![]() |
#6 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Agata wsiadła do zatłoczonego autobusu. Kasując bilet zaczęła się rozglądać za wolnym miejscem. Było tu mnóstwo kobiet wracających z targu, kilku rolników i dzieci wracające ze szkół. Zauważając wolne siedzenie podeszła do niego i próbowała położyć walizkę na górze. Wysiliła się najlepiej jak umiała, ale nie mogła tam dosięgnąć.
- Może pomóc? – spytał jakiś mężczyzna, który siedział obok stojącej kobiety. - Dziękuję poradzę sobie sama! – burknęła i znów zaczęła „wpychać” swój bagaż. Nagle walizka spadła z hukiem na podłogę. Zakłopotana widokiem ironicznych uśmiechów innych pasażerów zaczęła zbierać ubrania. Tajemniczy mężczyzna wyciągnął nieśmiało rękę i podał kobiecie stanik, który kłopotliwie „wylądował” na jego nodze. – Coś pani wypadło... - Dziękuję! – krzyknęła i chowając intymną część bielizny wytarła pot z czoła. - Niech pani da tą walizkę. Schowam ją na górę. – zaśmiał się widząc zakłopotaną kobietę. Podenerwowana Agata nie odpowiedziała mężczyźnie tylko na znak, że się zgadza podała mu swój bagaż i usiadła na miejscu. - Co pani tam ma? – spytał podnosząc walizkę. – Jest strasznie ciężka. - Nie pańska sprawa. – odwróciła się w stronę okna. Zapadła cisza. Mężczyzna usiadł nieśmiało koło dziewczyny i zaczął się na nią patrzeć. – Pani nie jest z Hrubieszowa? - Skąd pan wie? – spytała obojętnym głosem. - My tam wszyscy się znamy. Poza tym kobiety z naszej wsi raczej nie wyglądają jak pani. – zaśmiał się. - Niedługo to się może zmienić... – burknęła chcąc dogryźć mężczyźnie. - Aaa... już rozumiem, co panią do nas sprowadza. – zamyślił się. – Nie ma pani, na co liczyć. Czy nie możecie zrozumieć, że my tego nie chcemy? - Nie chcecie, ciekawe. Pan pozwoli, że się przedstawię Agata Cedzińska. Jestem redaktorką gazety „Cała prawda”. – wyjęła dyktafon z torebki. – Proszę mówić... - Niech pani to wyłączy! Jeszcze tego nam brakowało. Dotąd żyliśmy spokojnie i nie potrzebowaliśmy, ani autostrad, ani supermarketów! – oburzył się. - Przecież chodzi tylko o założenie prądu, wody... – zdziwiła się. - Proszę nie udawać głupiej! Dobrze pani wie, z czym to się wiąże! – wytrącił dyktafon z rąk kobiety i wstając zgniótł go nogą. - Co pan robi? Czy pan wie ile to kosztowało?! – krzyknęła. Mężczyzna zaczął się śmiać. – Wy wszystko przeliczacie na pieniądze... W tej samej chwili autobus zatrzymał się. Agata bez słowa wstała z siedzenia i zdejmując walizkę wybiegła z pojazdu. Tracąc nieznajomego mężczyznę z oczu uspokoiła się i zaczęła wdychać świeże powietrze. Nagle wspaniałą chwilę przerwał nie miły zapach końskich odchodów, które leżały na ulicy. Popatrzyła na nie z obrzydzeniem i ruszyła do przodu. ![]() Rozglądała się po wiejskich chatach, zagrodach dla zwierząt i pięknemu krajobrazowi, który doskonale komponował się z tutejszym klimatem. Kury, które uciekały przed nadchodzącymi ludźmi sprawiły, że panowało tu lekkie zamieszanie. Odczuwając głód i zmęczenie zatrzymała jakąś staruszkę, która przechodziła obok.. – Przepraszam, jest tu jakiś hotel? Nieznajoma zaczęła się śmiać. – Kochanieńka, gdzie