Wróć   TheSims.PL - Forum > Simowe opowieści > The Sims Fotostory
Zarejestruj się FAQ Społeczność Kalendarz

Komunikaty

Odpowiedz
 
Narzędzia wątku Wygląd
stare 30.08.2005, 20:09   #1
Aprille
Guest
 
Postów: n/a
Blush Odcinek II Część 2

ODC.II Częśc 2

Blada, pulchna dziewczyna przechodziła między półkami z duszą na ramieniu. Znowu dała się wrobić. Niby dlaczego to ona ma szukać tej czwórki studentów? Przecież wysłano już po nich stróża.
No tak, to było już kilka godzin temu. Ale… co z tego? Pewnie robią sobie głupie żarty.
Gdzieś niedaleko coś się poruszyło. Nadstawiła słuch. Jakieś kroki.
-Halo! Czy ktoś tam jest? – krzyknęła cicho.
Kroki przybrały na sile. Dziewczyna drgnęła nieznacznie, ale zaraz potem upomniała się w duchu. To przecież musi być stróż.
Postać odważnie przeszła kilka kroków w kierunku, z którego dochodziły dźwięki. Wychyliła się zza starej półki i zaczęła znowu nawoływać.
Dostrzegła niedaleko jakiś cień.
-Dlaczego pan się ukrywa? To przecież…
Jej oczy rozszerzyły się w przerażeniu, a serce podeszło do gardła chcąc jakby wyrwać się na wolność.
To, co zobaczyła, na pewno nie było stróżem.

* * *

Kiedy się obudziłam, zupełnie zapomniałam gdzie jestem i co tu robię.
-Dzięki Bogu, znów jesteś z nami! – odetchnął Charlie.
Leżałam na miękkim fotelu w tak zwanym „kąciku czytelniczym” Pełno ich było w publicznych działach biblioteki, ale tutaj?
-Długo mnie nie było?
-Dość.
-Przepraszam, ale to mnie wszystko przerosło. A książka, ta którą…
-Nic już nie mów. Odpoczywaj.
-Ale tam było…
-Proszę, bądź chwilę cicho.
-Charlie! Przecież …– dopiero wtedy zauważyłam przerażenie na ich twarzach. Nie wiedzieli, co mają zrobić. Pierwszy raz w życiu.
-Gdzie jest Ling-Su? – zapytałam zdezorientowana.
-Nie wiem.
-Jak to nie wie…?



Ling-Su wypadła zza wielkiej drewnianej półki.
-Ty żyjesz! Już myślałam, że i ciebie…
-Co mnie?
-Nic, nic, odpoczywaj.
-Stróż was tu przyprowadził? – zapytałam po chwili.
-Nie. – odpowiedział Mike. – Ale Ling-Su poszła go poszukać.
-Oddaliliście się od studni? A jeśli on po nas przyjdzie i nas tam nie będzie?! – zawodziłam chociaż nikt mnie już nie słuchał.
-Masz rację. – odpowiedział po dłuższej chwili Mike. -Znalazłaś go, Ling?
-On – zaczęła wolno Ling-Su – raczej już po nikogo nie przyjdzie. On… jakby to powiedzieć… przeszedł na drugą stronę.
-Nie żyje? – poczułam się jeszcze słabiej niż przedtem. Spojrzałam na Charliego, potem na Mike. Patrzyli bezwiednie w podłogę.



Nikt mi nie odpowiedział. Poczułam, że łzy napływają mi do oczu. Ling-Su podeszła do mnie i mnie przytuliła.

-Wszystko będzie dobrze. – mówiła już całkowicie bez przekonania.
-Co mu się stało? – zapytałam słabo.


-Myślę, że… przedawkował? Może to był zawał? Chyba jednak nie. Może ktoś go po prostu uśpił… na wieki.
Charlie ukrył twarz w dłoniach. Mike opadł na fotel, który przed chwilą zwolniłam.
Serce zaczęło mi łomotać jak oszalałe. Cokolwiek tu się zdarzyło, nie było to nic dobrego.


