|
|
|
|
#1 |
|
Zarejestrowany: 15.07.2007
Skąd: Zabrze
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 1,069
Reputacja: 10
|
Nie no spoko, może nie jest jakieś rewelacyjne, ale myślę ze jak na 1 fotostory jest nawet nieźle. Popracuj tylko nad jakością zdięć. Czekam na 2 odcinek
__________________
I've been burning in water and drowning in flame |
|
|
|
|
|
|
|
#2 |
|
Zarejestrowany: 19.03.2007
Skąd: Wrocław
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 125
Reputacja: 11
|
Sorki że tak dlugo ale byłam na wakacjach.
Odbicie w lustrze Odcinek 2 Ja mam zawsze pecha ![]() "O matko gdzie oni są, nie zapadli się pod ziemię"-pomyślałam ![]() "A tu są.Chwila moment, a gdzie moje walizka?!" Jakiś facet wsiadł z moją walizką do pociągu.Pociąg ruszył a ja zaczęłam biec za nim : Hej oddaj moją walizkę ! -wydarlam się i usłyszalam "To żart".Nagle z okna wyrzucił moją walizkę przez okno . I nagle trach. Potknęłam się o swoją walizkę a pociąg odjechał. Pozbierałam się, wytrzepałam z kurzu i podeszłam do Kasi. By porozmawiać . ![]() -Mnie nigdy nic nie wychodzi -żaliłam się- mam strasznego pecha . -Nieprwawda. Musisz tylko uwierzyć w siebie - odpowiedziała łagodnie. -Ale jak ?! Jestem brzydulą .. - Nie morzesz tak mówić, ale wiem co ci pomoże - odpowiedziała uśmiechnięłta -metamorfoza . -Ale ja nie mam pieniędzy - Ale ja mam . -Wielkie dzięki -No to jak jedziemy - wciął się do rozmowy Adrian -Jedziemy -odpowiedziały równocześnie . ![]() "Mój akademik. Kasia mówiła a bym szybko zajęła sobie pokój i zamknęła go. No i mówiła też ,żeby szybko wybrać kierunek studjów. Ciekawe dlaczgo ?? Następny odcinek powinien być w sobotę lub niedzielę . Mam na dzieje , że będzie się wam podobać Żałuje że nie jest dłuższy
Ostatnio edytowane przez psujka : 25.08.2008 - 17:51 |
|
|
|
|
|
#3 |
|
Zarejestrowany: 19.03.2007
Skąd: Wrocław
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 125
Reputacja: 11
|
Przepraszam, że tak długo, ale forum nie działało. W mojej grze dużo się ostatnio wydarzyło. Więc odcinek jest trochę krótki, ale na dziś postaram się dać 7.Miłego czytania
Odbicie w lustrze Odciniek 6 Za 5 godzin test Dzień, jak co dzień dość wcześnie położyliśmy się spać, bo każdy był zmęczony, a szczególnie Kasia. Obudziła się w noc i musiała jakoś wyładować energię, a że wszyscy poszli spać to… hm ![]() Dajecie wiarę, taka elegancka dziewczyna, wpajająca zasadę, że nie wolno biegać w piżamie…brak mi słów. Potem jeszcze zaczęła śpiewać obudziłam się nie wiedząc, że to ona i krzyknęłam: „Niech to prześcieradło się tak nie drze”. ![]() Na szczęście nie wiedziała, że to ja krzyknęłam. Rano zrobiłyśmy coś w stylu małego zebrania na górze. ![]() -Chodź Cie na zakupy- rzuciła Nera -Nie dziś -odpowiedziała stanowczo Kasia-mamy testy trzeba się uczyć. A tera pod prysznic i do swoich zajęć. Dziewczyny poszły pod prysznic, a ja poszłam malować ![]() Później zaczęłam sprzątać. Zajęłam się brudną robotą. ![]() Dosłownie brudną robotą. ![]() Potem wzięłam się za naukę. Problem był z Kasią. Była zbyt zmęczona by się uczyć. Położyła się na kanapie i zdrzemnęła. Zegar wybił 17.00 za godzinę miał być test na półrocze. Zbudziłam szybko Katarzynę i odłożyłam książkę. „Spóźnię się” powtarzałam w myślach. Jak zwykle wybiegłam ostatnia! ![]() Zdała cała nasza trójka, a co chyba dla nas najważniejsze dostaliśmy wysokie stypendia: Ja: 5+, stypendium 1200 Adrian: 5+, stypendium 