|
|
Zobacz wyniki ankiety: Czy uda się powstrzymać zbliżającą się kometę ? | |||
Tak |
![]() ![]() ![]() ![]() |
61 | 74.39% |
Nie |
![]() ![]() ![]() ![]() |
21 | 25.61% |
Głosujących: 82. Nie możesz głosować w tej sondzie |
![]() |
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
![]() |
#1 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
OK......Nast. odc.
![]() ![]() __________________________________________________ _______________ Męska część załogi poszła przebrać się w specjalne białe skafandry, prosto od NASA. Były to nowe modele, przystosowane do dużych uszkodzeń. Tymczasem Lidie oraz Nancy zostały w kabinie głównodowodzącej, aby pilnować statku, żeby nie odleciał w próżnię. Nie mogły też dopuścić do rozbicia się o asteroidę...Zabiłoby to mężczyzn, bo na pokładzie mają aż 3 bomby jądrowe oraz 10 rakiet na wypadek niepowodzenia . Lidie bała się przebywać ze swoją towarzyszką, gdyż nie czuła się przy niej bezpiecznie po grudniowych kłótniach. Jack, Kevin, Walter oraz Bran po przebraniu się weszli do jednej z 3 "szalup" ratunkowych, przygotowanych na wypadek uszkodzenia statku. Dwie z nich mogły pomieścić 5 osób, a ostatnia tylko jedną.Załoga była na 5 osobowej z bombą atomową i urządzeniem wiertniczym.Jack skomunikował się z Nancy : - Nancy, odpal nam silniki i odblokuj zawiasy blokujące. - Się robi, chłopaki. ![]() Silniki uruchomiły się i Jack zaczął prowadzić "szalupę" na kometę. Mieli szczęście, gdyż skała przestała wytwarzać tzw. warkocz, mimo, że świeciło na nią słońce. Od początku wszyscy wiedzieli, że ta kometa jest dziwna. - Lidie, kiedy znów zacznie się emisja pyłu ? - zapytał do mikrofonu Bran. - Słuchajcie, macie półtorej godziny. - OK. Po chwili Jack dał sygnał do przygotowania się do lądowania. Wylądowali tam gdzie chcieli, czyli w sektorze P-94 w okolicach doliny nazwanej Survivor Valley. Jack oraz Bran wyszli, a Walter i Kevin nadzorowali pracę robota-wózka, który swym mechanicznym ramieniem zdejmował "atomówkę" . Bran zapytał, czy jest tu jakaś atmosfera. Jack spojrzał na mały ekranik wbudowanu w skafander na lewym nadgarstku, i nie mógł uwierzyć wynikom. Na komecie był tlen ! Bran ostrożnie sciągnął hełm i stwierdził , że może oddychać. Pentom nie mógł temu uwierzyć. Przecież tam nie ma żadnych roślin, ani jako takiej atmosfery. ![]() Mężczyzna przekazał poprzez interkom wiadomość do wszystkich uczestników misji , że można oddychać bez hełmu. Na miejsce doszła reszta wraz z wózkiem do bomy oraz przenośnim urządzeniem wiertniczym z wbudowanym ramieniem z metalową liną. - Musimy dowiercić się na głębokość kilometra - stwierdził Jack,po czym kontynuował - ta kometa ma 21 kilometrów długości, ale wysokości tylko cztery. Dobrze, że stoimy na jej "spodzie". Bo inaczej musielibyśmy dowiercić się na 7 kilometrów. Co prawda kilometr to i tak cholernie dużo, ale to jest jeszcze osiągalne, ponieważ ta skała jest głównie z lodu. Nasz wiertnik ma dodatkowo wbudowany koło wiertła termolator, dzięki któremu będzie łatwiej wiercić. ![]() - Dobra, zaczynajmy już. * * * Tymczasem na świecie wszystkie ważniejsze osoby ze świata zostały przeniesione do schronu w stanie Arizona. Zostały tam przeniesione również eksponaty z całego świata. Schron pomieści ponad 10,000 osób. W Polsce główny schron znajduje się w Tatrach, jednak jest on lichy w porównaniu do tego z Simlandu. Ludzie w mniejszych