Ling-Su zaczęła płakać. Jej płacz powoli przeszedł w histeryczny szloch, po czym zaczęła się trząść.
-Gdybyś tylko widziała, jak on w y g l ą d a ł… - powiedziała tak cicho, bym tylko ja mogła ją usłyszeć.




PS. Trzecie zdjęcie trochę się odróżnia od pozostałych, bo nie dało się rozświetlić.

Ostatnio edytowane przez Aprille : 30.08.2005 - 20:15
  Odpowiedź z Cytatem

PAMIĘTAJ! Źródłem utrzymania forum są reklamy. Dziękujemy za uszanowanie ich obecności.
stare 03.09.2005, 09:15   #2
Aprille
Guest
 
Postów: n/a
Arrow Odc. III

Wczoraj, kiedy edytowałam posta, wyłączyli prąd więc nie mogłam wstawić tego odcinka. Za spóżnienie przepraszam i proszę - piszcie co o tym myślicie, bo zdaje mi się, że podoba to się tylko ArtWeroo!

Odc. III

-Ling-Su… - szepnęłam konspiracyjnie. – Był siny? Miał… jakieś ślady po ukłuciach?
Zmarli wcale nie wyprowadzali mnie z równowagi. Te wszystkie sekcje zwłok, które przeprowadzałam w ramach praktyk, zrobiły swoje.
A może to się nazywa powołanie?
W końcu wszystko, od myszy po pająki, potrafiło wyprowadzić mnie z równowagi.
Co innego, kiedy obiekt moich badań nie żył, albo był uśpiony.
Wtedy mogłam zrobić wszystko. Z dokładnością lasera.
Zorientowałam się, że Ling-Su mówi do mnie coś o wyglądzie zmarłego stróża.
-Możecie przestać? – zapytał zdenerwowany Mike. – Takie opowieści to ostatnia rzecz, jakiej chcę teraz słuchać.


-I jeszcze jedno… On był… był …
-Nie musisz mówić, jeśli nie chcesz. – powiedziałam spokojnie, ale z wyraźnym zawodem w głosie.
Przez kilka chwil staliśmy w ciszy, zastanawiając się, co się tu w ogóle dzieje.
-Nie próbuj mnie podtrzymywać na duchu Mike. – powiedziała w końcu Ling-Su przewidując, co zrobi za chwilę nasz przyjaciel i rozejrzała się dokoła szukając go.
Ale Mike nigdzie nie było.
-Mike! Nie rób sobie głupich żartów! – wrzasnęłam znudzona.
-Wyłaź natychmiast! – Charlie też miał serdecznie dosyć.
-Jak możesz nam to robić?!
Ling-Su ponownie rozpłakała się. Charlie przytulił ją, starając się dodać jej otuchy.
-Dlaczego tak hałasujcie?
Bibliotekarka! Myśleliśmy, że jesteśmy uratowani.
-Dlaczego wcześniej pani po nas nie przyszła?
-Och, nasz stróż nocny. Jest chory na serce. Niedawno miał zawał.
-A Mike? – zapytała Ling-Su
-Wasz kolega jest już na zewnątrz. Spotkałam go po drodze.


-Więc… możemy już stąd iść?
Jestem prawie przekonana, że bibliotekarce rozbłysły wtedy oczy. Ale było ciemno, więc nie mogę mieć zupełnej pewności.
-Tak, oczywiście! Oczywiście! Tylko muszę jednego z was porwać na chwilkę. Ktoś musi mi pomóc z książkami.
…z książkami? Coś wydało mi się tu podejrzane. Umarł pracownik uczelni, a ona myśli o książkach?
-Ja pójdę. – powiedziałam stanowczo.
Bibliotekarka zdziwiła się.
-Ty, kochaneczko? Przecież źle wyglądasz. Jesteś taka blada. Odpocznij sobie chwilkę.
Ty chodź ze mną, Ling-Su, dobrze?
-Skąd pani zna moje imię?


