|
|
|||||||
| Zobacz wyniki ankiety: JAk Ci sie podoba moje Fotostory? | |||
| Zajefajne |
|
18 | 41.86% |
| Spoksik |
|
13 | 30.23% |
| Może być |
|
8 | 18.60% |
| Lipa |
|
1 | 2.33% |
| Beznadziejne! |
|
3 | 6.98% |
| Głosujących: 43. Nie możesz głosować w tej sondzie | |||
|
|
Narzędzia wątku | Wygląd |
|
|
#26 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Odcinek 4 - Coś mówiłeś piesku?
![]() Jane powoli otworzyła oczy. Leżała w swoim łóżku, w znajomej sypialni, w swoim domu. Przeszło jej przez myśl, że wczorajszy dzień to był tylko sen, a w swoim posłaniu drzemie Silver - jak codzień. Po chwili podniosła się i skierowała w stronę łazienki. Przejrzała się w lustrze. Wyglądała normalnie - coraz bardziej wierzyła w to, że nic sie nie stało. ![]() Dziewczyna rozebrała się i weszła pod prysznic. Poczuła ból w biodrze. Odruchowo spojrzała na rozległe, głębokie rany. Wtedy wszystko do niej dotarło. Tylko nie mogła zrozumieć faktu, że jeszcze żyje, a na dodatek obudziła się w swoim łóżku. Pomyślała o swoich rodzicach. Dlaczego to wszystko musiało się tak potoczyć? Wypełniła ją fala złości i czegoś jakby pretensji do rodziców. Czemu nic nie wiedziałam? Czy nie mógł mi ktoś o tym powiedzieć? Zaraz... Przecież ten facet coś wspomniał o jakimś kolesiu, który wiedział... I że go załatwił... MARTIN! Na pewno! ![]() Dziewczyna ostrożnie wytarła swoje ciało tak, by nie podrażnić świeżych ran. Znów nie miała do kogo otworzyć ust. Nie ma przyjaciół, a jej kochany kotek okazał się fałszywy. Wtedy wpadła na pewien pomysł. Przypomniała jej sie suczka Martina - Aria. Przecież jest w schronisku. Jakimś cuem dzień wcześniej uratowała jej życie. Jane poczuła, że zrobiłaby największą głupotę w swoim życiu, gdyby nie wzięła jej do swojego domu. Złapała za telefon i wykręciła numer do najbliższego schroniska. -Halo? -Dzień dobry, Jane Brown. Dzwonię w sprawie suczki rasy owczarek niemiecki. -Chodzi pani o psa Martina Klein? -Tak. Chciałam go zaadoptować. -Przyjedzie pani po psa, czy my go mamy jutro odwieźć? -Przyjadę. Do widzenia. -Do widzenia. Dziewczyna wsiadła do auta, i pojechała na miejsce. Po niecałej godzinie Aria była w nowym domu. ![]() Kobieta weszła z suczką do mieszkania. Poszła do kuchni, nasypała karmy do miski, i zaczęła mówić do pupilki. -Smutno ci, że zamordowali twojego właściciela, prawda? Znałam go. Zabili go ci, przed którymi mnie wczoraj uratowałaś. -Wiem. Tam w schronisku czekałam, aż mnie zaadoptujesz. Wiedziałam, że to będziesz ty. Jane kompletnie osłupiała. Patrzyła się na Arię jak na ducha. Wprawdzie suczka nie powiedziała nic ludzkim głosem - lecz sam fakt, że jej właścicielka ją zrozumiała, był tak samo oszałamiający. Wtedy dziewczynie przypomniała się rozmowa między wilkołakiem, a wilkiem. Przecież została ugryziona. Może dlatego... Jane zerknęła na granatowe niebo za oknem. Wtedy jej ciało przeszedł lodowaty dreszcz. Gdy na niebie ukaże się księżyc... -Możesz być zaskoczona, ale twoje obawy są słuszne. - Mruknęła Aria. -Jakto? Dziewczyna nie zdążyła powiedzieć czegoś więcej. Stało się z nią to samo, co z wilkołakiem, który ją ugryzł. ![]() Skóra zaczęła ją piec, zęby wydłużyły się, a ona straciła kontrolę nad sobą. Wybiegła z domu, i zaczęła wyć. Nie wiedziała, co się z nią dzieje - od tej chwili kierowała się instynktem. ![]() Najgorsze było jednak to, że odczuwała silny głód. Pobiegła lasem w stronę przedmieścia. Tam zawsze jest dużo ludzi... Sorki, że tak długo nie pisałam, ale odłączyli mi neta. Dzisiaj już mam internet, i szybko daję następny odcinek. Jak zobaczyłam tylke pozytywnych komci, to aż mi się łezka w oku zakręciła. Dzięki! PS. To nie pies gada po ludzku, tylko Jane rozumie psy jakby co.
|
|
| Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 2 (0 użytkownik(ów) i 2 gości) | |
|
|