1200 Kasia:3+, stypendium 500 -Kasia to prze z nas nie miałaś czasu na naukę to moja wina- powiedziałam kiedy Kasia kiedy pokazała mi kartkę z oceną od komisji egzaminacyjnej. -Nie, to tylko moja wina bawiłam się zamiast uczyć. -Przynajmniej zdałaś. -Przynajmniej zdał Adrian nie wiedziałam, że to mu tak dobrze pójdzie. - No to fakt- uśmiechnęłam się. -Co powiesz jutro na zakupy z dziewczynami?? -One mają jutro testy… -Ale rano. No to jak- powiedziała kusząco Kasia -Idę im powiedzieć-rzuciłam szczęśliwa. |
|
|
|
|
|
#4 |
|
Guest
Postów: n/a
|
Łoł!Kasia wydawała mi się taka mądrala, a tu prosze!3+!Super odcinek czekam na następny
|
|
|
|
#5 |
|
Zarejestrowany: 19.03.2007
Skąd: Wrocław
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 125
Reputacja: 11
|
Odbicie w lustrze
Odcinek 7 Dobra zabawa, pocałunek zaliczony Ledwo chodzi mi długopis po twoich kartkach. Jestem roztrzęsiona i nie bardzo mogę uwierzyć w to co się stało. Jest około 20 , jestem zmęczona ,a jednocześnie rozpiera mnie energia ,a może to tylko szczęście.Przepraszam Cię pamiętniczku ze mam czarnobiałe zdjęcia ,ale u fotografa nie było nikogo i musiałam sama sobie wywołać zdjęcia i dolałam nie tego płynu podobno.No dobrze zaczne od początku. Z samego rana gdzieś około 10.00 : ) ,wyruszyłyśmy na tajną misję do jakiegoś butiku. Na miejscu Kasia powiedziała : -Nasza misja to Z.C.N.I.P.K.I.W.P.I.[znaleźć ciuch na imprezę przymierzyć kupić i wrócić przed imprezą] w skrócie Z.P.K.W[znaleźć przymierzyć kupić wrócić]. Gotowe do startu start! Cały tabun simów (simek w większości) ruszył na butik. Kasia kręciła się mówiła co możemy przymierzyć a co zostwić. "Nie to nie w mojim stylu." "Zobacze coś innego." "Jak na studniówkę [w roku ,w którym Zdecka chodziła na studia.Matko to prehistoria]" "To jest świetne" "Wow" :"....A ty to kto? " "No i po sprawie biore"Po zakupach: -O matko moje nogi,ale się zmęczyłam.Przymierzyłam z dziesięć kompletów. -A ja ze dwadieścia-mrukneła nie zadowolona Nera. -To i tak wam dobrze. Ja naliczłam dwadzieścia pięć. -A ja przymierzyłam jeden ciuch i to był strzał w dziesiątkę.Musicie się jeszcze wiele nauczyć.Po imprezie zacznie się wielka nauka kupie nowe gazety na różne tematy dzieki temu bedzie cie mogły zawrzeć więcej znajomości bo będziecie mogły wypowiedzieć sie na każdy temat....-zaczeła ciągnąć swą pouczajacą gatkę Kasia -Mam tego dość.Uczysz nas bzdur -wybuchła jak z kolektora Nera-Nie mam czasu sie uczyć. Wszystko naco tak ciężko pracowałam poszło na marne.Dali mi 3+. Ja jestem za słaba psyhicznie by zostać wyrzuconą i nie mam ochoty dalej tak żyć. Mam mniej szarych komórek straciłam je podczas po rodu. Przyswajam wszystko wolniej i potrzebuje więcej czasu na wszystko. Moji rodzice byli tak szczęśliwi że mnie przyjęto na studia.Mają wielką nadzieję ,że mi się uda.Nera rozpłakała się i uspokjiła.Katarzyna spuściła głowę. Podeszła do Nery i gdzieś na uboczu z nią gadała. Weszłam do akademika. CDN... Dalszą część odcinka postaram sie jak najszybciej napisać |
|
|
|
|
|
#6 |
|
Zarejestrowany: 19.03.2007
Skąd: Wrocław
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 125
Reputacja: 11
|
Odcinek 8 cz.2