miastach schronią się w parkingach podziemnych lub podobnych miejscach. Miasta świata opustoszały. Większość osób, dla których nie starczy już miejsca w schronach, uciekają w głąb lądu, gdzie apokalipsie trudniej będzie "dojść" . Jedynym środkiem ucieczki jest samochód, ponieważ pociągi, statki oraz samoloty nie obsługują już pasażerów. W wyniku odludnienia, w opustoszałych miejscowościach zaczęli grasować rabusie. Okradali domy, sklepy, supermarkety, banki...Ludzie w Dziwnowie nie uciekali, gdyż wierzyli, że UFO ich zbawi i uratuje. Tammie postanowiła wrócić do domu. Gdy dotarła na miejsce, ujrzała, że dom został ograbiony. Ukradli biżuterię, komórki, części od komputera oraz wiele tysięcy dolarów schowanych w sejfie w piwnicy. Widocznie znaleźli sposób, by obejść zabezpieczenia. Tammie stwierdziła, że życie nie ma sensu.Kobieta poszła na górne piętro, do sypialni. Położyła się na łóżku i zaczęła myśleć o Jacku. ![]() * * * - Głębokość, 127 metrów - oznajmiła Lidie. Wiertło działało niestety wolniej niż wszyscy przypuszczali. Według planów, powinno być już na 400 metrach. Jack martwił się. Bardzo. Jeśli odwiert się nie uda, szanse uratowania Ziemi spadną o 66 % . To źle, gdyż obecne szanse stanowią 87 % . Czyli zostałoby 21 % szansy. To, jak na astronautykę, bardzo mało. Została godzina na zakończenie misji. Czyli 1/3 czasu juyż minęła .Jeśli dalej wiertło będzie pracować w takim tępie, po upływie czasu będzie na głębokości 3 razy mniejszej niż wymagana. Tymczasem Nancy poszła do pokoju roślinnego, który dawał "DEFENDEROWI" tlen. Było tam stworzenie wychodowane w laboratoriach genetycznych w Genewie. Było to połączenie krowy oraz rośliny. Dawała ona załodze bardzo pożywną papkę, która zaspokajała wszelkie potrzeby organizmu względem witamin, magnesu itp. Kroworoślina miała na imię Betty.Nancy nalała sobie do plastikowego kubeczka pożywienia, po czym wróciła do kabiny. Do zakończenia zostało 46 minut. Wiertło było na głębokości 200 metrów . Jack stwierdził, że prawdomodownie termolizator się popsuł i dlatego odwiert przebiega w takim żółwim tempie. Kometą wstrząsnęło. Jack wrzasnął przez interkom : - Co się ***** dzieje, Nancy? - O mój Boże !! Uciekajcie ! Zaraz zacznie się wytrysk gazów ! - wrzasnęła z przerażeniem. ![]() Pierwsze kolumny gazu zaczęły się wydobywać. W tym samym czasie wiertło pękło. - Uciekajmy! - wrzasnął Kevin. Jack kazał załodze biec do szalupy, a sam nastawił mechaniczne ramię tak, aby umieściło bombę jądrową w odwiercie. Mężczyzna wbiegł do szalupy i wystartował. ![]() Chwilę później warkocz komety był znów odnowiony. Ludzie na Ziemi nie widząc warkocza zaczęli mieć nadzieję, że coś się z kometą stało. Jednak nic podobnego. Załoga wróciła na "DEFENDERA". Jack zasiadł na swym miejscy w kabinie głównodowodzącej i skontaktował się z NASA. Zapytał, czy mają zdetonować bombę. Otrzymał zezwolenie. Załoga się bardzo denerwowała. Bomba jest zaledwie na 211 metrach. Pink-Eye wyszedł, tłumacząc się, że musi iść do kibla. Gdy wrócił , Nancy już uruchomiła zapalnik oraz "wklepała" do komputera polecenie o przyciemnieniu okien o 85 % . - Bomba wybuchnie za 34 sekundy. 