Bibliotekarka zatrzymała się na chwilę jakby się wahała. Później jednak na jej twarz wrócił ten sztuczny, radosny uśmiech.
-Słyszałam jak się do siebie zwracacie, kochaneczko.
Ling-Su i bibliotekarka wkroczyły między wąskie rzędy półek i po chwili znikły w ciemności.
-No i co? Mówiłem, że będzie dobrze.
-Nic nie jest dobrze. Nie sądzisz, że Mike nie oddaliłby się bez nas?
-To rzeczywiście dziwne, ale…
-Skąd ona mogła znać imię Ling-Su? Przecież pracowaliśmy w ciszy!
-Ale…
-Gdyby pogotowie próbowało stąd zabrać ciało Stróża, usłyszelibyśmy!
-Przestań!
-Charlie! A jeśli oni…
-Żyją – powiedział – Nie mam wątpliwości – dodał widząc moją zmartwioną minę.
Kolejny szczur przebiegł w pobliżu mojej kostki. To było dla mnie za dużo. Bałam się myszy. Bałam się ciemności. Bałam się o Mike’a i Ling-Su. Wszystkiego się balam…
-Twój strach jest zaraźliwy. Masz natychmiast przestać się bać, rozumiesz?


Miałam chęć powiedzieć coś uszczypliwego, ale sumienie mi nie pozwalało.
Opadłam zmęczona na fotel i popatrzyłam na sufit biblioteki. I nagle doznałam niezwykłego uczucia, że to sufit patrzy na m n i e.
-Nieeee! – wrzasnęłam po chwili. – Charlie… Spó-ój-r-rz w gó-r-rę…
-Słucham?
-Spójrz-w-górę –powtórzyłam przerażona.
Podniósł głowę i mało co się nie przewrócił.
-Chodźmy stąd… natychmiast!
-Ale…
-Charlie! Błagam!
-Po prostu nie patrz w górę, dobrze?
-Łatwo powiedzieć…
Zaległa kłopotliwa cisza. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
-Uciekajcie!
Spośród półek dobiegł do nas aż za bardzo znajomy głos.


No i co podoba się, czy się nie podoba, mam pisać dalej, czy mam przestać?
  Odpowiedź z Cytatem
stare 11.09.2005, 11:54   #3
Aprille
Guest
 
Postów: n/a
Blush Odcinek IV

No więc zbliżamy się nieuchronnie do końca. Możecie zacząć obstawiać czy ktokolwiek przeżyje, a koniec, uprzedzam, jest dość nieprzewidywalny. No więc miłego czytania.

Odc.IV

A później usłyszeliśmy kroki. Ciężkie i twarde. Jakiejś grupy ludzi.
-Chodź tu – szepnął powoli Charlie, tak cicho jak tylko potrafił.
Na jego miejscu natychmiast bym stamtąd uciekła. Ale to faktycznie byłby zły pomysł. Gdybyśmy pobiegli, ktokolwiek się do nas zbliżał, znalazłby nas o wiele szybciej.
Więc żółwim tempem przekradaliśmy się poprzez wielkie biblioteczne półki, niemal czołgając się na podłodze. Kiedy Charlie uznał, że jesteśmy już dość daleko, przystanęliśmy.
-Charlie?
-Nie teraz. – odparł cicho, ale twardo.
Nie wiem, ile tak staliśmy. Kiedy jest się więźniem ciemnej biblioteki i do tego nie wie się o co tu naprawdę chodzi, czas niemiłosiernie się dłuży.
-Myślę, że nie uciekli. Stąd przecież nie ma ucieczki sam wiesz. – ten głos sprawił, że serce podskoczyło mi do gardła.
-Mirene, znajdź ich. On nie będzie zadowolony, jeśli ich nie znajdziesz. Do tego dziewczyna nam uciekła.
-Nie jest daleko. A chłopakiem już się zajęliśmy.
Rzuciłam Charliemu tragiczne spojrzenie. Co oni zrobili Mike’owi?
Gdy kroki ucichły. Po jawiły się następne. O wiele cichsze i ledwo słyszalne. Ktoś wychylił się zza półki, pod którą się ukrywałam.