![]() …Kasia! Obok niej klęczał Adrian próbując ją ocucić. Wszyscy z akademika zaczęli się zbiegać próbując się dowiedzieć, co się stało. Nie pytając, co się wydarzyło złapałam za telefon i zadzwoniłam na pogotowie. Po siedmiu minutach pojawiła się karetka i zabrała Katarzynę do szpitala. Dwóch mężczyzn, położyło kasie na noszach i znikło z nią za drzwiami. Adrian ledwo stał bardzo zdenerwowany. Chyba byłam jedyną osobą, której w tej chwili jasno myślała, przynajmniej tak mi się wydawało na początku. Złapałam rękę Adriana i pociągnęłam za sobą. Miałam na celu oczywiście dotarcie do szpitala, ale zapomniałam o jednym bardzo ważnym szczególe. Nie wiedziałam gdzie jest szpital! Byłam gdzieś na pustkowiu z Adrianem. Zaczęłam się rozglądać. Nie widać było żadnych budynków ani kogoś, kogo by można było zapytać o drogę. Była gdzieś trzecia w nocy, było strasznie zimno, a ja nie wiedziałam gdzie jestem. Zrezygnowana usiadłam na krawężniku i przeklinałam w duchu, że nie zadzwoniłam po taksówkę. Podszedł do mnie Adrian i przytulił. I wtedy mi się przypomniało. Adrian ma komórkę. -Adrian daj swój telefon. Szybko. -Nie mam go. Jak jestem w akademiku to zostawiam go w pokoju. To był koniec nie było innego wyjścia trzeba iść. Tylko, w którą stronę? Jak się wrócimy to dojdziemy do akademika i wezwiemy taksówkę, ale z drugiej strony możemy już być bardzo blisko szpitala. Zdecydowałam, że wracanie zajęłoby nam ponad pół godziny, więc idziemy prosto. Jak się później okazało popełniłam błąd. Gdzieś o piątej rano w końcu zobaczyliśmy pierwszy budynek. Był to bar „pod kloszem”. Weszliśmy do baru gdzie wrzało od rozmów. Stanęłam przy wejściu, a Adrian poszedł się zapytać barmana o drogę. Wrócił z dwoma kubkami kawy. Usiedliśmy gdzieś w kącie pijąc kawę. Nie odzywaliśmy się do siebie. Po kawie zrobiło mi się trochę cieplej. Wstaliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę mijaliśmy coraz więcej budynków, aż w końcu zobaczyliśmy szpital. Była wtedy siódma i zrobiło się już widno. Ja i Adrian staliśmy na nogach tylko dzięki temu, że bardzo chcieliśmy wiedzieć, co z Kasią. Weszliśmy do środka od razu domyśliliśmy się, że sale chorych są na piętrze. Gdy wpadliśmy na pielęgniarkę wskazała nam ostatnią salę po lewej, jako tą, w której ma leżeć chora. Adrian mnie wyprzedził i trzymał już za klamkę, gdy mnie zatrzymał lekarz. Adrian wszedł na salę, a ja stałam przed średniego wzrostu, łysiejącym już mężczyzną. - Czy pani jest z rodziny? – zapytał, tak jakby od dawna chciał kogoś o to spytać. -Ee…Tak, jestem siostrą- skłamałam. -Proszę za mną. Poszłam za nim z niezbyt zadowoloną miną. Wszedł ze mną do gabinetu. - Proszę usiąść – powiedział uprzejmie. -Nie dziękuję, postoję – odparłam twardo - Może jednak …- i urwał, gdy zobaczył moją minę- No tak …. A więc pani siostra jest chora na… Ta rozmowa była dość długa, a ja byłam w takim szoku, że zaniemówiłam. Dopiero po chwili wszystko mi się rozjaśniło. Wtedy, kiedy Adrian pytał się Kasi czy była u lekarza i jak na imprezie Kasia wyglądała blado. Moje uczucia się zmieszały. Byłam zła, przerażona, rozżalona. Gdy zakończyłam rozmowę nie byłam pewna czy chcę iść do sali chorych. Podeszłam do drzwi, odetchnęłam i nacisnęłam klamkę. Dałam krok i światło prawie mnie oślepiło. W porównaniu do gabinetu doktora ta sala była przerażająco widna. Ściany były białe pokryte do połowy kafelkami. W pomieszczeniu stały trzy łóżka. Na łóżku naprzeciwko drzwi, leżała Kasia. Usiadłam na krześle obok Adriana. ![]() -Muszę z tobą pilnie porozmawiać- powiedziałam do Adriana, po czym obróciłam się do Kasi- Jak się czujesz? -Nie najgorzej. - Lekarz powiedział, że możemy cię