30 sekund....27 sekund... - mówiła głośno kobieta - 12 sekund.....10...9..8..7..6..5..4..3..2..1.. Załoga zobaczyła tylko błysk, po czym olbrzymi wstrząs. Wszyscy stracili przytomność. Na szczęście statek miał barierę chroniącą przed promieniowaniem. * * * Tammie wyszła do ogrodu i zobaczyła błysk na przodzie komety. ![]() - Mój Boże...... - szepnęła - udało się. Kobieta zobaczyła, że warkocz rozdwoił się nieznacznie. * * * Jack obudził się. Rozjaśnił okna i zobaczył widok niezwykły. Kometa rozdzieliła się na dwa, a wokół latały małe skałki o wielkości od kostki rubika do rozmiarów 18 kołowej ciężarówki. ![]() Jack przekonał się, że ocalili świat. Dla pewności sprawdził tylko na komputerze kurs obu połówek. - JEZU CHRYSTE !!!!!! - wrzasnął na całe gardło. Obie części ciągle zmierzały w kierunku Ziemi. Mężczyzna stwierdził, że to wina zbyt małej głębokości, na której była bomba. Pierwsza połówka uderzy w zachodnie wybrzeże Hiszpanii, a druga w Afganistan. _______________________________ W następnym odcinku : - Czy kometę da się powstrzymać ? - Czy plan B poskutkuje ? - Czy spięta atmosfera na pokładzie rozładuje się ? Ostatnio edytowane przez Puvix'L : 07.06.2005 - 14:51 |
![]() |
|
![]() |
#2 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Daję odcinek. Przepraszam za jego mierną jakość
![]() ------------------------------------------------------------------ Widząc błysk na niebie, Tammie wbiegła do domu, do salonu. Włączyła telewizor. Jej fiołkowym oczom ukazały się powtórki z eksplozji. ![]() Kobieta przełączyła na SNN. Na ekranie pojawił się prezydent Simlandu. - Drodzy rodacy oraz obywatele całego świata. Z przykrością informuję, że misja promu DEFENDER, nie powiodła się - mówił prezydent. Tammie poczuła gulę w gardle. Mężczyzna ciągnął dalej : - Rozdzielono kometę, lecz niestety obie połówki wciąż mogą uderzyć w Ziemię. Pierwsza ma 7,361 kilometra średnicy i uderzy we wschodnią Hiszpanię, w okolicach Walencji. Uderzenie będzie.....- przezydent zamyślił się, jakby starannie chciał dobrać odpowiednie słowo - ...katastrofalne. Skała jest bardzo ciężka i uderzy z prędkością 69 kilometrów na sekundę.Krater będzie miał 272 kilometry średnicy oraz 2 kilometry głębokości. We Włoszech , 5 sekund po uderzeniu, przyjdzie fala gorąca, która będzie powodowała zapłon roślin i ubrań. Po pięciu minutach Italią wstrząśnie ruch tektoniczny o sile 7 stopni w skali Richtera. Po kolejnych pięciu minutach spadną skały pouderzeniowe o średnicy metra. W ciągu następnych minut przyjdzie tzw. air blast, czyli uderzenie powietrza, inaczej fala uderzeniowa. Będzie poruszać się z prędkością 1.500 km/h. Mniej więcej te same czynniki spustoszą Francję, Algerię,Maroko, Belgię, Austrię, Szwajcarię oraz inne kraje. W Simlandzie będzie lepiej. Godzinę po uderzeniu dojdzie do nas wstrząs powodujący kołysanie się samochodów oraz pękanie szyb. Dojdzie tu też lekki pył, który będzie jak lekka mgła. Podmuch powietrza nie dojdzie do Ameryki. Jednakże........po czterech godzinach po uderzeniu pierwszej komety, uderzy druga. Będzie miała ona 14,533 kilometra średnicy i uderzy w Syberię ponad Moskwą. Zostawi krater wielkości Republiki Czeskiej. Do Niemiec 9 sekund po uderzeniu dotrze fala gorąca która spali...wszystko. Papier, ubrania, drzewa, trawę.....wszystko. Potem dojdzie wstrząs o sile 8 stopni w skali Richtera. Dodatkowo dojdą też odłamy wielkości samochodów oraz podmuch o sile 2000 km/h. Do Ameryki dojdzie lekki wstrząs oraz pył, który zablokuje dostęp promieni słonecznych na 293 lata. Cały świat zamarznie. Komety uderzą równo w piątek o godzinach : 13:21 oraz 17:11 czasu środkowo-europejskiego . Jednakże, w przygotowaniu jest plan B, który być może powstrzyma obie skały, albo przynajmniej jedną. Na pokładzie DEFENDERA znajduje się pięć bomb atomowych, które z pewnością ocalą świat. Miejmy nadzieję i módlmy się do Boga. Dziękuję. Tammie nie mogła uwierzyć. Nie udało się. Była już pewna, że świat zginie. Poddała się. Poszła do kuchni i wyciągnęła z szufladki nóż . ![]() * * * Załoga przebudziła się. Jack spytał się NASA, czy ma odpalić bombę. Nie dostał zezwolenia. Statkiem wstrząsnęło . Wszyscy wybiegli z kabiny głównodowodzącej do okna. Oprócz Pink-Eye'a . On nacisnął pewien przycisk i podbiegł do reszty. - Zwykły wstrząs - powiedział Jack. Wszyscy ponownie zasiedli na swych miejscach. - I co teraz zrobimy ? - szepnęła Lidie. - NASA powiedziało, że odpalać będę mógł dopiero za pół godziny. ![]() Na statku wciąż panowała nerwowa atmosfera. Nikt nie wiedział, co jeszcze złośliwego los im ugotuje. W dodatku, jeśli nie wylądują na Ziemi, zanim kometa uderzy, będą zmuszeni dryfować po kosmosie. Nancy zaczęła : - A co jeśli uderzy? Gdzie wylądujemy ? - powiedziała niczym dziecko bojące się ciemności. - Albo na Ziemi......albo.......nie. Po uderzeniu będzie można wylądować, ale w zależności od zlodowacenia, które nastąpi niesamowicie szybko - zaczął zastanawiać się Jack - ale, jeśli będziemy pewni, że to będzie niemożliwe,to niestety.....Kurczę, problem w tym, że przed godziną zero nie możemy wylądować......hmm..... - Może wylądujemy na komecie ? - zaproponował Bran. - Niee...Ugotowalibyśmy się.. Myślę, że samobójstwo nie wchodzi w grę....Nawet po uderzeniu.. Trzeba walczyć ! - krzyknął Jack. ![]() Bran wyszedł z kabiny. Nancy wpatrywała się bez przerwy w dwa skupiska światła. Nie mogła uwierzyć, że coś tak pięknego może być takie niszczycielskie. Poprostu nie umiała. Szepnęła do Jacka : - Jack, chodź, muszę ci coś powiedzieć. - Dobra. Nancy i Jack wyszli na dolny pokład DEFENDERA. Kobieta zbliżyła swe pulchne usta w kierunku twarzy mężczyzny. Pocałowała go. ![]() Jack jednak po chwili się jej wyrwał i powiedział : - Chwila, to się dzieje nie tak. Jesteśmy przyjaciółmi, a ja mam żonę i w dodatku...... - Zamknij buźkę Jackuś...Proszę. Na te słowa mężczyzna od razu przypomniał sobie Tammie. Ona przecież zawsze do niego mówiła Jackuś. - Nie Nancy. Obawiam się, że zaczynasz powoli tracić zmysły - mężczyzna spojrzał jej w oczy - przejrzyj się w lustrze, masz oczy jakbyś się naćpała. Niestety niektórzy tak mają po wylocie w kosmos. Wyglądasz jak psychopatka. - SŁUCHAM ?!?! Że niby jestem jakąś... - Nie,nie,nie,nie nie...poprostu tak wyglądasz. Martwię się o ciebie. - Znaczy, że coś do mnie czujesz ? - Nie Nancy. Kocham tylko swoją żonę. - Tę wywłokę ?! - Zamknij się kobieto. Wiem, że to pewnie przez ten twój chwilowy "odlot", ale tak mówić ci nie wolno. Czuję do ciebie tylko uczucie przyjaźni. ![]() - Mam was dość!!! Pożałujecie !! Wszyscy ! Zaraz im powiem, że mogą ci podziękować, za ich wielkie cierpienia. - wrzasnęła Nancy i uciekła. - NANCY !! - Jack wrzasnął za biegnącą kobietą. * * * Tammie przyłożyła sobie nóż do szyi. Była gotowa poderżnąć sobie gardło. Coś ją jednak powstrzymywało. Miłość. A może ręka Boga ? O ile taki istnieje, bo kobieta, podobnie jak pół świata, przestawała w to wierzyć. Rabusie wciąż grasowali. Większość osób twierdziła, że