy ślub. Gdy Damian się urodził, powiedziałam mężowi, że jest wcześniakiem. Uwierzył. To wszystko, Bożenko. I spuściła wzrok. Bożena przytuliła Marię mocno do siebie. - Muszę ci jeszcze coś powiedzieć – powiedziała Marysia. - Co takiego? – zapytała kobieta z zainteresowaniem. - Ja… jestem w ciąży. |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|