zabrać już dziś. - To wspaniale… W tej chwili wszedł lekarz. Napisał coś na karcie choroby i powiedział, że możemy zabrać Kasie do akademika. Powrót do domu zajęła nam 10 minut! Gdy byliśmy już w akademiku odprowadziłam Kasię do jej pokoju. Weszłam do pokoju wspólnego na dole zawołałam Adriana i zaczęłam się z nim kłócić. ![]() - Dlaczego mi nie powiedziałeś, że Kasia ma raka. - Bo mnie o to prosiła. Zaraz wszyscy by jej współczuli. - Ale mi, myślałam że nie mamy przed sobą tajemnic. - Bo.. nie mamy. - Nie wiem czy będę mogła Ci znowu zaufać. A jeśli ty też jesteś chory i mnie zostawisz…. - Uwierz nie jestem chory. Przepraszam. ![]() - A ty, dokąd, nie idziesz się położyć przed testem? - Nie, muszę coś jeszcze załatwić. Weszłam po schodach i od razu dostrzegłam mój rudy cel, podeszłam do niej i wrzeszcząc „To za Kaśkę” …. ![]() …chlusnęłam ją ze szklanki. No i poszłam spać. Co do testu wszyscy zdaliśmy… |
|
|
|
|
|
#7 |
|
Zarejestrowany: 19.03.2007
Skąd: Wrocław
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 125
Reputacja: 11
|
Odcinek 9
Dzień z sennego koszmaru Pierwszy semestr drugiego roku za nami. No cóż jak do tej pory nic ciekawego się nie zdarzyło. Kasia chodzi ostatnio trochę podenerwowana. Adrian często ze mną rozmawia. Remontujemy powoli akademik. Czuje, że wszystko będzie dobrze. Dawno nie rozmawiałam z rodzicami. Ile ja bym dała żeby nimi pogadać. To jest myśl zadzwonię do nich. Nie mięło 10 sekund, a ja już stałam z telefonem w dłoni. Chwila, jaki był do nich numer. Tak byłam zajęta tym wszystkim, że zapomniałam, jaki jest numer do rodziców. Załamana odłożyłam słuchawkę. Gdy ją odłożyłam zaczęła skakać i hałasować. Stałam i patrzyłam na nią z wyrzutem. Nie chciałam je podnosić nie wiem, dlaczego. Adrian odebrał za mnie. - Halo? - Tak już podaje. Nelly do Ciebie wyciągam rękę wzięłam słuchawkę i przycisnęłam do ucha. ![]() -Halo? - Dzień dobry. Komisarz Antoni Zawada-Mały, muszę przekazać pani smutna wiadomość. Dnia 11 października tego roku, o godzinie 12.11. Na przejeździe kolejowym w Kwitnących Wzgórzach pociąg towarowy uderzył w samochód osobowy państwa Wołek. Moje najszczersze kondolencje. Byłam w szoku. Słuchawka upadła mi na ziemię. Sama pochwali również osunęłam się na podłogę. Wszędzie było ciemno. Słyszałam głos komisarza, telewizor … „O godzinie 12.11…” „Moje kondolencje…” „Straszny wypadek w Kwitnących Wzgórzach…”. - Nelly nareszcie się obudziłaś. Co się stało? – pytał zatroskany Adrian. - Hej, słyszeliście w Kwitnących Wzgórzach był wypadek. Zginęły dwie osoby. W tym momencie pękła tama we mnie. Rozpłakałam się. ![]() - Wiadomo już, kto zginął. Jest to 47 letnia kobieta Helena W. i 50 letni Antoni W., wiemy także, że rodzina została już powiadomiona. – brzmiała prezenterka w Simfaktach. - O Nelly tak mi przykro – powiedziała klepiąc mnie po ramieniu Kasia. - Przeżyję moi rodzice zawsze mówili, że śmierć to tylko przeprowadzka, ale chyba za słabo im wierzyłam ( płacz). Po tej wiadomości poszłam do swojego pokoju by się w spokoju wypłakać. Płacz w końcu przestał mi dawać satysfakcje, więc poszłam do łazienki umyć twarz. Kiedy przechodziłam korytarzykiem na górze wzdłuż pokoi zobaczyłam, że jeden jest znów wolny. Zdziwiło mnie to. Gdy byłam w łazience usłyszałam, że po akademikiem zatrzymuje się jakiś pojazd. Zeszłam zobaczyć, co się dzieje, gdy byłam na dole stał tam już cały akademik. Patrzyłam wyczekująco