to jest ich ostatnie kilkadziesiąt godzin. Pary namiętnie całowały się w parku godzinami, gdyż wiedziały , że więcej pocałunków może już nie być. Całe rodziny zaczęły się zbierać razem, by sobie przebaczyć i się pomodlić. Miłowo wyglądało okropnie. Dom sąsiadów Pentomów z naprzeciwka, Przyjemniaczków, został doszczętnie zniszczony. Dom Marzycieli płonął. Miłowo powinno zmienić nazwę na Nędzowo. Bo wyglądało w tej chwili jak miasto kraju trzeciego świata. W Simcity, odległym o ledwie kilkanaście kilometrów, organizowany w największym parkingu podziemnym w stanie Floryda. Jednak Tammie nie chciała się tam skryć. Równie dobrze może przetrwać epokę lodowcową w swojej piwnicy, albo przy kominku. Chociaż to nic nie dawało w filmie "Pojutrze" , który kobieta oglądała kilka miesięcy wcześniej . To ją zaniepokoiło jeszcze bardziej..... ![]() * * * Lidie weszła do pokoju z kroworośliną Betty. Wrzasnęła. Jej krzyk był tak przeraźliwy i głośny, że nawet na Ziemi chyba by go usłyszeli, gdyby dźwięk rozchodził się w kosmosie (ciekawostka: w kosmosie nic nie usłyszysz, nawet eksplozji gwiazdy) . Wszyscy zbiegli się do pokoju z Betty. Był tam widok przeraźliwy. Głowa Brana leżała na podłodze, a kroworoślina miała paszczę we krwi. Widać było, że biedaczek bardzo cierpiał i walczył do ostatniej sekundy. Kobiety zaczęły płakać. To było okropne. Ich przyjaciel, towarzysz......nie żyje.Został pożarty przez jakąś ohydną kreaturę .Ściany ociekały krwią. To było niewyobrażalnie przerażające a jednocześnie niesamowicie smutne. Lidie przez łzy wrzasnęła do Nancy : - Ty szmato !!!!!!! Ty to zrobiłaś !!!!! - To to pieprzone stworzenie w doniczce !! Jak bym mogła to wogóle zrobić ?!?! - Widzę przecież, że tutaj leżą jakieś strzykawki z jakimś świństwem ! ![]() Jack wziął jedną z nich, odkręcił zaworek z igłą i powąchał . Po chwili namysłu stwierdził : - To tak zwane krople głodu. Od nich Betty była strasznie głodna. Ona niestety przez to usycha.Nie będziemy mieli co jeść. Lidie znowu wrzasnęła : - Pamiętam jak ty, głupia szmato poszłaś tu, że niby się najeść ! Wstrzyknęłaś jej to cholerstwo i kuzyn mojej najlepszej przyjaciółki nie żyje !!!! - To nie ja ! - Ależ ty !! To ty bez przerwy wrzeszczałaś, że nas zabijesz ! To twoja wina ! Jack przerwał : - Panie, proszę. Wyjaśnimy to potem. Teraz musimy odpalić bombę. Walter, zanieś.....szczątki......do chłodziarni. Dobrze ? - powiedział z gulą w gardle. - Niechętnie, ale zrobię to. Po kilku minutach Jack dostał pozwolenie oraz współrzędne miejsca na mniejszej komecie, w które pocisk ma uderzyć. Jack je "wklepał" do komputera i odpalił bombę. Eksplozja nie była duża, ale widać było, że skała zboczyła z kursu. Mężczyzna chciał odpalić jeszcze jeden pocisk, lecz na czarnym ekranie wyświetliło się wściekłoczerwone "ERROR". ![]() Jack skontaktował się z NASA.Ci poinstruowali go, aby sprawdził, czy nic nie blokuje pocisków. Mężczyzna zszedł na najniższy pokłąd i wszedł do magazynu bomb. Usłyszał coś jak.....siorbanie. Zajrzał za jedną bombę i zobaczył kogoś znajomego wgryzającego się w głowę zmarłego kolegi. ------------------- W następnym odcinku : - Kto zabił Brana ? - Kogo zobaczył Jack ? - Czy Tammie się nie podda ? - Czy uda się powstrzymać kometę ? ------ I jak zwykle błagam o komenty itd itp. ![]() Ostatnio edytowane przez Puvix'L : 27.06.2005 - 15:39 |
![]() |
![]() |