Byłabym przerażona gdybym nie czuła, że to Ling-Su. Jak dobrze było ją wtedy zobaczyć.
Nic nie mówiłyśmy, ale w jej oczach dało się wyczytać wszystko. Żal, ból, strach. Rozpacz. I aż za dobrze to, że Mike’owi coś się stało.
Przytuliłam ją. Jej oczy były pełne łez i czegoś jeszcze. Być może było to obłąkanie. Nie zastanawiałam się nad tym zbytnio.
-Oni… go… - zaczęła Ling-Su ledwo dosłyszalnym szeptem, ocierając łzy spływające po policzkach.
-Spokojnie. Wszystko będzie dobrze. A teraz cicho… - Charlie nawet nie silił się na pocieszający ton.


Niedługo potem usłyszeliśmy następne kroki. I wcale nam się to nie podobało.
Gdy odgłosy nieco się do nas zbliżyły, dało się słyszeć strzępki rozmowy.
-Głupiutka dziewucha. – powiedziała bibliotekarka. –Nigdy nie można zostawiać po sobie śladów.
Ling-Su desperacko spojrzała na swoje buty. Całe były ubłocone. Rzuciła mi dziwnie smutne spojrzenie – Odciągnę ją od was. – powiedziała cicho.
-Przecież możesz… - zaczął Chrlie, ale nie mógł dokończyć. „Zginąć” jakoś nie przechodziło mu przez gardło.


-To za Mike’a. – rzekła desperacko Ling-Su i rzuciła się biegiem na nadchodzącą bibliotekarkę.
-TO ZA MIKE’A! – wołała desperacko okładając ją pięścią.
-Nie! – pisnęłam, czując łzy cisnące się do oczu. –Nie, błagam… To się nie dzieje naprawdę…
Czułam się tak bezradna. Chciałam jej pomóc, ale widziałam postacie, pomocników tej zdradliwej pracowniczki biblioteki. Właściwie zastanawiałam się, czy to w ogóle byli ludzie.
Charlie pociągnąl mnie za rękę. To była ostatnia chwila na ucieczkę.
Ale ja nie poddaję się tak łatwo.
Popatrzyłam na Charliego przez chwilę. Miałam nadzieję, że zrozumie.
Błagalnie zacisnął mi rękę na ramieniu. I tak wiedział, że nie odpuszczę.
-Zostaję z tobą. – powiedział i objął mnie swoim ramieniem.


-Powinieneś uciekać! –pisnęłam wślizgując się za następną półkę. –Powinieneś…
-Tam jest drugi chłopak! -usłyszeliśmy wrzask bibliotekarki.
Nasza reakcja była natychmiastowa. Ruszyliśmy biegiem wzdłuż wysokich półek biblioteki. Biegliśmy, dopóki kroki za naszymi plecami nie ustały.
-Charlie.. muszę ci coś… - szepnęłam ledwo dysząc.
-Nie teraz. – rzucił ostro.
Po chwili zaczął mruczeć coś pod nosem.
-Zabili… Ling-Su… Mike’a…
STUK – STUK – STUK gdzieś obok nas ktoś przeszedł.
STUK – STUK – STUK był coraz bliżej.
STUK – STUK – STUK czyjś cień wyłonił się zza półki w rzędzie obok.
-Myślisz, że uciekniesz? – rozległ się czyjś rozbawiony głos. – Nic bardziej mylnego.
Postać posunęła się o kilka kroków w prawo. Charlie drgnął lekko.
-Odemnie nie da się uciec.
W chwili, gdy postać wyłoniła się zza rogu półki, my schowaliśmy się już za następną.
-Nie prowadź ze mną głupich gierek. Wiem, że tam jesteś. Wy, który plugawisz swoimi palcami moje zacne dzieła!
Mój mózg działał na najwyższych obrotach. Ktoś, kto do nas mówił, wyrażnie nie wiedział, że jest nas dwoje.
Charlie zacisnął palce na moim nadgarstku. Spojrzałam na niego.