ty tu znajdziesz hotel. Możesz poprosić ino, jakiego gospodarza, co by ci w oborze skrawek miejsca znalazł. - Słucham? – przeraziła się. ![]() - Oj dziecinko... No dobra, choć ta ze mną. W gospodzie miejsca dużo. Pomieścim się jakoś. – westchnęła i kazała Agacie iść za nią. - Dziękuję, nie chciałabym sprawiać kłopotu. – powiedziała z nadzieją w głosie. - A żaden kłopot... No to, tu. – stanęła przed drewnianą chatką. Po chwili kobiety znalazły się w środku. – Siadaj, ino zaraz ci dam świeżutkiego mleczka. Prosto od krówki. A te bagaże postawa tam. – wskazała ręką jakiś kąt. ![]() Nagle do niewielkiej kuchni wkroczył jakiś mężczyzna. – A to jest mój synuś, Henio. – powiedziała staruszka. - My się już poznaliśmy... – powiedział do matki patrząc na Agatę. - Tak. – popatrzyła ze złością na mężczyznę. - Skąd dziecinki? – spytała śmiejąc się. - Poznaliśmy się w autobusie. – odpowiedział Heniek. - Siadajcie, ino zaraz wam podom obiad. – oznajmiła staruszka. Agata i młody chłopak próbowali ukryć zdenerwowanie. Usiedli przy stole i patrzyli na siebie ze złością. ![]() Po chwili matka Heńka wyszła do innego pomieszczenia. - Co pani tu robi? – spytał głośnym szeptem. - Pańska matka zaproponowała mi nocleg. – odpowiedziała dumnie. - Gdy dowie się, po co pani przyjechała na pewno panią wyrzuci! – oburzył się. - Chcę tylko napisać artykuł, przecież nie jestem niczemu winna. – próbowała się bronić. - I tak mamy za dużo problemów z urzędnikami, a teraz na dokładkę pojawia się pani! – krzyknął wstając z krzesła. - Chciałam tylko popytać się o wasze zdanie... – podeszła do Heńka. ![]() - To już je pani zna, więc niech pani da nam święty spokój! – wrzasnął i uderzył pięścią w stół. - Co tutoj się dzieje? – nagle do pomieszczenia weszła matka chłopaka. - Nic proszę pani. Chyba nie jestem tu mile widziana. Pójdę już. – podeszła do drzwi biorąc walizkę. - Ale kochaniutka... – próbowała zatrzymać kobietę. Agata rozpłakała się i wyszła z chaty. Zaczęła biec nie zwracając uwagi na błoto, które zabrudziło jej spodnie. Nagle koło dziewczyny pojawił się Henryk. – Niech pani poczeka! - Wiem, że jestem głupią dziewczyną z miasta, która nie ma pojęcia, co to jest wieś! Już taki mój los, że nic mi się w życiu nie układa! Proszę bardzo, może pan mnie wyzywać i poniżać! – rozpłakała się. ![]() Henryk wyjął chusteczkę z kieszeni i podał ją Agacie. – Dobrze, niech pani zostanie. Pewnie i tak ucieknie pani po kilku dniach nie wytrzymując tutejszych warunków, ale skoro pani chce. - Po co się ma pan ze mną męczyć? I tak chciałam zrezygnować z pracy w redakcji... – powiedziała próbując powstrzymać łzy. - Nie chodzi o panią. Po prostu nie mamy już sił znosić kolejnych upokorzeń. - westchnął. - Chcę pisać prawdę. – oznajmiła stanowczo. - Jeszcze zobaczymy. – popatrzył na kobietę i ruszył w stronę domu. Bezradna dziewczyna nie wiedziała, co ma zrobić. - Będzie pani tu tak stała do wieczora czy pójdzie pani ze mną na obiad? – spytał. Agata wytarła łzy i ruszyła za mężczyzną. Po chwili znaleźli się z powrotem w jego domu. - Gdzie ty się tok wypaprałoś? – spytała