#3 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Jak zwyklę proszę o komenty (heh w miarę możliwości......vide database err
__________________________- - WALTER!!!!!!! - wrzasnął Jack. To był Pink-Eye. Wysysał krew niczym wampir. Jego twarz była brudna od jeszcze ciepłego, szkarłatnego płynu. Walter złowieszczo zaśmiał się. ![]() - Tak to ja. Wielka szkoda, że Betty'usia pożarła Brana, nieprawdaż ? Przypadkiem wstrzyknąłem jej kropelki. Buheheehhe. Jack rzucił się na psychopatę. Dał mu w prezencie kilka prawych prostych i sierpowych. Walter oberwał fangę w nos, który sprysnął krwią. Jack próbował zadać kolejny cios, lecz to mu się nie udało i Freack dał mu kopa w brzuch. Jack skulił się na podłodze. Bół był okropny. Podobny ból mężczyzna czuł w dzieciństwie, gdy chuligan uderzył go kijem baseballowym w klatkę piersiową. Pink-Eye chwycił się rekoma za twarz i......sciągnął ją. To była maska. To dlatego Walter miał na głowie inny kolor skóry. Jego prawdziwa twarz budziła prawdziwe przerażenie. Miała mikroskopijne oczy, maleńki nos oraz wklęśniętą twarz. ![]() Morderca potrzedł do wciąż kulącego się przeciwnika i kopnął go po raz kolejny. Jack wrzasnął. Jego głos był pełen cierpienia, lecz zbyt cichy, żeby ktokolwiek na pokładzie mógł go usłyszeć. * * * Tammie obudziła się. Zdziwiła się. - Skarbie, czyżby eksplozja jeszcze nie dotarła? Szkoda, że mnie nigdy nie zobaczysz.... - szepnęła Tammie i po raz pierwszy od wielu dni srebra łezka spłynęła jej po rumianym policzku. ![]() Spojrzała na zegarek. Była 5:13 . Komety jeszcze nie uderzyły. Kobieta włączyła radio. - Pierwsza kometa nie uderzy. Proszę państwa...Cóż to za wspaniała nowina ! 40 % problemu zostało rozwiązane. Mniejsza kometa zboczyła z kursu i według obliczeń NASA, uderzy w Marsa. My tymczasem, za 12 godzin, kończymy audycję. Bowiem to za 12 godzin większa skała uderzy w Syberię. Proszę państwa, cieszcie się każdym momentem życia. Właściwie te ostatnie kilka godzin to jeden wielki moment. Najbardziej żal mi jednak bachorów, które nigdy nie dorosn... - Zamknij się !! - wrzasnęła Tammie i wyłączyła radio. Tak bardzo chciała zobaczyć Jacka. Czuła jednak, że go już nie zobaczy. "Napewno zginie na tym głupim statku" - myślała "optymistycznie" . * * * Walter wyciągnął ząbkowany nóż. Już się zamachnął na Jacka, gdy ten zrobił unik i kopnął go między nogi. Jack zamknął Waltera w pokoju i pobiegł do kabiny głównodowodzącej, gdzie była reszta grupy. - Wiem kto zabił Brana. To ten wariat Freack - wrzasnął Jack zlany potem. ![]() - Boże......- szepnęła Nancy i ukryła twarz w dłoniach. Jack zaczął wodzić wzrokiem po kabinie. Jego zielone oczy spostrzegły, że nigdzie nie ma Lidie. Mężczyzna powiedział : - Gdzie jest Li... - O Boże Lidie !! Poszła szukać Waltera ! Trzeba ją znaleźć ! - krzyknął Kevin. - Nie ma obaw - stwierdził Jack - ten psychol jest zamknięty w pokoju z bombami. Jednak muszę iść jej poszukać... Mężczyzna wybiegł z pokoju i nawołując "Lidie !" szukał zaginionej kobiety. * * * Lidie przeszła koło pomieszczenia T, w którym były magazynowane śmieci. - Lidie ! Pomóż mi ! Jestem zamknięty - uszłyszała kobieta. Głos wydobywał się z pokoju, obok którego obojętnie przeszła. - Już cię otwieram Walter ! Trzymaj się ! Lidie zdjęła rękawiczkę i dotknęła czytnika linii papilarnych. Drzwi otworzyły się i kobieta weszła do środka. Wokół było pełno plastikowych kubków