W jednej chwili widziałam w jego oczach strach, w następnej wyszedł na spotkanie mrocznej postaci zza półki.
-A więc tu jesteś ohydny człowieku. Aż tak spieszno ci do śmierci? Gdybyś tylko widział swoich małych przyjaciół… Twój kolega nie poddał się tak łatwo. Ale i tak musiał zgi…
-KŁAMIESZ! –krzyknął Charlie. A przecież wiedział, że to prawda.
-Pokrzycz sobie, młody człowieczku. On zginął, bo nie chciał zgodzić się z nami współpracować…
Charlie i ta mroczna postać mierzyły się spojrzeniami zataczając krąg. Obserwując to wszystko zza sterty niepoukładanych książek, miałam szansę trzeźwo ocenić, kto wygra to starcie. Charlie nie miał szans.
-… a spójrz na nią. Raz udało jej się uciec, ale wolała zginąć by ratować was… Jej śmierć pójdzie na marne… i tak zginiecie…
Koło mojej kostki przebiegł sporych rozmiarów szczur. Pisnęłam cicho.
Błąd.
Ciemna postać odwróciła się w moją stronę. Zdążyłam się na szczęście schować za półką obok.
-Zostań tam gdzie jesteś!
Charlie próbował wykorzystać sytuację. Odwrócony w inną stronę próbował zmylić ciemną postać.
-Szlachetny do ostatniej chwili? Masz jeszcze wybór. Możesz się do nas przyłączyć…
-Nie – powiedział cicho Charlie.
-Co powiedziałeś, mały człowieczku?
-NIE PRZYŁĄCZE SIĘ DO WAS KIMKOLWIEK JESTEŚCIE! – w tym momencie Charlie rzucił się na ciemną postać. Lecz ta z nadludzką siłą odrzuciła go na półkę z książkami. Na tą, za którą ja stałam.



No i co? Bo jak to czytam to mi się wudaje że marnie :con:

Ostatnio edytowane przez Aprille : 11.09.2005 - 12:38
  Odpowiedź z Cytatem
stare 17.09.2005, 13:27   #4
Aprille
Guest
 
Postów: n/a
Arrow

ODC. V
Widziałam to jak na zwolnionym filmie.
Półka powoli przewróciła się na mnie, zwalając mnie z nóg.



Opasłe tomisko jakiejś księgi, jednej z niewielu na tej półce, uderzyło mnie w lewe ramię.


Usłyszałam dźwięk przypominający łamiącą się kość.


Gwiazdki zawirowały mi na moment przed oczami.
A później, być może kilka godzin lub kilka chwil później zrobiło się ciemno.
Cicho i ciemno.


Nagle poczułam, że coś łaskocze mnie w nos. Otworzyłam powoli oczy. Gdyby nie to, że moje obolałe ciało nie nadawało się w ogóle do jakiegokolwiek użytku, wrzasnęłabym. Wokół mnie zgromadziło się stadko szczurów. Wygłodniałych.
Nagle zaczęła docierać do mnie tragiczna prawda.
Jestem w bibliotece.
Ktoś zabił Mike’a i Ling-Su.
Rozejrzałam się dookoła. To, co zobaczyłam nie zachwyciło mnie ani trochę.
Biblioteka wyglądała jak pobojowisko. Wszędzie porozwalane były zniszczone półki, a książki porozrzucane były dookoła.
Gdzie jest Charlie?
Spróbowałam wstać. Nie udało mi się, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że złamałam nogę.
Doczołgałam się więc, o ile to jest możliwe kiedy człowiek ma sprawne tylko jedną nogę i rękę, do jednej z nielicznych, nadal stojącej półki.
Kątem oka zauważyłam coś, co po chwili sprawiło, że serce podskoczyło mi do gardła.
Zamrugałam oczami. Spojrzałam w lewo, ale nic tam nie zobaczyłam.
Odwróciłam głowę i skarciłam się w duchu. A potem znowu coś mignęło mi przed oczami. Tym razem wolniej, więc zdążyłam się temu przyjrzeć. I bardzo tego później żałowałam.
Ling-Su. I Mike. I Charlie.


Wcześniej, o czym was nie uprzedziłam. Czuję, że to właśnie chwila, by to naprawić. Od dawna męczyło mnie przeczucie, że coś jest nie tak.
To zaczęło się, gdy Mike zniknął. Charlie nie zachowywał się wtedy normalnie. Zwaliłam to na karb jego przerażenia. Potem Ling-Su patrzyła na niego z wyrzutem, którego starałam się nie zauważać. A kiedy Charlie mnie przytulił stało się coś dziwnego. Coś, czego nigdy nie zapomnę.
Otaczająca mnie biblioteka na jedną chwilę się zmieniła. Zrobiło się ciemno i dotkliwie zimno. W ciemności widziałam tylko sweter Charliego.
On przecież nie miał wcale swetra. On miał bluzę zapinaną na suwak. A ja widziałam niebieski sweter.
Sweter Mike’a.
A teraz jestem tutaj.
I nie wiem, dlaczego to zrobiłam, ale wyjęłam długopis, wzięłam najmniej zniszczoną książkę i zaczęłam pisać to, co teraz czytacie, na jej wolnych skrawkach.





