![]() |
#3 |
Guest
Postów: n/a
|
![]()
Trochę wyrozumiałości... to dopiero prolog
![]() A tutaj odcinek pierwszy ![]() Odcinek I. Alexander Robins był prawnikiem. Miał piękną żonę, wspaniały dom, a także świadomość, że za dziewięć miesięcy po raz pierwszy zostanie ojcem. Choć od ślubu jego i Melanie minęło już dziesięć lat, dopiero teraz podjęli tę wspaniałą decyzję. ![]() Pomimo młodego wieku, jak na swoją branżę, Alex już zdołał zawładnąć światem prawa. Reprezentował na rozprawach sądowych najbogatsze firmy, najbardziej znanych simów. Miał wszystko, o czym wielu mogło tylko marzyć... Właśnie minął kolejny pracowity dzień i mężczyzna z ulgą wrócił do domu, gdzie jak co dzień witał go jego ulubieniec. ![]() - Hej, Bandziorku. Stary wygo, przyznaj się, co znowu zbroiłeś? - z uśmiechem na twarzy pogłaskał dalmatyńczyka po brzuszku i wszedł przez drzwi frontowe. - No, nareszcie jesteś! Myślałam, że cię przykleili do krzesła w tym twoim biurze. - rozległ się kobiecy głos z kuchni. ![]() - To tak się wita męża, który cały dzień w pocie czoła harował jak ten wół? - zapytał, udając złość. - Ale pięknie pachnie. Co dziś na obiad? - Moja słodka tajemnica. - powiedziała, uśmiechając się ponętnie. - Będziesz musiał poczekać. Idź się lepiej przebrać, bo znając ciebie, na pewno się ufajdasz. - Ha, ha, ha. Ale jesteś dowcipna. Bardzo zabawne. - rzekł i udał się na górę, patrząc na ukochaną wzrokiem pełnym pożądania. *** Kilka godzin wcześniej, jakieś dwadzieścia kilometrów na zachód od domostwa państwa Robins, świt powitał wszystkich obecnych w najbardziej zapyziałym, przydrożnym motelu. Markus otworzył oczy. Ciało bolało go tak, jakby stoczył walkę z bokserem. ![]() Wstał z niewygodnego łóżka i wyjrzał przez okno na ulicę pełną obywateli. "Może on gdzieś tu jest?" pomyślał. Nagle usłyszał dźwięk swojej komórki. Wyjął ją z kieszeni spodni i spojrzał na wyświetlacz. Numer zastrzeżony. - Halo? - Marcus? Tutaj Pająk! - odezwał sie zachrypnięty głos ze słuchawki. - A... to ty. Wspaniale. Masz jakieś wieści? - No... nie. ![]() - TO PO JAKĄ CH***RĘ DZWONISZ?! Słuchaj, chcę to załatwić jak najszybciej! Chcę mieć to z głowy! Ale jak na złość utknąłem w tym pie***onym motelu, a ty nawet nie masz konkretnych informacji! - wykrzyczał. - Daj mi dojść do słowa! - powiedział z wyrzutem Pająk. - Nie dzwonie z całkowicie niczym. Wiesz, kto mieszka w New Sim York poza tym, którego szukasz? - Jakieś pięć milionów innych simów. - głos Markusa był nabrzmiały od irytacji i ironii. - Dobry żart. Chodzi mi o Alexandra Robinsa. - Robinsa? TEGO Robinsa? Prawnika? - zapytał z przejęciem. ![]() - No tak! Może pamiętasz, on był... - Kumplem Samuela. Był tam... No oczywiście! To takie proste! Będzie mógł mi pomóc. Zaczekaj. - rzekł i zaczął w torbie szukać kartki i długopisu. - Ok, podyktuj mi jego adres. - Jagodowa 1, w dzielnicy Leśnogórskiej. - Dzielnica Leśnogórska? To jest na drugim końcu miasta! - Tylko nie mów, ze dla ciebie to daleko! Przecież nie tak dawno jak wczoraj, przejechałeś pięćset kilometrów tylko po to, by dopaść gościa, którego w życiu na oczy nie widziałeś! A teraz masz przynajmniej punkt zaczepienia. On ci na pewno pomoże. - Racja... a wiesz już coś może o tym całym Kevinie... jak mu tam? - Kevin James Goldstein. Nie, nie wiadomo o nim nic. Przepadł wiele lat temu bez wieści. - odpowiedział Pająk. - No dobra. To ja się rozłączam. - Połamania nóg. - usłyszał głos pomocnika i się rozłączył. Markus był zły. Zły na siebie. Dobrze wiedział, że Robins mieszka w okolicy. A jednak nie wziął pod uwagę tego, by zgłosić się do starego kumpla Samuela. Po szybkiej toalecie, spakował rzeczy, wymeldował się i ruszył przed siebie. *** ![]() - Obiad! - zawołała Melanie swojego męża. - Już idę, kochanie. - odpowiedział. Wciągnął pośpiesznie koszulę i zszedł po schodach. - Już mi ślinka cieknie. Ledwo zasiedli do stołu, gdy rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. - Nie, nie teraz... - jęknął, patrząc tęsknie w nietkniętą miskę z zupą. - To może być pilne. - zauważyła kobieta i już chciała odejść od stołu. ![]() - Nie, poczekaj. Zjedz spokojnie, ja to załatwię. - i udał się w stronę eleganckiego wejścia. Pociągnął za klamkę. Przed nim stał młody mężczyzna, o długich blond włosach i dziwnych, niebieskich oczach. Było w nich coś strasznie znajomego. - Mogę w czymś pomóc? - zapytał uprzejmie Alex. - Pan może mnie nie kojarzy... może nawet mnie nie pamięta, panie Robins. Nazywam się Markus. Markus Wood. ![]() - Fala szoku wstrząsnęła prawnikiem. Nazwisko powiedziało mu wszystko. - Niemożliwe... a jednak... jesteś taki podobny do... - rozejrzał się w około. - Wchodź, byle szybko! |
![]() |
Użytkownicy aktualnie czytający ten temat: 1 (0 użytkownik(ów) i 1 gości) | |
|
|