na drzwi. Które nagle otworzyły się i stanęła w nich blondynka. Nie wiedziałam, kto to, ale po minach Kasi i Adriana wywnioskowałam, że ją znają. Adrian, aż podskoczył, a Kasia z przerażoną miną czekała, co będzie dalej. ![]() Przyjrzałam się jej uważnie. Nie było za dobrze widać jej twarzy, ale na pewno była ładna. Ubrana była w brązowe kozaczki, krótkie, dżinsowe spodenki, białą bluzkę i krótki popielaty sweterek. Nie wiem skąd się urwała, ale wiem, że jest zima. Za nią stało pięć walizek i kuferek. Pomyślałam nie ważne czy ją lubią czy nie wypadałoby się z nią przywitać. Już miałam wyciągnąć do niej rękę, a ona rzuciła się z łapami na mojego chłopaka. ![]() Tak się zdenerwowałam, że myślałam, że za chwilę ją rozszarpię. Podeszłam do niej i zaczęłam nawiązywać rozmowę. Niemiłą rozmowę. - Hej, czego ty chcesz od mojego chłopaka. - Twojego!? ( śmiech) Ciebie to by nawet ślepiec nie chciał. - Coś ty powiedział ty wredna… - Dość! – zabrzmiała Katarzyna – Nelly uspokój się. A ty Nensy wynocha. - Nie możesz mnie wyrzucić. Ja jestem studentką i mam takie samo prawo tu przebywać jak ty. - Od kiedy ty znasz prawo. Bo nie przypominam sobie bym Ci wkładała je do głowy. A właśnie słyszałam, że zoo uciekła małpa, muszę tam zadzwonić i powiedzieć gdzie jest! - Uważaj żyletko, żebyś się nie pocięła. A mam ochotę na raka może mi dasz swojego. Już miałam ruszyć i walnąć ją w ten zadarty nos, ale Adrian mnie powstrzymał. - Bronisz jej? Kasia znowu mogła zemdleć – oburzyłam się, kiedy już się od niej oddaliliśmy. - Nic mi nie jest – powiedziała obrażonym głosem Kasia - Nie. Nie bronie jej tylko nie chciałem byś zrobiła coś, czego będziesz żałować – odpowiedział skruszony Adrian. - Nie żałowałabym tego. A właściwie, kto to jest, bo chyba się dobrze znacie?! - To Nensy. Jego Exdziewczyna – odpowiedziała mi Kasia. -Nie wiem, co ona tu robi i jak nas znalazła. - Ale ja wiem w pociągu jej powiedziałaś przez telefon w jakim akademiku będziesz – mówiła Kasia. - Oj skąd miałem wiedzieć, że tu przyjedzie. Poza tym wtedy z nią jeszcze chodziłem. - Hej zacznijcie się kłócić na jakiś inny temat, bo nie mogę się wtrącić – krzyknęłam i tego dnia więcej nie rozmawialiśmy. Proszę o komentarze ... Ostatnio edytowane przez psujka : 21.09.2008 - 19:42 Powód: poprawa błędu |
|
|
|
|
|
#8 |
|
Zarejestrowany: 19.03.2007
Skąd: Wrocław
Wiek: 30
Płeć: Kobieta
Postów: 125
Reputacja: 11
|
Odcinek 9 cz.2
![]() - Nelly czy masz już wszystko załatwione z pogrzebem. - Tak. Zostaną pochowani na cmentarzu w Kwitnących Wzgórzach. - Chcesz, żebyśmy pojechali z Tobą?? - Nie, lepiej będzie jak będziecie się uczyć do testów, poza tym Kasia ma przeczcież badania. - A to, co jakaś nowa moda, chodzimy totalnie źle ubrani – odezwał się jadowity głos. - Zajęłabyś się lepiej swoimi sprawami, żmijo – sykną Adrian. - Kotku nie poznaję Ciebie. Już zapomniałeś jak nam było cudownie razem?! - Mogę z tobą porozmawiać – powiedziała lekko chwiejąc się na nogach Kasia. - Oczywiście, raczku …. Miałam już wstać i pójść za Kasia i tą lafiryndą, ale Kasia poprosiła, żebym została. Katarzyna wyszła z kuchni razem z Nensy, podobno porozmawiać, ale po chwili usłyszeliśmy krzyki. ![]() Nie mogłam pozwolić na to by moja przyjaciółka znowu zemdlała wiec ją powstrzymałam. Kasia był trochę zła, ale odpuściła sobie. Poszła razem ze mną na górę się uczyć. Nagle wyszła do nas Nensy w bieliźnie!! - Wiecie może gdzie jest Adek – zapytała nazbyt grzecznie jak na żmiję. - A….