Może ktoś to kiedyś przeczyta.
Wiem, że pozostawiam wam wiele pytań, na które musicie odpowiedzieć sobie sami. Nie wiem, kim była bibliotekarka, ani kto zabił stróża. Nie mam pojęcia gdzie są teraz Charlie, Ling-Su i Mike, ani czy są jeszcze żywi.
Siedzę teraz pod złotym kandelabrem, zawieszonym na półkolistym łuku tego kościoła. Chociaż nie wiem, czy to był kościół, jestem pewna, że to nie biblioteka.
Wiem jedno, – jeśli ich i stróża zabito, ja też umrę. Być może to się tyczy także was.
Ostrzegałam.


* * *

Kroniki policyjne
Protokół nr 45687/437685
Akta sprawy nr 852357


(…) Śledztwo w sprawie uważam za zamknięte w powodu braku dowodów ani śladów. Poniższe wnioski są jedynymi, jakie udało się ustalić po sześciomiesięcznym dochodzeniu trwającym od 16 grudnia 2001 roku do 24 czerwca roku 2002.

(…)

Ling-Su – (…) studentka III roku filologii germańskiej (…) zmarła wskutek silnego uderzenia twardym narzędziem w głowę.
Michael Orwell – (…) członek Stowarzyszenia Zjawisk Niewyjaśnionych (…) zgon nastąpił z powodu otrucia prawdopodobnie fidealfaminą
Charles Wilson – wolny słuchacz DUZ (…) prawdopodobnie uduszony, nie stwierdzono żadnych innych obrażeń.
Shelly Mignotti – (…) studentka III roku przedsiębiorczości i zarządzania (…) przyczyna zgonu jak dotąd niewyjaśniona
Frank Handle – pracownic WhiteSide College, (…) wszystko ślady wskazują na przedawkowanie poliamferekatakiminozy, ślady ukłucie na lewym przedramieniu (…)

Epilog

-Czy ona kiedykolwiek dojdzie do siebie?
-Lekarze twierdzą, że jest w lekkim szoku, ale wyjdzie z tego.
-Mam nadzieję, że wtedy dowiemy się czegoś więcej… Mark?
-O co chodzi?
-Słyszałeś o Shelly, prawda?
-Słyszałem, ale… Proszę cię, Suze. Nie chcę teraz o tym rozmawiać.
-A szkoda, bo powinieneś.




Mam wam coś na koniec do przekazania: TO NIE JEST KONIEC. To dopiero początek, tak właściwie. Kroniki Cienia to trylogia, a to jest ostatni odcinek pierwszej części. Ponieważ koniec jest DZIWNY i zdaje się że gorszy niż reszta odcinków, od was zależy co będzie dalej. Mam napisane już wszystkie trzy części, ale powtarzam. OD WAS zależy czy dam je czy nie.
Mam nadzieję, że do zobaczenia,
~April~
  Odpowiedź z Cytatem
Odpowiedz


Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości)
 

Zasady Postowania
Nie możesz zakładać nowych tematów
Nie możesz pisać wiadomości
Nie możesz dodawać załączników
Nie możesz edytować swoich postów

BB Code jest włączony
Emotikonywłączony
[IMG] kod jest włączony
HTML kod jest Wyłączony

Skocz do Forum


Czasy w strefie GMT +1. Teraz jest 03:58.


Powered by vBulletin® Version 3.8.4
Copyright ©2000 - 2025, Jelsoft Enterprises Ltd.
Spolszczenie: vBHELP.pl - Polski Support vBulletin
Wszystkie prawa zastrzeżone dla TheSims.pl 2001-2023