po Betty oraz inne śmieci. - Pink! Gdzie jesteś ? Tymczasem Walter podszedł powoli do drzwi. Jakimś sposobem Freack wyszedł z pokoju Z, podkradł się do korytarza i udawał, że jest w pokoju T. Mężczyzna powoli wyciąnął rękę do czytnika. - Tu jestem ! - krzyknął Freack. - Walter..Dzięki Bogu. Myślałam, że jesteś tu zamknięty - odpowiedziała Lidie nie widząc twarzy Pink-Eye'a. - Niee...Ze mną wszystko w porządku.....Ale z tobą nie ! - wrzasnął i dotknął czytnika. Lidie zaczęła biec do zamykających się drzwi, lecz nie zdążyła. - Co ty robisz wariacie ?! - wrzasnęła. - Nic...Poprostu wpisuję maleńką kombinację...Śluza się otworzy i ciśnienie cię rozerwie......Buehahahah. - Nieeee !!!!! - krzyknęła kobieta. Zaczęła płakać - Wypuść mnie ! Pomocy ! To wariat. Proszę niech mi ktoś po..nieeeeee! Śluza zaczęła się otwierać. Lidie chwyciła się jakiegoś prętu. Śmieci zaczęło wysysać w pustkę międzyplanetarną. Kobieta nie mogła już oddychać. Wszystkie siły ją opuściły. Kobietę wyrzuciło w przestrzeń. Krew w jej żyłach zagotowała się i zaczęła bulgotać pęcherzykami powietrza. Purpurowy płyn nie miał miejsca w jej żyłach. Tętnice coraz bardziej puchły. Przerażające zimno zabiło kobietę. Sekundę później jej żył, tętnice i aorty zostały rozerwane pod wpływem ciśnienia. Lidie eksplodowała od wewnątrz. * * * Jack podbiegł do Waltera i walnął go pięścią w nos. Po chwili Freack leżał już na podłodze. - Gdzie jest Lidie ? - wrzasnął wściekły. - W Niebie ? - syknął złośliwie Pink-Eye. Jack próbował uderzyć go jeszcze raz, lecz niestety przeciwnik się uchylił , złapał go za nogi i go przewrócił. Walter wyjął "używany" nóż. ![]() Chwilę później przejechał nim po twarzy Pentoma. Jack syknął z bólu i kopnął przeciwnika w udo. Freackowi wypadł nóż i wbił się w brzuch Jacka. * * * Nancy sprawdziła ilość paliwa. Z przerażeniem stwierdziła, że : - W mordę! Nie mamy paliwa na powrót do domu!!! - Jak to ? - spytał z przerażeniem Kevin. - Spytam się Jacka przez interkom co trzeba zrobić. Jack ? - Czego ? Ałć.....Walter biegnie do was....Wbił mi nóż w brzuch. Wykrwawiam się na śmierć. - Jack? Jack? Jesteś ta..... Jej głos przerwało walenie w drzwi od kabiny głównodowodzącej. - No......czeeeeeeśććć - szepnął Freack z przekąsem - Odsunąć się od panelu ! Albo zabiję. Kevin wrzeszcząc próbował uderzyć wariata, lecz to on go uderzył w oko. Kevin odsunął się. - C...c..co rob.bisz ? - szepnęła rotrzęsiona Nancy. - Nic....Współrzędne...Nowy Jork. Tylko chcę się rozbić na Nowy Jork. - Nie mamy tyle paliwa żeby tam dolecieć ! - ŁŻESZ GŁUPIA ZDZIRO ! Mamy dość paliwa. - Nie mamy. Walter podszedł do Nancy, złapał ją za głowę i uderzył o ścianę. Kobieta zemdlała zostawiając na ścianie krwawy ślad. - Kevin... - uśmiechnął się Pink-Eye. * * * Jack stracił przytomność. Przyśnił mu się sen. Cudowne światło i jakaś tajemnicza postać. Mężczyzna się nie bał. Zobaczył obok siebie Tammie. Był tak szczęśliwy. Tą tajemniczą postacią był chyba Pan. Otworzył bramy Niebios i powiedział miłym głosem odbijającym się głębokim echem : - Teraz już nie musicie się martwić. Zasłużyliście na to, by stać się częścią wiecznej radości. W następnym odcinku: - Czy Jack przeżyje ? - Czy zginie ktoś jeszcze ? - Czy uda się powstrzymać Freacka ? - Czy uda się zniszczyć kometę ? Tego dowiecie się w ostatnim odcinku. |
![]() |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|