- chciała coś powiedzieć Kasia, ale jej przerwałam - Tak, wiemy. Poszedł pobiegać dookoła akademika – odpowiedziałam uprzejmie. - Dlaczego powiedziałaś jej, że Adrian poszedł pobiegać?! Przecież bierze prysznic?? - Halo, ziemia do Katarzyny. Przecież jest styczeń, a na dworze leży metr śniegu, a ona jest w bieliźnie. - Myślisz, że pobiegła tam w bieliźnie?? -Zobaczmy … Kiedy wyjrzałyśmy zobaczyłyśmy blondynkę w bieliźnie biegająca dookoła akademika, w śród śniegu. Po pół godzinnym bieganiu wróciła cała przemarznięta…. To był piękny widok….. Oczywiście nie powiedziałyśmy Adrianowi o tym wydarzeniu. Usiedliśmy tylko przy kominku i wkuwaliśmy przed egzaminem. Było całkiem przyjemnie. Kominek wydawał przyjemne trzaski. Następnego dnia z rana mieliśmy test. W pół śpiący pobiegliśmy na uniwersytet. Wróciliśmy po dwóch godzinach wymęczeni psychicznie był bardzo trudny, ale wszyscy napisaliśmy go na 5+. Byliśmy pod akademikiem, kiedy usłyszeliśmy głośną muzykę. Weszliśmy do środka, a tu jakaś impreza oczywiście organizatorką była Nensy. Wszędzie leżały butelki i puszki po alkoholu, jakieś trzy osoby leżały na ziemi na w pół przytomne, na kanapie obściskiwali się dwaj faceci, koło okna stała trójka palących dziewczyn, a na parkiecie tańczyła jakaś para potrącając wszystkich. Byliśmy tak zdenerwowani, że myśleliśmy, że rozniesiemy ich wszystkich razem z organizatorką na czele. - Wynocha w tej chwili! - wrzasnęła Kaśka takim tonem, że sama chciałam stamtąd uciec. - What do you say?? – zapytał jakiś chłopak. - OUT!! GO OUT!! – wrzasnęła tak, ze nawet kucharka uciekła. - Nensy, na słówko – powiedział Adrian. Poszedł z nią na bok a ona miała dziwny uśmieszek na twarzy . - Nensy wynoś się z mojego życia, z mojego akademika, zostaw w spokoju moich przyjaciół i znajomych. Nie wiem jak mogłem, kiedykolwiek z tobą chodzić. - Adrianku, ale… - Wynoś się. ![]() Nensy z niezadowoloną miną pogodziła się z faktem, że przegrała. Podeszła do telefonu i wykręciła jakis numer....Potem wyszła zwalizkami prez frontowe drzwi. Jeszcze tego samego dnia pojechalam do Kwitnących Wzgórz na msze za moich rodziców. Zostali oni pogrzebanii dwa dni temu, ale w moim rodzinnym mieście chowa się kogoś, a po tem jest msza za niego, na którą przychodzi rodzina. Tamten cmentarz był dość mały. Większość grobów była zanidbana. W kościele było sporo osób, większość to byli znajomi i sąsiedzi moich rodziców. Ksiądz mówił o moich rodzicach jako świetnych katolikach, cudownych rodzicach, pięknym małżeństwie, dobrych przyjaciołach, wspaniałych sąsiadach. Wspominal też, że każdemu z nas będzie ich brakować.... - ...Pamiętajcie jednak że bramy niebios otworzyły się dla nich i przyjęły ich z otwartymi ramionami.... - powiedział ksiądz mocno załamanym głosem. ![]() Po wyjściu z kościoła składano mi kondolencje. Potem wszyscy udaliśmy się pod grub moich rodziców i wspólnie sie nad nim modliliośmy. Grub rodziców był obsiany kwiatami, ale było za zimno by kwiaty te mogły rozkwitnąć. Obok leżaly pochowane mataka i córka, które również zginęły w wypadku samochodowym. Przychodził do nich codzień starszy mężczyzna. ![]() Kiedy zostałam sama na grobie rodziców zaczęłam im opowiadać, co u mnie słychać.... - ..... Brakuje mi was..... Sorry za błędy Piszcie co myślicie ....
|
|
|
|
![]() |
| Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|