staruszka patrząc na Agatę. - Tej pani przyda się kąpiel. – wtrącił Heniek. - To ja naloje wody ze studni do bali. – powiedziała kobieta, poczym udała się na dwór. - Do bali? – szepnęła. Mężczyzna zaczął się śmiać. – Nie mamy tu jacuzzi, ani toalety wykładanej kafelkami. Kąpiemy się w bali. Nich się pani cieszy, że jest lato i woda ze studni jest ciepła. W tym samym momencie starsza kobieta zawołała dziewczynę. Ta wyszła na dwór i zobaczyła wielką, drewnianą „wannę”. - No rozbierz ta się i właź. – powiedziała staruszka dając kobiecie ręcznik. ![]() - Tu? – spytała przerażona. - A gdzie, nie będziemy wnosić bali do chaty. – śmiał się pod nosem. - Ale... – jej policzku zrobiły się czerwone. - No Heniu choć ta pomożesz mi przy obiedzie. – weszła do środka wołając syna. Ten poszedł za nią i Agata została sama. - Czemu zawsze mnie to spotyka. – jęczała rozbierając się. W końcu weszła do bali i zaczęła się kąpać. Nagle mężczyzna wyszedł z domu. - Aaa! – krzyknęła widząc Henryk. – Niech pan stąd idzie! - Przepraszam, muszę sprawdzić czy kury zniosły jajka. – zawstydził się. - Niech pan zamknie oczy! – rozkazała. ![]() - Jak dojdę do kurnika? – spytał robiąc to, co mu kazała kobieta. - Nie wiem, proszę stąd odjeść! Mężczyzna zaczął iść w stronę małej szopki. Nagle nie zauważając hydrantu upadł na ziemię. - Nic się panu nie stało? – spytała z przerażeniem. - Mogę otworzyć oczy?! – krzyknął próbując się podnieść. - Tak... Znaczy nie! – zakłopotała się. - Nie mogę wstać. – jęknął łapiąc się za nogę. - Niech pan poczeka. – owinęła się w ręcznik i podeszła do leżącego mężczyzny. Podała mu rękę i pomogła wstać. - Dziękuję. – powiedział otwierając oczy. Zawstydzona Agata puściła mężczyznę i złapała za skrawek ręcznika. – Może pan iść? - Tak. – szepną Henryk patrząc na kobietę. – To ja idę po te jajka. ![]() - A ja pójdę się ubrać. – powiedziała i poszła w stronę bali. Zauroczony mężczyzna patrzył jeszcze przez chwilę na Agatę i przypominając sobie o matce ruszył po jajka. Kilka minut później wszyscy siedzieli już przy stole. - Pyszny makaron z serem. Nigdy jeszcze takiego nie jadłam. – uśmiechnęła się Agata. - Kluseczki robiłom sama. – chwaliła się staruszka. ![]() - Mama robi najlepsze w całej wsi. – zaśmiał się mężczyzna. – Ale ja muszę iść i zrobić obrządek. Dziękuję było pyszne. - Mogę iść z panem? – spytała wstając od stołu mając nadzieję, że mężczyzna się zgodzi. - Nie wiem czy wytrzyma tam pani, ani sekundy. – zaśmiał się. - Proszę mnie nie brać za rozpieszczoną kobietę z miasta! – oburzyła się. - A taka pani nie jest? – uśmiechnął się szyderczo. - Mogę iść czy nie? - Ale chyba nie w tym. – powiedział. – Mamo daj dla pani ogrodniczki. - Choć ta dziecinko. – kazała kobiecie wejść do pokoju. Ta ruszyła za nią i zamknęła za sobą drzwi. Przepraszam za brak zdjęć w autobusie. Chyba jest to zrozumiałe, że zrobienie ich byłoby niemożliwe. Dziękuję wszystkim, którzy pomogli w szukaniu dodatków. Proszę o oceny:-) PS: Sorka za ten ręcznik. Poprostu ten, który miał nim być nie wchodził mi do gry. |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|